Skocz do zawartości
Forum Kopalni Wiedzy

Rekomendowane odpowiedzi

Komisja Europejska zastanawia się nad narzuceniem operatorom telekomunikacyjnym obowiązku dostarczania każdemu chętnemu łączy szerokopasmowych. Obecnie obowiązek taki dotyczy jedynie dostarczania telefonii i połączeń wdzwanianych.

KE prowadzi obecnie konsultacje z zainteresowanymi, by określić, czy narzucenie obowiązku dostarczenia łączy ma sens, a jeśli tak, to jaka powinna być ich minimalna prędkość. Ponadto eurourzędnicy chcą zdecydować, czy koszty ich dostarczenia mają obciążać tylko telekomy czy też łącza mają być finansowane z pieniędzy publicznych.

Na wiele terenów wiejskich nie dociera sieć szerokopasmowa, gdyż inwestycje tego typu nie są opłacalne.

Przedstawiciele British Telecom nie chcieli się wypowiadać na temat propozycji KE. Koncern popiera za to pomysł lorda Cartera, który chce, by do każdego brytyjskiego domu trafiło łącze o przepustowości co najmniej 2 Mb/s. Przedstawiciele BT zwracają jednak uwagę, że sieć dociera już tam, gdzie było to ekonomicznie uzasadnione, a zatem doprowadzenie łączy w pozostałe rejony musi być sfinansowane w inny sposób.

Nowe przepisy, o ile wejdą w życie, pojawią się pod koniec bieżącego roku.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się

  • Podobna zawartość

    • przez KopalniaWiedzy.pl
      Twórcy Slacka, usługi internetowej zawierającej zestaw narzędzi do pracy grupowej, złożyli w Komisji Europejskiej skargę na postępowanie Microsoftu. Twierdzą, że koncern, dołączając narzędzia do pracy grupowej Teams do swojego pakietu Office 365, nadużywa swojej pozycji rynkowej i zagraża konkurencyjności.
      Microsoft nielegalnie dołączył Teams do dominującego na rynku pakietu Office, zmuszając miliony użytkowników do zainstalowania Teams, blokując możliwość jego odinstalowania i ukrywając przed użytkownikami korporacyjnymi jego prawdziwe koszty, stwierdzili przedstawiciele Slacka.
      Oprogramowanie Teams zadebiutowało przed trzema laty. Jest dostępne w ramach subskrypcji Office 365. Obecnie Teams ma 75 milionów aktywnych użytkowników dziennie. W ciągu miesiąca liczba jego użytkowników zwiększyła się o 31 milionów osób.
      Slack pojawił się w 2015 roku i ma około 12 milionów użytkowników.
      Microsoft już wcześniej miał kłopoty z powodu włączania swoich programów w inne oprogramowanie. Przed laty głośna była sprawa dołączenia przeglądarki Internet Explorer do systemu Windows. W 2009 roku Komisja Europejska i Microsoft zawarły ugodę, w ramach której koncern miał ułatwiać i propagować dostęp do przeglądarek konkurencji. Jednak w 2013 roku KE uznała, że firma nie spełniła warunków ugody i ukarała ją grzywną w wysokości ponad 500 milionów euro.
      Microsoft wraca do swojego dawnego zachowania. Stworzyli słaby produkt, który naśladuje nasze rozwiązania, dołączyli go do dominującego na rynku Office'a, wymusili jego instalowanie i zablokowali możliwość jego odinstalowania. To kopia ich nielegalnego postępowania z czasów sporu o przeglądarki, mówi David Schellhase, główny prawnik Slacka.
      Komisja Europejska zbada złożoną skargę i podejmie decyzję, czy wszcząć oficjalne śledztwo w tej sprawie.
      Microsoft zauważa, że Teams zyskał wielką popularność w czasie pandemii, gdyż ma opcję organizowania wideokonferencji, której Slack nie posiada. Stworzyliśmy Teams by połączyć możliwość pracy grupowej z wideokonferencjami, gdyż tego chcieli klienci. W czasie pandemii rynek bardzo szybko zaakceptował Teams, a Slack ucierpiał, gdyż nie posiada modułu telekonferencji, oświadczyli przedstawiciele Microsoftu.
      Nie dziwię się, że Slack złożył skargę, gdyż uważa, że ma szansę na jej pozytywne rozpatrzenie. Szef Slacka, Stuart Butterfield, mówił w przeszłości, co prawda nie postrzegają Microsoftu jako swojej bezpośredniej konkurencji, jednak czują, że Microsoft chce ich zniszczyć, mówi Irwin Lazar, dyrektor firmy analitycznej Nemertes Research.

      « powrót do artykułu
    • przez KopalniaWiedzy.pl
      Amerykański Departament Sprawiedliwości (DoJ) i Komisja Europejska wyraziły zgodę na przejęcie przez Google’a firmy Motorola Mobility. Google czeka jeszcze na zgody z Chin, Izraela, Tajwanu i Kanady. Wyszukiwarkowy koncern ma nadzieję, że proces przejmowania Motoroli uda się zakończyć w ciągu najbliższych tygodni.
      DoJ zgodził się też na nabycie przez Apple’a, Microsoft i RIM pakietu patentów Nortela i wydał Apple’owi zgodę na zakup części patentów Novella. Wydział Antymonopolowy DoJ stwierdził, że „żadne z tych przejęć nie grozi zmniejszeniem konkurencyjności“. Urzędnicy uważają też, że zakup Motoroli przez Google’a nie spowoduje większych zmian na rynku. Z kolei wyrażając zgodę na wykupienie patentów Nortela przez Microsoft i RIM zauważono, że obie firmy mają tak małe udziały w rynku urządzeń mobilnych, iż ewentualna próba szkodzenia konkurencji przyniosłaby obu firmom straty finansowe.
      Google, kupując Motorola Mobility, przejmuje jednocześnie 17 000 patentów oraz 6800 wniosków patentowych tej firmy. Wielu analityków uważa, że to właśnie portfolio patentowe jest tym, na czym zależało Google’owi. Koncern chce dzięki niemu bronić się przed ewentualnymi pozwami ze strony konkurencji.
    • przez KopalniaWiedzy.pl
      Komisja Europejska spodziewa się kolejnych skarg antymonopolowych składanych przeciwko Google'owi. Zdaniem Joaquina Almunii, pozew Microsoftu nie był ostatnim.
      Rzecznik prasowa Almunii potwierdziła, że skarg będzie więcej. Nie chciała jednak mówić ile, ani kto je będzie składał.
      Komisja Europejska rozpoczęła w listopadzie śledztwo, które ma udzielić odpowiedzi na pytanie, czy Google nadużywa swojej rynkowej pozycji na rynku wyszukiwarek internetowych. Koncern jest oskarżany, iż sztucznie zaniża ranking wyszukiwania usług swoich konkurentów i promuje swoją własną ofertę.
    • przez KopalniaWiedzy.pl
      Samuel Miller, człowiek, który oskarżał Microsoft w pierwszym rządowym procesie antymonopolowym, teraz popiera zarzuty koncernu z Redmond wysuwane pod adresem Google'a. Miller był główny prokuratorem w sprawie Stany Zjednoczone przeciwko Microsoftowi, którą Departament Sprawiedliwości rozpoczął w pierwszej połowie lat 90. ubiegłego wieku.
      Prowadziłem sprawę przeciwko Microsoftowi i teraz wydaje mi się, że Google, jako monopolista, stosuje taką samą taktykę w calu utrzymania swojej dominującej pozycji, jaką stosował Microsoft. Taktyka ta sprowadziła na Microsoft kłopoty - mówi Miller. Dodaje, że zarzuty Microsoftu, o których wczoraj pisaliśmy, są uzasadnione i warte poważnego rozważenia.
      Spośród wymienionych przez Microsoft zarzutów najbardziej przekonujący jest ten o utrudnianiu innym wyszukiwarkom dostępu do YouTube'a. Większość specjalistów przyznaje tutaj rację koncernowi z Redmond. Google nie odpowiedział wprost na zarzut o stosowanie technologii utrudniających dostęp obcym wyszukiwarkom. Stwierdził jedynie, że dla kogoś, kto nie jest ekspertem, wyniki przeszukiwania YouTube'a w Bingu wyglądają tak samo, jak w Google'u. Specjaliści zauważają jednak, że nie jest to argument ważny z prawnego punktu widzenia. Microsoft mówi, że Google stosuje techniczne rozwiązania utrudniające dostęp do YouTube'a. Gdyby Google nie miał dominującej pozycji, nie byłoby problemu - stwierdza Miller.
      Specjaliści nie są tak jednoznaczni w ocenach dotyczących braku interoperacyjności pomiędzy AdWords a innymi platformami reklamowymi oraz braku wymiany danych, które, jak twierdzi Microsoft, należą do użytkowników. Tutaj pojawiają się wątpliwości, gdyż użytkownicy korzystający z AdWords akceptują standardową umowę na podstawie której przekazują swoje dane Google'owi, trudno zatem twierdzić, że należą one do użytkowników.
      Eksperci mówią też, że wymiana takich danych nie jest prosta, ale nie jest też niemożliwa. Jednak „jeśli Microsoft skarży się, że informacje otrzymywane od Google'a nie działają z systemami Microsoftu tak dobrze, jak z systemami Google'a, to jest sprawą Microsoftu, by ulepszył swój produkt - mówi Michael Hausfeld, były główny prawnik reprezentujący USA w sprawie antymonopolowej przeciwko Intelowi.
      Z kolei Miller nie odrzuca całkowicie argumentacji koncernu z Redmond. Zauważa, że w Unii Europejskiej „działanie ograniczające" jest interpretowane szerzej niż w USA i przypomina, że to właśnie UE narzuciła Microsoftowi takie zmiany w swoim oprogramowaniu, by programy konkurencji łatwiej z nim współpracowały.
      Microsoft skarży się też, że Google ogranicza konkurencję zawierając umowy na wyłączność dotyczące wyświetlania reklam w wynikach wyszukiwania. Tymczasem sam Microsoft ma taką umowę np. z Facebookiem. Hausfeld nie wyklucza, że Komisja Europejska po prostu zabroni obu firmom zawierania takich umów. Innego zdania jest Miller, który zauważa, że sytuacja obu koncernów jest różna, gdyż do Google'a należy 90% rynku reklamy w Europie.
    • przez KopalniaWiedzy.pl
      Microsoft złożył oficjalną skargę przeciwko Google'owi do Komisji Europejskiej. Poinformował o tym na firmowym blogu Brad Smith, starszy wiceprezes i główny prawnik Microsoftu.
      Microsoft składa oficjalną skargę do Komisji Europejskiej, w ramach prowadzonego przez Komisję śledztwa, mającego stwierdzić, czy Google złamało europejskie prawo antymonopolowe. [...] powinniśmy być pierwszymi, którzy pochwalą Google'a za wiele oryginalnych innowacji, które wprowadził w ostatniej dekadzie. Jako jedyny realny konkurent Google'a na rynku wyszukiwarek w USA i Europie, doceniamy i szanujemy ich osiągnięcia inżynieryjne. Google zrobiło wiele dla wypełnienia swojej chwalebnej misji ‚zorganizowania światowej informacji', ale jesteśmy zaniepokojeni coraz liczniejszymi przykładami działań, które podejmują w celu powstrzymania innych przed stworzeniem konkurencyjnego produktu.
      Dlatego też zdecydowaliśmy się dołączyć do dużej i ciągle rosnącej grupy firm, które zgłosiły swoje zastrzeżenia co do działań Google'a na rynku europejskim. Jak przyznaje sama Komisja Europejska, Google posiada około 95% rynku wyszukiwarek w Europie. To zupełnie inna sytuacja niż w USA, gdzie Microsoft, za pomocą Binga lub poprzez partnerstwo z Yahoo, obsługuje około 25% zapytań.
      W dalszej części wpisu Smith wspomina też o zastrzeżeniach wobec Google'a zgłaszanych przez urzędników w USA, które jednak, jak twierdzi, nie powstrzymały koncernu Page'a i Brina przed niewłaściwymi działaniami. A, jak mówi Smith, w Europie sytuacja jest jeszcze gorsza.
      Następnie zarzuca Google'owi, że ogranicza konkurencji dostęp do danych i treści, przez co nie może ona dostarczyć klientom odpowiedniej jakości wyników wyszukiwania, ani przyciągnąć reklamodawców. Jako przykład podaje rzekomo stosowane przez Googla mechanizmy, która ograniczają innym wyszukiwarkom dostęp do materiałów z YouTube'a. Twierdzi też, że w 2010 roku Google kilkukrotnie wprowadzał rozwiązania, które powodowały, iż system Windows Phone nie współpracuje prawidłowo z YouTube'em oraz odmówił Microsoftowi takiego samego dostępu do metadanych YouTube'a jakie mają Android oraz iPhone.
      Smith wspomina też o próbach uzyskania przez Google'a wyłącznych praw do digitalizacji i udostępniania w internecie „książek osieroconych", czyli takich, co do których nie można ustalić właściciela praw autorskich. Zarzuca też wyszukiwarkowemu gigantowi, iż ogranicza reklamodawcom dostęp do ich własnych danych, które reklamodawcy ci przechowują na adserwerach Google'a. Danych tych nie można później użyć na innych platformach adserverowych.
      Oczywiście uważamy, że Google powinien mieć prawo do innowacji. Ale nie powinno mu się pozwalać na stosowanie praktyk, które ograniczają innym możliwość innowacji i oferowania konkurencyjnych produktów - kończy Smith.
  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...