Search the Community
Showing results for tags 'sygnatura'.
Found 3 results
-
Izraelczycy pracują nad badaniem krwi, które pozwala na wykrycie stwardnienia rozsianego (SR) na 9 lat przed wystąpieniem pierwszych objawów. Naukowcom udało się bowiem odkryć chemiczne markery choroby (Neurobiology of Disease). Jeśli uda się stworzyć i "doszlifować" test, nastąpi ogromny przełom, ponieważ obecnie nie ma sposobu na zdiagnozowanie SR przed pojawieniem się symptomów. W wielu przypadkach poprawna diagnoza stawiana jest zbyt późno. Tymczasem przewidując początek choroby, można by zawczasu podać pacjentowi glatiramer (octan glatirameru) lub interferon beta. Jeszcze nie jesteśmy w stanie leczyć ludzi z [potencjalnym] SR, tak by zapobiec początkowi choroby, ale wiedza daje moc i możliwości. Za każdym razem, gdy spotykamy człowieka ze stwardnieniem rozsianym, musimy sobie zadać pytanie: "jak długo to już trwa?". Potrafimy zdiagnozować SR, stosując obrazowanie rezonansu magnetycznego, nigdy nie byliśmy jednak w stanie stwierdzić, jak "świeża" jest choroba" – podkreśla prof. Anat Achiron z Wydziału Medycyny Uniwersytetu w Tel Awiwie. Teoretyzowaliśmy, że przyglądając się sygnaturze ekspresji genów krwinek zdrowych ludzi, można by poszukać ewentualnych markerów biologicznych, które charakteryzują osoby zapadające na późniejszych etapach życia na stwardnienie rozsiane. W ramach studium badano próbki pobrane od 19-20-letnich poborowych. W momencie wcielenia do armii byli zdrowi, ale po jakimś czasie u 9 zdiagnozowano SR. Dzięki temu izraelscy naukowcy byli w stanie wytropić różnice w ekspresji różnych genów. Ponieważ zakłada się, że za SR częściowo odpowiada predyspozycja genetyczna, zespół Achiron przypuszcza, że test z krwi znajdzie początkowo zastosowanie w diagnostyce rodzeństwa chorych.
-
- .Anat Achiron
- symptomy
- (and 8 more)
-
Analizując skład włosa, można określić, co składa się na dietę człowieka czy zwierząt. To dlatego naukowcy z University of Utah przez 6 lat badali włosy z ogona 4 słoni zamieszkujących okolice Samburu i parku Buffalo Springs w Kenii. Określano zawartość izotopów węgla, azotu i wodoru. Uzyskane wyniki łączono z danymi z nadajników GPS, za pomocą których śledzono ruchy roślinożerców z rodziny Królewskich (The Royals), informacjami dotyczącymi opadów i satelitarnymi zdjęciami wzorców wegetacji. W ten sposób udało się odtworzyć menu słoni niemal dzień po dniu. Okazało się, że choć w porze deszczowej zjadały one przede wszystkim trawę, a w porze suchej drzewa i krzewy, to zmiana diety nie była ściśle zsynchronizowana ze zmianami wegetacji. Szczytowa konsumpcja traw rozmijała się o dwa tygodnie ze skokiem wzrostu tychże. Naukowcy uważają, że rośliny musiały po prostu osiągnąć określoną wysokość, by słonie miały do nich swobodny dostęp. Amerykanie zauważyli też, że w czasie jednej z pór deszczowych słonie nie przestawiły się na trawę. Ma to związek z przegraną walką o pokarm ze zwierzętami hodowanymi przez człowieka – bydłem. W tamtym roku stado przemieściło się bowiem w rejony poza parkiem, gdzie trawy było pod dostatkiem, ale zęby krów przystrzygły ją do tego stopnia, że Królewscy nie mogli się do niej dobrać. Organizm słonia jest przystosowany do pojawiania się pór urodzaju, kiedy należy korzystać z dobrodziejstw natury, by przygotować się do rozrodu. Niestety, wszystko się komplikuje, gdy do gry wkraczają niezdrowa konkurencja i zmiany klimatyczne. Trawy i drzewa mają inne sygnatury izotopowe, co umożliwia precyzyjne odtworzenie diety słoni na podstawie włosów. To stąd wiadomo, że w ciągu 6 lat przez większość roku żywiły się one liśćmi drzew i krzewów, lecz w 2-3 tyg. po pojawieniu się deszczów połowę ich dziennej porcji (ok. 45 kg) stanowiła już trawa. Na razie Thure E. Cerling, szef zespołu, nie potrafi stwierdzić, czy zmiany w diecie mogą zagrozić gatunkowi. Słonie łatwo się adaptują, z drugiej jednak strony ludzie i bydło coraz głębiej wdzierają się w ich habitaty.
-
Znaleziono wyjątkowo niebezpieczną wersję rosyjskiego konia trojańskiego Gozi. Potrafi on kraść dane przesyłane za pomocą bezpiecznego protokołu SSL. Nowy Gozi to jeden z najbardziej zaawansowanych koni trojańskich, jakie dotychczas znaleziono. Gdy wykryje on, iż została rozpoczęta transakcja SSL, aktywuje się i, wykorzystując wbudowanego keyloggera, zapamiętuje każdy klawisz wciśnięty przez użytkownika zarażonego komputera. Obecny wariant Goziego wykorzystuje dawno już załataną przez Microsoft lukę w iFrame Microsoft Explorera. Do zarażenia dochodzi zwykle gdy użytkownik odwiedzi specjalnie spreparowaną witrynę WWW czy forum. Nowy Gozi potrafi świetnie się ukrywać, zmieniając swój kod, przez co systemy antywirusowe bazujące na sygnaturach nie potrafią go wykryć. Szkodliwy kod ma wbudowany własny mechanizm kompresji, więc kompresuje i rozpakowywuje części własnego kodu, zmieniając go w ten sposób. Wystarczająco złą informacją jest sam fakt, że Gozi potrafi zmieniać swój kod i unikać w ten sposób wykrycia. Jednak dochodzi jeszcze do tego jego możliwość włączania i wyłączania wbudowanego keyloggera, co czyni go niemal niewykrywalnym dla konwencjonalnych systemów zabezpieczeń. Jedynym sposobem ochrony przed nim jest analiza behawioralna – mówi Geoff Sweeney z firmy Tier-3. Gozi został złapany przez Dona Jacksona z SecureWorks. Odkrył on, że nawet te programy antywirusowe, które posiadały jego sygnatury, nie zawsze mogły go wykryć, a bardzo niewiele uznało go za podejrzany program. Jackson prześledził trasę infekcji i dowiedział się, że dotychczas Gozi zaraził ponad 5200 domowych pecetów i ukradł z nich nazwy użytkownika i hasła dostępu do ponad 300 firm i organizacji. Wśród tych danych jest wszystko, od numerów kont bankowych po numery ubezpieczenia społecznego. Są tam hasła dostępu do największych światowych banków i firm świadczących usługi finansowe. Ukradzione dane zawierają też hasła pracowników agend rządowych i organów ścigania – mówi Jackson.