Znajdź zawartość
Wyświetlanie wyników dla tagów 'kula' .
Znaleziono 7 wyników
-
Aktywność mózgu pszczół "gotujących" szerszenie
KopalniaWiedzy.pl dodał temat w dziale Nauki przyrodnicze
Naukowcy z Kraju Kwitnącej Wiśni zmierzyli aktywność mózgu pszczół japońskich (Apis cerana japonica), które walcząc z zagrażającą gniazdu japońską odmianą szerszenia azjatyckiego (Vespa mandarinia japonica), tworzą wokół wroga żywą kulę. Najeźdźca ulega przegrzaniu, a w końcu dusi się. Zaobserwowano zwiększoną aktywność parzystej struktury mózgu owadów, ciał grzybkowatych (corpora pedunculata), a głównie pewnego podtypu neuronów - klasy II komórek Kenyona. Wskazano też na rolę obszaru między częścią grzbietową mózgu a płatami wzrokowymi. Prof. Takeo Kubo z Uniwersytetu Tokijskiego prowokował pszczoły do utworzenia kuli, ustawiając w pobliżu wejścia do ula szerszenia przyczepionego do drutu. Gdy obrończynie zaczęły dusić domniemanego wroga, naukowcy wyjęli kilka z nich z kuli i zmierzyli poziom markera aktywności neuronalnej Acks w różnych częściach mózgu. Odkryliśmy, że w laboratorium podobny wzorzec ekspresji Acks można wywołać przez wystawienie pszczół japońskich na wysoką temperaturę (46°C). Na tej podstawie Japończycy stwierdzili, że ciała grzybkowate odgrywają ważną rolę w przetwarzaniu danych o temperaturze. Prawdopodobnie corpora pedunculata pozwalają precyzyjnie kontrolować temperaturę w kuli i utrzymywać ją na poziomie 46°C, póki szerszeń nie zginie. Kubo sądzi, że ciała grzybkowate "modulują drgania mięśni służących do latania". Pszczoły muszą dbać o stałość temperatury, bo poniżej 46 stopni wróg nie zginie i cały wysiłek pójdzie na marne, a powyżej zginie nie tylko on, ale i robotnice.-
- pszczoła japońska
- szerszeń azjatycki
-
(i 5 więcej)
Oznaczone tagami:
-
Chrząszcze grabarze powlekają zapasy żywności dla larw antybakteryjną wydzieliną z gruczołów odbytu. Dzięki temu padlina się nie psuje, a potomstwo ma większe szanse dożyć dorosłości. Dr Andres Arce z Uniwersytetu w Manchesterze badał wraz z zespołem grabarze żółtoczarne (Necrophorus vespilloides). Należą one do rodziny omarlicowatych i występują w strefie klimatu umiarkowanego. Żywią się padliną, np. gryzoniami i ptakami. Co ciekawe, opiekują się one swoim potomstwem. By zapewnić larwom pożywienie, toczą kule z padłych zwierząt, a następnie je zakopują. Pod ziemią truchło szybko uległyby zepsuciu (w mgnieniu oka zostałoby skolonizowane przez bakterie), dlatego troskliwi rodzice powlekają futro albo pióra wydzieliną gruczołów odbytowych. Dzięki niej mięso pozostaje dłużej świeże i wolne od bakterii. Brytyjscy biolodzy postanowili sprawdzić, jaki jest jej skład. Po mozolnej ekstrakcji dodali odrobinę do hodowli komórek bakteryjnych. Tak jak się spodziewali, uległy zniszczeniu. Arce podejrzewał, że wydzielina zawiera enzym rozkładający peptydoglikan bakteryjnej ściany komórkowej. Analiza biochemiczna to potwierdziła. Okazało się, że występują w niej wysokie stężenia lizozymów. Naukowcy stwierdzili, że gdy larwa rośnie w warunkach, kiedy usunie się wydzieliny rodziców, o 40% częściej umiera przed osiągnięciem dorosłości, czyli przeobrażeniem się w imago (ponieważ omarlicowate przechodzą nadprzeobrażenie, po drodze staje się jeszcze pseudopoczwarką i poczwarką).
-
- gruczoł
- Andres Arce
-
(i 8 więcej)
Oznaczone tagami:
-
Darco Sangermano, 28-letni Włoch, został przypadkowo postrzelony w głowę. Zabłąkany pocisk trafił w niego podczas fetowania nadejścia 2011 roku. Mężczyzna zaskoczył lekarzy ze szpitala w Neapolu, ponieważ wydalił pocisk z organizmu przez nos podczas kichnięcia. Nadlatujący z flanki pocisk kalibru .22 (ok. 5,6 mm) przeszedł za prawym okiem i utkwił w przewodzie nosowym. Na szczęście nie doszło do żadnych poważniejszych uszkodzeń. Tuż przed wypadkiem mężczyzna przechadzał się ze swoją dziewczyną, obserwując pokazy sztucznych ogni. Sangermano bardzo krwawił. Czekając w izbie przyjęć szpitala, kichnął, a z jego nosa wypadła kula. Wg doktora Guglielma Ramieriego, czaszka spowolniła lot pocisku. Lekarze usunęli z gałki ocznej odłamki strzaskanej kości skroniowej. W ciągu kilku tygodni szczęśliwiec będzie jeszcze musiał przejść operację zniszczonej siatkówki prawego oka. Na razie urodzony w czepku rzemieślnik z Turynu widzi nieostro, ale najprawdopodobniej wzrok zachowa.
- 4 odpowiedzi
-
- Darco Sangermano
- kichnąć
-
(i 3 więcej)
Oznaczone tagami:
-
Brytyjscy naukowcy stworzyli z pyłku roślinnego oraz pyłu z krzemionki, dwutlenku cyrkonu i tlenku tytanu rodzaj nanowarstwy, która pozwoli jednoznacznie zidentyfikować sprawców przestępstw z użyciem broni palnej. Z kombinacji wspomnianych składników, ich procentowego udziału w mieszaninie czy wielkości ziarna, można będzie tworzyć unikatowe wzorce dla każdego pocisku. Warstwa będzie skonstruowana tak, by osadzała się na skórze czy ubraniu osoby mającej styczność z nabojem. Obecnie sprawcę strzelaniny można identyfikować np. po drobinach prochu, które osiadły na nim w czasie, gdy używał broni. Jednak nie jest to metoda, która jednoznacznie wiąże sprawcę z konkretnym pociskiem. Wspomniana nanopowłoka będzie na tyle unikatowa, że specjaliści bez najmniejszych wątpliwości będą w stanie określić, czy podejrzany trzymał np. pocisk w dłoni. Zdecydowaliśmy się na użycie pyłków roślinnych, gdyż mają one unikatową strukturę, są odporne na działanie wysokiej temperatury i łatwo je zidentyfikować. Ponadto łatwo się on rozprasza i osiada wszędzie wokół - mówi Paul Sermon z University of Surrey, który prowadzi wspomniane badania. Naukowiec zapewnia, że stworzona przez jego zespół powłoka może być nanoszona na naboje za pomocą obecnie używanych technik produkcyjnych. Jeśli projekt uzyska odpowiednie zezwolenia i będzie nim zainteresowany przemysł, to pierwsze pociski z nanopowłoką mogą trafić na rynek w ciągu 12 miesięcy. Sermon pracuje też nad technologią, dzięki której na kulach i nożach będą osadzały się komórki skóry wszystkich osób, które ich dotykały. Co ważne, technologia ma zapobiegać niszczeniu zawartego w komórkach DNA przez wysokie temperatury. Pozwoli to na późniejszą identyfikację podejrzanych o przestępstwa.
-
Amerykański producent zabawek, firma Lund and Company Invention, otrzymała z wojska zamówienie na stworzenie broni, która wystrzeliwałaby kule lecące z różną prędkością. US Army chce wyposażyć żołnierzy w technologię, która pozwoli przełączyć broń osobistą tak, by kule były w stanie tylko zranić lub zabić przeciwnika. Tym, co zainteresowało armię jest produkowana przez Lund and Company Invention rakieta-zabawka, która napędzana jest wodorem uzyskiwanym z elektrolizy wody. Nową broń można ładować gumowymi kulami, zwykłą amunicją lub amunicją lecącą z mniejszą prędkością tak, by raniła, ale nie zabijała. Prezes firmy zabawkowej, Bruce Lund, wyjaśnia, że broń działa dzięki mieszaniu w komorze znajdującej się za pociskiem płynnego lub gazowego paliwa z powietrzem. Dzięki ustawieniu proporcji paliwa do powietrza można regulować prędkość pocisków. Zakres regulacji jest na tyle duży, że broń można ustawić tak, by z odległości 10 metrów mogła tylko zranić lub zadać ból, a przy innym ustawieniu była w stanie zabić człowieka znajdującego się w odległości 100 metrów i większej. Producent nowej broni mówi, że wytwarza ona przy strzale mniej ciepła i światła niż dotychczas stosowana broń. Ma jeszcze dodatkowe dwie zalety: można uczynić ją lżejszą oraz przystosować dla snajperów tak, by pociski wystrzeliwane na duże odległości miały bardzo dużą energię kinetyczną. Obecnie produkowane VWS mają kaliber 12,7 milimetra. Można jednak produkować podobną broń o mniejszym i większym kalibrze. Pierwszy pokaz VWS odbędzie się w ciągu najbliższych 6 miesięcy, a produkcja nowej broni rozpocznie się najpóźniej w 18 miesięcy po jej zatwierdzeniu przez wojsko.
-
Im bardziej chropowata kula do kręgli, tym większa szansa, że za jej pomocą uda nam się strącić 10 pionów. Dwuletnie badania United States Bowling Congress (USBC) wykazały, że nierówności powierzchni kuli wpływają na celność rzutów i pozwalają uzyskać większą liczbę punktów. Studium rozpoczęto w 2005 roku, gdy USBC musiała się zmierzyć z falą krytyki po wprowadzeniu nowych uregulowań. Miały one ograniczyć wzrost liczby rozgrywek z maksymalnym wynikiem 300 punktów (ang. perfect game, 300 point game). Przedstawiciele organizacji wskazywali na postęp technologiczny z okresu ostatnich 20 lat, który, wg nich, podważył wiarygodność sportowych zawodów. Trzy lata temu w czerwcu wprowadzono nowe uregulowania odnośnie do parametrów kul. Nie spodobało się to jednak ich producentom, którzy twierdzili, że zmiana specyfikacji nie ma solidnej podbudowy w postaci danych naukowych – opowiada Paul Ridenour, badacz z USBC. Aby uniknąć posądzeń o arbitralność zarządzeń, USBC wdrożyła program badawczy. Przez następne dwa lata robot o imieniu Harry rzucał 75 kulami. Tor ruchu utrwalały 23 kamery. Wszystkie były podłączone do komputera. Naukowcy analizowali 18 parametrów kul, m.in.: ilość tłuszczu absorbowaną przez zewnętrzną powłokę kuli i kształt wewnętrznego jądra. Zależało im na określeniu sposobu, w jaki wpływają one na osiąganą przez kulę prędkość, ruch wirowy czy kierunek. Zmienną, która najsilniej oddziaływała na jakość rzutu, okazała się chropowatość powierzchni bili. Na pierwszy rzut oka kula wydaje się idealnie gładka, jednak pod mikroskopem wyraźnie widać, że ma porowatą strukturę. Góry i doliny są wynikiem działania związków chemicznych, m.in. żywic, zastosowanych w procesie produkcyjnym. W przypadku porowatych kul łatwiej jest podkręcić tor ruchu i w ten sposób zdobyć więcej punktów. Zgodnie z nowymi wytycznymi, wielkość porów nie może przekraczać 1,27 mikrometra (to nieco więcej niż w przypadku przeciętnej testowanej kuli). Uregulowania wejdą w życie w kwietniu przyszłego roku, jednak producenci już teraz zaczynają się do nich dostosowywać.
-
- USBC
- powierzchnia
-
(i 3 więcej)
Oznaczone tagami:
-
Po 39 latach uwolniony od pocisku tkwiącego w sercu
KopalniaWiedzy.pl dodał temat w dziale Ciekawostki
Czy można przez 39 lat żyć z 2,5-centymetrowym pociskiem, który utkwił w sercu? Okazuje się, że tak... Chirurdzy z Hanoi zoperowali właśnie 60-letniego Le Dinh Hunga, ostrzelanego przez oddział Amerykanów podczas wojny w Wietnamie. Usunęli kulę i wymienili uszkodzoną zastawkę. Jeden z lekarzy, dr Nguyen Sinh Hien, stwierdził, że to najdziwniejszy przypadek, z jakim się do tej pory zetknął. W normalnych warunkach ktoś z pociskiem utkwionym w mięśniu sercowym natychmiast by umarł, gdyby nie został bezzwłocznie zoperowany. Operacja trwała 3 godziny. Pan Hung przyznał, że ból, którego doświadczał stale od niemal 40 lat, wreszcie zelżał. Szczęśliwy z pomyślnego przebiegu operacji były żołnierz komunistycznej armii został postrzelony w 1968 roku, podczas bitwy w prowincji Quang Tri. W rok po zranieniu lekarze bez powodzenia próbowali wydobyć z serca pocisk, który dostał się tam, przebijając wcześniej żołądek. Urodzony pod szczęśliwą gwiazdą Wietnamczyk będzie musiał pozostać przez kilka dni na obserwacji w Hanoi Heart Hospital. Potem wróci do swojego domu w prowincji Ha Tay.