Skocz do zawartości
Forum Kopalni Wiedzy
KopalniaWiedzy.pl

Wycofanie się Japonii z traktatu o zakazie polowań na wieloryby będzie korzystne dla wielorybów?

Rekomendowane odpowiedzi

Przed dwoma tygodniami informowaliśmy, że Japonia wycofa się z Międzynarodowej Komisji Wielorybnictwa (IWC) i otwarcie rozpocznie komercyjne połowy wielorybów. Decyzja ta spotkała się z ostrą krytyką z wielu stron, jednak niektórzy obrońcy przyrody mówią, że tak naprawdę jest ona korzystna dla populacji wielorybów.

Justin Cooke, specjalista od oceny populacji zwierząt morskich w Centrum badań nad zarządzaniem ekosystemem w Emmendingen w Niemczech mówi, że najważniejszą wiadomością jest to, iż Japonia zapowiedziała zakończenie połowów wielorybów na wodach międzynarodowych pod pretekstem prowadzenia badań naukowych. A biorąc pod uwagę spadający popyt na wielorybie mięso Cooke uważa, że jest mało prawdopodobne, by Japonia zabijała na swoich wodach tyle wielorybów, co obecnie na wodach międzynarodowych. Z opinią taką zgadza się Patrick Ramage, specjalista od wielorybów pracujący w International Fund for Animal Welfare w USA. To dobra wiadomość dla wielorybów, mówi i dodaje, że po wystąpieniu Japonii z IWC organizacja ta będzie mogła skupić się na innych rzeczach niż na próbach wymuszenia na Kraju Kwitnącej Wiśni by zaprzestał komercyjnych de facto polowań na wieloryby.

Od czasu wprowadzenia w 1986 roku przez IWC moratorium na komercyjne połowy wielorybów Japonia starała się uchylić tę decyzję. Jednocześnie, pod pretekstem badań naukowych, jej flota zabijała wieloryby, których mięso trafiało do konsumentów. W 2014 roku Międzynarodowy Trybunał Sprawiedliwości, na wniosek Australii, nakazał Japonii zaprzestanie badań naukowych nad wielorybami w Antarktyce. Japonia przez rok ich nie prowadziła, a następnie znowu zaczęła polować na antarktyczne wieloryby twierdząc, że robi to w ramach nowego programu, zgodnego z wyrokiem sądu.

We wrześniu 2018 roku, podczas obywającego się co dwa lata spotkania IWC Japonia zaproponowała nowy plan rozpoczęcia komercyjnych połowów, twierdząc, że nie będą one zagrażały populacji. IWC uznaje,  że obecna populacja płetwali antarktycznych, na które głównie poluje Japonia, wynosi kilkaset tysięcy sztuk i nie jest ona zagrożona. Jednak zakaz polowań na wieloryby od dawna nie ma już wyłącznie aspektu ekologicznego, ale przede wszystkim etyczny. Zabijane wieloryby umierają w bolesnych długotrwałych męczarniach. Wniosek Japonii został więc przez IWC odrzucony, a jakby tego było mało organizacja stwierdziła, że jej celem jest odrodzenie populacji wielorybów do poziomu sprzed masowych polowań oraz potwierdziła moratorium na polowania komercyjne. Tego było dla Tokio zbyt wiele i Japonia zapowiedziała wystąpienie z IWC.

W tej sytuacji nie wiadomo na przykład, co stanie się z japońskim Instytutem Badań nad Waleniami, który był formalnie instytucją prowadzącą dotychczasowe polowania na wieloryby. Skoro Japonia nie będzie już musiała udawać, że poluje dla celów naukowych prawdopodobnie Instytut znacznie ograniczy swoją działalność i stanie się rzeczywiście organizacją naukową.
Japonia, jak wspomnieliśmy, zakończyła swój rzekomy program naukowy i zapowiedziała koniec polowań w Arktyce. Jej flota będzie zabijała wieloryby na własnych wodach przybrzeżnych oraz w 320-kilometrowej wyłącznej strefie ekonomicznej wokół nich. Nie wiadomo, jak takie działania odbiją się na populacji wielorybów. Populacja płetwala karłowatego, który zamieszkuje półkulę północną, nie jest zagrożona. Jednak w wodach wokół Japonii i Korei żyje prawdopodobonie unikatowa niezwykła populacja zwana J-stock, która rozmnaża się latem, a nie zimą jak pozostałe wieloryby.

Obecnie na wodach wokół Japonii zabijanych jest około 100 płetwali karłowatych. Teraz, w związku z zapowiadanymi przez Tokio zmianami, ich liczba może wzrosnąć. Władze Japonii zapewniły, że połowy będą ograniczone, by uniknąć negatywnego wpływu na zasoby waleni, jednak nie podały żadnych szczegółów.

Cooke i inni, którzy uważają, że tak naprawdę decyzja Japonii przyniesie więcej korzyści niż szkody, mówią, że to siły rynkowe spowodują pozytywne zmiany. Zmieniają się zamiłowania japońskich konsumentów i rośnie wśród nich świadomość ekologiczna. Jeszcze w roku 1965 w Japonii sprzedano 203 000 ton mięsa wielorybów. W 2015 było to zaledwie 4000 ton. Trzy największe japońskie przedsiębiorstwa połowowe nie wydają się zainteresowane polowaniami na wieloryby. Cooke podejrzewa, że japońskie wielorybnictwo czeka los norweskiego, gdzie sponsorowane przez rząd niszowe operacje dostarczają żywności na niszowy rynek przy ciągłym spadku zainteresowania ze strony konsumentów i spadku zainteresowania polowaniami na wieloryby ze strony rybaków.

Wystąpienie Japonii z IWC będzie miało i tę dobrą stronę, że organizacja będzie mogła więcej czasu przeznaczyć teraz na inne kwestie związane z odrodzeniem populacji wielorybów, takie jak np. kolizje ze statkami czy utrata habitatów, a nie na walce z Japonią o jej rzekomy program naukowych połowów.


« powrót do artykułu

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Strefa ekonomiczna na morzu wynosi 200 mil morskich. Mila morska to miara łuku odpowiadająca jednej minucie kątowej na poziomie ziemskiego morza (obwód Ziemi to 21600 mil morskich). Dyskusja dotycząca przeliczania jednostek miar już była w wątku 5 lat temu, zaczęła się tu:

 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się

  • Podobna zawartość

    • przez KopalniaWiedzy.pl
      Pierwsza w historii sekcja zwłok najrzadszego i najsłabiej poznanego wieloryba, przedstawiciela gatunku Mesoplodon traversii, przyniosła wiele interesujących odkryć. M. traversii to jeden z najsłabiej poznanych ssaków. Od XIX wieku znaleziono jedynie 6 osobników. W lipcu bieżącego roku na jedną z plaż Nowej Zelandii ocean wyrzucił martwe zwierzę. Było ono w tak dobrym stanie, że zdecydowano się na przeprowadzenie sekcji. Trwała ona kilka dni i zakończyła się 12 grudnia. Teraz poznaliśmy jej wstępne wyniki.
      Wyjątkową sekcję zwłok prowadzono pod kierunkiem eksperta od zyfiowatych, Antona van Heldena, któremu towarzyszyli naukowcy z Nowej Zelandii oraz trzech wiodących biologów morskich z USA. Jednym z najważniejszych odkryć jest stwierdzenie obecności w górnej szczęce szczątkowych zębów znalezionych przez doktora Michaela Denka. Te małe zęby w dziąsłach wiele mówią o historii ewolucyjnej tego gatunku, to kolejna rzecz, o której nie mieliśmy pojęcia, mówi van Helden. Naukowcy zauważyli też, że żołądek Mesoplodon traversii składa się z dziewięciu komór. W niektórych z nich znaleźliśmy dzioby kałamarnic, w innych fragmenty oczu tych zwierząt, kilka pasożytów i prawdopodobnie części innych organizmów, których jeszcze nie rozpoznaliśmy. Pracują nad nimi parazytolodzy, dodaje kierownik sekcji.
      Uczeni zauważyli też interesujące struktury powiązane zarówno z odżywianiem się, jak i z wydawaniem dźwięków. Struktury te zostały zważone i zmierzone, co pozwoli na ich porównanie z odpowiednimi strukturami u spokrewnionych gatunków. Na głowie i szyi zwierzęcia zauważono stłuczenia, waleń miał złamaną szczękę. Wskazuje to, że doznał urazu głowy i być może to on przyczynił się do jego śmierci.
      Naukowcy wciąż badają zwierzę, analizują zdobyte dane i w przyszłości opublikują bardziej szczegółowy raport na jego temat.

      « powrót do artykułu
    • przez KopalniaWiedzy.pl
      Naukowcy z Invermay Agresearch Centre w Mosgiel w Nowej Zelandii rozpoczęli pierwszą w historii sekcję zwłok najrzadszego i najsłabiej poznanego wieloryba. Mesoplodon traversii jest tak rzadko widywany przez ludzi, że niemal nic o nim nie wiadomo. W lipcu informowaliśmy, że na jedną z plaż Nowej Zelandii ocean wyrzucił martwego 5-metrowego samca. Zwłoki były w tak dobrym stanie, że zdecydowano o przeprowadzeniu sekcji. Właśnie się ona rozpoczęła.
      Mesoplodon traversii to jeden z najsłabiej poznanych ssaków. Od XIX wieku na całym świecie udokumentowano tylko 6 osobników. Wszystkie, z wyjątkiem jednego, pochodziły z Nowej Zelandii, przypomina Gabe Davies z Ministerstwa Ochrony Przyrody.
      W sekcji biorą udział specjaliści z nowozelandzkiego Ministerstwa Ochrony Środowiska wspomagani przez trzech biologów morskich z USA. Zyfiowate to najbardziej tajemnicza grupa dużych ssaków na Ziemi. Nurkują bardzo głęboko i są rzadko widywane na powierzchni, co znacznie utrudnia ich badania. Większość naszej wiedzy o nich pochodzi z badań osobników, które zostały wyrzucone na brzeg i tam zmarły. Tutaj mamy gatunek najrzadszy z najrzadszych, to zaledwie 7. przedstawiciel gatunku zauważony gdziekolwiek na świecie i pierwsza okazja do przeprowadzenia sekcji zwłok, mówi nowozelandzki ekspert od zyfiowatych Anton van Helden. Będziemy mogli przyjrzeć się strukturom wykorzystywanym do komunikacji głosowej, budowie żołądka, która jest unikatowa dla każdego gatunku zyfiowatych, a nawet policzymy kręgi, dodaje uczony. To, czego się dowiemy, może wpłynąć na podjęcie działań mających na celu uchronienie tych zwierząt przed zagrożeniami stwarzanymi przez człowieka.
      Wyjątkowa sekcja zwłok potrwa do piątku 6 grudnia.

      « powrót do artykułu
    • przez KopalniaWiedzy.pl
      Czasowe sojusze między ośmiornicami i rybami rafowymi są dokumentowane od dziesięcioleci. Mogą one obejmować licznych uczestników z rożnych gatunków. Ośmiornice i ryby są znane ze zbiorowych polowań, podczas których czerpią korzyści z morfologii i strategii polowań drugiej strony - podkreśla Eduardo Sampaio, Uniwersytetu w Lizbonie oraz Instytutu Zachowania Zwierząt Maxa Plancka. Ponieważ dochodzi do połączenia sił licznych partnerów, tworzy się złożona sieć. Jak się okazuje, jest ona znacznie bardziej skomplikowana niż się wydawało.
      Swoje ostatnie badania Eduardo i jego zespół prowadzili na Morzu Czerwonym i Wielkiej Rafie Koralowej, obserwując współpracę ryb i ośmiornic z gatunku Octopus cyanea. Dzięki zastosowaniu dwóch kamer i analizie ponad 100 godzin nagranych materiałów mogli stworzyć sceny 3D i dokładnie przeanalizować interakcje pomiędzy członkami grupy.
      Obserwacje nie były łatwe, gdyż ośmiornice natychmiast się chowały, gdy zobaczyły nurków. Ludzie zmienili więc strategię i obserwowali ryby. Znając zachowanie poszczególnych gatunków, można zauważyć, gdy odbiega ono od normy. Szybko zdawaliśmy sobie sprawę, że coś się dzieje, gdy ryby różnych gatunków przebywały razem i patrzyły w tym samym kierunku. To zwykle oznaczało, że w pobliżu jest ośmiornica, mówi Sampaio.
      Podczas analizowania nagrań naukowcy zauważyli, że różni członkowie grupy odpowiadają za podejmowanie różnych decyzji. Zwykle decyzję o tym, gdzie uda się cała grupa, podejmowały ryby z rodziny barwenowatych. To one głównie zajmowały się badaniem otoczenia. Z kolei decyzję o tym, czy i kiedy grupa podąży za potencjalną ofiarą, należała najczęściej do ośmiornic. To logiczny podział zadań. Ryby mogą szybko przeszukać spory teren, ośmiornica zaś może wykorzystać swoją budowę ciała, by dostać się do ofiary.
      Jednak współpraca nie przebiega bezkonfliktowo. Już przed kilku laty opisywaliśmy badania, w czasie których Eduardo Sampaio odkrył, że ośmiornice biją niektóre ryby. Uderzanie ma na celu zmianę pozycji konkretnej ryby w grupie, wyeliminowanie jej z polowania lub odpędzenie od ofiary.
      Dzięki takiej współpracy ryby zyskują pokarm, do którego w inny sposób nie miałyby dostępu, ośmiornice zaś oszczędzają energię podczas polowania, gdyż ryby prowadzą je wprost do ofiary.
      Z przeprowadzonych badań wynika, że grupa jest głównie kontrolowana przez ośmiornice – chociaż ryby również wpływają na to, która z nich jaką pozycję zajmuje –, a ryby działają jak „czujniki” wykrywające i namierzające ofiarę. Pozycja członków grupy jest dynamiczna, a na ich zachowanie, wydatkowanie energii i odniesione korzyści wpływa skład grupy. Uzyskane wyniki poszerzają naszą wiedzę o procesach przywództwa i socjalizowania się oraz pokazują, jak złożone i elastyczne są zachowania społeczne w naturze, mówi Sampaio.


      « powrót do artykułu
    • przez KopalniaWiedzy.pl
      Pewnego razu Xinhua Fu, naukowiec z Uniwersytetu Rolniczego Huazhong w chińskim Wuhan, zauważył, że w sieci aktywnych nocą pająków Araneus ventricosus łapią się niemal wyłącznie samce świetlikowatych z gatunku Abscondita terminalis. W sieciach nie było samic. Zaintrygowany tym spostrzeżeniem, postanowił bliżej przyjrzeć się temu zjawisku. Wraz z zespołem odkrył, że to pająki wymuszają na złapanych świetlikach nadawanie sygnałów, które przyciągają więcej ofiar.
      Obie płcie Abscondita terminalis nadają różne sygnały świetlne. Samce, by przyciągnąć samice, wysyłają wielokrotne impulsy za pomocą dwóch plamek świetlnych. Samice wabią samce pojedynczymi impulsami z jednej plamki. Samce aktywnie szukają samic latając, a te odpowiadają, czekając aż samiec przyleci.
      Fu zaczął podejrzewać, że pająki przyciągają samce świetlików w jakiś sposób manipulując ich zachowaniem. We współpracy z Daiqinem Li oraz Shichangiem Zhang z Uniwersytetu Hubei przeprowadził obserwacje polowe, przyglądając się pająkom i świetlikom. Okazało się, że w sieci łapie się więcej samców, gdy pająk jest w pobliżu niż wówczas, gdy go na sieci nie ma. Działo się tak dlatego, że gdy pająk był w pobliżu samce świetlików zmieniały nadawane sygnały na takie, przypominające sygnały samic. Naukowcy wykluczyli tym samym hipotezę, że zmiana sygnału zachodzi pod wpływem stresu, który ma miejsce, gdy świetlik złapie się w sieć. Istotna była tutaj obecność pająka.
      Bliższa analiza wykazała, że pająki manipulują sygnałami świetlików poprzez sekwencje owijania nicią i gryzienia swoich ofiar. Tak traktowany samiec świetlika zaczyna nadawać sygnały typowe dla samic i przyciąga w ten sposób kolejne samce, które łapią się w sieć. Bez kolejnych badań naukowcy nie są w stanie powiedzieć, czy to jad pająka czy sam akt gryzienia wywołuje u samców zmianę wzorca impulsów świetlnych.
      Wszystko natomiast wskazuje na to, że zachowanie pająka jest uruchamiane przez impulsy świetlne samca. Gdy naukowcy zakryli narządy świetlne samców, pająki nie wymuszały na nich zmiany trybu świecenia.
      Niewykluczone, że w naturze istnieje o wiele więcej tego typu interakcji drapieżnik-ofiara, w których drapieżnik wymusza na ofierze zachowania przyciągające kolejne ofiary.

      « powrót do artykułu
    • przez KopalniaWiedzy.pl
      Kanadyjsko-chiński zespół naukowy opisał niezwykłą skamieniałość sprzed 125 milionów lat przedstawiającą mięsożernego ssaka atakującego większego od siebie roślinożernego dinozaura. Oba zwierzęta znajdują się w śmiertelnym uścisku. To jeden z pierwszych dowodów pokazujących, że ssaki polowały na dinozaury, mówi doktor Jordan Mallon, paleobiolog z Kanadyjskiego Muzeum Natury i współautor badań opublikowanych na łamach Scientific Journal.
      Skamieniałość, która znajduje się w Muzeum Szkolnym Weihai Ziguang Shi Yan, to dowód, że ssaki stanowiły dla dinozaurów większe zagrożenie, niż się uważa. I to w czasach, gdy dinozaury dominowały na Ziemi.
      Zaatakowany dinozaur do psitakozaur wielkości dużego psa. Napastnikiem był zaś Repenomamus robustus. Jeden z największych ówczesnych ssaków, zwierzę wielkości borsuka. Przed odkryciem skamieniałości naukowcy wiedzieli, że Repenomamus pożywiał się na psitakozaurach, gdyż w żołądkach ssaków znajdowano kości tych dinozaurów. Nie było jednak jasne, czy na nie polował, czy żywił się padliną. Współistnienie obu gatunków nie jest niczym nowym, ale nowością jest uwieczniona w skamieniałości scena polowania, wyjaśnia Mallon.
      Skamieniałość, przedstawiająca niemal kompletne szkielety obu zwierząt, została znaleziona w 2012 roku w Liujitun w prowincji Liaoning, miejscu zwanym „Pompejami chińskich dinozaurów". Znajduje się tam olbrzymia liczba skamieniałości zwierząt, które zostały nagle pogrzebane w wyniku osunięcia się ziemi po co najmniej jednej erupcji wulkanicznej.
      Badacze wykluczają, byśmy widzieli tutaj scenę pożywiania się ssaka na martwym dinozaurze. Na kościach dinozaura nie widać bowiem żadnych śladów ugryzień, zwierzęta są ze sobą splątane, a Repenomamus znajduje się na górze. Mamy tutaj do czynienia z walką o życie. Naukowcy nie wykluczają, że ssak zaczął pożerać jeszcze żywego dinozaura, gdy oba zwierzęta zginęły przysypane lawiną błotną.

      « powrót do artykułu
  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...