Zaloguj się, aby obserwować tę zawartość
Obserwujący
0
Szałwia lekarstwem na alkoholizm?
dodany przez
KopalniaWiedzy.pl, w Medycyna
-
Podobna zawartość
-
przez KopalniaWiedzy.pl
Picie napojów energetycznych (z zawartością kofeiny i tauryny) to rodzaj nowej mody wśród młodzieży. Szczególnie chętnie używane są przez studentów podczas intensywnej nauki, czy przez osoby imprezujące, często wówczas mieszane z alkoholem. Jak dowodzi studium wykonane przez Amelię M. Arrię, z University of Maryland, a opublikowane w Alcoholism: Clinical & Experimental Research, spożywanie energy drinków sprzyja uzależnieniu od alkoholu.
Wcześniejsze badania wskazywały już na taki trend w przypadku mieszania tzw. energizerów z alkoholem, nowsza, bardziej szczegółowa analiza, przeprowadzona na bazie ankiet wypełnianych przez tysiąc studentów publicznych uniwersytetów w USA sugeruje, że także samo picie napojów z kofeiną silnie koreluje z bardziej intensywnym korzystaniem z alkoholu. Im większe było statystyczne spożycie energizerów przez osoby uczestniczące w badaniu, tym częściej sięgały one po alkohol, piły więcej, były bardziej zagrożone uzależnieniem.
Szczególnie niebezpieczne jest, według autorów, „imprezowe" spożywanie takich napojów. Kofeina nie znosi skutków spożycia alkoholu, ale je dość skutecznie maskuje, przez co osobie pijącej wydaje się, że jest znacznie mniej pijana, niż jest w rzeczywistości. Sprzyja to wypijaniu jeszcze większej ilości alkoholu.
Studium wskazuje też na możliwą rolę „miejskich legend", jakoby energizery zmniejszały stan nietrzeźwości, zapobiegały pojawieniu się kaca, czy pomagały oszukać alkomaty badające oddech. W takich przypadkach skuteczna byłaby odpowiednia kampania informacyjna, demaskująca te mity.
-
przez KopalniaWiedzy.pl
Niedawne badania pokazały, że alkoholizm jest dla społeczeństwa bardziej szkodliwy, niż najmocniejsze nawet narkotyki: heroina i kokaina. Od dawna uważa się, że predyspozycje do popadania w nałogi są w znacznym stopniu genetyczne. Znalezienie genu, który zmniejsza ryzyko upijania się dla przyjemności, nie tylko potwierdza to mniemanie, ale daje też szansę na powstanie w przyszłości medykamentów.
Kirk Wilhelmsen, pracownik University of North Carolina i kierujący projektem połączył badania ankietowe z testem genetycznym. Wybrano do niego dwieście par bliźniaków, których jeden z rodziców miał problem z nałogiem alkoholowym; sami badani byli jednak od niego wolni. Wszyscy dostali jednakową dawkę alkoholu, podawaną w takim samym tempie i musieli cały czas określać swój stan trzeźwości, senność, pobudzenie, itd. Badanie genetyczne pozwoliło znaleźć gen (wariant genu CYP2E1), który odpowiada za szybsze działanie alkoholu. Osoby szybko odczuwające negatywne skutki picia są znacznie mniej skłonni do nałogu, niż posiadacze „mocnej głowy", więc ten wariant genu pełni swego rodzaju funkcję ochronną.
Jak ten gen działa? Alkohol jest u ludzi w większości rozkładany przez wątrobę, pewna jego część jednak ulega rozpadowi w mózgu, powodując znane wszystkim efekty. Znaleziony wariant CYP2E1 przyspiesza rozpad alkoholu w mózgu, przyspieszając efekt upicia.
Dalsze badania będą miały na celu sprawdzenie, czy odpowiednia terapia pozwoliłaby wywołać ten efekt u ludzi bez „pijanego" wariantu genu. Nie w celu szybszego upijania się, jak półżartem mówi odkrywca, ale właśnie w celu zmniejszenia ryzyka lub nawet leczenia istniejącego już uzależnienia.
-
przez KopalniaWiedzy.pl
Badacze z Monell Center potwierdzili, że reakcja dzieci na intensywnie słodki smak ma związek z rodzinnymi predyspozycjami do alkoholizmu oraz własnymi objawami depresji.
Wiemy, że słodycz jest nagradzająca dla wszystkich dzieci i daje im poczucie zadowolenia. Dodatkowo pewne grupy mogą być szczególnie przyciągane przez intensywną słodycz ze względu na czynniki natury biologicznej – tłumaczy dr Julie A. Mennella, która zajmuje się psychobiologią rozwojową.
Alkohol aktywuje w mózgu wiele ośrodków nagrody uruchamianych przez słodycz i to z tego powodu naukowcy zdecydowali się na przebadanie preferencji maluchów z rodzinną historią alkoholizmu. Depresja również nie jest przypadkowym wyborem, gdyż spekulowano, że dzieci z obniżonym nastrojem będą odczuwać większy pociąg do łakoci, by w ten sposób poprawić sobie humor.
W studium uwzględniono 300 dzieci w wieku od 5 do 12 lat. Zapoznawały się one pięcioma poziomami słodyczy, kosztując różnych roztworów wodnych sacharozy. Potem miały wskazać ten, który odpowiadał im w największym stopniu. Maluchom zadawano pytania mające pomóc w wykryciu ewentualnej depresji, a matki dostarczały informacji na temat rodzinnych problemów z alkoholem.
Niemal połowa dzieci (49%) pochodziła z rodzin z problemem alkoholowym – oznacza to, że u rodzica, któregoś z dziadków, rodzeństwa, ciotki lub wuja zdiagnozowano uzależnienie od etanolu. U ok. ¼ wykryto symptomy depresji.
Upodobanie do intensywnej słodyczy stwierdzono u 37 dzieci z objawami obniżonego nastroju i alkoholikami w rodzinie jednocześnie. Maluchom tym najbardziej smakował 24-procentowy roztwór sacharozy, co odpowiada rozpuszczeniu 14 łyżeczek cukru w kubku wody, a to ponad 2-krotnie więcej niż w puszce zwykłej coli. Inne dzieci wskazywały na 18-procentowy roztwór sacharozy. Mennella zaznacza, że to nie musi wcale oznaczać związku między upodobaniem do słodyczy w dzieciństwie a alkoholizmem na późniejszych etapach życia.
Mając świadomość, że u dorosłych słodycz jest nagradzająca nie tylko ze względu na swój wyśmienity smak, ale także, a może przede wszystkim ze względu na właściwości przeciwbólowe, Amerykanie sprawdzili, czy podobne zjawisko zachodzi także u dzieci. Mierzyli, ile czasu brzdące będą trzymać rękę w wodzie o temperaturze 10°C. W tym czasie w ich ustach znajdowała się albo zwykła woda, albo cukier. W przypadku dzieci bez depresji sacharoza okazała się świetnym środkiem przeciwbólowym – z jej pomocą potrafiły bowiem wytrzymać o 36% dłużej. U maluchów z obniżonym nastrojem próg bólowy nie ulegał zmianie. Bez względu na zawartość buzi, trzymały dłoń w lodowatej kąpieli tyle samo czasu. Mennella zauważa jednak, że mogło się tak dziać, ponieważ słodycz nie osiągnęła pożądanego z ich punktu widzenia poziomu.
-
przez KopalniaWiedzy.pl
Jak szybko alkohol uderza do głowy? Zdaniem naukowców z Uniwersytetu w Heidelbergu, potrzeba na to zaledwie sześciu minut. Już po takim czasie w mózgu pojawia się ilość etanolu wystarczająca do upośledzenia pracy neuronów.
Odkrycia dokonał zespół dr. Armina Billera z Wydziału Neuroradiologii Uniwersytetu w Heidelbergu. Do badań wykorzystano magnetyczną spektroskopię rezonansową - zaawansowaną metodę wykrywania związków chemicznych na podstawie ich unikalnej reakcji na działanie pola magnetycznego.
W eksperymencie wzięło udział 15 zdrowych ochotników - 8 mężczyzn i 7 kobiet. Każdego z uczestników ułożono wewnątrz gantry ("tunelu" otoczonego detektorami odpowiedzialnymi za wykonanie pomiarów) aparatu i zaopatrzono w 90-mililitrową rurkę wypełnioną napojem o zawartości etanolu zbliżonej do trzech kufli piwa lub dwóch lampek wina. Zaraz po zakończeniu konsumpcji rozpoczęto badanie.
Jak wykazały pomiary, już po sześciu minutach od konsumpcji stężenie alkoholu w mózgu osiągnęło stężenie 0,05-0,06%, wystarczające w zupełności do upośledzenia pracy neuronów. Oprócz pojawienia się etanolu, badacze zaobserwowali wyraźne zaburzenie ilości ważnych dla mózgu związków, takich jak kreatyna, cholina, glukoza, inozytol czy kwas asparaginowy.
Wyniki badania nie tylko świadczą o pogorszeniu funkcjonowania komórek nerwowych, lecz także wyjaśniają możliwy mechanizm tego zjawiska. Zdaniem autorów, polega on najprawdopodobniej na zaburzaniu stabilności błon komórkowych neuronów, przez co ich interakcja z otoczeniem może być nieprawidłowa.
Na szczęście jest też dobra wiadomość. Testy wykonane na drugi dzień (tym razem bez spożycia zaraz przed badaniem) wykazały, że zaburzenia wywołane przez alkohol są w pełni odwracalne. Autorzy studium zastrzegają jednak, że sytuacja ma się zupełnie inaczej w przypadku picia systematycznego lub bardzo intensywnego, wiadomo bowiem doskonale, że intensywna ekspozycja na alkohol niszczy układ nerwowy w sposób nieodwracalny.
-
przez KopalniaWiedzy.pl
Co bardziej szkodzi wątrobie: regularne picie z umiarem, czy weekendowe imprezy "na całego"? Wbrew powszechnemu mniemaniu okazuje się, że zdecydowanie to pierwsze. O odkryciu informują naukowcy z Uniwersytetu Southampton.
Studium, którego wyniki opublikowało czasopismo Addiction, objęło 234 osoby z chorobami wątroby. 106 z nich cierpiało na alkoholową chorobę wątroby, która w 80 przypadkach przerodziła się w marskość lub postępujące włóknienie tego narządu.
Jak wynika z przeprowadzonej analizy, aż 71% pacjentów z alkoholową chorobą wątroby piło alkohol niemal codziennie, choć z różną intensywnością. W grupie dotkniętej innymi chorobami tego narządu zdecydowana większość piła alkohol okazjonalnie, a zaledwie 8% jej członków zaglądało do kieliszka co najmniej 4 razy w tygodniu.
Kolejna istotna informacja uzyskana dzięki studium dotyczy wieku, w którym rozpoczynano konsumpcję napojów wyskokowych. Okazuje się, że pacjenci z alkoholową chorobą wątroby zaczynali swoje przygody z etanolem w wieku około 15 lat, zaś od 20. roku życia spożywali napoje alkoholowe znacznie częściej i w większej ilości.
Główny autor badania, dr Nick Sheron, podsumowuje uzyskane wyniki: jeśli mamy odwrócić trend dotyczący śmierci z powodu chorób wątroby, oprócz ogólnego zmniejszenia konsumpcji alkoholu - czyli walki z piciem na umór oraz nieuregulowanym marketingiem - musimy znaleźć sposób, by zidentyfikować osoby najbardziej narażone na rozwój chorób związanych z [konsumpcją] alkoholu na znacznie wcześniejszym etapie. Prawdopodobnie powinniśmy też przywiązywać uwagę do częstotliwości picia równie pilnie, co do okazjonalnego picia dużych ilości alkoholu.
Zdaniem autorów osoby narażone na konsumpcję znacznych ilości alkoholu powinny być edukowane w taki sposób, by ograniczyć regularne spożywanie napojów wyskokowych i zapewnić wątrobie chociaż kilka dni "odpoczynku" w tygodniu. Idealnym etapem życia, na którym powinno się podejmować tego typu interwencje, jest według badaczy moment zmiany zwyczajów z weekendowego picia "na całego" na picie mniej intensywne, lecz znacznie bardziej regularne.
Czy to się uda? Nie dowiemy się, dopóki nie spróbujemy.
-
-
Ostatnio przeglądający 0 użytkowników
Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.