Znajdź zawartość
Wyświetlanie wyników dla tagów 'poszukiwania' .
Znaleziono 3 wyniki
-
Czy rośliny mogą pomóc w lokalizowaniu ludzkich zwłok?
KopalniaWiedzy.pl dodał temat w dziale Ciekawostki
Botanicy sądowi chcą sprawdzić, czy rośliny mogą pomóc w odnalezieniu ciał. Artykuł dotyczący tego zagadnienia ukazał się właśnie w piśmie Trends in Plant Science. W mniejszych, otwartych krajobrazach patrole piesze mogą być skuteczne w odnajdowaniu zaginionych osób, jednak w bardziej zalesionych [...] rejonach świata, takich jak Amazonia, rozwiązania tego rodzaju nie są możliwe. Mając to na uwadze, zaczęliśmy patrzeć na rośliny jako wskaźniki rozkładu ludzkich zwłok. Powinno to prowadzić do szybszego [...] odnalezienia ciała - wyjaśnia prof. Neal Stewart Junior z Uniwersytetu Tennessee. Badania dot. związków między roślinami i rozkładem ludzkich zwłok zostaną przeprowadzone na tzw. trupiej farmie Uniwersytetu Tennessee. Oficjalnie jest ona nazywana Anthropology Research Facility. To tu naukowcy badają rozkład ludzkich ciał w różnych warunkach. W tym samym miejscu specjaliści będą sprawdzać, w jaki sposób wyspy rozkładu zwłok [ang. cadaver decomposition islands] - obszary w bezpośrednim otoczeniu zwłok - zmieniają stężenie substancji odżywczych w glebie i jak te zmiany manifestują się w pobliskich roślinach. Najbardziej oczywistym skutkiem wyspy będzie uwolnienie do gleby dużych ilości azotu, zwłaszcza latem, gdy rozkład zachodzi tak szybko. W zależności od tego, jak prędko rośliny reagują na napływ azotu, może to powodować zmiany barwy liści i współczynnika odbicia - podkreśla Stewart. Amerykanie dodają, że w miejscach, gdzie giną ludzie, mogą także umierać inne duże ssaki, np. jelenie. Wyzwaniem, z którym musi się więc zmierzyć zespół Stewarta, jest odkrycie związków specyficznych dla ludzkiego rozkładu. Ponieważ ludzka dieta zazwyczaj nie jest naturalna, mogą istnieć specyficzne metabolity, np. te związane z lekami czy konserwantami, które będą miały swoisty wpływ na wygląd roślin. Jeśli zaginęła osoba, która dajmy na to, bardzo dużo pali, być może jej ciało ma profil chemiczny, który wyzwala unikatową reakcję roślin i w ten sposób ułatwia odnalezienie. Naukowcy dodają, że gdy wpływ rozkładu zwłok zostanie lepiej poznany, specjaliści będą mogli wykorzystywać urządzenia rejestrujące obrazy, żeby skanować roślinność pod kątem specyficznych sygnałów fluorescencyjnych czy odbicia. Amerykanie wyjaśniają, że choć część rozwiązań technologicznych już istnieje, trzeba jeszcze ustalić, które gatunki roślin są najlepsze i jakiego sygnału należy poszukiwać. Zbudowaliśmy już urządzenie [...], które może analizować sygnatury fluorescencji. Nasze początkowe działania będą miały bardzo niedużą skalę. Przyjrzymy się poszczególnym liściom i zmierzymy zmiany dot. współczynnika odbicia czy fluorescencji, które zachodzą w czasie, gdy rośliny znajdują się w pobliżu zwłok. Gdy diagnostyczne spektra zostaną skompilowane, można będzie zacząć myśleć o przeskalowaniu technologii na potrzeby np. dronów, za pomocą których w krótkim czasie analizowano by większe obszary. Uczeni dodają, że choć taki scenariusz postępowania wydaje się bardzo ekscytujący, musi minąć kilka lat, nim będzie można wykorzystać rośliny jako narzędzia w misjach poszukiwawczych. W międzyczasie wielodyscyplinarny zespół botaników, antropologów i gleboznawców musi zaplanować i przeprowadzić na trupiej farmie swoje eksperymenty. Stewart i inni podkreślają, że na wyspach rozkładu zwłok sukcesja może faworyzować egzotyczne rośliny inwazyjne i chwasty. Rośliny inwazyjne często mają rozbudowany system korzeniowy i mogą szybko reagować na zmiany środowiskowe. Rośliny te mają potencjał, by w reakcji na napływ różnych substancji do gleby prędko zmieć swój skład chemiczny i komórkowy. « powrót do artykułu-
- poszukiwania
- zwłoki
-
(i 4 więcej)
Oznaczone tagami:
-
Afrykańskie słonie leśne (Loxodonta cyclotis) boją się ludzi bardziej od wybuchów dynamitu. Takie wnioski wysnuto z badań nad zachowaniem szarych olbrzym w centralnych rejonach Czarnego Lądu, a konkretnie w Parku Narodowym Loango w Gabonie, gdzie poszukuje się złóż ropy naftowej. Zespół Petera Wrege'a z Uniwersytetu Cornella wykorzystał aparaturę "podsłuchową", która przypomina urządzenia do śledzenia aktywności waleni. W ten sposób monitorował różne dźwięki oraz aktywność sejsmiczną generowaną przez górnictwo. Gdy zebrano 27 tys. godzin nagrań, Amerykanie zabrali się za analizowanie, jak wybuchy dynamitu, odgłosy samochodów czy montowania wyposażenia oddziałują na liczbę wokalizacji słoni. Normalnie słonie są aktywne zarówno w dzień, jak i w nocy. Osobniki zamieszkujące tereny objęte poszukiwaniem ropy nie uciekały stamtąd, lecz stawały się aktywne głównie po zapadnięciu zmroku. Dane akustyczne sugerowały, że działo się tak za sprawą ludzi chodzących po lesie i rozstawiających sprzęt, a nie wybuchów. Detonacja dynamitu może przypominać silną burzę – tłumaczy Wrege. Nic więc dziwnego, że się jej nie boją, za to ludzie kojarzą się im się z latami polowań. Akademicy z Yale uważają, że zmiany w zachowaniu wywołały dodatkowy stres i nasiliły konkurencję o pożywienie. Po odjęciu godzin dziennych zwierzętom zostało przecież mniej czasu na jego zdobywanie. Amerykanie wyjaśniają, że dotąd większość analiz dotyczących wpływu ludzkiej działalności na dzikie zwierzęta ograniczała się do oceny rozmieszczenia czy liczebności, a tymczasem zaburzenia w środowisku mogą oddziaływać na krótkoterminowe ruchy na danym terenie lub reprodukcję. Dopiero po długim czasie tego typu zmiany przekładają się na ograniczenie zakresu występowania i "skurczenie" populacji. Zespół Wrege'a traktował zmiany w aktywności/występowaniu afrykańskich słoni leśnych jako funkcję częstotliwości oraz intensywności sygnałów akustycznych i sejsmicznych, związanych z detonowaniem dynamitu i ludzką działalnością.
- 8 odpowiedzi
-
- Park Narodowy Loango
- poszukiwania
- (i 8 więcej)
-
W poniedziałek (23 lutego) norweska marynarka wojenna poinformowała, że pomoże w poszukiwaniach samolotu Roalda Amundsena. W 1911 r. badacz zdobył biegun południowy, w 1926 przeleciał na sterowcu Norge nad biegunem północnym, a zaginął w czerwcu 1928 r., lecąc na pomoc wyprawie Umberto Nobilego. Operacja rozpocznie się w ostatnim tygodniu sierpnia i obejmie obszar Morza Arktycznego o powierzchni ok. 104 kilometrów kwadratowych. Komandor Frode Loeseth jest bardzo pewny swego. Uważa, że jeśli coś tam jest, jego ludzie na pewno to odnajdą. Żołnierze skupiają się na poszukiwaniach wraku, nie liczą zaś odkrycie szczątków samego podróżnika. Oprócz marynarki wojennej, w przedsięwzięciu wezmą udział Norweskie Muzeum Lotnictwa, Kongsberg Maritime (firma dostarczająca technologie morskie) oraz berlińska telewizja Context TV, która udokumentuje przebieg wyprawy. Do tej pory wielokrotnie usiłowano zlokalizować miejsce wypadku Amundsena. Ostatnia próba miała miejsce zaledwie 5 lat temu. Tym razem będzie można szukać głębiej, ponieważ w akcji weźmie udział bezzałogowa łódź podwodna Hugin 1000 (nazwa pochodzi od imienia jednego z kruków Odyna), która może pracować nawet do 18 godzin. Jest ona bardzo nowoczesna i stanowi oczko w głowie komandora. Nie wiadomo, jakie będą koszty operacji ani kto ją finansuje. Loeseth zaznacza jednak, że pieniądze nie pochodzą z kieszeni podatników. Projekt wspierają krewni Amundsena. Naoczni świadkowie opowiadali, że samolot polarnika od początku zachowywał się dziwnie. Kiedy Latham 47.02 startował w Tromsø, bardzo długo się wznosił. Po 3 godzinach kontakt radiowy z maszyną się urwał, a po załodze zaginął wszelki ślad. W sierpniowej akcji wezmą udział należący do norweskiej marynarki trałowiec Tyr i łódź straży przybrzeżnej Harstad. Tyr ma już na swoim koncie parę sukcesów, w tym odnalezienie niemieckiego pancernika Scharnhorst (2000) oraz brytyjskiego niszczyciela HMS Hunter (2008). Hugin znajdzie się na wyposażeniu Tyra.
-
- poszukiwania
- norweska marynarka wojenna
-
(i 4 więcej)
Oznaczone tagami: