Zaloguj się, aby obserwować tę zawartość
Obserwujący
0
Liściaste filtry skuteczniejsze, niż myślano
dodany przez
KopalniaWiedzy.pl, w Nauki przyrodnicze
-
Podobna zawartość
-
przez KopalniaWiedzy.pl
Na University of Arizona opracowano nową technikę dostarczania leków do tkanek nowotworowych. Jeśli metoda okaże się tak skuteczna, jak wskazują wstępne wyniki, to chemioterapia będzie dzięki niej bardziej efektywna przy jednoczesnej redukcji efektów ubocznych.
Autorem wspomnianej techniki jest zespół profesora Marka Romanowskiego. Uczeni wykorzystali pokryte złotem kapsułki wykonane z liposomów, które w sposób kontrolowany uwalniają leki w ściśle określonych miejscach organizmu. Kapsułki są wstrzykiwane do krwioobiegu i w naturalny sposób gromadzą się wokół tkanki nowotworowej. Naukowcy z Arizony dołączyli do liposomów molekuły sygnałowe, ligandy, które współpracują ze specyficznymi receptorami komórek. Wystarczy zatem dobrać ligandy odpowiednio do komórek nowotworu, który chcemy zaatakować. Dzięki temu kapsułki z większym prawdopodobieństwem skupią się w tkance nowotworowej. Gdy już to nastąpi, do akcji wkracza złoto. Metal ten ma tę interesującą właściwość, że zamienia światło podczerwone w ciepło. Wystarczy zatem oświetlić zgrupowane kapsułki światłem podczerwonym, by rozgrzały się one, powodując 'rozmiękczenie' liposomów i wyciekanie z nich leków. Taka technika pozwala precyzyjnie kontrolować ilość uwalnianych leków. Możliwe jest bowiem manipulowanie zarówno intensywnością jak i długością impulsu świetlnego.
Użycie złota ma tę dodatkową zaletę, że gdy część kapsułek trafi do zdrowych tkanek, metal powinien zapobiegać wyciekaniu toksycznych lekarstw, które mogłyby je uszkodzić. Co więcej, kapsułki są na tyle małe, że ich nadmiar powinien zostać usunięty przez nerki. Jest to o tyle ważne, że obecnie nie istnieje żadna zatwierdzona terapia, która pozwalałaby usunąć z organizmu złote nanostruktury.
-
przez KopalniaWiedzy.pl
Przejrzystość działań rządów i swobodny dostęp do informacji są nieodłącznymi składnikami demokracji i praw człowieka. Propagując demokratyczny ustrój w niedemokratycznych państwach nie bierze się pod uwagę, czy jest ono w ogóle gotowe na takie rozwiązania - uważa dwoje naukowców ze szkoły dziennikarstwa na University of Arizona: Jeannine Relly i David Cuillier.
Uczeni skupili się głównie na krajach arabskich, które w większości odległe są od zachodniej wizji demokratycznego społeczeństwa. U.S. Agency for International Development (Amerykańska Agencja Rozwoju Międzynarodowego) wspiera finansowo prasę i organizacje społeczne w tym rejonie, które przyczyniają się do rozwijania idei transparentności rządu. Badanie to miało więc na celu między innymi zrozumienie kontekstu, w jakim próbuje wprowadzać się zmiany.
Porównując kraje, które posiadają ustawowo zagwarantowany dostęp obywateli do informacji i działaniach rządu, wzięli oni pod uwagę dwanaście czynników społecznych, politycznych i kulturowych, w tym: zamożność, piśmienność obywateli, wolność prasy, stopień korupcji, prawa kobiet oraz infrastrukturę telekomunikacyjną. Spośród ponad 190 państw na świecie osiemdziesiąt posiada prawo zapewniające swobodny dostęp do informacji, spośród 22 państw arabskich - jedynie jedno: Jordania.
Kraje arabskie, jeśli wziąć pod uwagę wspomniane czynniki, zbliżone są do innych krajów, które nie posiadają prawa o dostępie do informacji. Jedynie stopień zamożności zbliża je do krajów ze swobodnym przepływem informacji. Wyjątkiem jest właśnie Jordania, którą stopień piśmienności, stan prawny i poziom korupcji zbliżają do zachodnich krajów demokratycznych.
Politycy krajów rozwijających się, w tym krajów arabskich, jak wynika ze studium, nie widzą w swobodnym dostępie do informacji (a także prawnym gwarantowaniu innych praw obywatelskich) drogi ku demokracji, a jedynie narzędzie do poprawy atrakcyjności gospodarczej i inwestycyjnej, zwiększenia poziomu wiarygodności, itd. A to właśnie politycy są wśród badanych czynników tym najważniejszym. Wynika z tego, że kulturowo i mentalnie część krajów nie jest po prostu gotowa na przyjęcie zachodnich rozwiązań prawnych.
Jak ze wszystkim, są i wyjątki, zauważają Relly i Cuillier. Przykładem krajów niedemokratycznych według nich, które posiadają ustawowy dostęp do informacji, mający gwarantować przejrzystość rządów, są Rosja oraz Chiny.
Co ciekawe, to właśnie Chiny są pierwszym na świecie państwem, które zapewniało obywatelom dostęp do informacji państwowych. Już w siódmym wieku naszej ery cesarz Tang Taizong (uważany za największego władcę Państwa Środka w historii) ustanowił takie prawo: każdy mógł przyjść do pałacu cesarza i bijąc w wystawiony tam bęben domagać się udzielenia informacji od cesarskich urzędników.
-
przez KopalniaWiedzy.pl
Naukowców od dawna intryguje pochodzenie ziemskich oceanów. Wiadomo bowiem, że po uformowaniu się naszej planety panowały na niej bardzo wysokie temperatury, wskutek których istniejąca woda natychmiast by odparowała. Co prawda mówi się o możliwości przyniesienia wody przez komety i asteroidy, jednak tutaj rodzi się kolejny problem. Otóż w kometach znajdujemy znacznie więcej deutery niż w ziemskich oceanach, a asteroidy, bombardujące Ziemię tak często, by stworzyć oceany, powinny przynieść ze sobą też olbrzymie ilości rzadkich metali. A tych nie znajdujemy aż tak dużo.
Rozwiązaniem zagadki postanowiła zająć się profesor Nora de Leeuw z University College London, która wraz ze swoim zespołem twierdzi, że woda była obecna na Ziemi od samego początku jej istnienia.
Naukowcy stworzyli komputerowy model kosmicznego pyłu składającego się z oliwinów, powszechnie znajdowanych w Układzie Słonecznym i w mgławicach wokół innych gwiazd. Symulowali, co działoby się molekułami wody przyczepionymi do takiego pyłu. Badania wykazały, że oddzielenie molekuł wody od oliwinów wymaga olbrzymich ilości energii. Tak dużych, iż pył oliwinowy jest w stanie utrzymać wodę nawet w temperaturze 630 stopni Celsjusza. To wystarczyłoby, żeby woda mogła przetrwać proces formowania się Ziemi.
Część wody na Ziemi prawdopodobnie pochodzi z tego źródła i całkiem możliwe, że jest to jej większość - mówi współautor badań, Michael Drake z University of Arizona.
W miarę formowania się planety ciśnienie i temperatury mogły doprowadzić do oderwania molekuł wody od oliwinów i uformowania oceanów.
-
przez KopalniaWiedzy.pl
Badacze z University of Arizona informują o stworzeniu systemu, który umożliwia wyświetlanie i aktualizowanie niemal w czasie rzeczywistym trójwymiarowego hologramu. Profesor Nasser Peyghambarian mówi, że system taki może znaleźć zastosowanie w wielu miejscach. Producenci samochodów czy samolotów mogą wykorzystać hologram do wprowadzania na bieżąco zmian w projekcie - stwierdza uczony. Wyobraźmy sobie bardzo skomplikowany zabieg chirurgiczny - dzięki temu systemowi chirurdzy z całego świata mogą brać udział w operacji. Mogą obserwować całą procedurę i służyć pomocą - dodaje.
Sercem systemu jest nowe tworzywo sztuczne, na którym wyświetlany jest hologram, aktualizowany co 2 sekundy. Obraz oryginału rejestrowany jest przez 16 kamer umieszczonych wokół interesującego nas obiektu. Za pomocą sieci komputerowej dane są przesyłane do zdalnej lokalizacji, gdzie trafiają do lasera, który "drukuje" obraz na polimerze reagującym na światło. Widziany z wielu kamer obraz jest trójwymiarowy i powoli zanika, jednak laser nadrukowuje jego aktualizację, zanim poprzednia "ramka" stanie się niewidoczna.
Pierwszy pokaz tego systemu odbył się w 2008 roku. Wówczas jednokolorowy obraz o wymiarach 10x10 centrymetrów był aktualizowany co 4 minuty. Obecnie uczeni są w stanie stworzyć wielokolorowy obraz o wymiarach 45x45 centymetrów i odświeżać go co 2 sekundy.
Trójwymiarowy obraz można zobaczyć gołym okiem.
Naukowcy mówią, że teoretycznie możliwe jest osiągnięcie obrazu widocznego pod dowolnym kątem. Dodają, że do osiągnięcia odpowiedniego wrażenia realizmu konieczne jest odświeżanie obrazu 30 razy w ciągu sekundy. Całość będzie wymagała też łączy o dużej przepustowości.
Profesor Payghambarian i jego zespół są jednak pełni optymizmu. Sądzą, że w ciągu 2-3 lat opracują lepszy polimer oraz lasery potrzebne do stworzenia bardziej realistycznego obrazu, a później będą potrzebowali jeszcze 3-4 lat na przygotowanie systemu do rynkowego debiutu.
-
przez KopalniaWiedzy.pl
Na University of Arizona przeprowadzono pierwszy eksperymentalny dowód na to, że Tytan, księżyc Saturna, jest w stanie podtrzymać życie. Ziemia i Tytan to jedyne duże ciała niebieskie w naszej najbliższej okolicy, które posiadają grubą atmosferę, w której dominuje azot.
Tytan jest dlatego tak interesujący, gdyż posiada atmosferę zdominowaną przez azot, a chemia organiczna może odpowiedzieć nam na pytanie, jak rozpoczęło się życie na Ziemi. Azot to niezbędny składnik życia - mówi autor badań, Hiroshi Imanaka z uniwersyteckiego wydziału chemii i biochemii.
Jednak w skład molekuł tworzących życie nie może wejść każda forma azotu. Najpierw musi ulec ona przekształceniu w bardziej aktywną, reaktywną formę.
Imanaka we współpracy z Markiem Smithem utworzyli w laboratorium azotowo-metanową mieszaninę, podobną do atmosfery Tytana, a później, poddając gaz działaniu wysokoenergetycznych promieni ultrafioletowych zamienili ją w mieszaninę gazu zawierającą molekuły organiczne. Promieniowanie ultrafioletowe symulowało wpływ Słońca na atmosferę Tytana.
Eksperyment pokazał, że w takich warunkach większość azotu zaczęła tworzyć stałe molekuły, a nie gazowe. To ważne odkrycie, gdyż wcześniejsze teoretyczne modele przewidywały, że proces ten będzie znacznie wolniejszy.
Hiroshi Imanaka mówi, że Tytan wydaje się nam pomarańczowy właśnie z powodu organicznych molekuł unoszących się w jego atmosferze. Z czasem molekuły te mogą opadać na powierzchnię księżyca i tam mogą zostać poddane działaniu czynników, które mogą utworzyć życie.
Obecnie jednak nie ma dowodu na to, że wspomniane cząsteczki rzeczywiście zawierają azot. Eksperyment z Arizony pokazuje jednak, iż jest to możliwe. Prowadzenie podobnych badań jest bardzo ważne z punktu widzenia eksploracji kosmosu. Pozwala to bowiem tak projektować urządzenia umieszczane w sondach, by szukały konkretnych rzeczy, których istnienie jest prawdopodobne.
Możliwość znalezienia molekuł organicznych w atmosferze Tytana pojawiła się po misji sondy Cassini, której wyniki sugerowały, że promieniowanie ultrafioletowe powoduje powstawanie takich molekuł. By sprawdzić tę hipotezę Imanaka i Smith musieli z korzystać z synchrotonu Advanced Light Source w Berkeley. Kolejka naukowców do tego urządzenia jest jednak tak duża, że uczeni z Arizony mieli do dyspozycji jedynie dwa "okienka czasowe" w ciągu roku. Każde z nich składało się z 5-10 dni i 8 godzin do wykorzystania w ciągu każdego z nich. Dlatego też ich badania nie odpowiedziały na wszystkie pytania. Przeprowadzenie wszystkich eksperymentów zajęłoby bowiem lata.
Początkowo, jak mówi Imanaka, atmosfera była wyjątkowo nerwowa, gdyż w analizowanym gazie nie mogli znaleźć azotu i nie mieli pojęcia, co się z nim dzieje. W końcu przeanalizowali za pomocą niezwykle zaawansowanych technik spektrometrycznych brązową maź, która osadziła się na cylindrze synchrotonu i znaleźli tam poszukiwany azot.
-
-
Ostatnio przeglądający 0 użytkowników
Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.