Zaloguj się, aby obserwować tę zawartość
Obserwujący
0
Psio-wilcze hybrydy z czasów prekolumbijskich
dodany przez
KopalniaWiedzy.pl, w Ciekawostki
-
Podobna zawartość
-
przez KopalniaWiedzy.pl
Teotihuacán, jedno z najwspanialszych miast i kultur Ameryki, wciąż stanowi dla nas tajemnicę. Miasto zaczęło rozwijać się około I wieku przed naszą erą. W okresie największego rozkwitu, pomiędzy III a VI wiekiem mieszkało w nim być może 200 tysięcy osób, należało więc do największych miast świata. I mimo, że sporo wiemy o jego kulturze, wspaniałych zabytkach czy wpływach politycznych, zagadkę wciąż stanowią jego mieszkańcy. Nie wiemy, kim byli, do jakiej grupy etnicznej należeli. Christophe Helmke i Magnus Pharao Hansen z Uniwersytetu w Kopenhadze przeprowadzili badania, które przybliżają nas do rozwiązania tej tajemnicy.
O innych kulturach Mezoameryki sporo dowiedzieliśmy się odczytując ich pismo. Poznaliśmy imiona władców, daty ich panowania, dowiedzieliśmy się o ważnych wydarzeniach politycznych czy społecznych, jakie miały miejsce pod ich rządami. W przypadku Teotihuacán jest to wiedza dla nas niedostępna. Nie wiemy bowiem, czy przedstawienia, jakie znajdujemy na zabytkach są pismem. A jeśli tak, to jak to pismo funkcjonowało.
Naukowcy od dawna spierają się, czy znaki z Teotihuacán to pismo czy też symboliczny system ikonograficzny, który miał znaczenie rytualne lub narracyjne, ale nie językowe. Jeśli to zapis, powstaje pytanie, czy tak jak niektóre systemy mezoamerykańskiego pisma zawiera on i logogramy (oznaczające całe słowa) i znaki fonetyczne. Czy wykorzystywana była, znowu często spotykana w tym regionie, zasada rebusu, wedle której czasami obraz przedstawia dźwięk lub część słowa, a nie jego znaczenie. Czy w tym ewentualnym piśmie występuje zasada podwójnego zapisu, pozwalająca zapisać to samo słowo lub element fonetyczny na dwa różne sposoby, co umożliwiało rozróżnianie znaczeń czy wymowy.
Hansen i Helmke przedstawili na łamach Current Anthropology koncepcję, wedle której znaki widoczne na zabytkach z Teotihuacán rzeczywiście są systemem pisma i jest to zapis wczesnego języka uto-azteckiego, który tysiąc lat później dał początek używanym przez Azteków językom Cora, Huichol i Nahuatl.
W Meksyku istnieje wiele różnych kultur. Niektóre z nich możemy połączyć z konkretnymi kulturami archeologicznymi, a pochodzenie innych jest niepewne. Teotihuacán to jedno z takich miejsc. Nie wiemy, jakim językiem mówili jego mieszkańcy, ani jakie późniejsze kultury były powiązane z tym miejscem, mówi Magnus Hansen. Jeśli duńscy badacze mają rację odnośnie języka mieszkańców Teotihuacán, oznacza to, że Aztekowie pojawili się w centralnym Meksyku wcześniej, niż sądzono i mogą być oni bezpośrednimi potomkami mieszkańców Teotihuacán.
Próbując dowiedzieć się czegoś o ewentualnym piśmie mieszkańców miasta, duńscy badacze próbowali zrekonstruować język uto-aztecki sprzed wieków i na tej podstawie odczytać ewentualne pismo z Teotihuacán. Nie jest to łatwe zadanie, gdyż ten sam znak może spełniać różną funkcję. Na przykład logogram kojota może czasem oznaczać kojota, a czasem może być tylko częścią wyrazu, w skład którego wchodzą takie same dźwięki, jak te oznaczające kojota. Gdybyśmy w języku polskim posługiwali się takim systemem, to czasem logogram w kształcie domu oznaczałby „dom”, a czasem byłby częścią składową wyrazu „podomka”.
W Teotihuacán wciąż znajdujemy ceramikę z tekstem, wiemy, że z czasem odkryjemy więcej znaków na murach. Ogranicza nas fakt, że nie dysponujemy dużą ilością przykładów. Byłoby wspaniale, gdybyśmy dysponowali tymi samymi znakami użytymi w ten sam sposób w wielu różnych kontekstach. To potwierdziłoby naszą hipotezę. Musimy jednak pracować na tym materiale, którym obecnie dysponujemy, mówi Hansen.
Mimo tych ograniczeń uczeni są zadowoleni z rezultatów swojej pracy. Podkreślają, że nikt wcześniej nie spróbował zrekonstruowania języka z tamtej epoki i dopasowania go do języka używanego w Teotihuacán. Nikt też wcześniej nie udowodnił, że niektóre logogramy mają znaczenie fonetyczne i mogły zostać użyte w innych kontekstach niż ich główne znaczenie. W ten sposób, jak twierdzą Hansen i Helmke, stworzyli oni podstawę do dalszych prac nad próbami odczytania zapisków a Teotihuacán.
Jeśli mamy rację, to nie tylko rozpoczęliśmy odczytywanie nieznanego systemu pisma. Może mieć to znaczenie dla szerszego rozumienia kultur Mezoameryki i, oczywiście, do rozwiązania zagadki otaczającej mieszkańców Teotihuacán, stwierdza Helmke.
« powrót do artykułu -
przez KopalniaWiedzy.pl
Teotihuacán, jedno z najwspanialszych miast i kultur Ameryki, wciąż stanowi dla nas tajemnicę. Miasto zaczęło rozwijać się około I wieku przed naszą erą. W okresie największego rozkwitu, pomiędzy III a VI wiekiem mieszkało w nim być może 200 tysięcy osób, należało więc do największych miast świata. I mimo, że sporo wiemy o jego kulturze, wspaniałych zabytkach czy wpływach politycznych, zagadkę wciąż stanowią jego mieszkańcy. Nie wiemy, kim byli, do jakiej grupy etnicznej należeli. Christophe Helmke i Magnus Pharao Hansen z Uniwersytetu w Kopenhadze przeprowadzili badania, które przybliżają nas do rozwiązania tej tajemnicy.
O innych kulturach Mezoameryki sporo dowiedzieliśmy się odczytując ich pismo. Poznaliśmy imiona władców, daty ich panowania, dowiedzieliśmy się o ważnych wydarzeniach politycznych czy społecznych, jakie miały miejsce pod ich rządami. W przypadku Teotihuacán jest to wiedza dla nas niedostępna. Nie wiemy bowiem, czy przedstawienia, jakie znajdujemy na zabytkach są pismem. A jeśli tak, to jak to pismo funkcjonowało.
Naukowcy od dawna spierają się, czy znaki z Teotihuacán to pismo czy też symboliczny system ikonograficzny, który miał znaczenie rytualne lub narracyjne, ale nie językowe. Jeśli to zapis, powstaje pytanie, czy tak jak niektóre systemy mezoamerykańskiego pisma zawiera on i logogramy (oznaczające całe słowa) i znaki fonetyczne. Czy wykorzystywana była, znowu często spotykana w tym regionie, zasada rebusu, wedle której czasami obraz przedstawia dźwięk lub część słowa, a nie jego znaczenie. Czy w tym ewentualnym piśmie występuje zasada podwójnego zapisu, pozwalająca zapisać to samo słowo lub element fonetyczny na dwa różne sposoby, co umożliwiało rozróżnianie znaczeń czy wymowy.
Hansen i Helmke przedstawili na łamach Current Anthropology koncepcję, wedle której znaki widoczne na zabytkach z Teotihuacán rzeczywiście są systemem pisma i jest to zapis wczesnego języka uto-azteckiego, który tysiąc lat później dał początek używanym przez Azteków językom Cora, Huichol i Nahuatl.
W Meksyku istnieje wiele różnych kultur. Niektóre z nich możemy połączyć z konkretnymi kulturami archeologicznymi, a pochodzenie innych jest niepewne. Teotihuacán to jedno z takich miejsc. Nie wiemy, jakim językiem mówili jego mieszkańcy, ani jakie późniejsze kultury były powiązane z tym miejscem, mówi Magnus Hansen. Jeśli duńscy badacze mają rację odnośnie języka mieszkańców Teotihuacán, oznacza to, że Aztekowie pojawili się w centralnym Meksyku wcześniej, niż sądzono i mogą być oni bezpośrednimi potomkami mieszkańców Teotihuacán.
Próbując dowiedzieć się czegoś o ewentualnym piśmie mieszkańców miasta, duńscy badacze próbowali zrekonstruować język uto-aztecki sprzed wieków i na tej podstawie odczytać ewentualne pismo z Teotihuacán. Nie jest to łatwe zadanie, gdyż ten sam znak może spełniać różną funkcję. Na przykład logogram kojota może czasem oznaczać kojota, a czasem może być tylko częścią wyrazu, w skład którego wchodzą takie same dźwięki, jak te oznaczające kojota. Gdybyśmy w języku polskim posługiwali się takim systemem, to czasem logogram w kształcie domu oznaczałby „dom”, a czasem byłby częścią składową wyrazu „podomka”.
W Teotihuacán wciąż znajdujemy ceramikę z tekstem, wiemy, że z czasem odkryjemy więcej znaków na murach. Ogranicza nas fakt, że nie dysponujemy dużą ilością przykładów. Byłoby wspaniale, gdybyśmy dysponowali tymi samymi znakami użytymi w ten sam sposób w wielu różnych kontekstach. To potwierdziłoby naszą hipotezę. Musimy jednak pracować na tym materiale, którym obecnie dysponujemy, mówi Hansen.
Mimo tych ograniczeń uczeni są zadowoleni z rezultatów swojej pracy. Podkreślają, że nikt wcześniej nie spróbował zrekonstruowania języka z tamtej epoki i dopasowania go do języka używanego w Teotihuacán. Nikt też wcześniej nie udowodnił, że niektóre logogramy mają znaczenie fonetyczne i mogły zostać użyte w innych kontekstach niż ich główne znaczenie. W ten sposób, jak twierdzą Hansen i Helmke, stworzyli oni podstawę do dalszych prac nad próbami odczytania zapisków a Teotihuacán.
Jeśli mamy rację, to nie tylko rozpoczęliśmy odczytywanie nieznanego systemu pisma. Może mieć to znaczenie dla szerszego rozumienia kultur Mezoameryki i, oczywiście, do rozwiązania zagadki otaczającej mieszkańców Teotihuacán, stwierdza Helmke.
« powrót do artykułu -
przez KopalniaWiedzy.pl
Teotihuacán, jedno z najwspanialszych miast i kultur Ameryki Południowej, wciąż stanowi dla nas tajemnicę. Miasto zaczęło rozwijać się około I wieku przed naszą erą. W okresie największego rozkwitu, pomiędzy III a VI wiekiem mieszkało w nim być może 200 tysięcy osób, należało więc do największych miast świata. I mimo, że sporo wiemy o jego kulturze, wspaniałych zabytkach czy wpływach politycznych, zagadkę wciąż stanowią jego mieszkańcy. Nie wiemy, kim byli, do jakiej grupy etnicznej należeli. Christophe Helmke i Magnus Pharao Hansen z Uniwersytetu w Kopenhadze przeprowadzili badania, które przybliżają nas do rozwiązania tej tajemnicy.
O innych kulturach Mezoameryki sporo dowiedzieliśmy się odczytując ich pismo. Poznaliśmy imiona władców, daty ich panowania, dowiedzieliśmy się o ważnych wydarzeniach politycznych czy społecznych, jakie miały miejsce pod ich rządami. W przypadku Teotihuacán jest to wiedza dla nas niedostępna. Nie wiemy bowiem, czy przedstawienia, jakie znajdujemy na zabytkach są pismem. A jeśli tak, to jak to pismo funkcjonowało.
Naukowcy od dawna spierają się, czy znaki z Teotihuacán to pismo czy też symboliczny system ikonograficzny, który miał znaczenie rytualne lub narracyjne, ale nie językowe. Jeśli to zapis, powstaje pytanie, czy tak jak niektóre systemy mezoamerykańskiego pisma zawiera on i logogramy (oznaczające całe słowa) i znaki fonetyczne. Czy wykorzystywana była, znowu często spotykana w tym regionie, zasada rebusu, wedle której czasami obraz przedstawia dźwięk lub część słowa, a nie jego znaczenie. Czy w tym ewentualnym piśmie występuje zasada podwójnego zapisu, pozwalająca zapisać to samo słowo lub element fonetyczny na dwa różne sposoby, co umożliwiało rozróżnianie znaczeń czy wymowy.
Hansen i Helmke przedstawili na łamach Current Anthropology koncepcję, wedle której znaki widoczne na zabytkach z Teotihuacán rzeczywiście są systemem pisma i jest to zapis wczesnego języka uto-azteckiego, który tysiąc lat później dał początek używanym przez Azteków językom Cora, Huichol i Nahuatl.
W Meksyku istnieje wiele różnych kultur. Niektóre z nich możemy połączyć z konkretnymi kulturami archeologicznymi, a pochodzenie innych jest niepewne. Teotihuacán to jedno z takich miejsc. Nie wiemy, jakim językiem mówili jego mieszkańcy, ani jakie późniejsze kultury były powiązane z tym miejscem, mówi Magnus Hansen. Jeśli duńscy badacze mają rację odnośnie języka mieszkańców Teotihuacán, oznacza to, że Aztekowie pojawili się w centralnym Meksyku wcześniej, niż sądzono i mogą być oni bezpośrednimi potomkami mieszkańców Teotihuacán.
Próbując dowiedzieć się czegoś o ewentualnym piśmie mieszkańców miasta, duńscy badacze próbowali zrekonstruować język uto-aztecki sprzed wieków i na tej podstawie odczytać ewentualne pismo z Teotihuacán. Nie jest to łatwe zadanie, gdyż ten sam znak może spełniać różną funkcję. Na przykład logogram kojota może czasem oznaczać kojota, a czasem może być tylko częścią wyrazu, w skład którego wchodzą takie same dźwięki, jak te oznaczające kojota. Gdybyśmy w języku polskim posługiwali się takim systemem, to czasem logogram w kształcie domu oznaczałby „dom”, a czasem byłby częścią składową wyrazu „podomka”.
W Teotihuacán wciąż znajdujemy ceramikę z tekstem, wiemy, że z czasem odkryjemy więcej znaków na murach. Ogranicza nas fakt, że nie dysponujemy dużą ilością przykładów. Byłoby wspaniale, gdybyśmy dysponowali tymi samymi znakami użytymi w ten sam sposób w wielu różnych kontekstach. To potwierdziłoby naszą hipotezę. Musimy jednak pracować na tym materiale, którym obecnie dysponujemy, mówi Hansen.
Mimo tych ograniczeń uczeni są zadowoleni z rezultatów swojej pracy. Podkreślają, że nikt wcześniej nie spróbował zrekonstruowania języka z tamtej epoki i dopasowania go do języka używanego w Teotihuacán. Nikt też wcześniej nie udowodnił, że niektóre logogramy mają znaczenie fonetyczne i mogły zostać użyte w innych kontekstach niż ich główne znaczenie. W ten sposób, jak twierdzą Hansen i Helmke, stworzyli oni podstawę do dalszych prac nad próbami odczytania zapisków a Teotihuacán.
Jeśli mamy rację, to nie tylko rozpoczęliśmy odczytywanie nieznanego systemu pisma. Może mieć to znaczenie dla szerszego rozumienia kultur Mezoameryki i, oczywiście, do rozwiązania zagadki otaczającej mieszkańców Teotihuacán, stwierdza Helmke.
« powrót do artykułu -
przez KopalniaWiedzy.pl
Psy tropiące Quinn i Yagi, z organizacji Working Dogs for Conservation (Pracujące psy na rzecz ochrony środowiska, WD4C), prawdopodobnie odkryły nieuchwytną dotychczas populację krytycznie zagrożonych nosorożców. Organizacja tresuje psy do poszukiwania rzadkich i zagrożonych gatunków roślin oraz zwierząt, rozpoznawania gatunków inwacyjnych oraz walki z kłusownictwem i przemytem zwierząt. Teraz Quinn i Yagi znalazły w indonezyjskim Parku Narodowym Way Kamba odchody, które prawdopodobnie należą do nieznanej populacji nosorożców sumatrzańskich, jednego z najbardziej zagrożonych gatunków na świecie.
Na wolności żyje nie więcej niż 47 nosorożców sumatrzańskich. Od wielu lat naukowcy sądzili, że gatunek ten już nie występuje w Way Kambas. Gatunku poszukiwali tropiciele, wykorzystywano drony oraz kamery pułapkowe, i nic. By się ostatecznie upewnić, użyto psów tropiących W4C.
Psi zespół składał się z dwóch członków. Yagi, czarny pies w typie labradora, rozpoczął swoją karierę w Teksasie. Był szkolony na pomocnika niepełnosprawnych, jednak ze względu na swoją niespożytą energię, nie nadawał się do takiej pracy. Został więc przekwalifikowany przez WD4C i okazało się, że praca na rzecz środowiska naturalnego jest tym, do czego został stworzony. Przypominająca cocker spaniela Quinn to od początku wychowanka organizacji. Trafiła do niej jako szczeniak – organizacja bierze psy ze schroniska – i od początku była bardzo obiecująca.
Dzięki współpracy z International Rhino Foundation, indonezyjskim Ministerstwem Leśnictwa oraz Yaysan Badak Indonesia, Quinn i Yagi przyleciały ze swoimi opiekunkami z Montany w USA na Sumatrę. Miały już za sobą wielomiesięczny trening, który na miejscu został uzupełniony o szkolenie z odróżniania odchodów nosorożców sumatrzańskich, które mieszkają na terenie Sumatran Rhino Sanctuary. Zapoznawały się z odchodami samców, samic i młodych nosorożców. Później rozpoczęły aklimatyzację w terenie. Po raz pierwszy znalazły się w dżungli z jej gęstą nieznaną sobie roślinnością, wilgotnym powietrzem, obcymi zapachami i odgłosami.
Już drugiego dnia pracy Yagi znalazł coś, co wyglądało jak odchody nosorożca. Tego samego dnia Quinn pokazała swoim zachowaniem, że w okolicy były nosorożce. Wstępne badania DNA znalezionych odchodów wskazują, że pochodzą one od nosorożca sumatrzańskiego. Rząd Indonezji, chcąc być absolutnie pewnym, zarządził dwa dodatkowe testy. Właśnie są one prowadzone.
Jeśli rzeczywiście psy znalazły odchody nosorożca, oznacza to, że w parku żyje co najmniej jeden nieznany osobnik. Biorąc pod uwagę, jak bardzo zagrożony jest to gatunek, znalezienie nawet jednego zwierzęcia jest powodem do radości i świętowania. Jeśli to samotny osobnik i uda się go odnaleźć, naukowcy spróbują go złapać i przenieść do Sumatran Rhino Sanctuary, by wzbogacić tamtejszą pulę genetyczną.
« powrót do artykułu -
przez KopalniaWiedzy.pl
Jeśli Twój pies uwielbia się kąpać i z chęcią wskakuje do wody na spacerze, nie powinien być zabezpieczany nakładanymi na skórę środkami przeciwko pchłom i kleszczom. Badania pokazały bowiem, że jeśli stosujemy takie środki, to natychmiast po tym, jak pies wejdzie do wody, jego skóra i futro mogą uwalniać duże ilości substancji szkodliwych dla zwierząt wodnych i zwierząt, które je jedzą, jak na przykład ptaki. Co więcej, te substancje mogą się uwalniać nawet przez 28 dni od ich nałożenia.
Początkowo środki nakładane na skórę psa były uważane za bezpieczne, jednak w 2011 roku Europejska Agencja Leków opublikowała sugestię, że mogą być szkodliwe dla zwierząt wodnych przez 48 godzin po nałożeniu. Jednak były to tylko przypuszczenia, które nie opierały się na eksperymentach.
Dopiero teraz grupa badaczy przeprowadziła badania na kilkudziesięciu psach, u których stosowano albo fipronil albo imidaklopryd. Okazało się, że nawet po 28 dniach ilość szkodliwych substancji trafiających do wody z ciała dużego psa może być na tyle duża, że ich stężenie przekroczy bezpieczny poziom w 100 metrach sześciennych wody. Jeśli więc w stawie często kąpią się psy, poziom zanieczyszczeń pochodzący ze środków, którymi są chronione przed pchłami i kleszczami, może być niebezpieczny dla środowiska wodnego.
Szczegóły badań zostały opublikowane na łamach pisma VetRecord.
Źródło: Swimming emissions from dogs treated with spot-on fipronil or imidacloprid: Assessing the environmental risk
« powrót do artykułu
-
-
Ostatnio przeglądający 0 użytkowników
Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.
