Znajdź zawartość
Wyświetlanie wyników dla tagów 'rybak' .
Znaleziono 4 wyniki
-
Udało się określić przyczynę śmierci rybaka z epoki kamienia
KopalniaWiedzy.pl dodał temat w dziale Humanistyka
Przyczyną śmierci mężczyzny żyjącego w epoce kamienia było utonięcie w oceanie – wynika z najnowszych badań przeprowadzonych na University of Southampton. Metoda opracowana na potrzeby określenia przyczyn śmierci człowieka zmarłego przed 5000 lat otwiera nowe możliwości badania prehistorycznych szczątków. Współczesna medycyna sądowa potrafi określić przyczynę śmierci człowieka, badając m.in. okrzemki w kościach ofiar. Okrzemki to glony występujące w oceanach, wodzie słodkiej i glebie. Jeśli zostaną znalezione w kościach, istnieje duże prawdopodobieństwo, że człowiek utonął. Tego typu metod nie wykorzystywano jednak dotychczas do badań prehistorycznych szczątków. Uczeni, badający wspólny pochówek, przeprowadzili nie tylko badania okrzemków, ale cały szereg mikroskopowych analiz szpiku kostnego mężczyzny i znaleźli tam – obok skamieniałych glonów – również osady i jaja pasożytów. Profesor James Goff, który stał na czele zespołu badawczego, mówi, że wspólne pochówki były często koniecznością po katastrofach naturalnych, takich jak tsunami, powodzie czy gwałtowne burze. Jednak nie wiemy, czy masowe pochówki u wybrzeży to wynik katastrof naturalnych, wojen czy może epidemii lub klęski głodu. Na stanowisku Copaca 1, 30 kilometrów na południe od Tocopilla na chilijskim wybrzeżu, znaleziono pochówek z trzema dobrze zachowanymi szkieletami. Naukowcy przyjrzeli się jednemu z nich. To szkielet mężczyzny w wieku 35–45 lat, który – jak wynika z badań kości – był rybakiem. Po analizie jego kości stwierdziliśmy, że utonął w płytkiej słonej wodzie. W ostatnich chwilach życia połknął osady denne, mówi Goff. Uczeni sądzą, że jego śmierć była wynikiem wypadku, a nie katastrofy naturalnej, gdyż kości innych ofiar nie noszą śladów utonięcia. Najważniejsze jest jednak samo wykorzystanie nowej techniki do określenia przyczyny śmierci człowieka sprzed 5000 lat. Na całym świecie istnieje wiele pochówków na wybrzeżach. Były one szczegółowo badane, jednak dotychczas nie odpowiedziano na pytanie o przyczyny śmierci pochowanych tam ludzi. Teraz możemy wykorzystać nową technikę i potencjalnie na nowo opisać prehistorię, mówi uczony. « powrót do artykułu -
Osobowość ryby może wpływać na sposób, w jaki zostanie schwytana. Wędkarze łowiący w pobliżu wychodni albo w rejonie z podwodną wegetacją złapią najprawdopodobniej ryby nieśmiałe, natomiast na otwartych wodach ryby bardziej śmiałe (Canadian Journal of Fisheries and Aquatic Science). Nasze studium jako pierwsze charakteryzowało związek między techniką chwytania a jednostkową zuchwałością w populacjach dzikich ryb – chwali się Alexander Wilson z Queen's University. Kanadyjczycy badali osobowości bassów pręgowanych (Lepomis macrochirus), które złapano albo na wędkę, albo za pomocą niewodu dobrzeżnego, czyli ciągnionej włokowej sieci rybackiej. Dzikie ryby schwytane na haczyk były bardziej nieśmiałe od dzikich ryb bassowatych, które trafiły do sieci. Kiedy jednak grupę ryb złapanych w sieć wypuszczono do dużego zbiornika pod gołym niebem, zuchwałe osobniki częściej łapały się na wędkę na otwartych wodach. Podsumowując: wędkarze wybierający zaciszne łowiska schwytają ryby nieśmiałe, a rybacy z włókiem rozprzowym (to inna nazwa niewodu dobrzeżnego) lub wędkarze preferujący otwarte wody złowią przede wszystkim ryby śmiałe.
- 3 odpowiedzi
-
- Lepomis macrochirus
- bass pręgowany
- (i 8 więcej)
-
Jak pogodzić ludzką potrzebę łowienia ryb, które lądują następnie na naszych stołach, z zapewnieniem bezpieczeństwa najcenniejszym gatunkom, a przy okazji zwrócić uwagę konsumentów na potrzebę ochrony przyrody? Ciekawym pomysłem może być konkurs na najlepszy projekt urządzenia, które umożliwi rybakom pracę bez nadmiernego narażania cennych zwierząt morskich. Organizatorem inicjatywy jest organizacja ekologiczna WWF. Aby dodatkowo zmotywować wynalazców, jej działacze przewidzieli nagrody o łącznej wartości 57,5 tysiąca dolarów amerykańskich dla autorów najciekawszych rozwiązań. "Przypadkowe łowienie" [ang. bycatch - przyp. red.] jest jednym z największych i najbardziej powszechnych zagrożeń dla rekinów, żółwi morskich, ryb oraz ssaków morskich żyjących w naszych oceanach, wyjaśnia istotę problemu Bill Fox, wiceszef WWF ds. rybołówstwa. Jego zdaniem, konkurs, nazwany "Smart Gear Competition" (można to przetłumaczyć jako "Konkurs Sprytnych Urządzeń"), jest doskonałym sposobem na uruchomienie kreatywnej wymiany pomysłów, której efektem może być wynalezienie urządzeń pozwalających rybakom na zmniejszenie szkodliwości połowów. Konkurs ma charakter otwarty i może w nim wziąć udział każdy, niezależnie od wykształcenia, zawodu czy doświadczenia w dziedzinie rybołówstwa. Jest więc doskonałą okazją nie tylko dla zawodowych konstruktorów, lecz także dla wynalazców-samouków, a nawet dla uczniów i studentów. Wystarczy, żeby zgłaszane pomysły wykazywały się takimi cechami, jak: innowacyjność, praktyczność, opłacalność stosowania, a także, oczywiście, skuteczność. W jury konkursu, które wybierze najciekawsze projekty, zasiądą zarówno naukowcy i przedstawiciele biznesu, jak i sami zainteresowani, czyli rybacy. Wyłoniony przez nich zwycięzca otrzyma nagrodę główną w wysokości 30 tys. USD. Na tym jednak nie koniec! Komisja planuje także przyznanie dwóch nagród dodatkowych w wysokości 10 tys. USD, zaś autor projektu najbardziej użytecznego na wodach przybrzeżnych wschodniej Afryki otrzyma dodatkowe wyróżnienie, a wraz z nim kolejną imponującą kwotę, czyli 7500 USD. Osoby zainteresowane wzięciem udziału w konkursie powinny nadesłać swoje zgłoszenia do 30 czerwca 2009 r. Odpowiedni kwestionariusz oraz szczegółowe informacje na temat Smart Gear Competition można znaleźć na stronie http://www.smartgear.org
-
Jak donosi Gazeta Wyborcza, jeden z gdyńskich rybaków dokonał sensacyjnego... odkrycia archeologicznego. Zdaniem archeologów graniczy ono z cudem. Wspomniany rybak znalazł w swojej sieci romańską aquamanilę, czyli unikatowy przedmiot liturgiczny, który służył do obmywania rąk. Do Europy importowali je krzyżowcy, a o rzadkości eksponatu świadczy fakt, że w Polsce są tylko trzy aquamanile. Wszystkie wykonane są z ceramiki. Znalezione naczynie zrobiono w metalu i jest bogato zdobione, w przeciwieństwie do trzech wspomnianych, przedstawia ono gryfa, nie lwa. W całej Europie znajdują się tylko cztery takie przedmioty. Doktor Waldemar Ossowski z Centralnego Muzeum Morskiego powiedział Gazecie, że trudno wskazać na polskim wybrzeżu klasztor lub kościół, który w XII wieku byłoby stać na tak wspaniałe naczynie. Dodał, że konieczne są dalsze badania, które wykażą, czy aquamanila pochodzi rzeczywiście z XII wieku, czy też została wykonana później, ale w stylu romańskim.