Zaloguj się, aby obserwować tę zawartość
Obserwujący
0
Delfin biały prawdopodobnie wyginął
dodany przez
KopalniaWiedzy.pl, w Nauki przyrodnicze
-
Podobna zawartość
-
przez KopalniaWiedzy.pl
Wg jednego z gadzich ekspertów z Państwa Środka, liczba żyjących w dorzeczu Jangcy aligatorów chińskich (Alligator sinensis) zwiększy się w ciągu najbliższych 5-10 lat ponad 2-krotnie.
Wang Chaolin jest zastępcą dyrektora Naturalnego Rezerwatu Ochrony Aligatorów Chińskich w prowincji Anhui. Twierdzi on, że na razie doliczono się 120 dzikich przedstawicieli zagrożonego gatunku, ale widoczny rozrost terytoriów powinien sprawić, iż w ciągu 10 lat populacja będzie się składać z 300 osobników.
Oszacowania Chińczyków nie są czysto teoretyczne. Ostatnio po raz pierwszy znaleziono małe aligatory. Normalnie wskaźnik ich przeżycia wynosi tylko 2%. Odkrycie niemowląt wskazuje, że gatunek się odradza i powiększa. Na tym jednak nie koniec. W pobliżu miasta Wuhu, które było kiedyś głównym habitatem aligatorów, w kilku miejscach pojawiły się nowe ślady tych zwierząt.
Biolodzy chronią młode aligatory i wypuszczają na wolność gady urodzone w niewoli. Na początku w założonym 30 lat temu Centrum Rozmnażania Aligatorów żyło ok. 200 okazów, teraz jest ich ponad 10 tysięcy.
-
przez KopalniaWiedzy.pl
Ludzi zamieszkujących okolice płytkiego jeziora Dongting Hu (Tungting-hu) we wschodnich Chinach zalała (i to dosłownie) fala 2 miliardów myszy. Inwazja gryzoni rozpoczęła się 23 czerwca, kiedy rzeka Jangcy wystąpiła z brzegów. Wskutek tego podniósł się poziom wody w jeziorze, a nory myszy z tamtejszych wysp zostały zatopione.
Teraz chmary gryzoni pustoszą plony w 22 otaczających jezioro gminach. Władze były zmuszone wybudować specjalne ściany i kanały, które chronią uprawy przed szkodnikami. Jak donosi agencja informacyjna Xinhua, rolnicy zabili do tej pory 2,3 mln myszy. Łącznie ważyły one 90 ton.
Tam, gdzie opieszałe władze spóźniły się z budową zabezpieczeń, gryzonie zniszczyły już groble i uprawy.
Mysi problem stanie się zapewne jeszcze bardziej naglący, ponieważ meteorolodzy zapowiadają kolejne powodzie w górnym biegu Jangcy. I jak tu nie wierzyć w legendę o zjedzonym przez te zwierzęta Popielu...
-
przez KopalniaWiedzy.pl
Martin Strel, 52-letni Słoweniec, jest pierwszym człowiekiem, który w 66 dni pokonał wpław całą długość Amazonki. Wcześniej przepłynął Jangcy (dystans 4003 km w 2004 r.), Mississippi (3797 km w 2001 r.) oraz Dunaj (3004 km w 2000 r.).
Zmagania człowieka ryby, jak mówią o nim dziennikarze i zwolennicy, z przyrodą i samym sobą zakończyły się w sobotę (7 kwietnia). Po przepłynięciu 5265 km Strel znalazł się w pobliżu Belem, 2440 km na północ od Rio de Janeiro. Po drodze nękały go mdłości, biegunka, zawroty głowy, doznał też udaru słonecznego. Jak na złość, wszystkie wymienione przypadłości pojawiły się, gdy podróż miała się już ku końcowi.
Słoweniec płynął w specjalnej masce. Twierdzi, że mieszkające w wodzie zwierzęta po prostu go zaakceptowały. Płynąłem z nimi tak długo, że chyba zaczęły myśleć, że jestem jednym z nich. Niestraszne były mu więc piranie ("caribe"), anakondy, żarłacze tępogłowe czy krokodyle ("yacares"). Nie pokonały go także fale pływowe, wiry ani szajki uzbrojonych bandytów.
Czasami nie mogłem się wydostać z wody o własnych siłach. Kiedyś zabrano mnie do szpitala, aby zbadać moje serce. Na szczęście wszystko było w porządku.
Najważniejsze punkty nietypowej wyprawy, to: Iquitos, największe miasto lasu deszczowego, Manaus oraz Macapa, miejscowość zbudowana dokładnie na równiku.
Pływak pojawił się na mecie 4 dni przed czasem. Średnio pokonywał dziennie ok. 83,5 km.
Wyczyn Słoweńca najprawdopodobniej zostanie za kilka tygodni wpisany do Księgi rekordów Guinnessa.
Chętni mogą dowiedzieć się czegoś więcej o Martinie Strelu z jego strony WWW.
-
-
Ostatnio przeglądający 0 użytkowników
Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.