Znajdź zawartość
Wyświetlanie wyników dla tagów 'wielbłąd dwugarbny' .
Znaleziono 3 wyniki
-
Rzymskie wielbłądy w Europie: zwierzęta juczne, a może maskotki?
KopalniaWiedzy.pl dodał temat w dziale Humanistyka
Cesarstwo Zachodniorzymskie stało nie tylko na koniach, ale i na wielbłądach. Co więcej, były one importowane również na północ Europy. W czasie podróży siecią traktów można się więc było poczuć jak na Saharze czy stepach centralnej Azji... W swoim artykule z Journal of Archaeological Science archeolodzy Fabienne Pigière i Denis Henrotay opisali kości dromadera odkryte w belgijskim Arlon. Dokonali także przeglądu 22 stanowisk, na których znaleziono zarówno kości wielbłądów jednogarbnych, jak i dwugarbnych. Naukowcy podkreślają, że wielbłądy były obecne na Starym Kontynencie przez cały okres rzymski. Dowodzą również, że ich analiza wykazała, że wbrew wcześniejszym teoriom, baktriany i dromadery nie służyły do celów wojskowych, a przynajmniej nie tylko. W kilku przypadkach ich kości znaleziono bowiem w cywilnych siedliskach: willach lub wioskach. Wszystkie stanowiska archeologiczne z wielbłądami znajdowały się w pobliżu dróg. Oznacza to, że zwierzęta te miały pierwotnie spełniać funkcje juczne, przewożąc zarówno towar militarny, jak i cywilny. Wszystkie wielbłądzie znaleziska to dorosłe osobniki, które pasowały do celów transportowych. Poza tym rzymskie źródła pisane wskazują, że duża odporność była cechą poszukiwaną u wielbłądów wykorzystywanych w roli zwierząt jucznych. [...] Szczególnie mocna budowa dromaderów z Arlon potwierdza możliwość wykorzystanie wielbłądów jako środków transportu. Innym możliwym wyjaśnieniem dla obecności wielbłądów w osadach wojskowych jest też spełnianie przez nie roli maskotek. Datowanie wykazało, że kości z Arlon pochodzą z IV w. n.e. Gwoli ścisłości, Arlon nie było dużym ośrodkiem, ale wioską zlokalizowaną przy skrzyżowaniu prowincjonalnych dróg. Choć badania wskazujące na obecność wielbłądzich kości to nie novum, dopiero teraz ktoś pokusił się o dokonanie przeglądu i skompilowanie wyników. Skąd przekonanie, że wielbłądy importowano? Bo nigdzie nie natrafiono na dowody świadczące o hodowli i rozmnażaniu. Miko Flohr, archeolog, a obecnie dyrektor Oxford Roman Economy Project, snuje rozważania, że wielbłądy mogły trafić do Europy przez przypadek - z handlarzami, byłymi żołnierzami czy podróżnikami. Mimo że było ich stosunkowo dużo, nie musi to świadczyć o istotnym historycznie zjawisku. Nacieszyły oczy, pomogły, a potem wymarły. To jednak tylko luźne skojarzenie, a wyjaśnienie wskazujące na funkcje transportowe wygląda na o wiele lepiej uzasadnione.-
- Arlon
- Europa Północna
- (i 11 więcej)
-
W październiku br. prof. Chrisowi Walzerowi i dr Gabrielle Stalder z wiedeńskiego Uniwersytetu Nauk Weterynaryjnych udało się założyć obroże GPS 4 wielbłądom dwugarbnym (baktrianom) z pustyni Gobi. Gatunek ten jest krytycznie zagrożony, a znakowanie stanowi część Projektu Badawczego Gobi, który obejmuje także dzikie konie czy osły azjatyckie. Areał baktrianów został ograniczony do zaledwie 3 obszarów: 2 w Chinach (prawie wyschniętego jeziora Lob-nor we wschodniej części Kotliny Kaszgarskiej oraz Takla Makan - piaszczystej pustyni także w Kotlinie Kaszgarskiej) i 1 w Mongolii (Great Gobi A Strictly Protected Area). Rezerwat Great Gobi A powstał w 1975 r., by chronić rzadkie bądź zagrożone wyginięciem gatunki, np. baktriany czy niedźwiedzie gobijskie. Niestety, rosnące zapotrzebowanie na wodę oraz tereny do wypasu bydła i trzody, kłusownictwo, a ostatnio także nielegalne górnictwo surowców okruchowych utrudniły kompleksowe działania na rzecz zabezpieczenia habitatu. Ocenia się, że w Chinach pozostało ok. 600 baktrianów, a w Mongolii 350-1950. Trudno dokładniej oszacować liczbę wielbłądów w Rezerwacie Great Gobi A, ponieważ jest to bardzo duży i odległy rejon. Poza tym tego typu zadanie nigdy nie jest łatwe w przypadku rozczłonkowanych populacji o niewielkiej gęstości. Nic więc dziwnego, że wiedzę dotyczącą wzorców przemieszczania się, wykorzystania habitatu, zachowania, dynamiki populacji wielbłądów dwugarbnych znaczą białe plamy. Szansą na zdobycie tych i innych cennych danych jest właśnie założenie obroży GPS. Wg Chrisa Walzera, szczególnie ważne wydaje się zabezpieczenie domniemanych (na razie nie wiadomo, czy istnieją) tras migracji baktrianów między Mongolią i Chinami. By to zrobić, musimy jednak wiedzieć, którędy dokładnie baktriany wędrują. Austriacy i ich mongolscy współpracownicy spędzili na pustyni 2 tygodnie. Pokonanie na kamienistej pustyni 250 km zajmowało czasem nawet 7 godzin. Wytropienie baktriana w tych warunkach porównywano do szukania igły w stogu siana. Wreszcie po 3 dniach wytropiono grupkę wielbłądów. Między październikiem 2002 a czerwcem 2007 r. Walzer założył obroże GPS 7 baktrianom, ale przestały już działać. Poza tym do stworzenia mapy tras wielbłądów potrzeba było danych pozyskanych od większej liczby osobników. Dr Pamela Burger pobrała próbki genetyczne. Dzięki nim zamierza kontynuować studia nad pokrewieństwem dzikich i udomowionych baktrianów oraz oszacować stopień hybrydyzacji na terenie rezerwatu.
-
Los dzikich wielbłądów dwugarbnych (baktrianów) wydaje się bardziej niż niepewny. Najnowsze badania genetyczne naukowców z Chin i Mongolii Wewnętrznej wykazały bowiem, że są one daleko spokrewnione z udomowionymi zwierzętami, które najwyraźniej przypominają je tylko z wyglądu. Tym samym udowodniono, że baktriany żyjące na wolności, a pozostało ich zaledwie kilkaset, powinno się trzymać z dala od hodowanych przez człowieka stad. Camelus bactrianus to ostatnie dzikie wielbłądy, więc gra jest warta świeczki. Są one naprawdę duże. W kłębie mierzą aż 2,3 m i ważą do 690 kg. Zamieszkują kilka obszarów na północnym zachodzie Chin i południowym zachodzie Mongolii. W ramach programu EDGE of Existence Londyńskiego Stowarzyszenia Zoologicznego gatunek ten zaliczono do 100 najbardziej ewolucyjnie unikatowych i jednocześnie najbardziej zagrożonych na całym świecie zwierząt. Baktrianów dzikich pozostało niewiele, lecz stada hodowców z chłodnych pustyń chińskich i mongolskich wydają się całkiem spore. Dotąd nie wiedziano jednak, w jakim stopniu obie te grupy są ze sobą spokrewnione. Zwierzęta żyjące na wolności mają mniejsze i smuklejsze ciała, chudsze, bardziej giętkie nogi oraz mniej wyniesione garby. Ostatnio okazało się też, że dzikie i udomowione wielbłądy dwugarbne rzadko się krzyżują. Rimutu Ji z Uniwersytetu Przyrodniczego Mongolii Wewnętrznej w Huhhot oraz He Meng z Shanghai Jiao Tong University rozpoczęli współpracę z naukowcami z Chińskiej Akademii Nauk. Pobrali próbki DNA od 18 udomowionych i 3 dzikich baktrianów z wybranych rejonów. Okazało się, że dzikie wielbłądy z różnych grup z Gansu w Chinach i Govi-Altay w Mongolii są blisko spokrewnione, lecz biolodzy nie umieli wskazać ich wspólnego przodka. Wszystkie udomowione wielbłądy pochodziły z tej samej populacji, lecz nie od tej, która nadal żyje na wolności. Dzikie i udomowione baktriany, a właściwie ich linie ewolucyjne oddzieliły się od siebie jakieś 700 tys. lat temu. Naukowcy spekulują, że mogły do tego doprowadzić zmiany klimatyczne, a przodek baktrianów udomowionych wyginął tysiące lat temu. Wielbłądy przemierzające pustynie samopas i pod okiem ludzi powinno się zatem uznawać za różne podgatunki.
- 1 odpowiedź
-
- Mongolia
- analiza genetyczna
-
(i 4 więcej)
Oznaczone tagami: