Skocz do zawartości
Forum Kopalni Wiedzy
KopalniaWiedzy.pl

The Washington Post przeprasza RIAA

Rekomendowane odpowiedzi

Przed trzema tygodniami w wielu serwisach mogliśmy zobaczyć tytuły takie jak: „Dla RIAA wszyscy jesteśmy złodziejami”, „RIAA łamie zasadę ‘dozwolonego użytku’”. Wszystko dlatego, że w The Washington Post pojawiła się informacja, jakoby prawnik RIAA występujący po stronie oskarżenia w jednej ze spraw o piractwo stwierdził, że ripowanie płyt CD do formatu MP3 jest nielegalne.

Fora internetowe zapełniły się komentarzami oburzonych czytelników, a samo RIAA zostało obrzucone inwektywami. Teraz The Washington Post wycofuje się i przeprasza za nieprawdziwą informację.

Okazało się bowiem (jak zresztą od samego początku przypuszczali niektórzy lepiej zorientowani w temacie blogerzy i dziennikarze), że The Washingotn Post popełnił błąd.

Prawnik RIAA stwierdził bowiem, że oskarżony dopuścił się przestępstwa, gdyż zripował utwory z płyty i umieścił je w katalogu publicznie udostępnionym w sieci P2P. Nielegalne zatem było udostępnienie utworów, a nie ich samo zripowanie.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
Teraz The Washington Post wycofuje się i przeprasza za nieprawdziwą informację

 

Kopniak-nakład-sprzedaż-popularność- a potem ciche SORRY. (to powinno się nazywać metoda tego,, co pali koty''. 8)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się

  • Podobna zawartość

    • przez KopalniaWiedzy.pl
      Teoria jakoby Megaupload został zamknięty, gdyż jego właściciel planował uruchomienie serwisu MegaBox, pozwalającemu twórcom na publikowanie muzyki w sieci z pominięciem studiów nagraniowych, nie wytrzymuje konfrontacji z faktami. Okazuje się bowiem, że do zamknięcia serwisu w głównej mierze przyczyniło się MPAA, czyli stowarzyszenie przemysłu filmowego.
      Gdy FBI rozpoczęło śledztwo przeciwko Megaupload, serwis jeszcze nie planował uruchomienia MegaBoksa. Ponadto bardziej przeszkadzał on przemysłowi filmowemu, a nie muzycznemu. Jak oświadczył wiceprezes MPAA ds. ochrony treści, Kevin Suh, Megaupload był „na samym szczycie pirackiej piramidy“. Z nieoficjalnych informacji wynika, że to właśnie MPAA dostarczyło mocnych, przekonujących dowodów, na podstawie których sąd zdecydował o aresztowaniach i zamknięciu serwisu.
      Neil MacBride, prokurator, który podpisał się pod wnioskiem do sądu, odmówił ujawnienia, co spowodowało, że przeciwko Megaupload wszczęto śledztwo. Jednak jego biuro wydało oświadczenie opisujące sposób działania Departamentu Sprawiedliwości. Ogólnie rzecz biorąc rząd USA otrzymuje informacje o przestępstwach z bardzo różnych źródeł, w tym od ofiar przestępstw. Śledztwo wszczynane jest w każdej sprawie, w której zostaną dostarczone znaczące i konkretne dowody działań przestępczych. Przestępstwa przeciwko własności intelektualnej nie są tu wyjątkiem.
      Dowody przeciwko Megaupload pochodziły z wielu źródeł, ale żadne z nich nie dostarczyło tak dużej ilości tak przekonujących materiałów co MPAA. Za tezą wskazującą na MPAA świadczy też fakt, że, jak informuje MacBride, śledztwo zostało wszczęte przez FBI w marcu 2010 roku. Źródła z przemysłu filmowego twierdzą, że w tym samym czasie MPAA złożyło wniosek o ściganie Megaupload i Kima Dotcoma. Wtedy to dostarczono FBI dużo mocnych dowodów przeciwko serwisowi. Nie ograniczały się one tylko do informacji na temat pirackich kopii filmów, ale również zawierały dane na temat osób zaangażowanych w działalność Megaupload oraz prowadzonych przez serwis transakcji finansowych. RIAA, stowarzyszenie przemysłu muzycznego, również przekazało FBI dowody, jednak były one dość słabe. Zawierały praktycznie tylko spis utworów chronionych prawami autorskimi, które znajdowały się na serwerach Megaupload.
    • przez KopalniaWiedzy.pl
      Na Pennsylvania State University wykorzystano budowę oka krewetki modliszkowej (Odontodactylus scyllarus) do stworzenia dwuczęściowej płytki półfalowej, która może przyczynić się do udoskonalenia pamięci holograficznych, płyt CD czy DVD. Krewetka modliszkowa to jedno z niewielu zwierząt, które widzi polaryzację światła. Wielu naukowców sądzi, że oczy tych zwierząt lepiej współpracują z olbrzymim spektrum światła niż jakakolwiek płytka półfalowa stworzona przez człowieka.
      Chcemy zmienić polaryzację światła, bez wpływania na jego ilość, przechodzącą przez płytkę. Chcemy by wysoka przepuszczalność i zmiana polaryzacji były niezależne od częstotliwości. Innymi słowy, nie chcemy wpływać na kolor światła - mówi Akhlesh Lakhtakia z Penn State.
      Płytki półfalowe są wykorzystywane w tych urządzeniach, w których potrzebna jest konkretna polaryzacja, a w których dochodzi do jej zmiany. Zwykle są one wykonywane z kwarcu, kalcytu lub polimerów. Produkowane są też płytki wielowarstwowe, jednak mają one tendencję do rozwarstwiania się.
      Dlatego też uczeni z Uniwersytetu Technologicznego w Taipei we współpracy z profesorem Lakhtakią stworzyli płytkę wzorując się na budowie oka krewetki modliszkowej (krewetki boksującej). Naukowcy stworzyli trójwarstwową płytkę z pięciotlenku tantalu. Wykorzystali przy tym dwie metody osadzania warstw. Jedna pozwoliła na wyprodukowanie środkowej warstwy nanopręcików, które są do siebie równoległe i pochylone w tę samą stronę. Dwie zewnętrzne warstwy to również równoległe nanopręciki, ale wszystkie są ustawione pionowo. Te różne warstwy są konieczne gdy chcemy uzyskać wymaganą polaryzację bez jednoczesnego znaczącego zmniejszania przezroczystości w szerokim spektrum częstotliwości - poinformował Lakhtakia.
      Jako że długość nanopręcików jest mniejsza niż długość fali światła widzialnego, cała płytka charakteryzuje się dwójłomnością.
      Naukowcy zapewniają jednocześnie, że ich technika produkcji tego typu płytek wykorzystuje powszechnie używane technologie, nie wymaga zatem inwestowania w sprzęt litograficzny i jest kompatybilna z technologiami obecnymi w przemyśle elektronicznym i optoelektronicznym.
    • przez KopalniaWiedzy.pl
      Wiele biegających rekreacyjnie osób lubi jednocześnie słuchać muzyki. Jednak obsługa odtwarzacza w czasie biegu nie jest zadaniem łatwym. Japoński NEC pracuje nad urządzeniem, które znakomicie to ułatwia.
      Będzie się ono składało z dwóch opasek, z których każda będzie wyposażona w akcelerometr oraz łącze Bluetooth przekazujące dane do odtwarzacza. Dzięki pomiarowi położenia opasek względem siebie możliwe będzie wydawanie poleceń odtwarzaczowi. I tak, klaśnięcie w dłonie będzie oznaczało „start" lub „stop". Dotknięcie prawą ręką dolnej części lewego ramienia to polecenie „następny utwór", dotykając zaś części lewego ramienia oznacza „poprzedni utwór". Prawe ramię odpowiadać będzie za kontrolę głośności. Dotykając go wyżej zwiększymy głośność, a niżej - zmniejszymy.
      Profesor Hiroshi Tanaka z Instytutu Technologicznego Kanagawa uważa, że system będzie prawdopodobnie wymagał pewnej kalibracji dla każdego użytkownika.
      NEC ma nadzieję, że jego wynalazek trafi do sklepów w ciągu kilku najbliższych lat i że będą zeń korzystali nie tylko biegacze, ale też np. osoby podróżujące zatłoczonymi pociągami metra.
    • przez KopalniaWiedzy.pl
      RapidShare, jeden z największych na świecie serwisów pirackich, rozpoczyna współpracę z firmą lobbingową Dutko. Serwis będzie chciał wpływać na polityków w Waszyngtonie, by ci przygotowywali bardziej korzystne dlań rozwiązania prawne. RapidShare chce w ten sposób przynajmniej częściowo zrównoważyć wpływy RIAA i MPAA.
      Serwis broni się przed oskarżeniami o piractwo mówiąc, że gdy tylko zostaje przez właścicieli praw autorskich poinformowany o plikach naruszających ich prawa, natychmiast zostają one usunięte. Działa zatem, jak twierdzi, podobnie do Google'a, który nie ma większych problemów z organizacjami chroniącymi prawa autorskie.
      RapidShare chce, by RIAA i MPAA usunęły ten serwis ze swoich list witryn notorycznie naruszających prawo. Temu celowi ma też służyć lobbing w Waszyngtonie.
    • przez KopalniaWiedzy.pl
      RIAA zwróciła się do sądu z wnioskiem o zamrożenie aktywów należących do Lime Wire oraz do założyciela tego serwisu, Marka Gortona. Przed dwoma miesiącami sąd uznał Lime Wire winnym masowego naruszenia praw autorskich, a RIAA twierdzi, że Gorton zarobił na tym dziesiątki milionów dolarów. Stąd wniosek o zamrożenie jego aktywów.
      Zdaniem RIAA Lime Wire tylko w 2006 roku przyniosło swojemu twórcy 20 milionów USD. Gorton od tamtego czasu wpłacał pieniądze na fundusz, którego właścicielami są on, jego żona i jego dzieci. Ma to uniemożliwić skonfiskowanie pieniędzy.
      Gdy sąd uznał winę Lime Wire, RIAA złożyło wniosek o wydanie zakazu dalszej działalności. Wciąż nie został on rozpatrzony, jednak decyzja może zapaść lada dzień. Dopiero po wydaniu zakazu RIAA może wystąpić do sądu z żądaniem konkretnej kwoty odszkodowania. Eksperci uważają, że może ona przekroczyć miliard dolarów.
      Na razie nie wiadomo, jak sprawa się zakończy, stanowi ona jednak poważne ostrzeżenie dla innych pirackich serwisów. Jeśli zostanie ona rozstrzygnięta całkowicie po myśli RIAA, będzie to oznaczało, że właściciela serwisu z torrentami można nie tylko uznać winnym naruszenia praw autorskich, ale również uzyskać odszkodowanie z majątku jego oraz jego firmy.
      Prawnicy RIAA twierdzą, że są w stanie udowodnić, iż już trzy dni po wyroku Sądu Najwyższego w sprawie MGM kontra Grokster, w którym dopuszczono możliwość pozywania witryn P2P o naruszenie praw autorskich, Gorton usiłował ukryć pieniądze, przelewając je na rodzinny fundusz. Od tamtego czasu aż 87,7% aktywów Lime Group trafiło do rodziny Gortona.
      Mężczyzna ma oczywiście inne wytłumaczenie swojego postępowania. Twierdzi on mianowicie, że przelewał pieniądze firmy na prywatne konta, gdyż obawiał się, że zostanie osobiście pozwany, chciał więc mieć gotówkę na odszkodowania. Jednak dwóch świadków, w tym były menedżer Lime Wire Greg Bildson twierdzi, że motywem działania Gortona była chęć ukrycia pieniędzy. Prawnicy Lime Wire argumentują, że zamrozić można tylko aktywa firmy, a i to tylko do wysokości zysków tak, by nie zablokować możliwości wypłaty pensji czy regulowania rachunków.
  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...