Skocz do zawartości
Forum Kopalni Wiedzy
KopalniaWiedzy.pl

Smilodony brały wszystko na klatę, a wilki straszne obrywały po głowie i łapach

Rekomendowane odpowiedzi

Doktorantki z Uniwersytetu Kalifornijskiego w Los Angeles zbadały kości smilodonów (Smilodon fatalis) i wilków strasznych (Canis dirus). Na barkach i kręgosłupie kotowatych znalazły urazy, do których prawdopodobnie doszło podczas ataków na duże roślinożerne ofiary, np. bizony i konie. U psowatych występowały raczej urazy głowy, szyi i nadgarstków.

Różnica między tymi gatunkami w zakresie urazów szyi jest ogromna. Wilki straszne miały wiele urazów skupionych w tej samej okolicy; mogły one powstać w wyniku bycia ciągniętym przez ofiarę (coś takiego widuje się u dzisiejszych wilków). Dla odmiany u smilodonów urazów szyi czy głowy nie było właściwie wcale [...] - opowiada doktorantka Caitlin Brown.

Przez pół roku Brown i inna doktorantka Mairin Balisi przeanalizowały ponad 35 tys. kości S. fatalis i C. dirus z Rancho La Brea. Ślady urazów występowały na 4,3% kości kotowatych i 2,8% kości wilków. Panie wzięły pod uwagę wyłącznie urazy, do których mogło dojść w czasie polowania, w tym wyleczone złamania czy chorobę zwyrodnieniową stawów.

Jak wyjaśnia Brown, wilki straszne zabijały ofiary za pomocą szczęk. Natomiast S. fatalis, które nie mają współczesnych potomków, polowały z zasadzki. Były cięższe od C. dirus i wykorzystywały masywne mięśnie karku i przednich kończyn, by powalić i przyszpilić ofiary do ziemi.

W konsekwencji można się spodziewać, że u smilodonów urazy powinny się skupiać na barkach, przedniej części klatki piersiowej i kręgosłupie, zaś u wilków powinny być równo rozłożone na wszystkich 4 kończynach - opowiada prof. Blaire Van Valkenburgh. Dodatkowo urazy głowy powinny być o wiele częstsze u C. dirus, ponieważ groziło im kopnięcie przy próbach podgryzania ofiary w czasie pościgu. Analiza Caitlin i Mairin to potwierdza.

Odkrycie, że u kotowatych częściej dochodziło do urazów, sugeruje, że bardziej ryzykowały. Wydaje się, że działo się tak, bo w pojedynkę zabijały stosunkowo duże ofiary; zamiast wyczerpywać przyszły kąsek zbiorowym pościgiem, zasadzały się w niedużej odległości i powalały roślinożerców masywnymi przednimi łapami. Na końcu zabijały za pomocą precyzyjnych ciosów długich kłów.

Wilki straszne polowały w stadach, które w zasadzie były zestawem biegających szczęk. Wszystko musiały robić pyskiem, dlatego spodziewaliśmy się urazów związanych z kopnięciami w głowę i być może urazów kończyn, związanych z kopnięciami bądź potknięciami w czasie polowania - podsumowuje Van Valkenburgh.


« powrót do artykułu

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się

  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...