Skocz do zawartości
Forum Kopalni Wiedzy
KopalniaWiedzy.pl

NASA testuje spadochrony Oriona

Rekomendowane odpowiedzi

NASA niedawno zakończyła testy wytrzymałościowe Oriona, podczas których pojazd mający służyć przyszłym długodystansowym misjom załogowym był brutalnie rzucany przez specjalne urządzenie. Teraz Agencja testuje spadochrony, mające zapewnić astronautom bezpieczne lądowanie.

W czasie testowania pojazdu zrzucano go do specjalnego basenu, co miało symulować lądowanie kapsuły w oceanie. Orion spadał do wody pod różnymi kątami i z różną prędkością. W samym basenie panowały też różne warunki - zmianie ulegała wysokość fal i prędkość wiatru.

Teraz mieszkańcy Arizony mogą obserwować, jak nad pustynią NASA testuje spadochrony. Z samolotu zrzucane są obiekty udające Oriona z przyczepionymi do nich spadochronami. Sprawdzane są różne scenariusze, w tym możliwość lądowania na dwóch zamiast na trzech spadochronach.

Zapraszamy do obejrzenia galerii z testów NASA.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się

  • Podobna zawartość

    • przez KopalniaWiedzy.pl
      Kapsuła załogowa Orion wylądowała na powierzchni Oceanu Spokojnego wczoraj o godzinie 18:40 czasu polskiego. Tym samym zakończyła się misja Artemis I, w ramach której pojazd załogowy – tym razem jeszcze bez załogi – oddalił się na największą w historii odległość od Ziemi, ponad 430 000 kilometrów. Misja trwała 25,5 doby, w czasie których NASA testowała samego Oriona jak i jego ładunek. To olbrzymi sukces NASA, Stanów Zjednoczonych, naszych międzynarodowych partnerów i całej ludzkości, stwierdził szef NASA Bill Nelson.
      W czasie misji Orion dwukrotnie okrążył Księżyc, podlatując do Srebrnego Globu na odległość 127 kilometrów. Przed wejściem w atmosferę Ziemi Orion odłączył się od wyprodukowanego przez Europejską Agencję Kosmiczną modułu serwisowego, który zapewniał mu napęd. Podczas lądowania pojazd musiał wytrzymać temperatury dochodzące do 2700 stopni Celsjusza. W ciągu 20 minut zwolnił z ponad 40 000 km/h do nieco ponad 500 km/h. Wówczas rozwinął spadochrony, które wyhamowały go do nieco ponad 30 km/h, pozwalając bezpiecznie wylądować na powierzchni oceanu.
      Po wylądowaniu kapsuła przez 2 godziny była poddawana testom, w czasie których kontrolerzy lotów zbierali informacje dotyczące m.in. właściwości jej osłon termicznych. Była dokładnie obfotografowywana, a specjalistyczne czujniki badały, czy nie doszło do wycieku niebezpiecznych toksycznych hydrazyny i amoniaku. Później pojazd został załadowany na pokład okrętu desantowego USS Portland. Jednostka ma jutro przybyć do bazy morskiej w San Diego, 2 dni później trafi na ciężarówkę i zostanie zawieziony do Centrum Kosmicznego Johna Kennedy'ego na Florydzie.
      Tam eksperci otworzą kapsułę i wyjmą jej ładunek, w tym wyposażone w czujniki manekiny oraz Biology Experiment-1, którego zadaniem było sprawdzenie wpływu pobytu w przestrzeni kosmicznej na próbki biologiczne. Jeden z manekinów, znajdujący się w fotelu dowódcy Moonikin Campos, został ubrany w kombinezon Orion Crew Survival System. Ma być on zdolny do utrzymania człowieka przy życiu przez 6 dni. Umieszczone na manekinie czujniki mierzyły promieniowanie, przyspieszenie i wibracje. Następnie sama kapsuła i jej osłona termiczna zostaną poddane szczegółowym wielomiesięcznym analizom.
      Na 2024 rok zaplanowano załogową misję Artemis II,  a w roku 2025 ma odbyć się Artemis III i lądowanie na Księżycu.

      « powrót do artykułu
    • przez KopalniaWiedzy.pl
      NASA zakończyła najbardziej wymagające testy, jakimi poddano spadochrony pojazdu Orion. Kapsuła została wyrzucona z samolotu lecącego na wysokości 10,6 kilometra, przez 10 sekund swobodnie opadała, następnie rozwinęły się spadochrony i bez najmniejszego problemu wylądowała bezpiecznie na pustyni w Arizonie.
      Testujemy spadochrony na wszystkie możliwe sposoby na ziemi i w powietrzu. Przed końcem roku wyślemy je w przestrzeń kosmiczną w ramach misji Exploration Flight Test (EFT) – 1. Testy dowiodły dobrego działania systemu i pozwolą zapewnić bezpieczeństwo misji i astronautów w przyszłości - mówi Mark Geyer, menedżer programu Orion.
      W czasie testów przeprowadzono też próbę, podczas której jeden z głównych spadochronów rozwinął się z pominięciem drugiego kroku w trójstopniowej sekwencji. Próba dowiodła, że system jest w stanie prawidłowo pracować nawet w wypadku awarii.
      Wspomniane powyżej testy były ostatnimi próbami całego systemu przed pierwszą testową misją w przestrzeni kosmicznej. Orion wystartuje do EFT-1 w grudniu bieżącego roku i oddali się na odległość około 6000 kilometrów od Ziemi. Od ponad 40 lat ludzkość nie wysłała tak daleko żadnego pojazdu zdolnego do przewożenia człowieka. W czasie EFT-1 Orion będzie rozpędzany do prędkości koniecznej do przetestowania różnych systemów bezpieczeństwa. Podczas powrotu na Ziemię kapsuła osiągnie prędkość 32 000 kilometrów na godzinę i będzie poddana działaniu temperatur sięgających 2200 stopni Celsjusza. Zanim wyląduje na powierzchni Pacyfiku rozwinie spadochrony, które spowolnią ją do prędkości 32 km/h.
      Kolejny test spadochronów Oriona zaplanowano na sierpień. Zostanie wówczas sprawdzony scenariusz, w czasie którego dochodzi do awarii jednego spadochronu hamującego i jednego spadochronu głównego. To jeden z trzech pozostałych testów, które muszą zostać przeprowadzone zanim na pokładzie Oriona znajdą się ludzie. Bezzałogowa EFT-1 może odbyć się bez tych testów.

      « powrót do artykułu
    • przez KopalniaWiedzy.pl
      NASA poinformowała, że pojazd Orion został umieszczony na rakiecie Space Launch System i całość jest gotowa do ostatniego etapu przygotowań do bezzałogowego lotu wokół Księżyca. Misja będzie jednym z etapów przygotowań powrotu człowieka na Księżyc. Artemis I to pierwszy wspólny start SLS i kapsuły Orion.
      Teraz całość przejdzie serię testów, a jeśli ich przebieg będzie zgodny z planem, Artemis I wystartuje w lutym przyszłego roku.
      W czasie Interface Verification Testing sprawdzone zostanie funkcjonowanie wszystkich interfejsów i połączeń pomiędzy poszczególnymi elementami i systemami. Rozpocznie się od załadowania akumulatorów Oriona i sprawdzenia stanu poszczególnych elementów. Następnie takiemu samemu testowi zostanie poddana rakieta nośna, jej silniki i systemy naziemne. W ostatnim etapie inżynierowie upewnią się, że każdy kabel w całym systemie działa tak jak powinien.
      Celem Program Specific Engineering Testing jest przetestowanie działania różnych systemów. Na tym etapie przeprowadzania jest m.in. kontrola działania silników. Następnym testem będzie End-to-Ent Communication Testing, kiedy to NASA przekonać się, czy Orion i SLS będą mogły komunikować się z kontrolą lotów, z Deep Space Network oraz Tracking Data Relay Satellite.
      Niezwykle ważnym elementem sprawdzenia gotowości Oriona i SLS do lotu będzie Countdown Sequencing Testing. Wtedy to prowadzona jest symulowana sekwencja startowa. Test ma wykazać gotowość oprogramowania oraz systemu startowego, które bezpośrednio przed startem sprawdzają jeszcze status całość. W czasie testu sprawdzone zostanie, czy rakieta i Orion przesyłają dane i czy sekwencja startowa działa bez problemów. Trzeba bowiem wiedzieć, że ponad 30 sekund przed startem kontrolę nad całością przejmuje specjalny system startowy. Ludzie niczym wówczas ręcznie nie sterują.
      W końcu ostatnią z serii prób będzie Wet Dress Rehearsal Testing, kiedy to ma zostać sprawdzony przebieg tankowania kriogenicznego paliwa oraz jego usuwania ze zbiorników rakiety.
      Artemis I to pierwszy etap całego programu. W ramach Artemis II odbędzie się lot załogowy wokół Księżyca. Po raz pierwszy od 50 lat ludzie polecą za orbitę Srebrnego Globu.

      « powrót do artykułu
    • przez KopalniaWiedzy.pl
      NASA od lat rozwija kapsułę załogową Orion w tandemie ze Space Launch System, który, gdy powstanie, będzie najpotężniejszym systemem rakietowym w historii. Najbliższy duży test Oriona, EM-1, bezzałogowy lot, w ramach którego kapsuła ma polecieć poza orbitę Księżyca, a więc na odległość, na jaką od kilkudziesięciu lat nie latały pojazdy załogowe, został zaplanowany na czerwiec 2020 roku.
      Tymczasem szef NASA, Jim Bridenstine, przyznał przed dwoma dniami podczas wystąpienia przed senacką komisją, że NASA może mieć problem z dotrzymanie zaplanowanego terminu i jeśli Orion miałby rzeczywiście polecieć w czerwcu przyszłego roku, to trzeba pomyśleć o wyniesieniu go za pomocą komercyjnej rakiety.
      Bridenstine nie wspomniał, o jaką firmę może chodzić, ale w grę wchodzą jedynie dwa przedsiębiorstwa: United Launch Alliance oraz SpaceX.
      Nawet jednak te firmy nie byłyby w stanie w zaplanowanym terminie wystrzelić Oriona na orbitę Księżyca. Zamiast tego jednak rakieta wyniosłaby Oriona na orbitę Ziemi, a druga dostarczyłaby tam górny stopień kolejnej rakiety. Na orbicie do Oriona zostałby dołączony wspomniany górny stopień, za pomocą którego wysłano by kapsułę w zaplanowaną misję. Już sam ten plan brzmi interesująco, a robi się jeszcze bardziej ciekawie, gdy uświadomimy sobie, że w chwili obecnej Orion nie jest dostosowany do tego, by na orbicie dołączać doń dodatkowe stopnie rakiety.
      Bridenstine powiedział, że w ciągu najbliższych tygodni NASA przeanalizuje taki scenariusz, by sprawdzić, czy jest on wykonalny. Zastrzegł, że jeśli tak, to być może agencja będzie musiała zwrócić się do Kongresu o dodatkowe środki finansowe.
      Bridenstine podkreślał, że SLS jest istotnym elementem planów NASA, jednak na początku tego tygodnia Agencja opublikowała dane budżetowe, w których wspomniano o możliwości wykorzystania komercyjnych rakiet do wystrzelenia Oriona. Jednak mimo tego, że NASA zapewnia o przydatności SLS, trzeba przyznać, iż opóźnienia w przygotowaniu systemu  mogą ściągnąć na NASA kłopoty.
      W 2020 roku miał być gotowy SLS Block 1 zdolny do wyniesienia na niską orbitę okołoziemską ładunku o masie 95 ton. To znacznie więcej niż najpotężniejszy obecnie Falcon Heavy firmy SpaceX, który może wynieść prawie 64 tony. Jednak w roku 2022 ma być gotowy system Starship and Super Heavy (d. BFR) firmy SpaceX, który ma wynosić ładunki o masie ponad 100 ton. Rok 2024 to planowane zwiększenie możliwość SLS do 105 ton, a w roku 2029 system ten ma wynosić 130-tonowe ładunki. W USA nic potężniejszego nie jest zapowiadane, jednak Rosjanie i Chińczycy nie zasypiają gruszek w popiele. Ci pierwsi pracują nad systemem Jenisej, który w roku 2028 ma wynosić 115 ton, a chiński Długi Marsz 9 ma do roku 2030 zyskać możliwość wynoszenia 140-tonowych ładunków.
      Co prawda zdrowy rozsądek podpowiada, że nikt nie zrezygnuje z tak zaawansowanego programu jak SLS na który przeznaczono kolosalne pieniądze, jednak z pewnością kolejne opóźnienia ściągną na NASA potężną krytykę ze strony amerykańskich polityków.

      « powrót do artykułu
    • przez KopalniaWiedzy.pl
      NASA rozpoczęła budowę pierwszej kapsuły do załogowej eksploracji głębokiego kosmosu. W ostatni piątek w Michoud Assembly Facility w Nowym Orleanie połączono pierwsze elementy Orion Multi-Purpose Crew Vehicle (MPCV). Budowana właśnie kapsuła będzie pierwszym pojazdem z rodziny MPCV, który zostanie przetestowany w kosmosie.
      To pierwszy krok milowy w realizacji ambitnych planów wysłania ludzi głębiej w przestrzeń kosmiczną niż kiedykolwiek wcześniej - oświadczył rzecznik NASA, David Weaver.
      MPCV bazuje na projekcie Orion, o którym już wcześniej informowaliśmy. Był on częścią programu Constellation zakładającego powrót ludzi na Księżyc do roku 2020. Prezydent Obama zlikwidował program Constellation, wyznaczając NASA nowe zadanie - lądowanie ludzi na asteroidzie do roku 2025 oraz na Marsie do roku 2035.
      Już wcześniej NASA i Lockheed Martin zbudowały liczne makiety Oriona, które zostały wykorzystane podczas testów na Ziemi oraz do opracowania systemów awaryjnej ewakuacji. Teraz powstaje pojazd, który będzie testowany w przestrzeni kosmicznej. Na jego potrzeby opracowano nową technikę spawania, która łączy elementy znacznie mocniej, niż wszystkie dotychczas wykorzystywane technologie.
      MPCV zostanie wyniesiony w przestrzeń kosmiczną na pokładzie nowo opracowywanej rakiety o nazwie Space Launch System. NASA zapowiada, że jeśli rakieta nie będzie gotowa na czas, do wystrzelenia MPCV wykorzystany zostanie inny pojazd.
      Po zakończeniu budowy korpusu, MPCV zostanie przetransportowany do Kennedy Space Center, gdzie zainstalowana zostanie osłona termiczna oraz niezbędne wyposażenie.
      Nie wiadomo, kiedy będzie miał miejsce pierwszy testowy lot MPCV.
  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...