Znajdź zawartość
Wyświetlanie wyników dla tagów 'ryś' .
Znaleziono 2 wyniki
-
Horaj i Skalny to 2 osierocone młode rysie, które pod koniec 2019 r. zostały uratowane przez Stowarzyszenie dla Natury "Wilk" oraz, odpowiednio, Roztoczański i Magurski Park Narodowy. Koty nabierały sił w Ośrodku Rehabilitacji Mysikrólik w Bielsku-Białej. W maju 2020 r. zostały uwolnione z obrożami GPS/GSM w macierzystych regionach (Horaj na Roztoczu, a Skalny w Beskidzie Niskim). Po kilku miesiącach rysie opuściły te obszary i wyruszyły na wędrówkę. Jak poinformowało Stowarzyszenie, Skalny zwiedza wschodnią część Karpat i Pogórza Podkarpackiego, a Horaj idzie na zachód, pokonał Lasy Janowskie, przepłynął Wisłę, a teraz penetruje Puszczę Świętokrzyską. Rysie są samotnikami, jeden osobnik może zajmować teren o powierzchni nawet 500 km2. Młode wychowują wyłącznie samice. Te koty dożywają 20 lat, to długo, bo wilki zwykle nie przeżywają więcej niż 10. Horaj jest przedstawicielem populacji wschodniej, nizinnej. Jest dobrze przystosowany do polowania na takich terenach, jak Puszcza Świętokrzyska - powiedziała Echu Dnia dr Sabina Pierużek-Nowak, prezes Stowarzyszenia "Wilk". Współpracownicy Stowarzyszenia sprawdzają miejsca postojów kotów, dzięki czemu wiadomo, że Horaj i Skalny skutecznie polują na sarny. Rysie niemal w tym samym czasie zaczęły polowania na większe ofiary - cielęta jeleni. Ich sukcesy łowieckie są dowodem na wyśmienitą kondycję [...]. Historie rysich sierot W listopadzie 2019 r. na drodze krajowej nr 17 (przed przejściem granicznym w Hrebennem) zginęła rysica. Osierociła kilkumiesięczne kocię, które błąkało się w sąsiadującym z drogą lesie. Pomogli mu przyrodnicy ze Stowarzyszenia "Wilk", a także przedstawiciele lokalnych stowarzyszeń oraz Roztoczańskiego Parku Narodowego. Odłowiony ryś trafił do Ośrodka Rehabilitacji Mysikrólik, gdzie został szczegółowo przebadany. Po wszystkim Horaj zamieszkał w specjalnie przygotowanej wolierze. Na początku maja 2020 r. był gotów do powrotu na wolność. Po gruntownym przebadaniu przez lekarza weterynarii otrzymał nowoczesną obrożę telemetryczną i jeszcze tego samego dnia zespół Stowarzyszenia dla Natury "Wilk" przewiózł go na Roztocze. Horaj został wypuszczony w otulinie Roztoczańskiego Parku Narodowego [...]. Na przełomie 2018 i 2019 r. w północno-wschodnim Magurskim Parku Narodowym regularnie obserwowano rysicę z podrośniętym potomstwem. Wiosną samica ponownie urodziła. Niestety, we wrześniu jedno z jej młodych - kotkę - śmiertelnie potrącił samochód. Kilka miesięcy później - pod koniec 2019 r. - rysicę z pogruchotaną wskutek wypadku przednią łapą zauważono w pobliżu Nowego Żmigrodu. Choć udało się ją odłowić i przewieźć do kliniki w Krakowie, nie przeżyła skomplikowanego zabiegu. Nazajutrz Magurski Park Narodowy poprosił Stowarzyszenie dla Natury "Wilk" o pomoc w ratowaniu kolejnego wychudzonego rysia, który wszedł do zabudowań we wsi Desznica. Natychmiast wyruszyliśmy w drogę. Malca udało się odłowić i przewieźć do Ośrodka Rehabilitacji Mysikrólik w Bielsku-Białej. Okazało się, że to skrajnie niedożywiony tegoroczny potomek padłej dzień wcześniej rysicy. Bez matki, która zazwyczaj aż do późnej wiosny opiekuje się podrośniętymi kociętami i uczy je polować na znacznie większą od siebie zdobycz, młody ryś nie miałby szans na przeżycie. W czasie ostatnich badań kontrolnych Skalnemu, bo takie imię nadano samcowi, założono obrożę telemetryczną. Później przewieziono go w Beskid Niski i wypuszczono w areale matki. Ku uciesze przyrodników Skalny radził sobie bardzo dobrze (zaledwie 3 dni po przybyciu upolował młodą sarnę). Ochrona rysia Jak zaznaczono na witrynie Stowarzyszenia dla Natury "Wilk", od 1996 r. organizacja nieprzerwanie pracuje dla przyrody, a zwłaszcza dla ochrony dużych ssaków drapieżnych: wilków, rysi oraz niedźwiedzi. Szczególną wagę przykładamy do ochrony ich siedlisk oraz łączących je korytarzy ekologicznych. Dlatego działamy na rzecz ograniczania wpływu infrastruktury drogowej na przyrodę, m.in. poprzez budowę przejść dla zwierząt. Stowarzyszenie prowadzi własne badania naukowe i współpracuje z ekspertami z różnych dziedzin. Za Ośrodkiem Rehabilitacji Mysikrólik stoją Agnieszka i Sławomir Łyczkowie, którzy w 2009 r. uzyskali tytuł technika weterynarii. Przedstawiając się na swojej witrynie, napisali: jesteśmy małżeństwem zakręconym na punkcie dzikich zwierząt, dlatego podajemy im pomocną łapę wtedy, kiedy tego potrzebują. Stworzyliśmy dla nich w naszym domu i ogrodzie Ośrodek Rehabilitacji – Mysikrólik. Rozwój i funkcjonowanie Mysikrólika można wesprzeć za pomocą darowizny, dotacji-abonamentu, a także zakupów dokonywanych w online'owym sklepie. Zapraszamy do obejrzenia filmów dokumentujących losy Horaja i Skalnego (uwaga, niektóre sceny są drastyczne!): « powrót do artykułu
-
Uczeni z Oregon State University zauważyli, że rosnąca na zachodzie USA populacja wilków odgrywa ważną rolę w odradzaniu się zagrożonej populacji rysiów. Wnioski ze swoich badań naukowcy opublikowali w Wildlife Society Bulletin. Na terenie USA ryś kanadyjski jest gatunkiem zagrożonym, a główną przyczyną zmniejszania się jego populacji jest gwałtowny spadek liczebności zajęcy amerykańskich, stanowiących główne źródło pożywienia rysia. Zajęcy jest z kolei mniej, gdyż nadmiernie rozrosła się populacja polujących na nie kojotów. Sukces kojotów był natomiast możliwy dzięki temu, iż ludzie przyczynili się do gwałtownego spadku liczebności wilków. Naukowcy uważają, że gdy na jakimś terenie znacznie zmniejsza się liczebność dotychczasowego głównego drapieżnika, rozrasta się populacja mniejszych drapieżników, co ma katastrofalne skutki dla całego ekosystemu. Wzrost liczebności takich drapieżników jak kojoty ma poważne konsekwencje. Na większości obszaru USA ich populacja jest obecnie znacznie większa, niż była w czasach, gdy żyły tam też wilki. Zanim wilki zostały w większości wytępione, zabijały one kojoty oraz wpływały na ich zachowanie poprzez coś, co nazywamy ‚ekologią strachu'. Kojoty mają bardzo zróżnicowaną, elastyczną dietę, ale najbardziej lubią zające i króliki. A to zabija rysia - mówi profesor William Ripple z OSU. W ciągu ostatnich lat naukowcy przeprowadzili wiele badań, z których dowiedzieliśmy się, jak olbrzymie znaczenie ma obecność wilków. Drapieżniki te kontrolują bowiem populację łosi i jeleni oraz - poprzez ‚ekologię strachu' - wpływają na ich zachowanie. Tam, gdzie zwiększyła się populacja wilków zauważono odradzanie się ekosystemów leśnich oraz wodnych, co z kolei pozytywnie wpływało na wiele gatunków roślin i zwierząt. Brak głównego drapieżnika, zarówno w środowisku wodnym jak i lądowym, oznacza olbrzymie kłopoty. Mniejsze drapieżniki nadmiernie się rozrastają i dewastują ekosystem. Ich ofiarami padają jaszczurki, gryzonie, torbacze, zające, mięczaki czy owady. W USA kojoty coraz częściej atakują zwierzęta hodowlane, a próby kontrolowania ich populacji pochłaniają setki milionów dolarów. Problem mniejszych drapieżników stał się już problemem ogólnoświatowym. Ludzie w znacznym stopniu wytępili duże drapieżniki i obecnie w oceanach, rzekach, lasach i sawannach na całym świecie obserwowana jest eksplozja populacji mniejszych drapieżników niszczących ekosystemy. Tymczasem, jak wynika z badań uczonych z OSU, rozwiązaniem problemu byłaby ochrona dużych drapieżników. Tam, gdzie przeprowadzono reintrodukcję wilka, jak np. w Yellowstone National Park, zauważono błyskawiczną redukcję populacji kojotów o 50%. Wstępne badania sugerują, że zaczęła odradzać się populacja zajęcy.