Zaloguj się, aby obserwować tę zawartość
Obserwujący
0
UE nałoży na Google'a wielomiliardową grzywnę
dodany przez
KopalniaWiedzy.pl, w Technologia
-
Podobna zawartość
-
przez KopalniaWiedzy.pl
Google ujawniło swoją pilnie strzeżoną tajemnicę. Koncern, jako pierwszy dostawca chmury obliczeniowej i – prawdopodobnie – pierwszy wielki właściciel centrów bazodanowych, zdradził ile wody do chłodzenia zużywają jego centra obliczeniowe. Dotychczas szczegóły dotyczące zużycia wody były traktowane jak tajemnica handlowa.
Firma poinformowała właśnie, że w ubiegłym roku jej centra bazodanowe na całym świecie zużyły 16,3 miliarda litrów wody. Czy to dużo czy mało? Google wyjaśnia, że to tyle, ile zużywanych jest rocznie na utrzymanie 29 pól golfowych na południowym zachodzie USA. To też tyle, ile wynosi roczne domowe zużycie 446 000 Polaków.
Najwięcej, bo 3 miliardy litrów rocznie zużywa centrum bazodanowe w Council Bluffs w stanie Iowa. Na drugim miejscu, ze zużyciem wynoszącym 2,5 miliarda litrów, znajduje się centrum w Mayes County w Oklahomie. Firma zapowiada, że więcej szczegółów na temat zużycia wody przez jej poszczególne centra bazodanowe na świecie zdradzi w 2023 Environmental Report i kolejnych dorocznych podsumowaniach.
Wcześniej Google nie podawało informacji dotyczących poszczególnych centrów, obawiając się zdradzenia w ten sposób ich mocy obliczeniowej. Od kiedy jednak zdywersyfikowaliśmy nasze portfolio odnośnie lokalizacji i technologii chłodzenia, zużycie wody w konkretnym miejscu jest w mniejszym stopniu powiązane z mocą obliczeniową, mówi Ben Townsend, odpowiedzialny w Google'u za infrastrukturę i strategię zarządzania wodą.
Trudno się jednak oprzeć wrażeniu, że Google'a do zmiany strategii zmusił spór pomiędzy gazetą The Oregonian a miastem The Dalles. Dziennikarze chcieli wiedzieć, ile wody zużywają lokalne centra bazodanowe Google'a. Miasto odmówiło, zasłaniając się tajemnicą handlową. Gazeta zwróciła się więc do jednego z prokuratorów okręgowych, który po rozważeniu sprawy stanął po jej stronie i nakazał ujawnienie danych. Miasto, któremu Google obiecało pokrycie kosztów obsługi prawnej, odwołało się od tej decyzji do sądu. Później jednak koncern zmienił zdanie i poprosił władze miasta o zawarcie ugody z gazetą. Po roku przepychanek lokalni mieszkańcy dowiedzieli się, że Google odpowiada za aż 25% zużycia wody w mieście.
Na podstawie dotychczas ujawnionych przez Google'a danych eksperci obliczają, że efektywność zużycia wody w centrach bazodanowych firmy wynosi 1,1 litra na kilowatogodzinę zużytej energii. To znacznie mniej niż średnia dla całego amerykańskiego przemysłu wynosząca 1,8 l/kWh.
« powrót do artykułu -
przez KopalniaWiedzy.pl
Mazowiecki Wojewódzki Konserwator Zabytków nałożył na właściciela niszczejącego drewnianego dworu przy ul. Łączyny 53 w Warszawie grzywnę w wysokości 10 tys. zł. W XIX w. - w latach 1842-66 - dworek należał do Fryderyka Skarbka, ojca chrzestnego Fryderyka Chopina.
Mimo wezwań i poprzednich decyzji nie wykonano wszystkich prac konserwatorskich i robót budowlanych, które miały zapobiec niszczeniu zabytku [Zespołu dworskiego Wyczółki]. Stwierdzono to na podstawie ostatniej kontroli przeprowadzonej 18 maja - poinformował MWKZ.
W 1965 r. dworek został wpisany do rejestru zabytków nieruchomych województwa mazowieckiego. Teren miał wielu właścicieli. W dworku od lat nikt nie mieszka, a jego stan techniczny się pogarsza. O ratowanie zabytku zabiegają zarówno miejscy aktywiści, jak i dzielnicowi radni.
Wspomniany na początku Fryderyk Skarbek był ekonomistą, publicystą, powieściopisarzem i działaczem politycznym. Warto dodać, że do jego matki, Ludwiki, należała wieś Żelazowa Wola. Dworek Chopinów w Żelazowej Woli to wschodnia oficyna dawnego dworu Skarbków. W wieku 10 lat Fryderyk Skarbek trafił pod opiekę Mikołaja Chopina, a wychowanie, które dzięki niemu otrzymał, ukształtowało jego – jak sam wyznał – późniejszą pozycję naukową i potencjał intelektualny - podkreśla Narodowy Instytut Fryderyka Chopina.
« powrót do artykułu -
przez KopalniaWiedzy.pl
Podczas badań archeologicznych w rejonie Kobiernic i Porąbki w pobliżu Bielska-Białej dokonano zaskakującego odkrycia. Archeolodzy znaleźli wyroby z żelaza i brązu pochodzące przed 2600 lat. To prawdopodobnie najstarsze artefakty znalezione na tych ziemiach i mogą one wskazywać na istnienie ważnego szlaku handlowego biegnącego doliną Soły. Szlak taki mógł łączyć dorzecza Dunaju z regionami na północy od Karpat.
W sumie znaleziono 40 przedmiotów, które tworzyły 4 skarby i 6 znalezisk luźnych. Najważniejsze z nich to odkryte w pobliżu Porąbki grzywny żelazne pochodzące z wczesnej epoki żelaza (750–400 r. p.n.e.). Powstawały w dorzeczach górnego Dunaju i Renu, w ośrodkach leżących na terenie dzisiejszej Szwajcarii, Bawarii, Lotaryngii i Alzacji. Bogusław Chorąży, archeolog z Muzeum Historycznego w Bielsku Białej mówi, ze "na ziemiach polskich, a także na terenie Europy Środkowej, zabytki te występują sporadycznie. Dwa egzemplarze takich grzywien odkryto na osiedlu obronnym w Biskupinie". Grzywnom towarzyszyły żelazne obręcze oraz sierpy pochodzące z tego samego okresu.
Z kolei w Kobiernicach znaleziono skarb składający się głównie z wyrobów z brązu oaz ze stopu brązu i żelaza. To szpile, zapinki, naszyjniki i spiralne bransolety. Przedmioty te datowano na okres halsztacki (600–500 r. p.n.e.). Zdaniem specjalistów, niektóre okoliczności złożenia przedmiotów do ziemi wskazują na przemyślane działanie. Nie można wykluczyć tutaj wymiaru duchowego, być może zatem mamy tutaj do czynienia z darami wotywnymi.
Znalezione przedmioty będzie można zobaczyć na wystawie „Skarby z ziemi wydarte. Prehistoryczne wyroby z brązu i żelaza odkryte w rejonie beskidzkiego przełomu rzeki Soły”. Zostanie ona otwarta 30 kwietnia w Muzeum Historycznym w Bielsku-Białej.
« powrót do artykułu -
przez KopalniaWiedzy.pl
Polska ma bardzo małe zasoby wody pitnej, dowiadujemy się z opublikowanego przez GUS raportu „Polska na drodze zrównoważonego rozwoju”. Są one tak małe, że znajdują się poniżej poziomu bezpieczeństwa wodnego. Według ONZ krajami zagrożonymi niedoborami wody są te, w których zasoby świeżej wody wynoszą poniżej 1,7 tys. m3 na mieszkańca. W UE do takich krajów należą Polska, Czechy, Cypr i Malta.
W Unii Europejskiej najlepsza sytuacja pod względem zasobów wody słodkiej występuje w Chorwacji. Tam na mieszkańca przypada 28,8 tys. m3 wody. Kolejne na liście są Finlandia (20 tys. m3), Szwecja (19,3 tys. m3) oraz Łotwa (18,9 tys. m3), a pierwszą piątkę zamyka Słowenia (15,5 tys. m3). Z kolei cztery kraje znajdują się poniżej poziomu bezpieczeństwa wodnego. Są to Polska (1,6 tys. m3), Czechy (1,5 tys. m3), Cypr (0,4 tys. m3) oraz Malta (0,2 tys. m3).
Głównym źródłem zaopatrzenia w wodę są w naszym kraju wody powierzchniowe. W 2019 r. pobraliśmy 7,4 km3 wód powierzchniowych oraz 1,8 km3 wód podziemnych. Większość, bo aż 70% zużył przemysł, 20% spożytkowano na potrzeby gospodarki komunalnej, a 10% wykorzystuje się do nawodnień w rolnictwie, leśnictwie oraz napełniania stawów rybnych.
W naszych rzekach płynie też woda gorszej jakości niż średnia europejska. Do określenia jakości wód używa się pomiaru biochemicznego zapotrzebowania tlenu (BZT). Pokazuje on, ile tlenu potrzebują mikroorganizmy, by rozłożyć substancje organiczne znajdujące się w wodzie. To wskaźnik, który pokazuje też, jak ścieki są podatne na biologiczne oczyszczanie.
Im wyższy poziom BZT, tym większe zanieczyszczenie. W Polsce do rozkładu substancji organicznych potrzebne jest 2,74 mg tlenu na litr wody. To znacznie więcej niż średnia w Europie, która wynosi 2 mg/litr. Pod względem zanieczyszczenia jesteśmy niewiele lepsi od krajów o najbardziej zanieczyszczonych rzekach jak Rumunia czy Cypr, gdzie BTZ to 3mg/l. Sporo nam za to brakuje do prymusów – Irlandii i Słowenii. W krajach tych BTZ to >1 mg/l.
Z dobrych wiadomości można dodać, że nie grozi nam stres wodny. W Polsce wykorzystujemy 6,87% odnawialnych zasobów wody pitnej. To co prawda więcej niż w roku 2010, kiedy odsetek ten wynosił 5,62%, ale wciąż mniej niż średnia dla Europy wynosząca 8,39%. Za wysoki poziom stresu wodnego uznaje się poziom przekraczający 20%. Jednak wskaźnik ten nie uwzględnia przestrzennego i sezonowego zróżnicowania dostępności do wody.
Najlepiej ilustruje to przykład całego globu. W skali świata ludzie pobierają rocznie 17% odnawialnych zasobów słodkiej wody. Nie można mówić więc o stresie wodnym. Jednak różnice regionalne są dramatyczne. W Afryce Północnej pobierane jest niemal 102,9% odnawialnych zasobów wody pitnej. Na częściej sytuacja się poprawia, gdyż kilka lat temu było to o 5 punktów procentowych więcej. Jednak niedobory wody zaczynają grozić Azji Środkowej, gdzie pobiera się 87,9% odnawialnych zasobów wody pitnej, podczas gdy jeszcze niedawno było to 79,5%. Z problemami może borykać się też Azja Południowa, gdzie pobór ten wynosił 70,7% w roku 2017, podczas gdy w roku 2015 było to 63,2%.
« powrót do artykułu -
przez KopalniaWiedzy.pl
Tajwański TSMC, poinformował że jest jeszcze zbyt wcześnie, by stwierdzić, czy w Niemczech powstaną fabryki tej firmy. Rozmowy w tej sprawie są na bardzo wczesnym etapie. Są one prowadzone pod egidą Komisji Europejskiej.
Wiadomo, że KE rozmawia z takimi gigantami jak Intel i TSMC w sprawie wybudowania fabryk półprzewodników na terenie Europy. Fabryki takie miałyby zwiększyć produkcję układów scalonych i uchronić Unię Europejską przed ich niedoborami spowodowanymi problemami w światowym łańcuchu dostaw.
Ulokowane w Europie fabryki TSMC, największego na świecie producenta półprzewodników na zlecenie, miałyby uchronić europejskich producentów samochodów, smartfonów i innej elektroniki przed kolejnymi problemami z dostawami, które zostały zakłócone z powodu pandemii.
Na poważnie rozważamy propozycję ulokowania fabryk w Niemczech, jednak to bardzo wczesny etap, powiedział przewodniczący zarządu TSMC Mark Liu poadczas dorocznego spotkania z udziałowcami. Rozmawiamy z naszymi największymi niemieckimi klientami, by przekonać się, czy to na pewno najlepsze i najbardziej efektywne rozwiązanie dla nich.
W lipcu TSMC podpisało umowy na budowę fabryk w USA i w Japonii. Rządy wielu państw martwi fakt, że tak olbrzymia część półprzewodników produkowanych jest na Tajwanie, skąd trzeba je przywozić. Dodatkowym problemem jest położenie Tajwanu. Znajduje się on bardzo blisko Chin, które traktują wyspę jako zbuntowaną prowincję i nie wykluczają użycia siły w celu przejęcia na niej władzy.
Wiemy zatem, że TSMC zainwestuje 12 miliardów dolarów w rozszerzenie swojej działalności w Arizonie. Tajwański koncern, którego jednym z ważniejszych klientów jest Apple, będzie sprzedawał swoje produkty amerykańskim klientom działających na rynkach infrastruktury i bezpieczeństwa narodowego. Liu dodał, że klienci ci pomogą TSMC ponieść koszty zagranicznej ekspansji.
W bieżącym roku TSMC ogłosiło, że w ciągu najbliższych 3 lat ma zamiar zainwestować 100 miliardów dolarów w powiększenie swoich możliwości produkcyjnych. Pandemia COVID-19 stworzyła bowiem świetne możliwości dla wieloletniego wzrostu, gdyż znacząco zwiększyła zapotrzebowanie na zaawansowane półprzewodniki.
« powrót do artykułu
-
-
Ostatnio przeglądający 0 użytkowników
Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.