Skocz do zawartości
Forum Kopalni Wiedzy

Rekomendowane odpowiedzi

O tym, że nasze jelita potrzebują obecności niektórych gatunków bakterii, byśmy mogli zachować zdrowie, wie już chyba każdy. Bez nich szwankuje nie tylko nasze trawienie, ale także system odpornościowy. Dlatego też mleczne produkty probiotyczne, zawierające przyjazne szczepy żywych bakterii są coraz popularniejsze. Jednak myśl, że podobnie należy myśleć o pasożytach wywołuje co najmniej lekki szok i obrzydzenie. Ale coraz więcej naukowców podziela zdanie, że pasożyty są nam potrzebne.

Tak właśnie uważają profesorowie Uniwersytetu Manchesteru, Richard Grencis i Ian Roberts, zajmujący się tym zagadnieniem. Zauważają, że bakterie towarzyszyły nam przez całą ewolucję, wpływały na nią i są współtwórcami ekosystemu, jakim są nasze jelita. To samo, jak podkreślają, dotyczy pasożytów.

Jak mówi prof. Grencis, jeśli porówna się masowe występowanie - czasowe i terytorialne - infekcji pasożytniczych i chorób systemu odpornościowego, takich jak alergie, można zauważyć, że te zjawiska prawie na siebie nie zachodzą. Tam, gdzie dążenie do czystości i sterylności wymiotło pasożyty, mamy narastające problemy z nadaktywnym systemem odpornościowym i chorobami autoimmunologicznymi. W krajach rozwijających się, gdzie pasożyty są powszechne, dolegliwości alergiczne są bardzo rzadkie.

Nie oznacza to oczywiście, że należy zaraz rozmysłem zarazić się pasożytami. Ale nie ma już wątpliwości, że wytwarzają one jakieś substancje, które są istotne dla regulacji naszej immunologii. Podczas ewolucji, w której towarzyszyły nam różne organizmy, wytworzyła się pewna równowaga korzystna dla wszystkich.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jakiegoś wroga trzeba mieć.Z braku przeciwnika wojsko się nudzi (fala,zupactwo),a bezczynny układ immunologiczny walczy z własnym organizmem.

Na NG był film o zakażaniu chorych na chorobę Leśniowskiego-Crohna glistami ludzkimi.Wyniki terapii bardzo obiecujące.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ja kojarzę jeszcze jakiegoś naukowca, który sam się zaraził glistami, żeby pozbyć się alergii. Podziałało.

  • Pozytyw (+1) 1

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Odkrycie ma co najmniej 7-8 lat, także pozytywne eksperymenty z pasożytami (nicienie) i chorobą Leśniowskiego - Crohna. Co więcej - naukowcy zamierzali rozpocząć prace nad syntetycznymi białkami, których pasożyty używają, by osłabić układ immunologiczny swojego gospodarza. Aplikacja takich białek wydawała się sympatyczniejsza, niż stosowanie żywych osobników. Powiedz, 3grosze, czy z programu wynikało, że kuracja glistami to już coś więcej, niż eksperyment? Z ziemi oczywiście jadać należy, bo oprócz jaj pasożytów są w niej bakterie poprawiające nastrój.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Nie żartuję. Ponoć w ziemi żyją bakterie, które pozytywnie wpływają na produkcję lub wychwytywanie serotoniny. Przekopałam się przed chwilą przez tytuły w Kopalni Wiedzy, bo pamięć mi mówi, że przeczytałam o tym właśnie tutaj. Ale nie znalazłam, może pamięć mnie zawiodła i było to gdzie indziej? Wg artykułu praca

w ziemi poprawia nastrój. Pewnie jednak nie w zbyt szczelnych rękawiczkach. O jedzeniu gleby nic wprawdzie nie wspominali, ale czemu nie - w małych ilościach?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

@nieuk:oczywiście że tam to był filmowany eksperyment.Z tym że dojście do fazy eksperymentu (jeszcze nie testu) na ludziach,wymaga solidnych podstaw.

Osobiście uważam,że do wdrożenia terapii nie dojdzie (za tania  :D ).Koncerny farmaceutyczne skupią się własnie na wspomnianych przez Ciebie substancjach czynnych,wydzielanych przez pasożyty.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

pamięć mi mówi, że przeczytałam o tym właśnie tutaj. Ale nie znalazłam, może pamięć mnie zawiodła i było to gdzie indziej?

Tutaj, tutaj. Nie mam linka pod ręką, ale też o tym pisałem tyle że u siebie.

 

 

Wg artykułu praca w ziemi poprawia nastrój. Pewnie jednak nie w zbyt szczelnych rękawiczkach. O jedzeniu gleby nic wprawdzie nie wspominali, ale czemu nie - w małych ilościach?

Gdzieś w Azji sporządzają ciasteczka z gleby, ale teraz ja nie wiem, gdzie to czytałem. :D

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Wiem że w Krynicy jakieś zabiegi z okładaniem błotem są robione (borowiny czy coś takiego).

 

 

Zastanawiałem się kiedyś czy ciasto ze styropianem (tylko luźne kulki do 4mm tak poł-na pół) nie byłoby dobrym remedium na otyłość (styropian jest obojętny na kwas solny).

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

W wypadku borowin mamy raczej do czynienia z cennymi związkami chem. powstającymi na skutek rozkładu odpowiednich roślin. Ciekawa jestem, czy są tam też bakterie glebowe? Pewnie tak, jeśli nie poddano ich - dla daleko posuniętej higieny - wysokiej temperaturze. Błoto - np. z Morza Martwego to minerały ze zwietrzałych skał zmieszane z morską solą. Spotkałam się z suplementem diety uzupełniającym mikro i makro elementy zrobionym ze zmielonych skał. Koszmar, nie dało się tego jeść. A jeśli chodzi, Waldi, o Twój styropian, to są lekarze-dietetycy, co radzą pacjentom dressing do sałatek

robić na płynnej parafinie. Czego ludzie nie wymyślą. W pewnym sensie a propos naszego pierwotnego tematu, to ponoć w wieku XIX bywało, ze damy odchudzały się za pomocą tasiemców instalowanych w przewodzie pokarmowym. Nie sprawdziłam w żadnym poważnym piśmiennictwie, więc głowy jednak nie daję.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
to są lekarze-dietetycy, co radzą pacjentom dressing do sałatek

robić na płynnej parafinie. [/size] 

Myślałem że z styropianem (zamiast błonnika) przesadziłem, ale parafina??

Podczas grillowania mój mały siorpnął łyk rozpałki (95% parafina) i wylądował w dziecięcym szpitalu z chemicznym zapaleniem płuc, wtedy gdzieś czytałem że jeśli jest czysta to wywołuje (ponoć) tylko sraczkę .

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Skoro trafił z oparzeniem płuc, to nie tyle parafinę, co się nią zachłysnął. Różnica jest kolosalna.

 

A co do stosowania parafiny jako środka przeczyszczającego, to rzeczywiście - jest to jedna z najstarszych metod pobudzania perystaltyki. Niezbyt zdrowa i dlatego dziś wycofywana, ale bardzo skuteczna.

 

Jeśli chodzi o ciasto ze styropianem - pomysł dość ciekawy, ale widzę kilka wad:

1. Niska odporność styropianu na temperaturę panującą w piekarniku

2. Rozpychanie żołądka na dłuższą metę mogłoby prowadzić do tolerancji na uczucie sytości

3. GIGANTYCZNE wzdęcia związane ze zdolnością styropianu do zatrzymania ogromnej ilości powietrza

4. Nie jestem pewny, jak to jest z polistyrenem, ale nawet jeśli jako związek jest oporny na działanie kwasów, to o ile mi wiadomo, kwasy doskonale go rozpuszczają (nawet jeśli nie wchodzą z nim w reakcje; jeśli się mylę, proszę o korektę kogoś dobrze zaznajomionego z tematem.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
1. Niska odporność styropianu na temperaturę panującą w piekarniku

2. Rozpychanie żołądka na dłuższą metę mogłoby prowadzić do tolerancji na uczucie sytości

3. GIGANTYCZNE wzdęcia związane ze zdolnością styropianu do zatrzymania ogromnej ilości powietrza

4. Nie jestem pewny, jak to jest z polistyrenem, ale nawet jeśli jako związek jest oporny na działanie kwasów, to o ile mi wiadomo, kwasy doskonale go rozpuszczają (nawet jeśli nie wchodzą z nim w reakcje; jeśli się mylę, proszę o korektę kogoś dobrze zaznajomionego z tematem.[/size] 

ad1. raczej miałem na myśli coś w rodzaju kulki zalewane galaretką

ad2. w stanach jest zabieg wypełniania żołądka takim "balonikiem z powietrzem" tak że zjesz dwie łyżki zupy i jesteś pojedzony.

ad3. Tu jest problem bo styropian się spienia różnymi ciekawymi substancjami ( może nawet to trucizny) ale do tego celu można by użyć klasycznie sody (jak do chleba ) a następnie nasączyć bakteriami kwasu mlekowego , zalać galaretką i dorzucić truskawek.

ad4. zrobiłem już wstępny eksperyment porządnie zagotowałem kilka razy kulki (z parą wychodził całkiem niezły taki przemysłowy smród) następnie połknąłem bez szczególnego gryzienia tak z 30szt. i jak widać  ciągle mogę pisać :D , 8godz później część w stanie na oko nienaruszonym popłynęła w stronę oczyszczalni ścieków.

 

Kusi mnie mnie to ciasto opisane wyżej tylko nie jestem pewny czy chcę zaryzykować porcję (chyba że mój psiórek zechce się poświęcić dla dobra nauki) :D;) .

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
ad2. w stanach jest zabieg wypełniania żołądka takim "balonikiem z powietrzem" tak że zjesz dwie łyżki zupy i jesteś pojedzony.

Problem w tym, że jest to metoda stosowana dopiero od paru lat i tak naprawdę nawet lekarze zauważają, że nic ona nie da bez radykalnej zmiany diety.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Po wielu latach zmagania się z alergią na pyłki traw i drzew, myszy i astmą zdecydowałem się na zainfekowanie się tęgoryjcem. Zakupiłem porcję od człowieka, który sam w tym celu pojechał do Afryki, był o nim zresztą program na (chyba) Discovery. Kolejną porcję larw sam wyhodowałem. W kolejnym roku alergia zmniejszyła mi się na tyle, że mogłem jeździć na wieś (w różnych porach - celowo wybierałem okresy pylenia różnych roślin) nie łykając tabletek i nie stosując aerozoli i kropli do nosa i oczu. Nadal biorę lek na astmę, boję się go na dłużej odstawić (w tym roku nie brałem go 2 miesiące).

Nie jest to co prawda cudowne lekarstwo bo przy drugiej dawce larw miałem utrzymujące 2 tygodnie biegunki, ale nie żałuję. Za pierwszym razem przez dłuższy czas bolał mnie też brzuch.

Podejrzewam, że trzeba co jakiś czas (rok, dwa?) uzupełniać populację pasożytów, gdyż organizm je zwalcza. Wnioskuję tak z tego względu, że w tym roku trochę dokuczała mi alergia, ale nie tak, jak przed rozpoczęciem "helmintoterapii". Dlatego podałem sobie kilka larw.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się

  • Podobna zawartość

    • przez KopalniaWiedzy.pl
      Trzecia faza badań klinicznych na dzieciach w wieku 1-3 lat pokazała, że 12-miesięczna immunoterapia za pomocą plastra przyklejonego na skórze, bezpiecznie odczula dzieci z reakcją alergiczną na orzechy, zmniejszając tym samym niebezpieczeństwa związane z przypadkową ekspozycją na alergen. Randomizowane badania z wykorzystaniem podwójnej ślepej próby i placebo były prowadzone w kilkudziesięciu ośrodkach uniwersyteckich w USA, Australii, Kanadzie, Wielkiej Brytanii, Francji, Niemczech, Austrii i Irlandii. Pozytywne wyniki badań cieszą tym bardziej, że obecnie nie istnieje żadna zatwierdzona terapia odczulająca dla dzieci poniżej 4. roku życia.
      Alergia na orzechy występuje u około 2% dzieci w krajach uprzemysłowionych i często utrzymuje się przez całe życie. Osoby z ciężką alergią narażone są na duże niebezpieczeństwo. Zagrożenie dla ich zdrowia i życia może stanowić nawet niewielki kawałek orzecha, który przypadkowo znalazł się w żywności, w której być go nie powinno.
      Do badań nad plastrami odczulającymi zaangażowano 362 dzieci. U każdego z nich reakcję alergiczną wywoływało mniej niż 300 miligramów orzechów. Dzieci losowo przypisano do dwóch grup, z której jedna była odczulana za pomocą plastra, druga zaś otrzymywała placebo. Grupa z plastrem była 2-krotnie bardziej liczna od grupy placebo. Eksperyment trwał przez 12 miesięcy.
      W ciągu roku poważne efekty uboczne związane z udziałem w badaniach wystąpiły u 0,4% dzieci z grupy badanej, a u 1,6% dzieci z tej grupy wystąpiła anafilaksja. Tego typu skutków testu nie zaobserwowano u żadnego z dzieci z grupy placebo. Jednocześnie jednak stwierdzono, że reakcja alergiczna na orzechy zmniejszyła się 67% dzieci z grupy badanej oraz u 33,5% dzieci z grupy placebo.
      Dzieci, które początkowo niekorzystnie reagowały na niewielki kawałek orzecha, po zakończeniu terapii tolerowały od 1 do 4 całych orzechów. To oznacza, że były dobrze chronione przed przypadkową ekspozycją na orzecy. Co ważne, badania pokazały, że terapia niesie ze sobą bardzo małe ryzyko wystąpienia poważnej reakcji alergicznej. To świetna wiadomość dla rodziców dzieci z alergią na orzechy, cieszy się profesor Melanie Makhija z Northwestern University.
      Badania były finansowane przez producenta plastra, firmę DBV Technologies. Z ich szczegółami można zapoznać się na łamach New England Journal of Medicine.

      « powrót do artykułu
    • przez KopalniaWiedzy.pl
      Zmiany na skórze w postaci drobnych krostek czy też czerwonych plam mogą być objawami alergii. Alergie występują bardzo często w społeczeństwie, a czynników uczulających, czyli takich, które prowokują wystąpienie odczynów alergicznych, jest bardzo dużo. Należą do nich m.in. sierść zwierząt, niektóre pokarmy, a także pyłki roślin. W wyniku kontaktu z nimi osobie uczulonej mogą towarzyszyć różne objawy takie jak łzawienie i pieczenie oczu, wodnisty katar czy też właśnie wspomniana wysypka. Jak rozpoznać wysypkę alergiczną i czy istnieje skuteczna maść na alergie?
      Co to są alergeny?
      Alergeny zgodnie z definicją są to antygeny pochodzące z zewnątrz, które wywołują reakcję alergiczną. Alergeny mogą mieć różne pochodzenie. Można podzielić je na kilka charakterystycznych grup:
      •    alergeny pokarmowe — mówimy wtedy o tzw. uczuleniu na dany pokarm; (do popularnych alergenów zaliczamy m.in. białka mleka krowiego oraz białka jaja kurzego),
      •    alergeny wziewne — występują powszechnie w powietrzu, a do organizmu dostają się drogą wziewną poprzez układ oddechowy; zaliczamy do nich m.in. pyłki roślin, zarodniki grzybów, roztocza),
      •    leki — również niektóre w szczególności antybiotyki (np. penicyliny), a także leki stosowane powszechnie na różnego rodzaju dolegliwości bólowe i stany zapalne (np. kwas acetylosalicylowy) mogą wywołać reakcję alergiczną,
      •    alergeny kontaktowe — reakcja alergiczna następuje w momencie bezpośredniego zetknięcia się alergenu ze skórą osoby uczulonej (np. popularna alergia na lateks lub nikiel).
      Jak rozpoznać wysypkę alergiczną na skórze?
      Wysypka na skórze spowodowana przed kontakt z alergenem może przybierać różne postacie. Najczęściej są to czerwone plamy na skórze, pokrzywka, niekiedy mogą być to bąble, które przypominają te pojawiające się po ukąszeniu przez komara. Jeśli mamy do czynienia z wysypką alergiczną to zazwyczaj towarzyszy jej także uczucie swędzenia i pieczenia. Skóra w miejscu, gdzie pojawiła się wysypka, może łuszczyć się, a także pękać (zwłaszcza jeśli dojdzie do rozdrapywania swędzących krostek).
      Do rozpoznania wysypki alergicznej może przyczynić się również fakt, że pojawia się ona cyklicznie w związku z kontaktem z określonym alergenem. Przykładowo, jeśli wysypka (a także inne objawy, jak łzawienie czy też pieczenie oczu pojawiają się zawsze o tej samej porze roku, np w okresie pylenia brzozy, to można podejrzewać, że mamy do czynienia z alergią). W tym przypadku pomocna może okazać się maść na uczulenie, o którą warto zapytać w aptece.
      Co stosować w przypadku wysypki związanej z alergią?
      Dokuczliwe problemy skórne można złagodzić, stosując powszechnie dostępne w aptekach leki na alergię skórne bez recepty. Nawet jeśli występują jedynie objawy zewnętrzne takie jak wspomniana wysypka, to mogą one wymagać zastosowania leków doustnych na alergię. Szczególnie popularną i powszechnie stosowaną grupą leków w przypadku alergii różnego pochodzenia są leki przeciwhistaminowe. Wyróżniamy kilka generacji tych leków (I, II, III generacja). Substancje aktywne zawarte w preparatach na alergię bez recepty to m.in. lewocetyryzyna, feksofenadyna, loratadyna. Co ważne jeśli spodziewamy się wystąpienia objawów alergii (np. co roku powtarzają się te same objawy o jednej porze roku lub zdiagnozowano u nas uczulenie na pyłki danej rośliny) to przyjmowanie takich preparatów warto rozpocząć już nawet 3 miesiące przed okresem wzmożonej aktywności danego alergenu. Pomoże to zapobiec pojawieniu się przykrych objawów alergii.
      Maści, krople do oczu i nosa na alergię
      Oprócz wspomnianych leków doustnych w zależności od tego, z jakimi objawami alergii mamy do czynienia można zastosować również inne skuteczne preparaty pozwalające złagodzić objawy alergii. Maść na uczulenie dostępna bez recepty może w składzie zawierać hydrokortyzon — substancję o działaniu przeciwzapalnym. Lek ten jednak powinien być stosowany możliwie jak najkrótszy czas, tylko na małe powierzchnie skóry. Maść na wysypkę z hydrokortyzonem nie powinna być stosowana na skórę twarzy. Inne miejscowe preparaty na alergie mogą zawierać w składzie substancję o typowym działaniu przeciwalergicznym (np. dimetynden)
      W przypadku łzawienia oczu spowodowanego uczuleniem można sięgnąć po krople z substancją przeciwalergiczną bez recepty. W ich składzie można znaleźć takie substancje lecznicze jak kromoglikan sodu czy też ketotifen, które pozwolą złagodzić takie objawy jak świąd, pieczenie czy też łzawienie oczu. Na alergiczny katar natomiast pomocne mogą okazać się aerozole do nosa zawierające w składzie substancję o budowie sterydowej.

      « powrót do artykułu
    • przez KopalniaWiedzy.pl
      Naukowcy odkryli związek między dwiema raczej rzadko łączonymi chorobami: alergią i nowotworem. Okazuje się, że antyhistaminy wykazują znaczące właściwości przeciwnowotworowe.
      Autorzy raportu z The Journal of Leukocyte Biology zauważyli, że leki antyhistaminowe kolidują z aktywnością komórek supresyjnych pochodzących z linii mieloidalnej (ang. myeloid derived suppressor cells, MDSC). MDSC są wytwarzane w szpiku kostnym pod wpływem substancji produkowanych przez komórki nowotworowe i negatywnie oddziałują na funkcje limfocytów T (dzieje się tak m.in. przez enzymatyczne usuwanie argininy z mikrośrodowiska guza).
      Zespół doktora Daniela H. Conrada z Virginia Commonwealth University pracował na 2 grupach myszy. By uruchomić silną odpowiedź alergiczną, pierwszą zakażano pasożytami przewodu pokarmowego gryzoni. Później zwierzętom wstrzykiwano MDSC i leczono przeciwhistaminami: cetyryzyną i cymetydyną. Jak zapewniają badacze, terapia odwróciła działanie MDSC.
      Druga grupa myszy miała guzy. Im również wykonano iniekcję z komórek supresyjnych pochodzących z linii mieloidalnej i podawano cymetydynę. Po tym zabiegu nie obserwowano już wzmożonego wzrostu guza, jaki zwykle zachodzi pod wpływem MDSC.
      W końcowym etapie studium Amerykanie zbadali krew pacjentów z objawami alergii. Okazało się, że porównaniu do zdrowych osób z grupy kontrolnej, występowało w niej więcej krążących MDSC.
      To bardzo ekscytujące badania, ale ważne, by zdawać sobie sprawę, że opisany związek jest nowy i przed stwierdzeniem, czy przeciwhistaminy będą skuteczne w terapii onkologicznej, trzeba jeszcze przeprowadzić kolejne studia - podsumowuje Conrad.

      « powrót do artykułu
    • przez KopalniaWiedzy.pl
      Powstały pierwsze funkcjonalne celowane inhibitory wiązania z alergenami orzeszków ziemnych.
      Naukowcy z Uniwersytetu w Notre Dame skutecznie zapobiegli wiązaniu alergenów orzeszków ziemnych z immunoglobulinami E (IgE).
      Sukces tego badania jest ekscytujący, ponieważ toruje drogę całkowicie nowej klasie leków na alergię - podkreśla prof. Basar Bilgicer. Mamy teraz pierwszy funkcjonalny przypadek wybiórczego hamowania IgE w odniesieniu do alergenu pokarmowego [...].
      Aktywacja mastocytów przez IgE i alergeny rozpoczyna proces degranulacji i uwalniania z ziaren zawartych w nich lub syntetyzowanych de novo różnych substancji, w tym cytokin/chemokin i, co najważniejsze, histaminy. To pierwszy i najbardziej kluczowy etap reakcji alergicznej. Obecnie nie istnieją żadne leki, które mogłyby zapobiec temu procesowi. Inhibitor, który po prostu obiera na cel IgE, prowadziłby do rozległej immunosupresji; badania wykazały zaś, że może ona powodować wzrost ryzyka parazytozy, a nawet nowotworu.
      Bilgicerowi zależało więc na opracowaniu inhibitora, który hamowałby degranulację, nie zaburzając przy tym innych funkcji immunologicznych.
      Podczas testów Amerykanie posłużyli się nanocząstkami (nanoalergenami). W ten sposób, wykorzystując próbki niewielkiej populacji osób z ciężką alergią na fistaszki, zidentyfikowali na powierzchni białek orzeszków kluczowe miejsca wiązania IgE.
      Wyniki skryningu są bardzo istotne, bo wygląda na to, że tylko kilka miejsc spełnia krytyczną rolę w napędzaniu reakcji alergicznej.
      Uzbrojeni w nowe wiadomości Amerykanie zsyntetyzowali specjalistyczny kowalencyjny heterobiwalentny inhibitor (ang. covalent heterobivalent inhibitor, cHBI), który zapobiega wiązaniu IgE z białkiem orzeszków.
      Badanie próbek 16 pacjentów ujawniło, że cHBI skutecznie zahamowało reakcję alergiczną w 90% z nich.

      « powrót do artykułu
    • przez KopalniaWiedzy.pl
      Po co zebrze paski? To temat rzeka, który zajmuje wielu na równi z dylematem pierwszeństwa jajka bądź kury. Najnowsze badania wykazały, że czarno-biały wzór sprawia, że zebry są nieatrakcyjne dla wysysających z nich krew samic bąkowatych (Tabanidae).
      Kluczem do rozwiązania zagadki jest sposób, w jaki paski odbijają światło. Zaczęliśmy od badania koni z czarnym, brązowym lub białym umaszczeniem. Odkryliśmy, że u czarnych i brązowych pojawia się pozioma polaryzacja światła - opowiada dr Susanne Åkesson z Uniwersytetu w Lund, dodając, że na ich nieszczęście, takie zwierzęta stają się wyjątkowo atrakcyjne dla pasożytniczych muchówek. Od białej sierści odbija się niespolaryzowane światło, którego fale nie przemieszczają się w poziomie, ale w każdą możliwą stronę. Dla bąkowatych nie jest ono tak pociągające, dlatego białe konie rzadziej są pokłute.
      Jak wyjaśnia Gábor Horváth, horyzontalna polaryzacja przyciąga bąkowate, ponieważ światło odbijające się od wody ulega takiej właśnie polaryzacji. Dla wodnych owadów to niezwykle istotna wskazówka, bo w takim środowisku rozmnażają się i składają jaja.
      Uzbrojony w szczegółową wiedzę nt. koni, szwedzko-węgierski zespół postanowił sprawdzić, w jaki sposób światło odbija się od pasiastej zebry. Na łące ustawiono posmarowane tłuszczem i klejem kartony: biały, czarny, a także w paski o różnej grubości, gęstości rozmieszczenia i kącie schodzenia się. Później zliczano owady przyklejone do poszczególnych tablic. Okazało się, że tablica z wąskimi paskami najbardziej przypominającymi umaszczenie zebry wabiła o wiele mniej bąkowatych niż pozostałe. Mniej nawet niż biała tablica, która odbijała niespolaryzowane światło. Im węższe były pasy, tym mniej nękających zwierzęta muchówek. Naukowcy byli tym nieco zaskoczeni, bo w końcu oprócz bieli pasiasty wzór nadal zawierał atrakcyjną dla pasożytów czerń i powinien wabić liczbę owadów pośrednią między umaszczeniem białym i czarnym.
      W kolejnym teście biolodzy wykorzystali ustawione na łące trójwymiarowe modele koniowatych: czarny, brązowy, pasiasty oraz biały w czarne kropki. Co 2 dni zbierano z nich muchówki. I znowu stwierdzono, że do pasiastej makiety przyklejało się ich najmniej.
  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...