Zaloguj się, aby obserwować tę zawartość
Obserwujący
0
Po dziesięcioleciach poszukiwań znaleziono historyczny klasztor
dodany przez
KopalniaWiedzy.pl, w Humanistyka
-
Podobna zawartość
-
przez KopalniaWiedzy.pl
W 2018 roku na północno-zachodnich przedmieściach Frankfurtu nad Menem, archeolodzy prowadzili prace wykopaliskowe w dawnym rzymskim mieście Nida, które dało początek dzisiejszej metropolii. Odkryto tam rzymski cmentarz, a przy jednym z pochowanych znaleziono 3,5-centymetrowy srebrny pojemniczek. Wewnątrz spoczywał zwinięty srebrny arkusik. Już w 2019 roku badania wykazały, że na arkusiku coś zapisano. Dotychczas jednak „Frankfurcka srebrna inskrypcja” stanowiła tajemnicę. Dopiero teraz udało się ją odczytać i okazało się, że mamy do czynienia z sensacyjnym odkryciem. Eksperci mówią, że zmieni ono nasze postrzegania rozprzestrzeniania się chrześcijaństwa i rzymskich wpływów na prawym brzegu Renu.
Inskrypcja wskazuje, że właściciel amuletu był pobożnym chrześcijaninem. Tymczasem jego pochówek datowany jest na lata 230–270. Jest to zatem najstarszy jednoznaczny dowód na obecność chrześcijaństwa na północ od Alp. Wszystkie inne dowody są co najmniej 50 lat młodsze, pochodzą z IV wieku. Mamy co prawda pisemne wzmianki o obecności chrześcijan w Galii, i być może w Górnej Germanii, już w II wieku, jednak brak na to twardych dowodów.
(W imię?) świętego Tytusa
Święty, święty, święty!
W imię Jezusa Chrystusa, Syna Bożego!
Pan świata
opiera się z (mocą?)
wszystkim atakom?/niepowodzeniom?
Bóg(?) daje
wstęp do dobrego życia.
Niech kroki prowadzące do zbawienia(?) chronią
tego kto
podda się woli
Pana Jezusa Chrystusa, Syna Bożego
gdyż przed Jezusem Chrystusem
zgina się każde kolano: to na niebie
to na Ziemi
i to
pod ziemią i każdy język
chwali (Jezusa Chrystusa).
Tych 18 linii może mieć duży wpływ na to, jak w przyszłości historycy będą postrzegali nasze dzieje. To wyjątkowe znalezisko przed długi czas będzie przedmiotem badań naukowych i wpłynie na wiele dyscyplin. Wpłynie na archeologię, religioznawstwo, filologię i antropologię. Odkrycie takiego przedmiotu we Frankfurcie jest czymś niezwykłym, mówi doktor Ina Hartwig szefowa miejskiego wydziału kultury i nauki.
W czasie wykopalisk z 2018 roku znaleziono bardzo interesujący rzymski cmentarz. Szczególną uwagę zwracał grób oznaczony numerem 134. Znaleziono tam szkielet mężczyzny oraz wyposażenie grobowe, kadzielnicę i dzban z wypalanej gliny. Jednak najbardziej interesujący przedmiot odkryto pod brodą zmarłego. Był to srebrny pojemnik, amulet prawdopodobnie noszony na szyi. Tego typu pojemniczki zawierały różne przedmioty – w późniejszych czasach były to również relikwie – mające chronić właściciela.
W tej chwili naukowcy nie są w stanie powiedzieć, na ile otwarcie mógł wyznawać swoją wiarę mężczyzna, ani czy zawartość pojemniczka była tajemnicą dla innych. Tak czy inaczej, jest to jednoznaczny dowód, że chrześcijaństwo dotarło w okolice dzisiejszego Frankfurtu nie później niż w III wieku naszej ery.
Pierwsze badania srebrnego arkusika przeprowadzono już w 2019 roku. Oczywiście nie próbowano go rozwijać. Po niemal 1800 latach spędzonych w ziemi był on zbyt kruchy. Wówczas zauważono napis. Minęło 5 lat i technologia rozwinęła się na tyle, że można było podjąć próbę jego odczytania. W maju bieżącego roku „Frankfurcka srebrna inskrypcja” została poddana badaniom za pomocą tomografu komputerowego. Eksperci z Centrum Archeologii im. Leibniza w Moguncji stworzyli na tej podstawie jej trójwymiarowy model. Wirtualnie rozwinęli arkusik i przeprowadzili zaawansowane analizy, które ujawniły napis.
Odczytanie inskrypcji powierzono profesorowi Markusowi Scholzowi z Uniwersytetu Goethego. Czasem musiały minąć tygodnie, a nawet miesiące, zanim wpadłem na pomysł, jak odczytać dane słowo. O pomoc poprosiłem – między innymi – specjalistów od historii teologii i powoli, kawałek po kawałku, odczytaliśmy tekst, mówi uczony. Profesor Scholz zauważa, że niezwykłą cechą inskrypcji jest fakt, że została w całości spisana po łacinie. W tym czasie tego typu teksty pisano zwykle w grece lub po hebrajsku. Sam tekst jest też złożony. Autorem musiał być wykształcony skryba.
Równie niezwykłe jest odwołanie się wyłącznie do wiary chrześcijańskiej. Aż do V wieku na amuletach wykonanych z cennych metali znajdujemy inskrypcje, w których różne religie są przemieszane. Często widać elementy pogańskie czy judaistyczne. Tutaj ich brak. Nie jest wspomniany ani Jahwe, ani żaden z archaniołów, ani żaden z izraelskich proroków, brak też jakichkolwiek pogańskich odniesień. Amulet jest czysto chrześcijański.
Eksperci dopiero zaczynają oceniać znaczenie zjawiska. Specjaliści od wczesnego chrześcijaństwa i teologii zauważyli, że niektóre użyte tutaj sformułowania są zaświadczone dopiero całe dekady później. Niezwykłe jest wspomnienie o świętym Tytusie, uczniu apostoła Pawła. Biblijna inwokacja „święty, święty, święty” (trisagion) zaczęła rozprzestrzeniać się w chrześcijańskiej liturgii dopiero od IV wieku, a najwcześniejsze jej poświadczenia na amuletach pochodzą z V wieku. Dla badaczy historii teologii jest to więc sensacyjne odkrycie. Rodzi ono bowiem pytanie o kierunek rozprzestrzeniania się tej formuły pomiędzy liturgią a amuletami i jej używanie w znaczeniu „magicznym”. Natomiast fragment rozpoczynający się od „zgina się każde kolano" to niemalże cytat z listu św. Pawła do Filipian (Flp 2:10-11) i jest przykładem użycia tekstu biblijnego w celach magicznych.
Dysponujemy nielicznymi chrześcijańskimi świadectwami z pierwszych wieków rozwoju religii. Większość z nich to pisma teologiczne i doniesienia o męczennikach. Brakuje nam informacji o codziennym życiu chrześcijan. Biorąc to wszystko pod uwagę, nie można wykluczyć, że „Frankfurcka srebrna inskrypcja” to jedno z najważniejszych istniejących poświadczeń wczesnego chrześcijaństwa.
« powrót do artykułu -
przez KopalniaWiedzy.pl
Naukowcy z Narodowej Akademii Nauk Armenii i niemieckiego Uniwersytetu w Münster odkryli najstarszy kościół w Armenii. Znaleziono go w byłej stolicy, mieście Artaxata. Armenia to kraj, który jako pierwszy w historii przyjął chrześcijaństwo. Budynek z IV wieku jest najstarszym archeologicznie udokumentowanym kościołem w kraju. To sensacyjne świadectwo wczesnego rozwoju chrześcijaństwa w Armenii, mówi profesor Achim Lichtenberger. Jednak waga odkrycia nie polega tylko na tym, że to najstarszy znany kościół.
Ośmioboczne kościoły nie były dotychczas znane z terenu Armenii. Znamy je jednak ze wschodnich regionów basenu Morza Śródziemnego, gdzie pojawiają się w IV wieku, wyjaśnia doktor Mkrtich H. Zardaryan. Cztery z ośmiu boków kościoła zostały rozbudowane we wnęki, dzięki czemu świątynia umiejscowiona jest na planie krzyża. Topologicznie odkrycie odpowiada wczesnochrześcijańskim budynkom upamiętniającym wydarzenia czy osoby. W rozbudowanych wnękach badacze znaleźli pozostałości drewnianych platform, które datowano metodą radiowęglową na IV wiek. Budynek, którego ośmiokątna część ma średnicę około 30 metrów, ma prostą posadzkę pokrytą zaprawą murarską i płytami z terakoty. Pozostałości marmuru wskazują, że był bogato dekorowany materiałem, który sprowadzono znad Morza Śródziemnego, stwierdzają odkrywcy. Archeolodzy znaleźli też resztki masywnych kolumn, na których wspierał się budynek.
Nowa stolica Armenii, Artaxata, została założona przez Artaksesa I, protoplastę dynastii Artaksydów ok. 176 roku p.n.e. Legenda mówi, że władca uczynił to za radą Hannibala, któremu udzielił schronienia po jego ucieczce z Kartaginy. Niedługo później, pod rządami Tigranesa II Armenia stała się najpotężniejszym państwem Azji Mniejszej. Jego stolica słynęła z wielkości i piękna. W 58 roku Artaxatę zdobyły legiony Gnejusza Domicjusza Korbulona i rok później zrównały miasto z ziemią. W roku 66 Neron wysłał do Armenii pieniądze i architektów, by pomóc Tiridatesowi I w odbudowie stolicy. Miasto, na krótko, zyskało wówczas nazwę Neroneia.
W 163 roku Artaxata została ponownie zniszczona przez Rzymian i wkrótce potem utraciła status stolicy. W latach 60. IV wieku z ziemią zrównali ją Persowie. Jednak w 387 roku wymieniana jest jako jedno z trzech miejsc, w których dokonywała się wymiana handlowa pomiędzy Rzymem a Persją. Około 450 roku miasto zostało zniszczone przez siły armeńskie sprzyjające perskiemu Imperium Sasanidów. Wtedy też nastąpił szybki upadek miasta, do którego przyczyniła się zmiana biegu rzeki Artaxes i powodzie, przez które miasto zostało opuszczone.
Miasto odegrało olbrzymią rolę w historii armeńskiego chrześcijaństwa. To w nim był więziony Grzegorz Oświeciciel, chrześcijański apostoł Armenii. Więził go król Tiridates III, który prześladował chrześcijan. W końcu, pod wpływem wizji, jaką miała siostra króla, Grzegorz został uwolniony i nawrócił Tiridatesa. W roku 301 Tiridates III przyjął chrześcijaństwo, a Armenia stała się pierwszym oficjalnie chrześcijańskim państwem w historii. Obecnie w miejscu, gdzie więziony był Grzegorz, znajduje się klasztor Khor Virap. I to w jego pobliżu znaleziono najstarszy kościół.
Biskupi z Kapadocji uczynili Grzegorza biskupem Armenii, a ten rozpoczął szerzyć chrześcijaństwo zarówno w kraju, jak i w Albanii Kaukaskiej i innych częściach Kaukazu.
Grzegorz konsekrował na biskupów swoich dwóch synów, zapoczątkowując w ten sposób dynastię biskupów, która przetrwała do V wieku. Po zorganizowaniu Kościoła w Armenii na wzór grecki i syryjski, Grzegorz wycofał się do górskiej pustelni, w której zmarł. Przynajmniej część przypisywanych mu pism – listów, modlitw, kanonów czy kazań – nie jest autentyczna, gdyż zawierają terminologię teologiczną z późniejszego okresu.
Niedawno w Artaxata odkryto najdalej na wschód wysunięty rzymski akwedukt.
« powrót do artykułu -
przez KopalniaWiedzy.pl
Gdy naukowcy z University of Aberdeen przystępowali do wykopalisk na terenie piktyjskiego fortu w miasteczku Burghead na północnych wybrzeżach Szkocji, nie spodziewali się znaleźć niczego szczególnego. Pozostałości osadnictwa Piktów zostały zniszczone w XIX wieku, kiedy większość fortu znalazła się pod zabudową miasteczka, a kamienie z fortu wykorzystano podczas współczesnych prac budowlanych. Jak się jednak okazało, nawet na zniszczonym stanowisku archeologicznym można dokonać niezwykle interesującego odkrycia.
Do pomocy w wykopaliskach zaproszono ochotników. Wśród nich był emerytowany inżynier John Ralph. Przez kilka tygodni kilkukrotnie trafiał na coś interesującego, tylko po to, by usłyszeć od archeologów, że ma talent do wyszukiwania „świecących kamyków”. Gdy więc w ostatnim dniu wykopalisk znowu coś znalazł, z niewielką nadzieją pokazał to innemu ochotnikowi, a ten stwierdził, że jednak warto, by zobaczyli to archeolodzy.
Kierujący wykopaliskami profesor Gordon Noble mówi, że John pokazał mu coś niewiarygodnego. Nawet przed oczyszczeniem wiedzieliśmy, że to coś bardzo ekscytującego, co po tysiącu lat leżenia w ziemi błyszczało jak ozdoba wysadzana granatem, mówi uczony. Okazało się, że inżynier znalazł kunsztownie zdobiony piktyjski pierścień.
Dotychczas odkryto pojedyncze pierścienie Piktów. Zwykle stanowią one część zestawu skarbów, które celowo zakopano w ziemi. Nie spodziewaliśmy się znaleźć czegoś podobnego, co po prostu leżało sobie na ziemi w miejscu, w którym niegdyś stał dom. To mało interesujący obszar, więc – jak i w podobnych przypadkach – prace w tym miejscu zostawiliśmy na ostatni dzień wykopalisk, stwierdza uczony.
Pierścień trafił w ręce specjalistów z Post-excavation Service w National Museum of Scotland, gdzie zostanie poddany szczegółowej analizie. Specjaliści spróbują się dowiedzieć, kto mógł być jego właścicielem, do jakich celów pierścień był używany i w jakich okolicznościach mógł zostać zgubiony. A przede wszystkim, czy został wykonany na miejscu. Inne dowody wskazują, że w forcie prowadzono prace metalurgiczne. Jeśli tamtejsi rzemieślnicy potrafili wykonać wysokiej jakości pierścień, to badany fort mógł być jeszcze ważniejszym miejscem, niż dotychczas sądzono.
Jeszcze pod koniec XVIII wieku fort w Burghead był jedną z najbardziej imponujących starożytnych struktur obronnych w Szkocji. Pierwsza drewniana struktura obronna powstała tam jeszcze zanim Rzymianie opuścili Brytanię, być może pod koniec II wieku. W VI i VII wieku Piktowie wzmocnili to miejsce kamiennymi fortyfikacjami o wysokości ponad 6 i grubości 7-8 metrów. W zachodniej części najprawdopodobniej znajdowała się siedziba władcy. Architektura fortu – trzy linie ziemnych wałów obronnych poprzedzających główny wał – jest typowa dla celtyckich umocnień znanych z Francji i Brytanii. To nasuwa przypuszczenie, że Piktowie zasiedlili opuszczone umocnienia Celtów i je rozbudowali.
Na cmentarzu współczesnego Burghead znaleziono kamienne rzeźby datowane na rok około 800, które prawdopodobnie stanowiły część chrześcijańskich krzyży. Piktowie przyjęli chrześcijaństwo za sprawą św. Kolumbana (VI wiek), obecność krzyży świadczyć może, że fort był też centrum religijnym. Na ten sam okres co krzyże, datuje się ślady napraw umocnień fortu. To czas najazdów wikingów. I to prawdopodobnie oni położyli kres istnieniu potężnego piktyjskiego fortu.
Roczniki Ulsterskie zanotowały pod datą 839 roku, że poganie [wikingowie - red.] wygrali bitwę z ludźmi z Fortriu [królestwo na północy kraju Piktów - red.]. Eóganán syn Aengusa [Eogán mac Óengusa, król Piktów - red.], Bran syn Aengusa i Aed syn Boanty i niemal niezliczona liczba innych wówczas poległa. Z Roczników dowiadujemy się, że po bitwie wikingowie spalili miejsca znane jako Ferna oraz Corcach. Ich lokalizacja nie jest znana, jednak niewykluczone, że jednym z nich był właśnie fort w Burghead. W tym samym mniej więcej czasie kończą się ślady osadnictwa w tym miejscu.
« powrót do artykułu -
przez KopalniaWiedzy.pl
Najstarszy na świecie działający urząd pocztowy w Sanquhar w Szkocji ma nowych właścicieli - Mary i Barry'ego Fordów z Florydy. Placówka świadczy usługi nieprzerwanie od 1712 r. W 2009 r. została wpisana do Księgi rekordów Guinnessa. Fordowie będą jej 17. właścicielami.
Wcześniej urząd prowadzili Nazra i Manzoor Alamowie. Decyzję o sprzedaży placówki podjęli pod koniec 2019 roku. Chcieli się przeprowadzić w pobliże rodziny w Birmingham. W listopadzie zeszłego roku Manzoor zmarł.
Fordowie są Brytyjczykami - Barry urodził się w Lincolnshire, a Mary pochodzi z Motherwell - ale przez 20 lat mieszkali i pracowali na Florydzie. Wrócili z powodów rodzinnych. O wystawieniu poczty z Sanquhar na sprzedaż po raz pierwszy usłyszeli w 2020 r. Początkowo zostali przelicytowani, gdy jednak transakcja nie doszła do skutku, dostali od losu drugą szansę. Oficjalna ceremonia przejęcia ma się odbyć w przyszłym miesiącu.
W międzyczasie pani Ford odkryła, że jest związana z tym regionem. Przeglądając rzeczy odziedziczone po zmarłej jakiś czas temu matce, znalazła rękawiczki z ściegiem na drutach typowym dla Sanquhar. Gdy zagłębiła się w historię rodziny, okazało się, że jej przodkowie pochodzili Muirkirk, które znajduje się w odległości ok. 40 km od Sanquhar.
Fordowie przyznają, że muszą się sporo nauczyć. O tym, jak duża czeka ich zmiana, świadczy chociażby fakt, że wcześniej Barry był żołnierzem RAF-u, a na Florydzie prowadził firmę zajmującą się odnawianiem samolotów. Małżonkowie zgodnie podkreślają, że jest dla nich ważne, by służyć społeczności. Mamy po prostu nadzieję, że zostaniemy zaakceptowani i staniemy się jej częścią.
Jak podaje Księga rekordów Guinnessa, drugi najstarszy urząd pocztowy działa w Sztokholmie od 1720 r. Trzecie miejsce w tej kategorii zajmuje zaś placówka z Santiago w Chile, która świadczy usługi od 1772 r.
Po otwarciu na początku XVIII wieku urząd w Sanquhar służył jako główny punkt wymiany listów między Anglią a Szkocją. Używany był głównie przez arystokrację.
« powrót do artykułu -
przez KopalniaWiedzy.pl
W 1745 r. Karol Edward Stuart – zwany Ślicznym Księciem Karolkiem (ang. Bonnie Prince Charlie) lub Młodym Pretendentem – z pomocą Francji i Hiszpanii wywołał w Szkocji powstanie jakobitów, by zaprowadzić swojego ojca Jakuba Franciszka Edwarda Stuarta na tron Wielkiej Brytanii i Irlandii. Po początkowych sukcesach, w 1746 r. został pokonany na polu Culloden i wrócił do Francji. Naukowcy z Uniwersytetu w Dundee odtworzyli, jak mogła wyglądać jego twarz w tym okresie.
Specjaliści z Centre for Anatomy and Human Identification (CAHID) wykorzystali maski pośmiertne, które zostały obfotografowane i zmapowane. Powstały modele 3D. Za pomocą oprogramowania odmłodzono Karola Edwarda, by stworzyć jego wizerunek z czasów, gdy miał 24 lata.
Przyglądałam się wcześniejszym rekonstrukcjom postaci historycznych i zastanawiałam się, jak można by to zrobić inaczej – opowiada Barbora Veselá, studentka będąca inicjatorką projektu. Chciałam stworzyć wizerunek [Ślicznego Księcia Karolka] z okresu powstania jakobitów. Niektóre jego maski pośmiertne są dostępne, inne znajdują się w prywatnych zbiorach. Wiemy, że Karol Edward Stuart przeszedł udar, przez co proces regresji wieku stał się dla mnie jeszcze bardziej interesujący – dodaje.
Po zgonie księcia wykonano maskę pośmiertną, czyli rzeźbiarski pośmiertny odlew twarzy. Ekipa z Dundee zajęła się dwiema kopiami maski - z Inverness Museum and Art Gallery oraz Hunterian Museum and Art Gallery. Veselá zrobiła zdjęcia tej pierwszej i wykorzystywała skaner do badania drugiej. Za pomocą oprogramowania do fotogrametrii stworzyła ich modele 3D.
Uzyskane modele porównano ze sobą, a także ze zdjęciami innej maski, przechowywanej w West Highland Museum w Fort William. Młodszy wygląd księcia Barbora odtworzyła za pomocą programu do rzeźbiarstwa cyfrowego. Później przyszła kolej na druk 3D oraz fizyczną rekonstrukcję: nakładanie modelującego wosku, farby, włosów i ubrania.
Praca z tymi artefaktami była wielką przyjemnością. [...] Są momenty, gdy podczas pracy z maskami nagle nachodzi cię refleksja, że to był kiedyś żywy człowiek. Ucząc się historii, nie myślimy raczej o wieku ludzi, którzy ją tworzyli. Tymczasem, lądując w Szkocji w 1745 r., książę Karol Edward miał zaledwie 24 lata. To fascynujące zwizualizować sobie, jak młody był w tym decydującym momencie historycznym.
W rozmowie z dziennikarką CNN-u Issy Ronald Veselá przyznała, że interesuje się jakobitami już od jakiegoś czasu. W 2019 r. widziała rekonstrukcję wyglądu Karola Edwarda autorstwa Hew Morrisona, który również posłużył się maską pośmiertną. To wygląd księcia tuż przed śmiercią, ja chciałam uzyskać nieco inną wersję. Pracując nad „odmłodzeniem”, studentka wykorzystała swoją wiedzę na temat wzorców starzenia, analizowała też ówczesne doniesienia i portrety księcia. Dr Tobias Houlton, który był superwizorem projektu Barbory, dodał, że twarz zmienia się po śmierci. Nie chodzi [więc] wyłącznie o odwrócenie procesu starzenia, ale i o zniesienie skutków bycia martwym.
Barbora ma nadzieję, że dzięki rekonstrukcji ludzie zaczną myśleć o Młodym Pretendencie jak o osobie, a nie po prostu legendzie. Dr Houlton chciałby zaś, aby opisana próba odtworzenia wyglądu twarzy księcia wywołała nową falę zainteresowania jego życiem.
Prawnuk Jana III Sobieskiego, książę Karol Edward Ludwik Filip Kazimierz Stuart to jedna z najbardziej znanych postaci w historii Szkocji. Urodził się w Rzymie w 1720 roku. Był ostatnim poważnym pretendentem rodu Stuartów do tronu brytyjskiego. Jego dziadek, Jakub był królem Szkocji jako Jakub VII i królem Anglii jako Jakub II. Był też ostatnim katolickim władcą Anglii. Został obalony po 3 latach rządów. Syn Jakuba II, który na wygnaniu jako pretendent do tronu przyjął imię Jakuba III, ożenił się z wnuczką Jana III Sobieskiego, Marią Klementyną Sobieską. Z tego związku narodził się Karol Edward. Zwany Młodym Pretendentem, gdyż jego ojciec, Jakub III, był nazywany Starym Pretendentem.
Śliczny Książę Karolek szkolił się w sztuce wojennej. W lipcu 1745 roku wylądował z kilkunastoma towarzyszami broni w Szkocji i rozpoczął powstanie. Już we wrześniu dysponował armią złożoną z 2400 ludzi i zdobył Edynburg. W listopadzie, na czele 5500 ludzi przekroczył granicę szkocko-angielską i ruszył na Londyn. Dotarł aż do Derby, gdy jego oficerowie, zniechęceni brakiem pomocy ze strony Francji czy miejscowych jakobitów oraz przestraszeni perspektywą konfrontacji z 30-tysięczną armią królewską, zmusili Karola do odwrotu. Wojska Ślicznego Księcia topniały. W końcu w kwietniu 1746 roku zostały pokonane w bitwie pod Culloden Moore. Młody Pretendent przez 5 miesięcy skutecznie umykał pościgowi. W końcu we wrześniu 1746 roku uciekł statkiem do Francji.
Karol przez następne lata podróżował po Europie, próbując znaleźć sojuszników, gotowych do pomocy w odzyskaniu tronu. Jednak jego pijaństwo zniechęcało nawet przyjaciół W 1766 roku, w wieku 46 lat, osiedlił się w we Włoszech, a katolickie potęgi ostatecznie przestały uznawać jego pretensje do tronu. Książę zmarł w Rzymie w wieku 67 lat.
Śliczny Książę Karolek został wyidealizowanym romantycznym protagonistą ballad i legend, stając się szkockim bohaterem narodowym.
« powrót do artykułu
-
-
Ostatnio przeglądający 0 użytkowników
Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.