Zaloguj się, aby obserwować tę zawartość
Obserwujący
0
Internauci czytają dokładniej
dodany przez
KopalniaWiedzy.pl, w Technologia
-
Podobna zawartość
-
przez KopalniaWiedzy.pl
Wielu Amerykanów z opóźnieniem otrzymało swoje ulubione gazety. To skutek cyberataku, w wyniku którego opóźnieniu uległa dystrybucja takich tytułów jak The Los Angeles Times, Chicago Tribune, Wall Street Journal i New York Times. W wyniku ataku dziennikarze z południowej Kalifornii nie byli w stanie wysłać swoich tekstów do drukarni.
Problem dotyczył firmy Tribune Publishing. Jej przedstawiciele poinformowali, że już w piątek wykryto szkodliwy kod i próbowano poddać go kwarantannie oraz przywrócić normalne funkcjonowanie firmowej sieci. Przygotowane naprędce poprawki nie zdały jednak egzaminu i sieć ponownie została zainfekowana. Sądzimy, że celem napastników nie była kradzież danych, a zakłócenie pracy serwerów, poinformowało anonimowe źródło.
Tribune Publishing zapewnia, że autorzy ataku, pochodzący prawdopodobnie z zagranicy, nie uzyskali dostępu do danych subskrybentów, użytkowników online ani reklamodawców. Jednak atak był dla firmy bolesny. Ucierpiał każdy z obsługiwanych przez nas segmentów rynku, stwierdziła rzecznik prasowa firmy, Marisa Kollias. Odmówiła ona podania szczegółów ataku. Wiadomo jedynie, że wirus zaatakował systemy używane do publikacji i druku gazet.
W związku z atakiem doszło do kilkugodzinnych opóźnień w dystrybucji. Gazety, które powinny dotrzeć do San Diego około 3-4 rano zostały dostarczone pomiędzy 7 a 8, powiedział wydawca San Diego Union-Tribune Jeff Light. To pozornie niewielkie opóźnienie spowodowało, że pracownicy firm zajmujących się dystrybucją gazet już byli w terenie, gdy San Diego Union-Tribune dotarło do centrów dystrybucji.
« powrót do artykułu -
przez KopalniaWiedzy.pl
Pisanie SMS-ów wywiera negatywny wpływ na zdolność interpretowania i akceptowania nowych słów.
Joan Lee z Uniwersytetu w Calgary ustaliła, że osoby, które wysyłały więcej wiadomości tekstowych, w mniejszym stopniu akceptowały nowe wyrazy. Dla odmiany zwolennicy tradycyjnych mediów - książek czy gazet - byli w tym względzie bardziej tolerancyjni.
W ramach studium pytano studentów o ich nawyki dot. czytania, włączając w to SMS-owanie. Badanym przedstawiono szereg słów, zarówno prawdziwych, jak i fikcyjnych.
Założenie dotyczące SMS-owania było takie, że zachęca ono do używania swobodnego języka. Studium wykazało jednak, że to mit. Ludzie, którzy akceptowali więcej słów, postępowali tak, bo potrafili lepiej zinterpretować ich znaczenie lub tolerować mimo braku rozpoznania. Studenci intensywniej korzystający z wiadomości tekstowych odrzucali więcej wyrazów, zamiast uznać je za słowa możliwe.
Lee uważa, że czytanie tradycyjnych mediów wystawia ludzi na oddziaływanie zróżnicowanego i twórczego języka, sprzyjając elastyczności językowej i tolerancji w stosunku do różnych sformułowań/słów. Widząc nieznany czy nietypowy wyraz, starają się go zinterpretować.
SMS-owanie jest związane ze sztywnymi ograniczeniami językowymi, które powodowały, że studenci odrzucali wiele słów testowych. To zaskakujące, ponieważ w języku wiadomości tekstowych istnieje wiele [reprezentujących slang internetowy] niezwykłych akronimów. Kanadyjka podkreśla, że dla zwolenników wiadomości tekstowych ważnym kryterium akceptowalności jest częstotliwość występowania słowa.
-
przez KopalniaWiedzy.pl
Liczba chińskich internautów przekroczyła pół miliarda. Jak podaje China Internet Network Information Center w Państwie Środka dostęp do sieci ma około 513 milionów osób. To imponująca liczba, jednak pod względem rozwoju infrastruktury i odsetka populacji korzystającej z internetu, Chiny są daleko za światowymi liderami. W USA dostęp do Sieci ma ponad 78% mieszkańców. W Chinach odsetek ten wynosi nieco powyżej 38%. Także tempo przyrostu jest w tam słabe. W ubiegłym roku liczba obywateli Państwa Środka korzystających z internetu zwiększyła się tylko o 28 milionów. Biorąc pod uwagę fakt, że Chiny mają 1,3 miliarda mieszkańców, państwo to ma jeszcze bardzo dużo do nadrobienia.
Biorąc jednak pod uwagę fakt, że - podobnie jak na Zachodzie - coraz więcej osób korzysta w Chinach z internetu za pośrednictwem urządzeń przenośnych, kraj ten jest niezwykle ważnym rynkiem dla Apple’a, Google’a i Microsoftu.
-
przez KopalniaWiedzy.pl
Czytając, nie czujemy się samotni, choć gdy to robimy, obok najczęściej nikogo nie ma. Dzieje się tak, ponieważ rozszerza się koncepcja naszego ja. Psychologicznie stajemy się częścią opisywanej społeczności, bez względu na to, czy składa się ona ze średniowiecznych mnichów, czy wilkołaków.
W eksperymentach Shiry Gabriel i Ariany Young z Uniwersytetu w Buffalo wzięło udział 140 studentów. Na początku panie oceniały stopień, w jakim realizują oni swoją potrzebę przynależności/związku, identyfikując się z grupami. Później niektórzy czytali urywek powieści Stephenie Meyer Zmierzch, w którym Edward Cullen opisuje swojej ukochanej Belli, jak to jest być wampirem, a inni zapoznawali się z fragmentem książki J.K. Rowling Harry Potter i kamień filozoficzny, w którym uczniowie Hogwartu są przydzielani do domów i Harry spotyka nauczyciela od eliksirów Severusa Snape'a. Ochotników poinstruowano, by czytali dla przyjemności. Dano im na to pół godziny.
Następnie sprawdzano powiązania badanych z wampirami lub czarodziejami. Studentom powiedziano, by kategoryzowali słowa tak szybko, jak potrafią. Gdy na ekranie pojawiały się słowa związane z "ja" (mój, moje itp.) i czarodziejstwem (np. mikstura, kij od miotły, różdżka czy zaklęcie), mieli naciskać jeden klawisz, a gdy wyświetlano wyrazy niezwiązane z "ja" lub związane z wampirami (kły, krew, ugryzienie) inny, ale również ten sam dla obu kategorii. Następnie pary kategorii z uwspólnionym klawiszem zamieniono. Zespół naukowców spodziewał się, że badani będą reagować szybciej, kiedy słowa związane z "ja" zostaną połączone z grupą, do której zostali zaliczeni podczas czytania książek.
Dodatkowo do oceny identyfikacji z wampirami lub czarodziejami Gabriel i Young zastosowały Twilight/Harry Potter Narrative Collective Assimilation Scale (skalę asymilacji narracyjnej). Znalazły się tam pytania w rodzaju: "Czy sądzisz, że potrafiłbyś sprawić, że znikniesz i pojawisz się w innym miejscu?" albo "Jak ostre są twoje zęby?". Na samym końcu panie psycholog posługiwały się krótkim kwestionariuszem do oceny zadowolenia z życia i nastroju.
Amerykanki podkreślają, że wszystkie testy jednomyślnie wskazywały, że czytelnicy Zmierzchu stali się poniekąd wampirami, a Harry'ego Pottera czarodziejami. Osoby bardziej zorientowane na grupę w życiu codziennym wykazywały silniejszy efekt asymilacyjny. Przynależność do fikcyjnych społeczności dawała ludziom taką samą satysfakcję i tak samo dobrze poprawiała nastrój jak związek z realnie istniejącymi grupami.
-
przez KopalniaWiedzy.pl
Mark Taylor, z Wydziału Socjologii Oxford University odkrył, że nastolatkowie czytający książki mają większe szanse na zrobienie kariery zawodowej. Do takiego wniosku doszedł analizując kwestionariusze 17 200 osób, które wypełniły je w wieku 16, a następnie 33 lat.
W pierwszej serii kwestionariuszy pytano o spędzanie czasu poza szkołą, a druga seria opisywała przebieg kariery edukacyjnej i zawodowej takich osób.
Okazało się, że kobiety, które w wieku 16 lat czytały książki, miały 39-procentową szanse na osiągnięcie w wieku 33 lat wysokiej pozycji zawodowej. Te, które książek nie czytały, miały 25-procentową szansę. W przypadku mężczyzn odsetek ten wynosił 58% u czytających i 48% u nieczytających.
Żadna inna aktywność - uprawianie sportu, zwiedzanie muzeów, chodzenie do kina, na koncerty, gotowanie, szycie - nie miało znaczącego wpływu na późniejszą karierę. Okazało się też, że granie w gry komputerowe nie zmniejsza co prawda szans na karierę, ale zmniejsza szanse na dostanie się na uczelnię wyższą.
Z naszych badań wynika, że w czytaniu dla przyjemności jest coś specjalnego. Pozytywne skutki z tym związane nie pojawiają się w żadnym innym rodzaju aktywności - mówi Taylor.
Wyjaśnieniem tego fenomenu może być albo fakt, że czytanie zwiększa bystrość umysłu, albo, że pracodawcy chętniej zatrudniają kogoś, kto ma podobne do nich wykształcenie i doświadczenia lub też, że osoby bardziej zainteresowane uczeniem się, więcej czytają.
Czytanie zwiększa też szanse dostania się na uniwersytet.
Dla dzieci, których rodzice pracują w handlu lub administracji czytanie książek zwiększa szanse na dostanie się na uczelnię z 24 do 35 procent dla chłopców i z 20 do 30 procent dla dziewcząt. Jeśli obok czytania książek młody człowiek angażuje się w jakąś dodatkową aktywność, taką jak granie na instrumencie czy zwiedzanie muzeów, szansa na miejsce na uczelni rośnie z 24 do 54 procent dla chłopców i z 20 do 48 procent dla dziewcząt.
Z kolei granie w gry komputerowe zmniejsza szanse z 24 do 19 procent dla chłpców i z 20 do 14 procent dla dziewcząt.
Mimo, że czytanie przekłada się na wyższą pozycję zawodową, to nie wpływa na przyszłe zarobki. Nie zauważono, by którekolwiek z czynności pozaszkolnych miało znaczenie dla zarobków.
-
-
Ostatnio przeglądający 0 użytkowników
Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.