Zaloguj się, aby obserwować tę zawartość
Obserwujący
0
Triklosan może zwiększać ryzyko ostoporozy i obniżonej gęstości mineralnej kości
dodany przez
KopalniaWiedzy.pl, w Zdrowie i uroda
-
Podobna zawartość
-
przez KopalniaWiedzy.pl
Profesor Krzysztof Marycz z Uniwersytetu Przyrodniczego we Wrocławiu chce wykorzystać technologię mRNA do leczenia osteoporozy. Jego projekt badawczy uzyskał najwyższe (3,2 miliona pln) finansowanie z programu Tango 5 Narodowego Centrum Badań i Rozwoju. Ta technologia może zrewolucjonizować nasze podejście do leczenia osteoporozy, mówi uczony, który ma zamiar odwrócić proces resorpcji kości.
Na osteoporozę cierpi ok. 33% kobiet w okresie przekwitania. Ryzyko złamania kości wynosi u nich 40%, podczas gdy u mężczyzn jest co najmniej 2-krotnie mniejsze. W krajach wysoko rozwiniętych, w tym i w Polsce, osteoporoza to jedna z głównych przyczyn śmierci, gdyż złamania wiążą się z zanikiem mięśni, pojawieniem się odleżyn, zatoru czy opadowego zapalenia płuc.
Profesor Marycz wykorzystuje mRNA do stworzenia materiału, który nie tylko zahamuje rzeszotowienie kości, ale również doprowadzi do odbudowy brakującej tkanki.
Technologia mRNA została po raz pierwszy zastosowana w 2001 roku. Wtedy choremu pobrano komórki, wprowadzono do nich RNA, a całość ponownie wstrzyknięto pacjentowi. mRNA to kopia genu zawierająca np. informację o tym, w jaki sposób komórka ma wyprodukować konkretne białko. Ze znajdującego się w jądrze komórki DNA organizm przenosi mRNA do cytoplazmy komórki, tam wykonywana jest zawarta w mRNA instrukcja i wytwarzane jest konkretne białko. A to białka odpowiadają za większość procesów fizjologicznych naszego organizmu.
Uczony z Wrocławia zapowiada, że wykorzysta technologię mRNA do leczenia osteoporozy. Nad tym rozwiązaniem zaczęliśmy pracować już kilka lat temu, przed pandemią. Punktem wyjścia były badania związane z końmi. Razem z Pawłem Golonką zaproponowaliśmy podobną technologię, choć jeszcze bez mRNA, do wypełniania cyst podchrzęstnych u koni. Wszystko się dobrze powiodło, opublikowaliśmy pracę ukazującą spektakularne wyniki badań klinicznych, więc zacząłem się zastanawiać nad tym, jak to doświadczenie wykorzystać w szukaniu rozwiązań terapeutycznych dla ludzi. Bo po pierwsze, konie mogą pomagać medycynie człowieka, ale po drugie – czy chodzi o to, by pomagać setkom koni, czy milionom ludzi?.
Projekt naukowca, który zyskał uznanie NCBiR, to pomysł na wykorzystanie mRNA do hamowania osteoklastów – komórek kościogubnych, mających zdolność rozpuszczania tkanki kostnej – i promocji osteoblastów, komórek tworzących kości. To radykalna zmiana myślenia. Do tej pory myślano o tym, by do kości dostarczać wapń. Ja zamierzam wykorzystać komórki, które ten wapń produkują, bo problemem osteoporozy są nadaktywne komórki kościogubne, tj. te „zjadające” kość. Z kolei te, które ją budują i umożliwiają deponowanie wapnia w kości, są wyraźnie słabsze. Wpadłem więc na pomysł, by na poziomie postranskrypcyjnym zablokować komórki osteoporotyczne, a więc osteoklasty, a aktywować komórki osteoblastyczne, tym samym doprowadzając do sytuacji, w której będą one deponować kluczowe białka w macierzy kostnej i sprzyjać odkładaniu się wapnia, a więc budować kość w miejscu ubytku, wyjaśnia uczony.
Uczonemu zależy też, by cały proces był niezwykle precyzyjny. Zawierający mRNA biomateriał ma być wprowadzany w miejsce konkretnego ubytku, a lekarz ma sterować przebiegiem leczenia. Najpierw mają otwierać się mikrokapsułki z mRNA, które zahamuje osteoklasty, a następnie kapsułki z mRNA pobudzającym osteoblasty. Profesor Marycz chce zawieszać mRNA nie w obecnie stosowanych lipidach, a w hydroksyapatytach, związkach nieorganicznych połączonych z nanocząstkami magnetyczymi.
Naukowiec powołał już interdyscyplinarny zespół naukowy i zaprasza do współpracy. Mój projekt daje szansę rozwoju całej grupie badawczej, a co więcej, pozwala rozbudować zespół – dlatego też zwracam się do młodych i ambitnych naukowców – jeśli kogoś interesują innowacyjne badania z zakresu spersonalizowanej i precyzyjnej medycyny translacyjnej, to zapraszam do aplikacji i zgłoszenia się do mnie, aby dać sobie szansę udziału w projekcie, który otwiera możliwość rozwoju i udziału w przełomowych badaniach.
Marycz już stawia sobie kolejne ambitne cele. Jeśli uda mu się stworzyć szczepionkę mRNA przeciwko osteoporozie, rozpocznie prace nad szczepionką przeciwko rakowi prostaty i jelita grubego.
« powrót do artykułu -
przez KopalniaWiedzy.pl
Na pustyni Negew zidentyfikowaną najstarszą w Izraelu fabrykę mydła. Zabytek odkryto w miejscowości Rahat, największym na świecie mieście Beduinów. Fabryka pochodzi sprzed 1200 lat, a fakt, że podstawowym surowcem do produkcji mydła była oliwa z oliwek wskazuje na wpływy islamskie. W Europie mydło produkowano w tym czasie z tłuszczu wieprzowego.
Jak wyjaśnia archeolog, doktor Elena Kogen, przemysł mydlarski wykorzystujący oliwę z oliwek pojawił się w czasach Abbasydów, którzy od 750 roku rządzili w Kalifacie Bagdadzkim. Wyznawcy islamu podbili Ziemię Świętą już w 636 roku, jednak dopiero w IX wieku islam stał się dominującą religią na tych terenach. Jednak islamskie wpływy widać już wcześniej. W ubiegłym roku w Rahat odkryto pozostałości jednego z najwcześniejszych meczetów na terenie Izraela i na świecie. Pochodził on z VII/VIII wieku. Muzułmańska fabryka mydła sprzed 1200 lat to kolejny dowód na wpływy islamu na tych terenach.
Fabryka była duża, budynek zawierał wiele kolumn, dlatego też archeolodzy sądzą, że należała do bogatej rodziny utrzymującej się z produkcji mydła. Było ono zapewne sprzedawane lokalnie, niewykluczone, że produkowano też na eksport.
Warto przypomnieć, że to nie Arabowie wpadli na pomysł wykorzystania oliwy z oliwek w celach higienicznych. Używali jej już starożytni Grecy i Babilończycy, którzy nacierali się oliwą, a następnie zeskrobywali ją wraz z brudem. Arabowie zaczęli robić z niej mydło.
Jednak prawdziwa produkcja mydła na skalę przemysłową rozpoczęła się w średniowiecznej Europie. Tam wykorzystywano świński tłuszcz, którym jest łatwiej manipulować niż oliwą z oliwek. Wyznawcy islamu, dla których świnia jest zwierzęciem nieczystym, nie mogli pójść w ślady chrześcijan, dlatego też wynaleźli trudniejsze w wyprodukowaniu mydło z oliwy z oliwek.
Na terenie właśnie odkrytej fabryki mydła znaleziono pozostałości po wykorzystywanych materiałach. Dzięki temu wiemy, że oliwa z oliwek była mieszana z popiołem z roślin żyjących w słonym środowisku na wybrzeżach morza. Popiół ten zawiera wodę i potaż. Mieszanina była gotowana przez około 7 dni, następnie płyn wylewano do płytkich basenów, gdzie przez 10 dni zastygał. Uzyskany materiał cięto w kostki, a te suszono jeszcze przez 2 miesiące. Dopiero wówczas nadawały się do sprzedaży.
Po raz pierwszy odnaleźliśmy tak starą fabrykę mydła. Pozwala nam to odtworzyć tradycyjny proces produkcyjny. To unikatowe znalezisko. Dotychczas bowiem znaliśmy podobne zakłady pochodzące ze znacznie późniejszego okresu panowania Ottomanów, mówi doktor Elena Kogen-Zehavi.
« powrót do artykułu -
przez KopalniaWiedzy.pl
Naukowcy z Uniwersytetu w Huddersfield pracują nad specjalnym szamponem, który w połączeniu z chłodzeniem skóry głowy pozwoli ograniczyć, a może i całkowicie wyeliminować towarzyszącą chemioterapii utratę włosów.
Jak tłumaczy dr Nikolaos Georgopoulos, wkładane podczas chemioterapii urządzenia chłodzą skórę głowy, co zmniejsza ryzyko utraty włosów. Dotąd wykazano, że są skuteczne w mniej więcej połowie przypadków.
Generalnie im chłodniej, tym lepiej, a to oznacza, że czepki z leciutkiego silikonu powinny być jak najbardziej dopasowane. W tym celu firma PAXMAN z Huddersfield pracowała z dr. Ertu Unverem, specjalistą od druku 3D, nad poprawą dizajnu czepka.
Uniwersyteckie Scalp Cooling Research Centre chce doprowadzić do całkowitego wyeliminowania ryzyka utraty włosów w czasie chemioterapii. Jednym z kluczowych etapów badań ma być hodowla mieszków włosowych w laboratorium, która pozwoli dokładnie przeanalizować toksyczność chemioterapeutyków, także tych najnowszych. Zajmie się nią dr Iain Haslam.
Stosowany łącznie z czepkiem naturalny produkt może zwiększyć wskaźnik powodzenia do 80%, a nawet całkowicie wyeliminować łysienie. Naukowcy z Centrum Badań nad Chłodzeniem Skóry Głowy zastanawiają się nad najlepszą metodą jego dostarczania do mieszków włosowych. Wśród opcji wymieniane są szampon lub balsam, które będą stosowane tuż przed i w trakcie terapii.
« powrót do artykułu -
przez KopalniaWiedzy.pl
Stosowany jako środek bakteriobójczy triklosan wprowadza bakterie w permanentny stan, w którym są one w stanie tolerować normalnie śmiertelne dawki antybiotyków, w tym antybiotyków stosowanych w leczeniu zakażeń układu moczowego.
Triklosan jest dodawany do wielu produktów codziennego użytku, np. past do zębów, płynów do płukania jamy ustnej, kosmetyków, a nawet kart kredytowych.
By skutecznie uśmiercić komórki bakteryjne, stosuje się wysokie dawki triklosanu - podkreśla prof. Petra Levin z Uniwersytetu Waszyngtona w St. Louis.
Opowiadając się w 2017 r. za niedodawaniem triklosanu do mydeł, amerykańska FDA (Administracja Żywności i Leków) wspomniała o zastrzeżeniach odnośnie do bezpieczeństwa oraz o braku dowodów na skuteczność. Zalecenia FDA nie wpłynęły jednak na producentów, którzy nadal stosują go w swoich preparatach.
Levin dodaje, że triklosan jest bardzo stabilny i utrzymuje się w organizmie i środowisku przez długi czas.
Najnowsze badanie na myszach pokazuje, w jakim stopniu ekspozycja na triklosan zmniejsza zdolność do reagowania na atybiotykoterapię zakażeń dróg moczowych. Wyjaśnia też mechanizm komórkowy, za pośrednictwem którego triklosan zaburza działanie antybiotyku.
Zespół Levin interesował się antybiotykami bakteriobójczymi. Akademicy chcieli sprawdzić, czy triklosan może ochronić bakterie w obecności bakteriobójczego leku.
Dr Corey Westfall działał na bakterie antybiotykiem. W jednej grupie najpierw wystawiał bakterie na działanie triklosanu.
Triklosan znacząco zwiększył liczbę przeżywających komórek bakteryjnych. Normalnie w obecności antybiotyku przeżywa jedna na milion komórek, więc sprawny układ odpornościowy może wszystko kontrolować. Triklosan zmienił jednak statystyki. Zamiast jednej na milion po 20 godzinach mieliśmy już bowiem jedną przeżywającą komórkę na dziesięć. W takiej sytuacji układ immunologiczny jest przeciążony.
Co ważne, zjawisko nie było ograniczone do jakiejś konkretnej grupy antybiotyków. Bez względu na mechanizm działania bakteriobójczego leki mniej skutecznie radziły sobie z zabijaniem bakterii po triklosanie.
Triklosan zwiększał tolerancję na szeroki wachlarz antybiotyków. Najbardziej zainteresowała nas należąca do fluorochinolonów cyprofloksacyna, która zaburza replikację DNA bakterii; jest ona często stosowana w leczeniu zakażeń dróg moczowych.
Pamiętając o tym, że aż ok. 75% dorosłych Amerykanów ma wykrywalne stężenia triklosanu w moczu, a u 10% są one na tyle wysokie, by zapobiegać wzrostowi pałeczek okrężnicy (Escherichia coli), akademicy zaczęli się zastanawiać, czy obecność triklosanu w organizmie może zaburzać leczenie zakażeń dróg moczowych.
Ana Flores-Mireles z University of Notre Dame wpadła na pomysł, że myszy pijące wodę z triklosanem będą mieć w moczu podobne stężenia tego związku, jak ludzie.
Podczas eksperymentu wszystkim gryzoniom z zakażeniem dróg moczowych podawano cyprofloksacynę; tylko część zwierząt piła "zaprawioną" wodę. Okazało się, że po terapii myszy poddawane ekspozycji na triklosan miały więcej bakterii w moczu i pęcherzu.
Skala różnicy obciążenia bakteriami między grupami myszy była uderzająca - podkreśla Levin. Gdyby różnica była mniej niż 10-krotna, trudno byłoby wykazać, że winnym jest triklosan. My jednak stwierdziliśmy, że w moczu myszy poddawanych działaniu triklosanu występowało 100-krotnie więcej bakterii. To naprawdę dużo.
W jaki sposób triklosan zaburza działanie antybiotyków? Okazało się, że wpływa on na inhibitor wzrostu komórkowego - alarmon ppGpp. W warunkach stresowych ppGpp wyłącza szlaki biosyntezy, m.in. DNA, tłuszczów czy białek, by przekierować zasoby ze wzrostu do procesów pozwalających na przetrwanie. Stąd zasada w medycynie, by przed lekami bakteriobójczymi nie podawać leków spowalniających wzrost, bo wtedy antybiotyki nie mają jak wykonać swojego zadania.
Skoro triklosan uaktywnia ppGpp, biosynteza ulega zahamowaniu, przez co antybiotyki bakteriobójcze stają się nieskuteczne.
Ekipa Levin uzyskała zmutowane pozbawione ppGpp E. coli i porównała je z pałeczkami wytwarzającymi alarmon. W tej sytuacji ochronny wpływ triklosanu znikał.
« powrót do artykułu -
przez KopalniaWiedzy.pl
W pogorzelisku Muzeum Narodowego Brazylii w Rio de Janeiro znaleziono części szkieletu Luzii - kobiety z paleolitu górnego sprzed 12 tys. lat. To jeden z najcenniejszych tutejszych artefaktów (Luzię uznaje się za jeden z najstarszych szkieletów paleoindiańskich odkrytych na terenie obu Ameryk).
Znaleźliśmy niemal całą czaszkę; zidentyfikowano 80% fragmentów - powiedział dyrektor muzeum Alexander Kellner i dodał, że ze zgliszczy wydobyto też fragmenty kości udowej.
Luzia została odkryta w 1975 r. na stanowisku archeologicznym Lapa Vermelha w Lagoa Santa przez francuską archeolog Annette Laming-Emperaire.
Zespół Richarda Neave'a z Uniwersytetu w Manchesterze przeprowadził cyfrową rekonstrukcję twarzy Luzii. Wykorzystano ją do wykonania modelu, który spłonął 2 września z większością pozostałych eksponatów. Kilka dni temu udało się jednak znaleźć fragmenty czaszki, które przechowywano w metalowej urnie.
Trochę ucierpiały, ale jesteśmy bardzo optymistycznie nastawieni - podkreśla Claudia Rodrigues, profesor z muzeum, która przeszukiwała pogorzelisko.
W bieżącym roku Muzeum obchodziło 200-lecie swojego istnienia. Mieści się ono w byłej rezydencji portugalskiej rodziny królewskiej. Pożar wybuchł 2 września wieczorem po zamknięciu muzeum.
« powrót do artykułu
-
-
Ostatnio przeglądający 0 użytkowników
Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.