Zaloguj się, aby obserwować tę zawartość
Obserwujący
0
Pierwszy przypadek takiej superrzeżączki na świecie
dodany przez
KopalniaWiedzy.pl, w Medycyna
-
Podobna zawartość
-
przez KopalniaWiedzy.pl
Soumya Swaminathan, główny naukowiec WHO, powiedziała, że osoby, które zostały zaszczepione przeciwko COVID-19 wciąż powinny odbywać kwarantannę gdy podróżują. Obecnie zebrane dowody nie pozwalają bowiem jednoznacznie stwierdzić, że szczepionka chroni przed zarażeniem, a zatem przed dalszym rozprzestrzenianiem choroby. Taką odpowiedź usłyszeli dziennikarze pytający, czy kraje, które wobec przyjezdnych stosują kwarantannę powinny ją utrzymać w przypadku osób zaszczepionych, chcących do tych krajów wjechać.
Nie sądzę, byśmy w tej chwili dysponowali dowodami, pozwalającymi jednoznacznie stwierdzić, że którakolwiek ze szczepionek chroni przed zarażaniem, a zatem przed dalszym rozprzestrzenianiem choroby. W tej sytuacji musimy przyjąć, że osoby zaszczepione powinny przestrzegać takich samych zasad jak osoby niezaszczepione, do czasu aż osiągniemy pewien poziom odporności populacyjnej. Sytuacja jest bardzo dynamiczna, stwierdziła Swaminathan.
W tej chwili, jak mówi Swaminathan, wiemy, że zatwierdzone szczepionki zapobiegają ciężkiemu przebiegowi COVID-19 i zgonom. Nie wiadomo, czy zapobiegają rozprzestrzenianiu się choroby. Nie można wykluczyć, że osoby zaszczepione mogą się zarazić, przechodzić chorobę bezobjawowo i zarażać innych. Ważne więc, by nie zmieniać zachowania tylko dlatego, że zostało się zaszczepionym.
Doktor Mike Ryan, dyrektor WHO ds. sytuacji kryzysowych mówi, że COVID-19 zostanie z nami na stałe. Powtarza więc opinię, którą już w lutym wyraził profesor Marc Lipsitch. Prawdopodobnie będzie to kolejny endemiczny wirus, pozostanie stałym zagrożeniem, ale w kontekście efektywnego globalnego programu szczepień będzie to bardzo niewielkie zagrożenie, stwierdził Ryan. Istnienie szczepionki, nawet o bardzo wysokiej skuteczności, nie gwarantuje jeszcze wyeliminowania choroby zakaźnej, dodaje.
Jeszcze dobitniej mówi doktor David Heymann z Londyńskiej Szkoły Medycyny Tropikalnej i Higieny. Nieważne co dotychczas zrobiliśmy. Choroba będzie się rozprzestrzeniała pomimo istnienia szczepionki, leków, pomimo testów diagnostycznych. Musimy się nauczyć z nią żyć i wykorzystywać dostępne narzędzia w najlepszy możliwy sposób. Uczony porównał obecną pandemię do zachorowań na ospę prawdziwą i użycia „niedoskonałej szczepionki” do jej kontrolowania i eradykowania.
Trzeba tutaj przypomnieć, że dotychczas ludzkości udało się całkowicie wyeliminować (eradykować) tylko dwie choroby zakaźne: ospę prawdziwą u ludzi i księgosusz u bydła. Jesteśmy też bardzo blisko eradykowania polio.
« powrót do artykułu -
przez KopalniaWiedzy.pl
Komisja ds. Narkotyków ONZ przychyliła się do rekomendacji WHO i usunęła konopie indyjskie oraz ich pochodne z listy najniebezpieczniejszych narkotyków. Dotychczas marihuana i inne pochodne były sklasyfikowane w wykazie IV Jednolitej konwencji o środkach odurzających z 1961 roku. Znajdowały się tam obok takich opioidów jak heroina czy tiofentanyl.
Teraz WHO zarekomendowało usunięcie konopi indyjskich oraz ich pochodnych z wykazu IV, w którym znaujdują się środki podlegające najbardziej ścisłej kontroli. Wśród 53 państw członkowskich Komisji ds. Narkotyków za zmianą opowiedziało się 27 państw, 25 było przeciw, a 1 państwo się wstrzymało. W ten sposób Komisja otworzyła możliwość szerszego uznania medycznych i terapeutycznych właściwości marihuany. Jednak nie zaleca legalizacji jej rekreacyjnego stosowania.
Usunięcie z wykazu IV może też doprowadzić do większego zainteresowania marihuaną środowiska naukowego i zwiększenia liczby badań nad wykorzystaniem konopi w medycynie.
Głosowanie nad opisanymi wyżej zmianami stało się możliwe dzięki temu, że w styczniu 2019 roku WHO opublikowało sześć rekomendacji dotyczących przeklasyfikowania konopi w umowach międzynarodowych ONZ. Głosowanie nad tymi rekomendacjami miało odbyć się w marcu 2019, ale wiele krajów poprosiło o dodatkowy czas na zastanowienie się i określenie swojego stanowiska.
W rekomendacjach WHO czytamy m.in., że kannabidiol (CBD), nienarkotyczny składnik konopi, nie jest poddany kontroli na gruncie obecnie obowiązujących traktatów. W ostatnich latach CBD odegrał ważną rolę w nowych terapiach z wykorzystaniem konopi indyjskich.
Obecnie ponad 50 krajów dopuszcza medyczne stosowanie konopi indyjskich, a w Kanadzie, Urugwaju i 15 stanach USA zalegalizowano też ich rekreacyjne użycie. Meksyk i Luksemburg to kolejne kraje, które są bardzo bliskie zalegalizowania rekreacyjnego użycia konopi.
Konopie pozostają w wykazie I Konwencji, co oznacza, że podlegają wszelkim jej zapisom dotyczącym międzynarodowej kontroli.
« powrót do artykułu -
przez KopalniaWiedzy.pl
Żadna z czterech terapii testowanych w ramach pilotowanego przez WHO wielkiego międzynarodowego badania leków przeciwko COVID-19 nie okazała się skuteczna. Zawiódł też remdesivir, z którym wiązano największe nadzieje. Po testach przeprowadzonych na 11 000 pacjentów w 400 szpitalach stwierdzono, że testowane leki nie wydłużają życia chorych.
To rozczarowujące, że stosowanie żadnego z czterech leków nie przyniosło skutku w postaci zmniejszonej śmiertelności. Jednak pokazuje to, jak bardzo potrzebujemy szeroko zakrojonych testów, mówi Jeremy Farrar, dyrektor Wellcome Trust. Chcielibyśmy, by któryś z leków działał. Jednak lepiej jest wiedzieć, czy lek w ogóle działa, niż niczego nie wiedzieć i nadal go stosować, dodaje główny naukowiec WHO Soumya Swaminathan.
O rozpoczęciu projektu Solidarity, w ramach którego były prowadzone testy, informowaliśmy pod koniec marca. W projekcie wykorzystano już istniejące terapie stosowane w walce z innymi chorobami. Były to remdesivir, połączenie chlorochiny i hydroksycholochiny, kaltera oraz połączenie ritonaviru, lopinaviru i interferonu beta. Już w czerwcu bieżącego roku WHO zaprzestało testowania hydroksychlorochiny i kombinacji ritonaviru/lopinaviru, gdyż duże badania prowadzone w Wielkiej Brytanii wykazały, że są one nieskuteczne.
Z czasem okazało się, że pozostałe w teście Solidarity specyfiki również nie przedłużają życia chorych na COVID-19 ani nie opóźniają momentu, w którym chorzy potrzebują podawania tlenu.
Największe nadzieje wiązano z remdesivirem. Już wcześniej amerykańskie badania przeprowadzone na 1000 pacjentach sugerowały, że osoby otrzymujące remdesivir szybciej zdrowieją, chociaż nie zanotowano zmniejszonej śmiertelności. Dlatego też w maju amerykańska Agencja ds. Żywności i Leków (FDA) w trybie nadzwyczajnym dopuściła remdesivir do leczenia COVID-19.
Badania prowadzone w ramach Solidarity wykazały, że remdesivir nie pomaga w ciężkich przypadkach. Spośród 2743 hospitalizowanych osób, które otrzymały ten środek, zmarło 11%, podczas gdy śmiertelność w grupie kontrolnej wyniosła 11,2%.
Różnica jest na tyle niewielka, że mogła powstać przypadkiem. Analiza innych testów wykazała, że różnica w odsetku zgonów wśród osób przyjmujących i nie przyjmujących remdesiviru, jest nieistotna statystycznie.
Producent remdesiviru – Gilead Sciences – uważa, że projekt Solidarity był niewłaściwie przeprowadzony, przez co nie jest jasne, czy z tych badań można wyciągnąć jakieś jednoznaczne wnioski. Co ciekawe, jak informuje WHO, Gilead otrzymał informację o wynikach Solidarity 28 września, a 8 października, zanim wyniki testu zostały upublicznione, firma podpisała z Komisją Europejską wartą 1 miliard USD umowę na dostawy remdesiviru.
Najbardziej jednak rozczarował interferon beta. Odsetek zgonów wśród osób, które go otrzymały – czy to osobno czy w połączeniu z lopinavirem i ritonavirem – wyniósł 11,9% w porównaniu do 10,5% w grupie konstolnej. Już wcześniejsze badania sugerowały, że interferon beta pomaga, jeśli zostanie poddany wcześniej, a nie u osób hospitalizowanych. Zatem skuteczność interferonu beta na wczesnych etapach choroby pozostaje kwestią otwartą.
Leczenie późnego stadium COVID-19 jest bardzo trudne. W stadium tym mamy duży stan zapalny i wiele skrzepów. Prawdopodobnie dlatego testowane leki okazały się nieskuteczne, mówi wirolog Benjamin tenOever z Icahn School of Medicine at Mount Sinai.
Program Solidarity jest kontynuowany. Każdego miesiąca zapisywanych jest około 2000 nowych pacjentów. W tej chwili kontynuowane są badania nad remdesivirem, które mają dać lepszy obraz kliniczny tego środka. Do testu dodawane będą też nowe leki. Pacjentom właśnie rozpoczęto podawanie acalabrunitibu, leku przeciwnowotworowego blokującego enzym, który odgrywa ważną rolę w ludzkim układzie odpornościowym. Specjaliści mają nadzieję, że wkrótce będą mogli rozpocząć testy przeciwciał monoklonalnych, które mogą być bardziej skuteczne niż leki opracowane z myślą o innych chorobach. Próba znalezienia skutecznego leku wśród tych, już zatwierdzonych do leczenia innych chorób nie jest optymalną strategią, ale prawdopodobnie najlepszą w obecnych okolicznościach, dodaje tenOever.
« powrót do artykułu -
przez KopalniaWiedzy.pl
Światowa Organizacja Zdrowia oficjalnie ogłosiła, że mamy do czynienia z pandemią zachorowań na COVID-19, chorobę wywoływaną przez koronawirusa SARS-CoV-2. W ciągu ostatnich dwóch tygodni liczba przypadków zachorowań poza Chinami zwiększyła się 13-krotnie. WHO bez przerwy monitoruje sytuację i jest poważnie zaniepokojona zarówno alarmującym tempem rozprzestrzeniania się oraz powagą sytuacji. Uznaliśmy, że COVID-19 ma wszelkie cechy pandemii, powiedział dyrektor generalny WHO Tedros Adhanom Ghebreyesus.
Dotychczas WHO, mimo nacisków, nie chciała ogłaszać pandemii. Brak jest uniwersalnych kryteriów uznania epidemii za pandemię. Jednak muszą być spełnione trzy ogólne warunki. Musi dojść do zachorowań lub śmierci, musi dochodzić do samopodtrzymujących się zakażeń oraz musi dojść do rozprzestrzenienia w wielu krajach.
Do dzisiaj doszło do ponad 125 000 zachorowań i ponad 4600 zgonów, a występowanie wirusa potwierdzono w 120 krajach i terytoriach. W najbliższych dniach i tygodniach spodziewamy się wzrostu liczby zachorowań i zgonów, dodał Tedros.
Dyrektor poinfromował, że jak dotychczas tylko dwa kraje – Chiny i Korea Południowa – były w stanie odwrócić bieg wydarzeń. W obu krajach widać, że wykres wzrostu liczby zachorowań uległ spłaszczeniu. W Korei obserwujemy to od ubiegłego tygodnia, w Chinach zaś od połowy lutego, czyli od wprowadzenia drastycznych ograniczeń i poddaniu kwarantannie olbrzymiej liczby ludzi. Nawet tam, gdzie dochodzi do dużej liczby zarażeń między członkami społeczności, można odwrócić trend, dodaje Tedros.
Zauważył jednak, że w niektórych krajach już teraz mamy do czynienia z niedoborami zasobów potrzebnych do walki z epidemią.
« powrót do artykułu -
przez KopalniaWiedzy.pl
W związku z rozprzestrzenianiem się koronawirusa 2019-nCoV Światowa Organizacja Zdrowia ogłosiła stan globalnego zagrożenia zdrowia publicznego. Potwierdzono już ponad 8200 zachorowań, zmarło 171 osób. Mimo to WHO nie zaleca ograniczeń w handlu i podróżowaniu.
Wirus, który najpierw pojawił się w Chinach, został dotychczas wykryty również w Tajlandii, Japonii, Hongkongu, Singapurze, Australii, na Tajwanie, w Malezji, Makau, Francji, USA, Niemczech, Zjednoczonych Emiratach Arabskich, Kanadzie, Wietnamie, Kambodży, Finlandii, Indiach, Nepalu, na Filipinach i Sri Lance. Jeszcze 20 stycznia poza granicami Chin odnotowano jedynie 4 przypadki zakażenia, obecnie jest ich 111.
Najwięcej przypadków zachorowań odnotowano w Chinach, a władze w Pekinie informują, że poza mają ponad 12 000 podejrzanych przypadków zachorowań, zaś wśród osób chorych około 1400 jest w stanie ciężkim.
Wiadomo, że koronawirus pochodzi najprawdopodobniej od nietoperzy, ale ludzie zarazili się za pośrednictwem jakiegoś innego zwierzęcia. W Australii udało się wyhodować 2019-nCoV w warunkach laboratoryjnych, a jego próbki trafią w ręce specjalistów, którzy dzięki nim opracują nowe testy i udoskonalą te już istniejące.
Nie ma jednak obecnie powodu, by z powodu koronawirusa 2019-nCoV wpadać w panikę. Dość wspomnieć, że dobrze nam znana grypa powoduje każdego roku na całym świecie 3–5 milionów ciężkich zachorowań i zabija od 290 do 650 tysięcy osób.
« powrót do artykułu
-
-
Ostatnio przeglądający 0 użytkowników
Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.