Skocz do zawartości
Forum Kopalni Wiedzy
KopalniaWiedzy.pl

Wart nawet 6 mln EUR unikatowy obraz latami wisiał nad kuchnią starszej pani

Rekomendowane odpowiedzi

W kuchni dziewięćdziesięciokilkulatki z Compiègne w północnej Francji odkryto warte nawet 6 mln euro dzieło Cimabue, włoskiego malarza żyjącego i tworzącego w XIII w. Nie wiadomo, kiedy i jak obraz trafił w ręce rodziny. Przez lata wszyscy sądzili, że to zwykła ikona.

Mimo że obraz wisiał wiele lat nad płytą grzejną, jego stan jest dobry. W czerwcu br., gdy staruszka zdecydowała się sprzedać dom i wyprowadzić, skontaktowano się z domem aukcyjnym Acteon w Senils, by fachowiec przejrzał dobytek i stwierdził, czy są tu jakieś wartościowe przedmioty.

Philomène Wolf podkreśla, że dostrzegła obraz od razu po wejściu. Rzadko widuje się rzeczy tej jakości. Natychmiast pomyślałam, że to obraz reprezentujący włoski prymitywizm. Nie wyobrażałam sobie jednak, że to Cimabue.

Wolf, która pracuje w domu aukcyjnym dopiero od zeszłego roku, zasugerowała, by 90-latka przekazała mierzący 25,8x20,3 cm obraz do analizy w specjalistycznym laboratorium. Wg niej, dzieło mogło się sprzedać za 300-400 tys. EUR. Eksperci z Paryża orzekli jednak, że obraz jest wart miliony. Eric Turquin, który badał i wyceniał dzieło, podkreśla, że nie ma wątpliwości, że wyszło ono spod tej samej ręki, co inne znane obrazy Cimabue. Obraz z kuchni starszej pani ma być zlicytowany przez Acteon 27 października.

Ogółem sprzedano ok. 100 obiektów z domu staruszki. Uzyskano za nie ok. 6 tys. euro. Reszta mebli i ozdób trafiła na wysypisko.

Cimabue, właściwie Cenni di Pepo, był pionierem włoskiego renesansu. Przypisano mu tylko 11 dzieł namalowanych na drewnie (żadne z nich nie było sygnowane). Wydaje się, że scena z pasji – naigrywanie (Cristo deriso) – stanowiła część dużego dyptyku datowanego na 1280 r. Ukazywał on mękę i ukrzyżowanie Chrystusa i składał się z 8 scen. Dwa inne zidentyfikowane panele - Maestà con due angeli oraz La Flagellazione - znajdują się, odpowiednio, w National Gallery w Londynie i Frick Collection na Manhattanie w Nowym Jorku.

Cimabue działał we Florencji, Asyżu, Pizie oraz Rzymie. Jego dzieła miały wyłącznie religijny charakter. Był nauczycielem Giotta.

 


« powrót do artykułu

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się

  • Podobna zawartość

    • przez KopalniaWiedzy.pl
      Zbiory Narodowego Muzeum Morskiego (NMM) w Gdańsku wzbogaciły się o obraz Władysława Ślewińskiego zatytułowany „Morze”. Został on namalowany przed 1905 r. Widnieje na nim fragment skalistego wybrzeża Bretanii opływany przez fale. Dzieło kupiono za 480 tys. zł na aukcji domu aukcyjnego DESA Unicum „Sztuka Dawna. XIX wiek, Modernizm, Międzywojnie”. Tym samym jest to najdroższe dzieło malarskie nabyte przez nas od początku lat 90. XX w. - podkreśla dyrektor instytucji dr Robert Domżał.
      Dr Monika Jankiewicz-Brzostowska, kierowniczka Działu Sztuki Marynistycznej NMM, opowiada o barwach i kompozycji dzieła: zestawienie soczystej zieleni masywnych klifów, o mocno zaznaczonych konturach, z turkusem delikatnie rozmalowanych partii wody tworzy efekt kontrastu między ciężkimi zarysami lądu a lekkością oceanu. Horyzont usytuowany jest blisko górnej krawędzi płótna. Partia nieba nie odgrywa zatem odrębnej roli w kompozycji, ale całość tworzy wrażenie przenikania się powietrza i wody.
      Obraz znajduje się na wystawie stałej w Galerii Morskiej w Spichlerzach na Ołowiance. NMM podkreśla, że do jego zakupu doszło dzięki wsparciu Ministerstwa Kultury i Dziedzictwa Narodowego.
      NMM dysponuje bogatą kolekcją malarstwa marynistycznego. W zbiorach Muzeum znajdują się dzieła zarówno twórców polskich, jak i szkół obcych. Muzeum może poszczycić się pracami takich [polskich] twórców, jak Julian Fałat, Ferdynand Ruszczyc czy Jacek Malczewski, a z młodszego pokolenia - m.in. Wojciech Weiss, Mela Muter i Marian Mokwa. Tym bardziej znaczący był dotychczasowy brak w tej kolekcji obrazów Władysława Ślewińskiego, uznawanego za jednego z najwybitniejszych polskich marynistów - ujawniono w komunikacie prasowym.
      Dr Jankiewicz-Brzostowska zaznacza, że Ślewiński to bardzo malownicza postać. Urodził się w 1856 r. w rodzinie ziemiańskiej. Od [...] młodego wieku [był] przygotowywany do tego, że przejmie zarządzanie rodzinnym majątkiem. Rozpoczął nawet naukę w szkole rolniczej. [...] Niestety nic z tego nie wyszło. Próba zarządzania majątkiem, który został po zmarłej przy porodzie matce, skończyła się dramatycznie - koniecznością ucieczki [...] przed sekwestrem urzędu finansowego i wierzycielami. W ten oto sposób przyszły artysta znalazł się w Paryżu. Dopiero tam, w roku 1888, zainteresował się malarstwem. Od razu na początku spotkał Paula Gauguina. Zaprzyjaźnili się naprawdę blisko. [...] Wiele ich łączyło. Podobnie jak Gauguin, Ślewiński był samoukiem. [...] W zasadzie kształtował swoje malarstwo sam, właśnie pod wpływem Gauguina. Jankiewicz-Brzostowska dodaje, że Ślewiński wyjechał za Gauguinem do Bretanii. Przyłączył się do grupy w Pont-Aven. Tam powstawały jego słynne, do dziś podziwiane widoki Bretanii. W roku 1905 malarz wrócił na kilka lat do Polski: w latach 1905-10 przebywał w Krakowie, Poroninie i Warszawie (od 1908 do 1910 r. był prof. warszawskiej Szkoły Sztuk Pięknych). Później wrócił do Bretanii, gdzie mieszkał w „zameczku” w Doëlan. Zmarł 24 marca 1918 r. w Paryżu.

      « powrót do artykułu
    • przez KopalniaWiedzy.pl
      Podczas remontu mieszkania dr Luke Budworth natrafił na fryzy, które najprawdopodobniej pochodzą z XVII w. Wg Historic England, mogą one być bardzo cenne i zapewnić nowe informacje o losach słynnej ulicy Micklegate w Yorku.
      Dr Budworth, który na co dzień pracuje na Uniwersytecie w Leeds jako analityk danych badawczych, jest bardzo podekscytowany znaleziskiem i podkreśla, że chce je zachować dla przyszłych pokoleń.
      Naukowiec wprowadził się do nowego mieszkania w październiku 2020 r. W zeszłym roku zajął się remontem kuchni. To wtedy podczas osadzania szafek okazało się, że po obu stronach komina pod panelem kryją się malowidła. Wcześniej Luke był przekonany, że maskuje on po prostu rury.
      Malowidła - które prawdopodobnie powstały ok. 1660 r. - przedstawiają sceny z wydanych w 1635 r. Emblems Francisa Quarlesa (tom ten składa się z krótkich form poetyckich z towarzyszącą im grafiką; był bardzo popularny w XVII w.).
      Nie spodziewałem się, że trafię na coś takiego. [...] Mam poczucie, że uczestniczę w historii. To fantastyczne, z tego właśnie względu przeprowadziłem się [z Warrington] do Yorku - powiedział Budworth serwisowi BBC.
      Przedstawiciele Historic England przekazali młodemu naukowcowi, że po raz pierwszy malowidła odkryto w 1998 r. Zostały one obfotografowane, zakryte i... zapomniane.
      Simon Tyler, starszy specjalista ds. architektury, podkreśla, że domowe malowidła naścienne są w Yorku dość rzadkie. Badania ściany, na której umieszczono fryzy, i okolicznych budynków mogą pomóc w odtworzeniu historii Micklegate.
      Na razie, by zapobiec dalszemu zniszczeniu, Historic England pomogło zakryć malowidła kopią wydrukowaną w wysokiej rozdzielczości. Dr Budworth ma nadzieję, że uda się zdobyć środki na prace konserwatorskie. Być może zabytkiem zainteresują się jakieś towarzystwa albo doktoranci chcący przeprowadzić eksperymentalne projekty. Tymczasem naukowiec zachęca innych mieszkańców Micklegate, by inaczej spojrzeli na swoje ściany. Niewykluczone, że i oni coś odkryją...

      « powrót do artykułu
    • przez KopalniaWiedzy.pl
      Odnaleziony po 96 latach obraz Jacka Malczewskiego „Rzeczywistość” ma zostać zlicytowany 8 grudnia na aukcji organizowanej przez dom aukcyjny DESA Unicum w Warszawie. Do akcji jednak wkroczyła jednak prokuratura i dzisiaj doszło do kolejnej już próby zabrania obrazu z siedziby domu aukcyjnego.
      Jak informuje Ministerstwo Kultury i Dziedzictwa Narodowego (MKiDN), obraz pojawił się na zagranicznym portalu aukcyjnym w grudniu 2021 roku – chodzi o portal ebay Kleinanzeigen – i wówczas ministerialni urzędnicy rozpoczęli ustalanie losów i stanu prawnego dzieła. W międzyczasie obraz został kupiony przez prywatną osobę, która przywiozła go do Polski i zleciła jego sprzedaż domowi aukcyjnemu DESA Unicum.
      W tym miejscu pojawiają się rozbieżności.
      Dom DESA Unicum oświadczył, że w lutym zwrócił się z zapytaniem do MKiDN czy wobec obrazu istnieją roszczenia prawne. W odpowiedzi Ministerstwo wskazało, że nie może potwierdzić objęcia  obrazu działaniami restytucyjnymi ze strony Polski. Ministerstwo nie wskazało również, aby obraz mógł być przedmiotem nielegalnego wywozu za granicę lub, aby istniało jakiekolwiek podejrzenie uzyskania obrazu za pomocą  czynu zabronionego, czytamy w oświadczeniu domu akcyjnego.
      Zgoła inaczej wygląda to z punktu widzenia Ministerstwa. Twierdzi ono, że 7 lutego 2022 roku poinformowało DESA Unicum, że prowadzone są działania mające na celu ustalenie pochodzenia obrazu. MKiDN stwierdziło, że w wiadomości do domu aukcyjnego napisano, iż na obecnym etapie nie możemy potwierdzić, że nie będzie on objęty działaniami restytucyjnymi ze strony Polski - z taką ewentualnością należy się liczyć. Ministerstwo stwierdza dalej, że poprosiło DESĘ Unicum o udostępnienie posiadanych informacji nt. losów obrazu, a dom aukcyjny miał wówczas zaprzestać kontaktów. Z czasem Ministerstwo stwierdziło, że istnieją poważne przesłanki wskazujące, że obraz był przedmiotem przestępstwa i 25 marca 2022 złożyło zawiadomienie do prokuratury. MKiDN podkreśla, że obecnie formalnie nie jest stroną sporu, a decyzję o zabezpieczeniu obrazu wydała prokuratura.
      Przed tygodniem w DESA Unicum po raz pierwszy pojawiali się przedstawiciele prokuratury, policji i Muzeum Narodowego, do którego ma trafić obraz do czasu rozstrzygnięcia sporu. Wtedy dowiedzieliśmy się, że Ministerstwo Kultury i Dziedzictwa Narodowego zgłosiło do prokuratury podejrzenie o popełnieniu przestępstwa nielegalnego wywiezienia  obrazu z Polski w latach 50. Przedstawiciel Prokuratury oraz Ministerstwo Kultury i Dziedzictwa Narodowego chcieli przejąć obraz i przewieźć do Muzeum Narodowego, gdzie miałby pozostać do czasu wyjaśnienia sytuacji. Próba zabrania obrazu była  skrajnie nieprofesjonalna. Przedstawiciele muzeum byli do tego kompletnie nieprzygotowani, stwierdzają przedstawiciele DESA Unicum. Dom aukcyjny odmówił wydania dzieła, a jednocześnie zwrócił się do prokuratury z wnioskiem o ustanowienie go stałym miejscem przechowywania obrazu do czasu wyjaśnienia wątpliwości.
      Dzisiaj doszło do kolejnej próby zabrania obrazu. Około godziny 12:00 w domu aukcyjnym zjawiła się policja, pracownicy Muzeum Narodowego i ochroniarze. Obraz został zdjęty ze ściany. Jednak, jak donosi RMF, pracownicy Muzeum Narodowego przyjechali do domu aukcyjnego z niewłaściwą skrzynią i nie posiadali polisy ubezpieczeniowej, której zażądała DESA Unicum. Problem stanowił też fakt, że spór dotyczy obrazu, a jego rama należy do firmy DESA Unicum. Dlatego też prokuratur odstąpiła od zajęcia dzisiaj obrazu i ponownie zawisł w siedzibie DESA Unicum, gdzie jest udostępniony do zwiedzania.
      Wywieziony przed 70 laty
      Spór dotyczy okoliczności wywiezienia dzieła z Polski w latach 50. ubiegłego wieku. Obraz „Rzeczywistość” został namalowany przez Jacka Malczewskiego w 1908 roku. Zawsze znajdował się w rękach prywatnych. Ostatni raz był pokazywany publicznie w 1926 roku we Lwowie. Dom DESA Unicum twierdzi, że posiada dokumenty wskazujące, że przed 1939 rokiem obraz stał się własnością polsko-niemieckiej rodziny, która pomiędzy rokiem 1954 a 1956 w ramach akcji łączenia rodzin przeprowadziła się do RFN. W czasie przeprowadzki rodzina zabrała ze sobą obraz jako mienie przesiedleńcze. Z dokumentów posiadanych przez DESA Unicum wynika, że w 1957 roku obraz znajdował się na terenie RFN. W roku 2022 spadkobierca rodziny, który oświadczył, że od około 40 lat jest właścicielem obrazu, sprzedał go obecnemu właścicielowi. A ten z kolei, na podstawie zezwolenia wydanego przez władze Niemiec, wwiózł go do Polski i zlecił sprzedaż.
      MKiDN ma wątpliwości, czy „Rzeczywistość” opuściła Polskę zgodnie z prawem, stąd zawiadomienie do prokuratury.

      « powrót do artykułu
    • przez KopalniaWiedzy.pl
      Wiele wskazuje na to, że obraz holenderskiego malarza Pieta Mondriana „New York City I” był od 1945 r. wystawiany do góry nogami, ale ze względu na delikatną naturę dzieła, które mogłoby nie wytrzymać obrócenia, w najbliższej przyszłości nic się w tej kwestii raczej nie zmieni.
      Mondrian stworzył „New York City I” w 1941 r. Artysta wykorzystał przeplatające się paski z taśmy klejącej w 3 kolorach. Po raz pierwszy dzieło było wystawiane w 1945 r. w Museum of Modern Art (MoMA) w Nowym Jorku. Od 1980 r. znajduje się ono w Kunstsammlung Nordrhein-Westfalen w Düsseldorfie.
      W zeszłym roku włoski artysta Francesco Visalli wysłał do Kunstsammlung Nordrhein-Westfalen e-mail, w którym podkreślał: Kiedy tylko patrzę na tę pracę, zawsze mam przemożne uczucie, że trzeba by ją obrócić o 180 stopni. Zdaję sobie sprawę, że przez dekady dzieło oglądano i publikowano w tym samym ustawieniu, a mimo to nadal mam obiekcje.
      Obecnie dzieło jest wystawiane w taki sposób, że paski zagęszczają się na dole, przez co linia horyzontu jest bardzo uproszczona. Gdy jednak kuratorka Susanne Meyer-Büser prowadziła badania w ramach przygotowań do wystawy „Mondrian. Evolution” organizowanej z okazji 150-lecia urodzin artysty, doszła do podobnych wniosków, co Visalli. Zagęszczenie siatki powinno znajdować się na górze, jak ciemne niebo. Kiedy pokazałam to innym kuratorom, stwierdziliśmy, że to oczywiste. Jestem całkowicie pewna, że praca jest źle powieszona.
      Choć pozostaje wiele pytań bez odpowiedzi, dysponujemy też paroma wskazówkami. Jedną z nich jest zdjęcie wykonane w pracowni Mondriana parę dni po jego śmierci. Opublikowano je w 1944 r. w czerwcowym numerze amerykańskiego pisma „Town & Country”. Ubrana w czarną suknię modelka pozuje na tle ustawionego na sztalugach obrazu. Zagęszczenie linii znajduje się na górze.
      Meyer-Büser uważa, że prawdopodobnie Mondrian zaczynał pracę od linii na samej górze, a później przesuwał się w dół, co może wyjaśniać, czemu niektóre żółte paski są o parę milimetrów za krótkie i nie sięgają do krawędzi.
      Czy [lata temu] ktoś popełnił błąd, wyciągając pracę z opakowania? A może ktoś był niedbały w czasie przenoszenia obrazu? Nie da się tego stwierdzić - powiedziała kuratorka Guardianowi.
      Warto zauważyć, że na innym podobnym obrazie Mondriana „New York City” linie wydają się zagęszczać raczej na górze.
      Problemów z ustaleniem właściwego ustawienia „New York City I” przysparza dodatkowo fakt, że na obrazie brakuje sygnatury malarza (Mondrian nie uznawał go za skończone dzieło).
      Mimo wyników kuratorskiego „śledztwa” dzieło nie zostanie obrócone. Taśma klejąca jest już [bowiem] bardzo luźna i trzyma się na słowo honoru. Gdyby obraz został odwrócony, grawitacja zrobiłaby swoje. Poza tym ten sposób prezentowania stał się już częścią jego historii - podsumowuje Meyer-Büser.
      Wystawę „Mondrian. Evolution” można oglądać od 29 października br. do 12 lutego 2023 r. w Kunstsammlung Nordrhein-Westfalen.

      « powrót do artykułu
    • przez KopalniaWiedzy.pl
      Z powodu rozeschnięcia się drewnianego klina w ołtarzu bocznym św. Mikołaja w archikatedrze we Fromborku wypadł XVIII-w. obraz przedstawiający Najświętszą Marię Pannę z Dzieciątkiem, adorowaną przez świętych Karola Boromeusza i Katarzynę Bolońską. Jak podkreślono na profilu archikatedry na FB, obraz uległ uszkodzeniu i wymagać będzie renowacji.
      Proboszcz, ks. Jacek Wojtkowski, poinformował, że obraz był konserwowany w latach 60.-70. ubiegłego wieku.
      Ołtarz św. Mikołaja jest usytuowany przy piątym filarze nawy północnej. Jest to wczesnobarokowy, ujęty kolumnami 2-kondygnacyjny ołtarz z predellą, ufundowany przez biskupa sufragana Michała Działyńskiego. Wykonano go z czarnego i brunatnego marmuru (do rzeźb użyto alabastru). W jego zwieńczeniu znajdują się rzeźby 2 aniołów. Na samym szczycie zobaczymy św. Michała Archanioła.
      W polu środkowym umieszczono wspomniany na początku obraz. W 1722 r. z Włoch sprowadził go kanonik Piotr Ruggieri. Zastąpił nim wcześniejszy obraz przedstawiający Karola Boromeusza. Rachunki kanonika wskazują, że dzieło, częściowo oparte kompozycji Carla Maratty, zostało zakupione w Rzymie. W zwieńczeniu znajduje się obraz przedstawiający św. Mikołaja.
      Obraz z wizerunkiem adorowanej Najświętszej Marii Panny z Dzieciątkiem wypadł prawdopodobnie przez rozeschnięcie się drewnianego klina. Zdarza się to przy ramach czy rzeźbach wykonanych z drewna. Zabytki wymagają stałej opieki i konserwacji, a to kosztuje i to, niestety, bardzo wiele - podkreślił cytowany przez PAP ks. Wojtkowski.

      « powrót do artykułu
  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...