Skocz do zawartości
Forum Kopalni Wiedzy
KopalniaWiedzy.pl

Kaspersky Lab zamraża współpracę z instytucjami Unii Europejskiej

Rekomendowane odpowiedzi

Firma Kaspersky Lab zamroziła wszelką współpracę z europejskimi agencjami i organizacjami. To protest przeciwko oświadczeniu Unii Europejskiej, która określiła oprogramowanie Kaspersky mianem „złośliwego”.

Określenie takie znalazło się w dokumencie, wzywającym do bliskiemu przyjrzeniu się wykorzystywanemu przez kraje członkowskie UE oprogramowaniu, infrastrukturze i wyposażeniu. Taki audyt miałby lepiej zabezpieczyć je przez atakami sponsorowanymi przez inne kraje. W jednej z propozycji wymienionych w dokumencie czytamy, że powinno się też zakazać oprogramowania, w przypadku którego potwierdzono, że jest złośliwe, tak jak oprogramowanie Kaspersky Lab. Działania UE są podobne do tych, które wcześniej podjęto w USA, gdzie zakazano używania programów Kaspersky Lab na komputerach rządowych.

Kaspersky, która informuje, że od 20 lat współpracuje z UE w celu eliminowania zagrożeń, nazwała stwierdzenia ze wspomnianego dokumentu „nieprawdziwymi” i stwierdziła, że jest to „wyjątkowy brak szacunku”.

Dyrektor firmy, Eugene Kaspersky, stwierdził, że przedsiębiorstwo nie miało innego wyjścia, jak tylko podjąć zdecydowane działania i zawiesić wszelką współpracę z agendami UE, w tym z Europolem. To frustrujące, że nie przeprowadzono żadnego śledztwa, nie przestawiono żadnych dowodów na nieprawidłowości z naszej strony, a tylko powtórzono fałszywe oskarżenia z anonimowych źródeł. Ryzyko związane z używaniem naszego oprogramowania jest czysto hipotetyczne. Jest ono tak samo hipotetyczne, jak używanie każdego innego oprogramowania zabezpieczającego z każdego innego kraju. Jednak zagrożenie stwarzane przez cyberprzestępców jest realne. Innymi słowy, polityczne decyzje UE działają na korzyść cyberprzestępców.


« powrót do artykułu

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się

  • Podobna zawartość

    • przez KopalniaWiedzy.pl
      Z nieoficjalnych informacji dowiadujemy się, że amerykańska NSA dowiedziała się o największej w swojej historii kradzieży tajnych danych od... firmy Kaspersky. Tej samej, która znajduje się pod coraz większą presją ze strony rządu USA ze względu na podejrzenia o związki z rządem Rosji.
      Harold T. Martin III, były współpracownik NSA stopniowo, przez 20 lat ukradł 50 terabajtów danych należących do NSA i innych agend rządu. To prawdopodobnie największa w historii Stanów Zjednoczonych kradzież tajnych materiałów. Wśród ukradzionych danych znajdowały się niektóre z najbardziej zaawansowanych narzędzi hakerskich, jakimi posługuje się NSA.
      Martin, którego proces ma rozpocząć się w czerwcu, został aresztowany pod koniec sierpnia 2016. Przeszukano jego dom, a w lutym 2017 roku postawiono mu 20 zarzutów celowego i nieautoryzowanego uzyskania dostępu do danych związanych z obroną narodową. Każdy z zarzutów zagrożony jest karą do 10 lat więzienia.
      W połowie sierpnia 2016 roku dwóch inżynierów Kaspersky'ego otrzymało na Twitterze pięc tajemniczych wiadomości. Wszystkie zostały wysłane z konta HAL999999999 i wszystkie były zaszyfrowane. Gdy tylko inżynier odpowiedział na którąś z nich, komunikacja była przerywana, a jego konto blokowane, by nie mógł ponownie komunikować się z HAL999999999.
      W pierwszej z wiadomości jej nadawca domagał się kontaktu z „Jewgienijem”. Prawdopodobnie chodziło o Eugene'a Kaspersky'ego, dyrektora Kaspersky Lab. W drugiej, wysłanej zaraz później wiadomości, czytamy "Shelf life, three weeks", co wskazuje, że mamy do czynienia z jakąś ofertą o ograniczonym czasie ważności.
      Pół godziny później anonimowa grupa o nazwie Shadow Brokers zaczęła wypuszczać do sieci tajne narzędzia hakerskie NSA, ogłosiła, że ma ich więcej i że jest gotowa je sprzedać z milion Bitcoinów. Shadow Brokers, którzy są prawdopodobnie powiązani z rosyjskim wywiadem, poinformowali, że narzędzia ukradli wydziału hakerskiego NSA zwanego Equation Group. Wydział ten jest autorem najbardziej zaawansowanej operacji hakerskiej w historii.
      Anonimowe źródła poinformowały dziennikarzy, że inżynierowie Kaspersky'ego zainteresowali się zbiegiem okoliczności pomiędzy tajemniczymi wiadomościami, a działaniem Shadow Brokers. Zaczęli zastanawiać się, czy jest to ze sobą powiązane. Powiązali konto HAL999999999 z Martinem, a jego z pracą dla amerykańskich służb. Skontaktowali się z NSA i zasugerowali, by przyjrzeć się Martinowi.
      Rzecznik prasowy firmy Kaspersky odmówił potwierdzenia, czy przedsiębiorstwo było w jakikolwiek sposób zaangażowane w sprawę Martina. Nie dowiemy się też tego z dokumentów sądowych. Ich całość nie została jeszcze ujawniona, a w tych, które zostały dotychczas udostępnione, wymazano nazwiska odbiorców wiadomości z Twittera. Dokumenty te ujawniono w związku z tym, że adwokaci Martina próbowali podważyć uzyskany przez FBI nakaz przeszukania domu Martina twierdząc, iż FBI występując o nakaz nie uprawdopodobniło swoich podejrzeń. Sędzia się z tym nie zgodził, uznając, że wystarczającym podejrzeniem był zbieg czasowy wysłanych informacji z ujawnianiem tajnych narzędzi NSA przez Shadow Brokers w sytuacji, gdy Marin, jako współpracownik NSA, mógł uzyskać dostęp do narzędzi Equation Group.
      Jak twierdzą anonimowe źródła, Kaspersky Lab przekazało NSA wszystkie informacje, jakie otrzymało na Twitterze wraz z dowodami, wskazującymi na ich prawdziwego nadawcę. Z dokumentów sądowych wynika, że to właśnie stało się dowodem, na podstawie którego FBI uzyskało nakaz przeszukania domu Martina. Dokumenty sądowe nie wyjaśniają jednak, w jaki sposób FBI weszło w posiadanie informacji z Twittera, ani jak ustaliło tożsamość Martina.
      Wiadomo, że w przeszukaniu jego domu brało udział ponad 20 agentów FBI oraz jednostka antyterrorystyczna, co wskazuje, na dużą wagę sprawy oraz obawy o to, z kim Martin mógł się jeszcze kontaktować. W domu podejrzanego znaleziono olbrzymią ilość tajnych materiałów, zarówno w formie papierowej jak i cyfrowej, ukradzionych w latach 1996–2016. BYły wśród nich te same narzędzia, które ujawnili Shadow Brokers. Wiadomo, że wśród nich są niezwykle zaawansowane programy wykorzystywane do śledzenia ruchów terrorystów oraz zbierania danych.
      Powstaje pytanie, czy Martin dostarczył te narzędzia Shadow Brokers. Obecnie nie jest on oskarżony o szpiegostwo, a śledczy nic nie mówią, o jego kontaktach z tą grupą. Shadow Brokers zaprzeczyli, by był on jednym z nich.
      Adwokaci Martina twierdzą, że brak dowodów, by chciał on komukolwiek przekazać tajne informacje, jest on patriotą, a poufne dane beztrosko zabierał do domu i tam przechowywał, gdyż cierpi na zaburzenie kompulsywne.
      Kaspersky Lab znajduje się w paradoksalnej sytuacji. Martin wybrał tę firmę, gdyż z pewnością lepiej niż ktokolwiek spoza społeczności wywiadowczej wie o  podejrzeniach, jakie są wobec niej wysuwane. Wielu specjalistów ds. bezpieczeństwa ufa Kaspersky Lab i nie wierzy w zarzuty, by wspomagała ona rosyjski wywiad. Jednocześnie jednak nie dziwią się władzom USA, że podejrzliwie traktują rosyjską firmę założoną przez byłego oficera wywiadu. Kaspersky, ostrzegając NSA o roli Martina, najprawdopodobnie wykonała gest dobrej woli w stosunku do USA. Gest, który może nie przynieść jej żadnych korzyści.

      « powrót do artykułu
    • przez KopalniaWiedzy.pl
      Przed trzema laty okazało się, że Volkswagen oszukuje podczas testów emisji spalin. Koncern tak zaprogramował urządzenie do kontroli emisji, że w czasie testów silnik emitował nawet 40-krotnie mniej szkodliwych substancji, niż w czasie rzeczywistego użytkowania.
      Teraz badacze z MIT wykazali, że Volkswagen nie jest jedyną firmą, której pojazdy lepiej wypadają w czasie testów niż podczas korzystania z nich przez użytkowników. Z artykuły opublikowanego na łamach Atmospheric Environment dowiadujemy się, że samochody z silnikiem Diesla sprzedane w latach 2000–2015 w Europie przez 10 największych producentów samochodów emitują do 16 razy tlenków azotu niż emitowały podczas testów. Emisja ta przekracza limity obowiązujące w UE, lecz... nie narusza to żadnych przepisów. Ta dodatkowa emisja zabija około 2700 osób rocznie, a jej szkodliwe skutki są odczuwane na przestrzeni tysięcy kilometrów. Odkryliśmy, że 70% przypadków zgonów spowodowanych tą emisją to zgony transgraniczne. Ludzie umierają z tego powodu w innych krajach, niż dochodzi do emisji. To pokazuje, że rozwiązanie problemu wymaga działań w skali całego kontynentu, mówi główny autor badań profesor Steven Barrett.
      Uczeni stwierdzili też, że istnieje prosty sposób, by znacznie ograniczyć negatywny wpływ emisji. Okazało się bowiem, że jeśli wspomnianych 10 producentów wyprodukuje silniki, których emisja będzie taka, jak najlepszego w ich grupie, to ocalą w ten sposób życie 1900 osób rocznie. W prosty sposób można uniknąć dużej liczby zgonów, mówi Barrett.
      Naukowcy skupili się na tlenkach azotu emitowanych przez silniki Diesla. Powodują one choroby układu oddechowego oraz choroba serca. W Europie jeździ wielokrotnie więcej samochodów z silnikiem Diesla niż w USA, częściowo dlatego, że Unia Europejska promowała takie silniki, gdyż emitują one mniej dwutlenku węgla. Jednak o ile silniki Diesla mogą być mniej szkodliwe dla środowiska niż silniki benzynowe, to są bardziej szkodliwe dla ludzkiego zdrowia, mówi Barrett.
      Ostatnio EU zaostrza przepisy dotyczące emisji tlenków azotu, jednak większość pojazdów nie spełnia tych norm. Pozornie są one spełniane, gdyż producenci samochodów manipulują wynikami testów. Takie działanie zaś nie jest w UE nielegalne.
      Barrett i jego zespół przyjrzeli się emisji z silników samochodów produkcji Volkswagena, Renaulta, Peugeota-Citroena, Fiata, Forda, BMW, General Motors, Daimlera, Toyoty i Hyundaia. Pojazdy tych firm stanowią ponad 90% wszystkich samochodów poruszających się po drogach Unii Europejskiej, Norwegii i Szwajcarii.
      Szczegółowe analizy wykazały, że podczas jazdy po drodze samochody te emitują nawet 16-krotnie więcej tlenków azotu niż w czasie testów laboratoryjnych. Po połączeniu tych danych z modelem transportu substancji chemicznych w powietrzu, modelem atmosferycznym Europy i danymi epidemiologicznymi, naukowcy stwierdzili, że z powodu tej wyższej emisji każdego roku aż 2700 osób umiera o co najmniej dekadę wcześniej. Najbardziej szkodliwe dla zdrowia człowieka są silniki obecne w samochodach Volkswagena, Renaulta i General Motors. Najmniej szkodliwe okazały się silniki Toyoty, Hyundaia i BMW. Różnice pomiędzy producentami były nawet 5-krotne.
      Rozbicie danych na poszczególne kraje wykazały, że Polska i Szwajcaria są państwami o najmniejszej emisji nadmiarowych tlenków azotu i to właśnie w tych krajach dochodzi do nieproporcjonalnie dużej liczby zgonów z powodu zanieczyszczeń z innych państw. Praktycznie nie ma korelacji pomiędzy tym, w jakich państwach dochodzi do emisji, a kto z jej powodu cierpi, mówi Barrett. Molekuły tlenków azotu mogą przebyć tysiące kilometrów zanim zajdzie reakcja chemiczna, w wyniku której powstają związki szkodliwe dla ludzkiego zdrowia.

      « powrót do artykułu
    • przez KopalniaWiedzy.pl
      BEREC, agenda Unii Europejskiej odpowiedzialna za regulacje na rynku telekomunikacyjnym poinformowała, że w UE powszechnie blokuje się dostęp do internetu. Według BEREC w ramach praktyk zarządzania ruchem najczęściej ogranicza się przepustowość lub blokuje w ogóle protokół P2P oraz telefonię internetową (VoIP). Ta ostatnia jest blokowana przede wszystkim w sieciach telefonii komórkowej i wynika to z zapisów w umowach zwieranych z klientami.
      Badania przeprowadzone przez BEREC pokazują, że około 25% dostawców internetu usprawiedliwia blokowanie czy ograniczanie ruchu względami „bezpieczeństwa i integralności“ sieci. Około 33% stosuje różne techniki zarządzania ruchem, gdyż obok standardowych usług świadczą też usługi wyspecjalizowane, np. oferują obok internetu telewizję czy telefonię.
      Obecnie BEREC prowadzi analizę uzyskanych danych. Zostaną one sprawdzone, skonsolidowane i na ich podstawie powstanie szczegółowy raport, który zostanie przedstawiony w drugim kwartale bieżącego roku.
    • przez KopalniaWiedzy.pl
      Komisja Europejska zwróci się do Trybunału Sprawiedliwości z prośbą o zbadanie legalności ACTA. Trybunał ma stwierdzić, czy umowa jest zgodna z przepisami obowiązującymi na terenie Unii Europejskiej.
      Chcemy poprosić najwyższy europejski sąd, by ocenił, czy ACTA jest niekompatybilne z podstawowymi prawami i wolnościami obowiązującymi w EU, takimi jak wolność wypowiedzi, informacji czy ochrona danych oraz prawo własności w odniesieniu do własności intelektualnej - mówi komisarz Karel De Gucth.
    • przez KopalniaWiedzy.pl
      Europejscy urzędnicy zajmujący się ochroną danych osobowych poprosili Google’a, by wstrzymał się z wprowadzeniem zapowiadanej polityki prywatności. Chcą zyskać na czasie, żeby sprawdzić, czy zmiany będą zgodne z europejskim prawem.
      W ubiegłym tygodniu Google zapowiedział, że przeprowadzi konsolidację swoich ponad 60 różnych polityk prywatności i będzie używał tych samych zasad we wszystkich swoich produktach. Pozwoli to koncernowi na zunifikowanie danych internautów, a firma zapewnia, że użytkownicy jej usług na tym skorzystają. Gdy zalogujesz się do Google’a będziemy mogli np. zasugerować ci pytanie do wyszukiwarki bądź dostosować wyniki wyszukiwania, opierając się na twoich zainteresowaniach z YouTube’a, Gmaila czy Google+ - stwierdzili przedstawiciele Google’a.
      Wątpliwości co do takiego podejścia mają członkowie Article 29 Working Party. To niezależne ciało, w skład którego wchodzą przedstawiciele poszczególnych krajów UE zajmujący się ochroną prywatności. Domagają się oni, by Google nie wprowadzał nowych zasad od 1 marca, gdyż chcą mieć czas na ich analizę.
      Tymczasem Vivian Reding, komisarz ds. sprawiedliwości i praw podstawowych chwali nowa inicjatywę Google’a i podkreśla, że koncern jest przezroczysty oraz posługuje się łatwo zrozumiałym językiem w swoich zasadach dotyczących np. kwestii prywatności.
  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...