Zaloguj się, aby obserwować tę zawartość
Obserwujący
0

Czujny menedżer uratował Apple'a przed kradzieżą
dodany przez
KopalniaWiedzy.pl, w Ciekawostki
-
Podobna zawartość
-
przez KopalniaWiedzy.pl
Apple od lat nie tylko kreuje trendy technologiczne, ale i skutecznie integruje nowoczesne rozwiązania z codziennym stylem życia. Produkty tej marki to dziś znacznie więcej niż elektronika - to akcesoria, które porządkują dzień, ułatwiają komunikację, wspierają zdrowie i stają się częścią osobistego stylu. Wśród najbardziej popularnych rozwiązań wyróżniają się słuchawki AirPods, zegarki Apple Watch oraz cały ekosystem, który pozwala użytkownikom sprawnie poruszać się między urządzeniami. Co stoi za ich fenomenem?
AirPods - nie tylko słuchawki, ale rozszerzenie telefonu
Bezprzewodowe słuchawki Apple AirPods zrewolucjonizowały rynek audio - nie tylko ze względu na jakość dźwięku, ale przede wszystkim przez wygodę i integrację z systemem iOS. Po wyjęciu z etui natychmiast łączą się z iPhonem, Apple Watch czy MacBookiem, a przełączanie się między urządzeniami odbywa się automatycznie. Dodatkowo funkcja aktywnej redukcji szumów (ANC) w modelach Pro oraz transparentności otoczenia sprawia, że użytkownik sam decyduje, ile świata chce słyszeć.
AirPods to także rozwiązanie dla osób aktywnych - sprawdzają się na siłowni, podczas rozmów czy wideokonferencji. Dzięki mikrofonom kierunkowym i dopracowanemu systemowi rozpoznawania głosu, prowadzenie rozmowy nawet w zatłoczonym miejscu nie stanowi problemu.
Apple Watch - centrum zarządzania na nadgarstku
Apple Watch to znacznie więcej niż zegarek - to osobisty asystent zdrowia, aktywności i powiadomień. Użytkownicy cenią go za dokładny pomiar tętna, monitorowanie snu, śledzenie aktywności fizycznej i możliwość kontrolowania codziennych nawyków. Dzięki funkcji wykrywania upadku i pomiaru EKG, Apple Watch bywa wybierany także przez osoby starsze lub z problemami kardiologicznymi.
Zegarek umożliwia odbieranie wiadomości, połączeń, płatności zbliżeniowych przez Apple Pay, sterowanie muzyką, a nawet odblokowywanie komputera. Co więcej - z roku na rok staje się bardziej samodzielnym urządzeniem, zwłaszcza w wersjach z eSIM, które działają niezależnie od iPhone’a.
AirTag - koniec z szukaniem kluczy i portfela
Wśród inteligentnych gadżetów Apple nie można pominąć AirTaga - małego lokalizatora, który błyskawicznie stał się ulubieńcem zapominalskich. Dzięki integracji z aplikacją Lokalizator, AirTag pozwala w kilka sekund namierzyć zagubione klucze, torbę, walizkę czy nawet rower. Technologia Bluetooth i - w nowszych iPhone’ach - ultra szerokopasmowe połączenie U1 sprawiają, że telefon dosłownie prowadzi użytkownika do zguby z precyzją co do centymetra. To gadżet, który nie tylko zwiększa codzienny komfort, ale też daje spokój - szczególnie w podróży. Jak zwykle w przypadku Apple, funkcjonalność idzie w parze z estetyką: AirTag jest minimalistyczny, dyskretny i idealnie wpasowuje się w cały ekosystem marki.
Ekosystem Apple - wszystko działa razem
Jedną z największych przewag Apple jest spójność ekosystemu. Urządzenia „rozmawiają” ze sobą - AirDrop pozwala przesyłać pliki błyskawicznie między iPhonem a Maciem, Handoff umożliwia kontynuowanie pracy z jednego urządzenia na drugim, a iCloud synchronizuje zdjęcia, dokumenty i notatki we wszystkich miejscach. Użytkownik nie musi się zastanawiać, co gdzie zapisał - wszystko jest tam, gdzie trzeba.
Dzięki temu Apple nie sprzedaje pojedynczych urządzeń, ale sposób na uproszczenie codziennego życia - niezależnie od tego, czy jesteś studentem, pracownikiem biurowym, rodzicem czy kreatywnym profesjonalistą.
Design i funkcjonalność w jednym
Produkty Apple łączą minimalizm z dopracowaną funkcjonalnością. Słuchawki mieszczą się w kieszeni, zegarek staje się elementem codziennego outfitu, a każde urządzenie - od laptopa po iPada - wpisuje się w estetykę współczesnego stylu życia. To właśnie ten mariaż technologii z designem sprawia, że Apple przyciąga nie tylko geeków, ale też osoby, które cenią jakość, prostotę i przemyślane rozwiązania.
W świecie, w którym technologia coraz bardziej przenika każdą dziedzinę życia, Apple pozostaje marką, która wyznacza kierunek - nie tylko w kwestii funkcji, ale też w tym, jak wygląda i działa nasza codzienność.
« powrót do artykułu -
przez KopalniaWiedzy.pl
W East Corinth w hrabstwie Orange ktoś ukradł duże rekwizyty ze scenografii filmu „Sok z żuka 2”. Najpierw zniknął słup latarni zwieńczony dekoracją w formie dyni, później spora abstrakcyjna rzeźba. Dochodzenie w tej sprawie prowadzi policja stanowa z Vermont.
Tajemnicze zniknięcia zaczęły się 14 lipca, gdy krótko po północy ktoś podjechał pick-upem, zdjął z podstawy słup latarni z dynią, załadował go na samochód i przykrył brezentem. Później szybko odjechał. Policję zawiadomił strażnik.
Sprawa stała się jeszcze bardziej tajemnicza, gdy 17 lipca produkcja filmu zauważyła, że z okolic cmentarza zniknęła ważąca ok. 68 kg abstrakcyjna rzeźba. Wydaje się, że ktoś zabrał ją między siedemnastą trzynastego lipca a jedenastą siedemnastego lipca.
Policja próbuje ustalić wartość skradzionych przedmiotów. O pomoc w ich znalezieniu prosi mieszkańców. Rzecznik stanowej policji Adam Silverman podkreśla, że rekwizyty mogą „wypłynąć” na stronach dla kolekcjonerów pamiątek filmowych.
Skradziona rzeźba bardzo przypomina tę, która pojawiła się w „Soku z żuka” Tima Burtona w 1988 r. Nie wiadomo jednak, czy to oryginał, czy rekwizyt odtworzony na potrzeby nowego filmu.
Premiera „Soku z żuka 2” jest zapowiadana na wrzesień przyszłego roku.
« powrót do artykułu -
przez KopalniaWiedzy.pl
Biuro Prokuratora Okręgowego dla Manhattanu zwróciło państwu włoskiemu 14 ukradzionych dzieł sztuki. To już czwarty w ciągu 7 miesięcy zwrot zabytków przeprowadzony przez biuro prowadzone przez Alvina L. Bragga Jr. W ten sposób od lipca ubiegłego roku do prawowitych właścicieli trafiło 214 artefaktów o łącznej wartości 35 milionów dolarów.
Wśród zwróconych właśnie zabytków znajdowała się warta 500 000 USD srebrna moneta z miasta Naxos na Sycylii z IV wieku p.n.e. z portretami Dionizjosa i Sylena, marmurowa głowa cesarza Hadriana z 200 roku n.e. wyceniana na 250 000 USD czy też czarnofigurowa hydria – naczynie na wodę – z 510 roku p.n.e. autorstwa Malarza Priama, jednego z największych mistrzów greckiego malarstwa wazowego z końca VI wieku przed Chrystusem. Szacunkowa rynkowa wartość hydrii to 900 000 dolarów.
Te i wcześniej zwrócone zabytki trafiły do USA w wyniku działania wysoko wyspecjalizowanych sieci fałszerzy i handlarzy dziełami sztuki. Wynajmowali oni gangi tak zwanych tombaroli, złodziei grobów. To wyspecjalizowani złodzieje stanowisk archeologicznych, którzy kradną konkretne, szczególnie interesujące zabytki. Po kradzieży zabytki były profesjonalnie czyszczone, poddawano je renowacji i wyposażano w fałszywe dokumenty. Tak przygotowane artefakty były sprzedawane albo przed domy aukcyjne, albo oferowane bezpośrednio muzeom i galeriom.
Na przykład wspominana hydria została ukradziona na zlecenie Giovanniego Franco Becchiny. Urodzony na Sycylii Becchina już w latach 70. założył w Szwajcarii firmę Palladion Antike Kunst. Po kilku dekadach okazało się, że jest on powiązany z włoską mafią, zatrudniał gangi tombaroli i przez dziesięciolecia dostarczał na rynek ukradzione dzieła sztuki, które uwiarygadniał zarówno za pomocą fałszywych dokumentów, jak i poprzez wystawianie ich w renomowanych muzeach oraz prywatnych kolekcjach. Hydria, ukradziona na zlecenie Becchiny, trafiła do współpracującego z nim amerykańskiego handlarza dziełami sztuki Roberta Hechta, który swoją pozycję na rynku dzieł sztuki w Paryżu zaczął budować już w latach 50. ubiegłego wieku. Hecht „wyprał” zabytek i w 1989 roku sprzedał go Shelby White, amerykańskiej inwestorce, filantropce i kolekcjonerce dzieł sztuki. Około dekadę później pani White wypożyczyła zabytek nowojorskiemu Metropolitan Museum of Art, w którego radzie nadzorczej zasiada.
Po wyjściu na jaw prawdziwego pochodzenia hydrii Met Museum usunęło ze swojej online'owej kolekcji informacje na temat zabytku, co spotkało się z krytyką ze strony ekspertów. Zauważają oni, że w ten sposób historia pochodzenia zabytku zostaje dodatkowo zaciemniona.
Równie dramatyczna historia wiąże się ze wspomnianą marmurową głową Hadriana. W 1995 roku włoskie władze prowadzące śledztwo przeciwko dealerowi dzieł sztuki, Giacomo Mediciemu, znalazły w jednym z jego magazynów wykonane Polaroidem zdjęcie rzeźby pokrytej mułem i organizmami morskimi. Poszukiwania zabytku trwały dwie dekady. Teraz wiemy, że Medici i jego wspólnicy przemycili zabytek poza Włochy, a został on „wyprany” przez brytyjskiego dealera Robina Symesa. W 1990 roku zabytek, już po oczyszczeniu, konserwacji i ze sfałszowanymi dokumentami, został sprzedany Royal-Athena Galleries w Nowym Jorku. Dwa lata później galeria, za pośrednictwem domu Sotheby's, sprzedała zabytek filantropowi z San Antonio, Gilbertowi Denmanowi, który podarował rzeźbę San Antonio Museum of Art.
Zabytki zostały odzyskane dzięki pracy Antiquities Trafficking Unit. Ta wyspecjalizowana jednostka powołana przy Biurze Prokuratora Okręgowego dla Manhattanu powstała w grudniu 2017 roku. W ciągu zaledwie 5 lat doprowadziła odzyskała niemal 4500 zabytków o wartości ponad 300 milionów USD, które ukradziono z 28 krajów. Dotychczas właścicielom zwrócono 2400 przedmiotów o wartości 180 milionów USD.
« powrót do artykułu -
przez KopalniaWiedzy.pl
Wczoraj nad ranem (tuż przed piątą) miało miejsce włamanie do Grünes Gewölbe, muzeum jubilerstwa i złotnictwa założonego jako skarbiec elektorów saskich przez Augusta II Mocnego. Złodzieje, których widać na ujawnionych przez policję nagraniach z monitoringu, zabrali bezcenne eksponaty z XVIII w.
Łupem złodziei padła gwiazda orderowa polskiego Orderu Orła Białego, spinka do kapelusza zawierająca 16-karatowy diament, 14 innych dużych kamieni oraz 103 małe, epolet składający się z 20 dużych (w tym 31- i 16-karatowego) oraz 216 małych diamentów, a także wysadzana diamentami rękojeść miecza i pasująca do niego pochwa.
Volker Lange, szef drezdeńskiej policji kryminalnej, powiedział na konferencji prasowej, że policję zawiadomiła ochrona muzeum. Gdy stróże prawa zjawili się na miejscu, złodziei już nie było. Na wideo widać 2 osoby, ale w rzeczywistości przestępców mogło być więcej.
Włamywacze dostali się do środka po usunięciu fragmentu żelaznej kraty i wybiciu okna na parterze. Na nagraniu widać, jak jedna z osób pochodzi do gabloty i uderza w nią narzędziem przypominającym toporek.
Co ciekawe, w poniedziałek rano miały miejsce 2 pożary. O piątej straż powiadomiono o ogniu w skrzynce rozdzielczej w pobliżu miejsca przestępstwa. Spłonął też samochód na podziemnym parkingu (policja podejrzewa, że spalone audi to porzucony pojazd złodziei). Śledczy muszą sprawdzić, czy zdarzenia te rzeczywiście wiążą się z kradzieżą. Ponieważ odcięcie prądu wyłączyło część latarni ulicznych, z pewnością bandytom łatwiej było działać. Kamery monitoringu działały dzięki niezależnemu zasilaniu.
Mówimy o obiektach o niemierzalnej wartości kulturowej - powiedział na konferencji prasowej dyrektor muzeum Dirk Syndram.
Nie da się sprzedać tak unikatowych, łatwych do zidentyfikowania przedmiotów, dlatego specjaliści obawiają się, że mogą one zostać podzielone i/lub przetopione.
Drezdeński zielony diament, największy znany zielony diament świata, nie został skradziony, gdyż wypożyczono go do nowojorskiego Metropolitalnego Muzeum Sztuki.
« powrót do artykułu -
przez KopalniaWiedzy.pl
Izraelska CGI Group poinformowała, że skontaktowały się z nią osoby proponujące sprzedaż za równowartość 9 mln euro (10 mln dol.) w bitcoinach 2 klejnotów skradzionych w listopadzie ubiegłego roku z Grünes Gewölbe, muzeum jubilerstwa i złotnictwa założonego jako skarbiec elektorów saskich przez Augusta II Mocnego. Miało chodzić o Drezdeński Biały Diament i gwiazdę orderową polskiego Orderu Orła Białego.
Dyrektor wykonawczy CGI Group Zvika Nave powiedział agencji informacyjnej DPA, że jego firma na bieżąco dzieliła się informacjami z prokuraturą w Dreźnie.
CGI Group ujawniła, że wysłano jej wiadomość w darkwebie. Przestępcy mieli podkreślać, że zastosowali różne techniki szyfrowania, tak by nie dało się ich wyśledzić.
Przedstawiciele firmy twierdzą, że została ona wynajęta przez muzeum, by znaleźć skradzione klejnoty i przeanalizować system zabezpieczeń instytucji.
Dresden State Art Collections (SKD) zareagowała sceptycznie na rewelacje CGI Group. Nikt z CGI się z nami nie kontaktował - podkreśla rzecznik SKD Stephan Adam. Zaprzeczono też udziałowi CGI w dochodzeniu.
Niemieckie władze nie odniosły się do twierdzeń CGI, nie wiadomo więc, jak poważnie do tego podchodzą. W tym momencie nie możemy powiedzieć niczego nowego ws. śledztwa - oświadczył rzecznik prokuratury.
Obawiano się, że klejnoty zostaną rozłożone i złodzieje będą próbowali sprzedawać pojedyncze kamienie. Gwiazda orderowa polskiego Orderu Orła Białego miała być jednak np. oferowana w całości.
AKTUALIZACJA:
Policja i prokuratura oficjalnie stwierdziły, że brak dowodów, by złodzieje rzeczywiście zaproponowali sprzedaż klejnotów. Stwierdziły tez, że muzeum nie wynajmowało firmy CGI Group.
« powrót do artykułu
-
-
Ostatnio przeglądający 0 użytkowników
Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.