Znajdź zawartość
Wyświetlanie wyników dla tagów 'człowiek' .
Znaleziono 57 wyników
-
Mało brakowało, a człowiek by wyginął, informują naukowcy z Chin, Włoch i USA. Wykorzystując nową metodę o nazwie FitCoal (fast infinitesimal time coalescent process) oraz genom 3154 współcześnie żyjących osób, badacze byli w stanie dokładnie określić wydarzenia demograficzne z przeszłości. Z ich badań wynika, że pomiędzy 900 a 800 tysięcy lat temu los ludzkości wisiał na włosku. Może to wyjaśniać, dlaczego ani w Afryce, ani w Eurazji nie zachowały się żadne skamieniałości z tego okresu. Wyniki ich badań opublikowano właśnie na łamach Science. Analizy genetyczne wykazały, że we wczesnej epoce kamienia, około 900 tysięcy lat temu populacja Homo spadła z około 100 000 do około 1000. W okresie pomiędzy 930 000 a 813 000 lat temu los ludzkości był uzależniony od zaledwie 1280 dorosłych rozmnażających się przedstawicieli naszego gatunku. Zatem przez 117 000 lat ludzkość doświadczała potężnego kryzysu populacyjnego. W tym czasie żył ostatni wspólny przodek H. sapiens, neandertalczyka i denisowianina. Brak skamieniałości w Afryce i Eurazji można wyjaśnić tym kryzysem z wczesnej epoki kamienia, mówi jeden z autorów badań, Giorgio Manzi, antropolog z Uniwersytetu Rzymskiego La Sapienza. Przyczyny spadku liczebności populacji miały prawdopodobnie związek z klimatem. Zlodowacenia prowadziły do zmian temperatur, poważnych susz i utraty gatunków, które mogły być źródłem pożywienia dla człowieka. Pomiędzy wczesnym a środkowym plejstocenem doszło do utraty 65,85% różnorodności genetycznej u naszego przodka. Wydaje się jednak, że wydarzenie to prowadziło do epizodu specjacji, podczas którego dwa chromosomy uległy fuzji i utworzyły dzisiejszy chromosom 2 H. sapiens. To drugi największy chromosom u człowieka, składający się z 243 milionów par zasad. Nasza nowatorska praca otwiera pole do dalszych badań nad ewolucją człowieka. Każe bowiem zadać sobie pytanie o miejsca, w których przetrwali ci ludzie, w jaki sposób poradzili sobie z katastrofalnymi zmianami klimatu i czy selekcja naturalna zachodząca w czasie tak dramatycznego spadku liczebności populacji przyspieszyła ewolucję ludzkiego mózgu, mówi Yi-Hsuan Pan, genetyk ewolucyjny ze Wschodniochińskiego Uniwersytetu Pedagogicznego. Do szybkiego wzrostu liczebności populacji naszych przodków doszło, gdy opanowali oni ogień, a klimat zmienił się na bardziej przyjazny. « powrót do artykułu
- 5 odpowiedzi
-
- człowiek
- plejstocen
-
(i 2 więcej)
Oznaczone tagami:
-
Dzisiaj populacja człowieka przekroczyła 8 miliardów
KopalniaWiedzy.pl dodał temat w dziale Ciekawostki
Organizacja Narodów Zjednoczonych oficjalnie ogłosiła, że dzisiaj, 15 listopada 2022 roku, populacja człowieka na Ziemi osiągnęła 8 miliardów. Przed zaledwie 11 laty na świecie pojawił się 7-miliardowy Homo sapiens. ONZ przypuszcza, że kolejny miliard ludzi przybędzie do roku 2037. Za największą część przyrostu liczby ludzi na Ziemi odpowiadają Azja i Afryka. Do przekroczenia przez ludzkość liczby 8 miliardów w największym stopniu przyczyniły się Indie, którym przybyło 177 milionów mieszkańców. Na drugim miejscu znalazły się Chiny (73 miliony). Jeśli zaś chodzi o kolejny miliard ludzi, to gdy populacja H. sapiens sięgnie 9 miliardów to właśnie Indie będą najludniejszym krajem świata. W Chinach już od przyszłego roku spodziewane jest ujemne tempo przyrostu populacji. W roku 2021 wyniosło ono bowiem 0,1%. Największy przyrost naturalny ludzkość zanotowała w latach 1963, 1966 i 1971 kiedy to przybywało po 2,1% ludzi. W roku 2021 przyrost naturalny ludzkości wyniósł 0,9%. Według Banku Światowego 10 krajów o największym tempie przyrostu naturalnego w 2021 roku to: Syria 4,3%; Niger 3,7%; Gwinea Równikowa 3,3%; Angola 3,2%, Demokratyczna Republika Konga 3,1%; Burundi i Uganda po 3,0% oraz Czad, Gambia, Mali, Mozambik, Somalia, Tanzania i Zambia po 2,9%. Z kolei 10 krajów o najniższym przyroście naturalnym to: Singapur -4,2%; Chorwacja -3,7%; Mołdowa -1,8%; Łotwa i Albania po -0,9%; Liban i Serbia po -0,8%; Rumunia i Ukraina po -0,7% oraz Włochy -0,6%. W Polsce ubiegłoroczny przyrost naturalny wyniósł -0,3%. « powrót do artykułu- 3 odpowiedzi
-
Naszym rozmówcą jest dr n. med. Tomasz Stępień, adiunkt w Instytucie Psychiatrii i Neurologii i koordynator wyjątkowego projektu Digital Brain. Doktor Stępień specjalizuje się w neuropatologii, jest autorem licznych prac naukowych z tej dziedziny. Poza tym opiekuje się największym zbiorem mózgów na świecie. Jest Pan koordynatorem projektu Digital Brain. Na czym on polega? Kto będzie mógł korzystać z cyfrowych zasobów platformy? Digital Brain to projekt digitalizacji, gromadzonych od przeszło pół wieku, zasobów Instytutu Psychiatrii i Neurologii. Wychodząc naprzeciw potrzebom środowiska naukowego i medycznego, przy współpracy z Centrum Projektów Polska Cyfrowa i Ministerstwem Cyfryzacji, powołano do życia projekt o nazwie Digital Brain. Głównym celem przyświecającym autorom projektu było zdigitalizowanie skolekcjonowanego materiału archiwalnego Zakładu Neuropatologii, Instytutu Psychiatrii i Neurologii. W grupie docelowej projektu znalazły się także instytucje szkolnictwa wyższego, jednostki naukowe, placówki medyczne, przedsiębiorcy rozwijający innowacyjne technologie medyczne, organizacje pozarządowe zajmujące się ochroną zdrowia. Platforma Digital Brain powstała przede wszystkim z myślą o lekarzach, naukowcach różnych specjalności, psychologach, studentach, dziennikarzach popularnonaukowych, a także wszystkich tych, którzy są zainteresowani neuronauką. Dzięki takiej formie szerzenia wiedzy udostępnione zasoby nauki będą cennym materiałem dla lekarzy i naukowców poszukujących czynników patogenetycznych, prowadzących badania nad nowymi biomarkerami i terapiami w jednostkach chorobowych. Czy mógłby Pan opowiedzieć o historii zbiorów Instytutu Psychiatrii i Neurologii? Przeczytałam, że archiwizację fragmentów mózgu zapoczątkowała wybitna polska neuropatolog, prof. Ewa Osetowska. Od lat 50. kolekcja się rozrastała. Czy to prawda, że obecnie należy do największych na świecie? Jak ma się jej wielkość do zasobów Harvard Brain Tissue Resource Center czy LIBD? W zasobach Instytutu Psychiatrii i Neurologii znajduje się ogromny, unikalny zbiór mózgów Zakładu Neuropatologii, obejmujący materiał gromadzony od 1952 roku do chwili obecnej przez kolejne pokolenia neuropatologów. Archiwizację fragmentów mózgów zainicjowała wybitna polska neuropatolog, prof. Ewa Osetowska. Kolekcja obejmuje zbiór fragmentów mózgów utrwalonych w zbuforowanym roztworze formaliny, bloczki parafinowe, preparaty histologiczne i immunohistochemiczne oraz protokoły neuropatologiczne z kilkudziesięciu jednostek chorobowych. Mózg przeznaczony do diagnostyki neuropatologicznej zostaje umieszczony w zbuforowanym roztworze formaliny w celu utrwalenia. Sekcja utrwalonego mózgu przeprowadzana jest metodą Spielmeyera. Podczas sekcji mózgu został sporządzony protokół badania neuropatologicznego wraz z wykazem pobranych wycinków mózgu. Do protokołu badania neuropatologicznego zostały dołączone dane kliniczne i patologiczne. Pobrane fragmenty mózgu zostały zatopione w parafinie. Skrojone 5-8-μm preparaty zostały zabarwione metodami histologicznymi oraz metodami immunohistochemicznymi przy użyciu odpowiednich przeciwciał. Po wykonaniu diagnostyki mikroskopowej fragmenty mózgów, bloczki, preparaty i protokoły badania neuropatologicznego zostają zarchiwizowane. Całość stworzyła zasoby o unikalnym charakterze, które są gotowym materiałem do dalszych badań. Wyjątkowy charakter zasobów Instytutu Psychiatrii i Neurologii podkreśla fakt, że jest największa tego typu kolekcja na świecie. « powrót do artykułu
-
Na stanowisku Nesher Ramla w Izraelu międzynarodowy zespół archeologów znalazł czaszkę przedstawiciela nieznanej dotychczas populacji człowieka. Nazwany roboczo „Nesher Ramla Homo” reprezentuje nieznaną dotychczas ostatnią istniejącą populację środkowoplejstoceńskiego Homo, która przetrwała w Europie, Azji Południowo-Zachodniej i Afryce. Wiek czaszki określono na 120–140 tysięcy lat. Dotychczasowe badania pokazały, że człowiek ten posługiwał się technologiami, które są łączone z H. sapiens lub H. neanderthalensis. Nesher Ramla Homo polował na małą i dużą zwierzynę, używał drewna na podpałkę, podtrzymywał ogniska i gotował lub piekł mięso. Odkrycie to potwierdza, że w środkowym plejstocenie dochodziło do mieszania różnych linii rozwojowych gatunku Homo. Niedawne badania morfologiczne i genetyczne wskazują, że neandertalczycy mogli w pewnym momencie historii krzyżować się z nieznaną wcześniej populacją spoza Europy. Tymczasem analizy kości ciemieniowej, żuchwy i drugich dolnych zębów trzonowych wykazały, że Nesher Ramla Homo łączy w sobie cechy neandertalskie i archaiczne. Odkrywcy nowego gatunku, wśród nich Israel Hershkovitz, Yossi Zaidner, Gerhard W. Weber i Fabio Di Vincenzo, uważają, że populacja ta brała w środkowym plejstocenie udział w ewolucji Homo na terenie Europy i Azji Wschodniej. Analizy wykazały, że nie mamy tutaj do czynienia ani z „pełnym” H. sapiens, ani z neandertalczykiem. A dotychczas sądzono, że w tym czasie w regionie żyły tylko te dwa gatunki. Nesher Ramla H. reprezentuje zatem nieznaną dotychczas unikatową populację. Jego kość ciemieniowa jest bardziej archaiczna i znacząco różni się od kości ciemieniowej H. sapiens, jest też znacząco grubsza od kości ciemieniowej neandertalczyka i większości wczesnych H. Sapiens. Żuchwa ma cech archaiczne oraz cechy neandertalskie. W sumie całość to unikatowa kombinacja cech archaicznych i neandertalskich, różna od wczesnych H. sapiens i późniejszych neandertalczyków. Autorzy obecnych badań sugerują, że wcześniej znalezione na terenie Izraela ludzkie skamieniałości, w tym szczątki Tabun C1 oraz te z jaskiń Qesem i Zuttiyeh, mogą należeć do Nesher Ramla Homo. Jeśli tak, to wyjaśniałoby to niektóre niezgodności zauważone w ich budowie. Co więcej, na stanowisku Nesher Ramla znaleziono koło 6000 kamiennych narzędzi, które są tak podobne, do współczesnych im narzędzi wytwarzanych przez H. sapiens, co sugeruje, że H. sapiens i Nesher Ramla Homo nie tylko wymieniały geny, ale regularnie dochodziło między nimi do kontaktów i wymiany kulturowej. Wyniki badań nad Nesher Ramla Homo opublikowano na łamach Science. « powrót do artykułu
- 3 odpowiedzi
-
- człowiek
- Nesher Ramla Homo
-
(i 2 więcej)
Oznaczone tagami:
-
Obecność nieprzyjaznego robota pozwala nam skupić uwagę
KopalniaWiedzy.pl dodał temat w dziale Psychologia
Humanoidalne roboty będą powoli wkraczały do naszej codzienności. Dlatego też psychologów interesuje kwestia interakcji człowieka z takimi maszynami i chcą znać odpowiedź na pytanie, jak reagujemy na obecność humanoida. Okazuje się, że obecność takiej maszyny zmienia np. naszą zdolność koncentracji. Grupa francuskich naukowców przeprowadziła eksperyment, w którym wzięło udział 58 osób. Badani mieli do rozwiązania standardowy test skupienia uwagi. Na ekranie pokazywano im różne wyrazy, a ich zadaniem było odpowiedzenie, jakiego koloru są litery. Trzeba było zatem skupić się na kolorze, a ignorować znaczenie słowa. Szybkość odpowiedzi świadczyła o stopniu skupienia uwagi. Respondenci byli poddawani testom dwukrotnie. Raz gdy byli sami, a drugi raz gdy w odległości 1,5 metra od nich stał humanoidalny robot i obserwował ich przez 60% czasu testu. Zanim jednak przystąpili do testu ludzie zapoznawali się z robotem. Zadawali mu serię zdefiniowanych wcześniej pytań. Robot odpowiadał albo przyjaźnie, przekazując pozytywne odpowiedzi, albo był niegrzeczny, a treść odpowiedzi miała negatywny wydźwięk. Okazało się, że osoby, które były obserwowane przez „niegrzecznego” robota kończyły test wcześniej niż wówczas, gdy wykonywały go same. W przypadku, gdy mieli do czynienia z „dobrym” robotem nie zauważono żadnej zmiany tempa odpowiedzi. Naukowcy spekulują, że w obecności nieprzyjaźnie nastawionego robota ludzie są bardziej czujni, co pozwala na lepsze skupienie uwagi. Wcześniej podobne zjawisko zaobserwowano u osób, które były obserwowane przez krytycznie nastawionych do nich ludzi. Tutaj opisano pierwsze badania, w których ludzi zastąpiono robotem. « powrót do artykułu- 4 odpowiedzi
-
- skupienie uwagi
- robot
-
(i 2 więcej)
Oznaczone tagami:
-
Homo sapiens nie pochodzi z jednej populacji afrykańskiej. Grupa naukowców, na czele której stała doktor Eleanor Scerri z Uniwersytetu w Oxfordzie i Instytutu Historii Człowieka im. Maxa Plancka, stwierdziła, że nasi przodkowie byli rozsiani po całej Afryce i tworzyli różne populacje. Grupy te były od siebie odizolowane przez różne habitaty i zmieniające się granice różnych ekosystemów, takich jak np. lasy deszczowe i pustynie. Przez tysiące lat izolacji powstało wiele różnych form przodków człowieka i dopiero ich wymieszanie się dało początek naszemu gatunkowi. Drogi, którymi człowiek opuścił Afrykę i rozprzestrzenił się po planecie, są od dawna przedmiotem intensywnych badań. Znacznie mniej uwagi przywiązuje się do zbadania, jak wyglądała ewolucja naszego gatunku w samej Afryce. Wielu naukowców przyjęło, że nasi wcześni przodkowie pochodzili od jednej dość dużej populacji. Zespół Scerri opublikował w Trends in Ecology and Evolution artykuł na temat badań, podczas których wzięto pod uwagę nie tylko zwyczajowe badania kości, kamiennych narzędzi i DNA, ale również dokonano nowej bardziej szczegółowej analizy klimatów i habitatów Afryki na przestrzeni ostatnich 300 000 lat. Kamienne narzędzia i inne przejawy kultury materialnej są znacząco rozrzucone w czasie i przestrzeni. Mimo, że na całym kontynencie widzimy trend ku wykorzystywaniu coraz bardziej złożonej kulturze materialnej, to modernizacja ta z pewnością nie pochodzi z jednego źródła ani z jednego czasu, mówi Scerri. Podobne zróżnicowanie widać w szczątkach ludzkich. Gdy przyjrzymy się morfologii ludzkich kości z ostatnich 300 000 lat, widzimy złożoną mieszaninę starych i nowych cech, występujących w różnych miejscach i w różnym czasie, zauważa profesor Chris Stringer z London Natural History Museum. Podobnie jak w przypadku kultury materialnej także i tu widoczne jest przechodzenie do współczesnej formy człowieka, jednak różne jej cechy pojawiają się w różnym miejscu i czasie, a niektóre archaiczne cechy były widoczne jeszcze stosunkowo niedawno. Podobny wzorzec występuje w DNA. Trudno byłoby pogodzić ze sobą DNA współczesnych mieszkańców Afryki z DNA ludzi, którzy żyli tam przed 10 000 lat jeśli byśmy przyjęli, że pochodzimy od jednej populacji. Obserwujemy tutaj bowiem, że pewne cechy przestały być wspólne bardzo bardzo dawno, a poziom różnorodności genetycznej jest tak duży, że pojedyncza populacja miałaby kłopoty z jego utrzymaniem. Naukowcy, chcąc dowiedzieć się, dlaczego populacje naszych przodków tak bardzo się od siebie różniły i w jaki sposób podziały te zmieniały się w czasie, przyjrzeli się klimatom i habitatom Afryki. W przeszłości Czarny Ląd bardzo się zmieniał. Sahara była niegdyś wilgotna i zielona, płynęły tam rzeki, istniały jeziora i tętniło życie zwierzęce. Dzisiejsze wilgotne zalesione regiony były niegdyś suche. Te zmieniające się warunki znajdują swoje odzwierciedlenie w różnorodonści gatunków i podgatunków zwierząt zamieszkujących Afrykę subsaharyjską. Zmiany takie oznaczały, że ludzkie populacje bywały mocno od siebie odizolowane przez warunki naturalne, a gdy te się zmieniały, dochodziło do genetyczne i kulturowego mieszania się różnych populacji. W naszych modelach ewolucji człowieka musimy uwzględnić te różne populacje. Tak złożona historia podgatunków człowieka skłania nas do zakwestionowania współczesnych modeli dotyczących zmian liczebności populacji. Niewykluczone, że pewne zjawiska, które obecnie interpretujemy jako spadki liczebności były po prostu zmianami połączeń pomiędzy populacjami, mówi doktor Lounes Chikhi z francuskiego Narodowego Centrum Badań Naukowych i Instituto Gulebenkian de Ciencia w Lizbonie. Ewolucja człowieka w Afryce przebiegała w różnych regionach. Nasi przodkowie byli wieloetniczni, a kultura materialna – wielokulturowa. Jeśli chcemy zrozumieć ewolucję człowieka, musimy przyjrzeć się wszystkim regionom Afryki, dodaje doktor Scerri. « powrót do artykułu
-
Narzędzia i kości znalezione na chińskiej Wyżynie Lessowej wskazują, że ludzie opuścili Afrykę i przybyli do Azji wcześniej niż sądzono. Datowanie artefaktów wskazuje, że wcześni ludzie zasiedlili Azję Wschodnią ponad 2 miliony lat temu. Najstarsze z narzędzi i kości znalezionych w Shangchen są datowane na około 2,12 miliona lat. Są więc o około 270 000 lat starsze niż kości i narzędzia z Dmanisi w Gruzji, które były dotychczas najstarszymi poza Afryką śladami bytności człowieka. Większość z odkrytych kamiennych narzędzi zostało wykonanych z kwarcytu i kwarcu, pochodzących z podnóży gór Qin Ling, położonych o 5–10 kilometrów na południe od miejsca ich znalezienia. W sumie znaleziono 96 kamiennych narzędzi. Osiemdziesiąt z nich odkryto w 11 różnych warstwach lessu, który nawarstwiał się w ciepłym, wilgotnym klimacie, a 16 pochodzi z 6 warstw lessu, które powstały gdy klimat był bardziej suchy i chłodny. To oznacza, że ludzie radzili sobie na Wyżynie Lessowej w różnych warunkach klimatycznych, jakie panowały tam pomiędzy 1,2 a 2,12 miliona lat temu. « powrót do artykułu
- 2 odpowiedzi
-
Gniazda szympansów czystsze niż ludzkie łóżka
KopalniaWiedzy.pl dodał temat w dziale Nauki przyrodnicze
Gniazda szympansów są czystsze niż... ludzkie łóżka. Taki wniosek płynie z badań, podczas których sprawdzano gniazda pod kątem mikrobiologicznym oraz występujących w nich pasożytów. Wiemy, że ludzkie domy mają własny ekosystem, a w naszych łóżkach znajdują się liczne gatunki mikroorganizmów. Na przykład około 35% bakterii w ludzkich łóżkach to bakterie pochodzące z naszych ciał, w tym bakterie kałowe, skórne oraz te z jamy ustnej, mówi główna autorka najnowszych badań, Megan Thoemmes, doktorantka na North Carolina State University. Chcieliśmy dowiedzieć się, jak czystość naszych łóżek ma się do czystości łóżek szympansów, które zwierzęta codziennie sobie przygotowują, dodaje. Naukowcy pobrali próbki z 41 szympansich gniazd w Tanzanzanii i zbadali je pod kątem mikrobiologicznym. W przypadku 15 gniazd użyto też odkurzacza do pobrania próbek znajdujących się tam owadów. Badania wykazały, że – jak się można było spodziewać – pod względem mikrobiologicznym gniazda znacząco różnią się od łóżek. Występuje w nich większa różnorodność mikroorganizmów, które w dużej mierze są odzwierciedleniem ekosystemu drzew, na których małpy zakładają gniazda. Tutaj jednak różnice się nie kończą. Szympansie gniazda zawierały znacznie mniej bakterii kałowych, skórnych i z jamy ustnej, niż ludzkie łóżka. Zaskoczyło nas to, że w gniazdach te bakterie niemal nie występowały, mówi Thoemmes. Spodziewaliśmy się też, że znajdziemy duża liczbę pasożytujących stawonogów. Ku naszemu zaskoczeniu we wszystkich gniazdach znaleźliśmy cztery pasożyty. Nie cztery gatunki pasożytów, a cztery sztuki, dziwi się Thoemmes. Te badania pokazują, jaką rolę w otaczającym nas środowisku odgrywają struktury stworzone przez człowieka. W niektórych przypadkach nasze wysiłki zmierzające do stworzenia czystszego otoczenia mogą przynosić wręcz przeciwny skutek, dodaje uczona. « powrót do artykułu -
Ewentualne podobieństwo komputerów do ludzkiego mózgu od dawna fascynowało ludzi: zwykłych śmiertelników, pisarzy, naukowców ogarniętych mitem sztucznej inteligencji. Gdy jedni mówili o podobieństwie, inni uważali, że komputerowi daleko do udawania mózgu człowieka. Problem ten w pewnym sensie rozstrzygnął zespół badaczy z Wielkiej Brytanii, USA i Niemiec. Przeprowadzili oni zaawansowaną analizę i porównanie trzech dobrze znanych typów połączeń sieciowych: w ludzkim mózgu, w komputerowym czipie i w... systemie nerwowym nicieni. Wykorzystano gotowe, istniejące w olbrzymiej ilość dane, jak wyniki obrazowania rezonansem magnetycznym ludzkiego mózgu, mapy systemu nerwowego nicieni i schematy komputerowych układów scalonych. Badano w jaki sposób poszczególne elementy wszystkich struktur połączone są w działającą i efektywną sieć. Wyniki dla niektórych zaskakujące: istnieją wyraźne, istotne analogie między nimi. Trzy podstawowe własności były wspólne dla wszystkich trzech badanych typów sieci. Po pierwsze: zarówno ludzki mózg, układ scalony, jak i układ nerwowy nicienia mają strukturę, którą badacze porównali do rosyjskiej matrioszki: te same wzory rozmieszczenia powtarzają się w coraz mniejszej skali. Po drugie, wszystkie trzy wykazywały właściwość nazwaną skalowaniem rentiana - regułę opisującą liczbę elementów zawartej w danej powierzchni i liczbę połączeń między nimi. Te uderzające podobieństwa wynikają prawdopodobnie z tego, że przedstawiają najbardziej efektywny z istniejących sposób połączenia elementów w sieć w danej przestrzeni, czy to jest dwuwymiarowa powierzchnia układu scalonego, czy trójwymiarowa struktura mózgu - uważa prof. Edward Bullmore, psychiatra z Uniwersytetu w Cambridge. - Ludzie, nicienie i układy scalone dzielą tę właściwość prawdopodobnie z podobnych przyczyn: naturalnej selekcji ewolucji w przypadku tych pierwszych i drugich, komercyjnej presji optymalizacji w przypadku tych trzecich. Wyniki badań pokazują, że nie tylko wciąż możemy się uczyć z dokonań naturalnej ewolucji, ale także, że wyjątkowość człowieka jest mitem: obowiązują go te same, proste zasady doboru i optymalizacji, co pospolite robaki, czy układy elektroniczne. Wyniki badań opublikowano w magazynie „PLoS Computational Biology".
- 15 odpowiedzi
-
- Edward Bullmore
- sieć
-
(i 4 więcej)
Oznaczone tagami:
-
Dr Olivier Curry, wiodący ewolucjonista z Londyńskiej Szkoły Ekonomii, prognozuje, że w przyszłości ludzkość podzieli się na dwa podgatunki: wyznaczającą zasady atrakcyjną i inteligentną elitę oraz niezbyt rozgarnięte istoty, z wyglądu przypominające gobliny. Według Brytyjczyka, ludzie osiągną szczyt swoich możliwości fizycznych do 3000 roku, a potem nastąpi regres. Superczłowiek będzie miał 180-215 cm wzrostu i dożyje sędziwego wieku 120 lat. Cechy fizyczne staną się wskaźnikami zdrowia, młodości i płodności, które wyewoluowały u kobiet i mężczyzn, by ułatwić wybór potencjalnego partnera – twierdzi Curry. Naukowiec prorokuje, że postępy w zakresie kosmetycznej chirurgii plastycznej i innych technik modyfikacji wyglądu doprowadzą do ujednolicenia rodzaju ludzkiego. Mężczyźni będą mieli symetryczne twarze, niski głos i dużego penisa, a kobiety błyszczące włosy, imponującej wielkości piersi, duże oczy i gładką, bezwłosą skórę. Zanikną rasy, ponieważ w wyniku krzyżówek międzyrasowych standardem stanie się skóra o odcieniu kawy z mlekiem. Setki lat po osiągnięciu szczytu możliwości fizycznych nastąpią kolejne zmiany. Będą one związane z postępującym uzależnieniem od nowoczesnych technologii. W dodatku medycyna osłabi nasz układ odpornościowy, który zacznie przypominać ten występujący u współczesnych nam dzieci.
- 6 odpowiedzi
-
- goblin
- podgatunki
-
(i 4 więcej)
Oznaczone tagami:
-
Nowotwory: zemsta ewolucji za inteligencję?
KopalniaWiedzy.pl dodał temat w dziale Nauki przyrodnicze
Dlaczego ludzie zapadają na nowotwory częściej od szympansów? Dr John McDonald, pracownik uczelni Georgia Tech, twierdzi, że zwiększona podatność na choroby z tej grupy jest "efektem ubocznym" ewolucji naszych mózgów. Dlaczego ewolucja układu nerwowego miałaby mieć tak wiele wspólnego z nowotworami narządów całego organizmu? Zdaniem McDonalda, winę ponosi apoptoza, czyli zjawisko eliminacji bezużytecznych i uszkodzonych komórek. Proces ten zachodzi u ludzi znacznie mniej intensywnie, niż u innych naczelnych, przez co zwiększa się prawdopodobieństwo przetrwania komórek mogących stać się zarzewiem nowotworu. Swoje wnioski badacz oparł na analizie aktywności genów w materiale pobranym z pięciu organów: mózgu, jądra, wątroby, nerki oraz serca. W porównaniu do szympansów, we wszystkich próbkach pobranych od ludzi zaobserwowano wyraźne wyciszenie genów odpowiedzialnych za apoptozę. Wyniki naszych analiz sugerują, że ludzie nie są równie efektywni co szympansy w przeprowadzaniu procesu programowanej śmierci komórek. Jesteśmy przekonani, że ta różnica mogła wyewoluować jako środek pozwalający na zwiększenie rozmiaru mózgu oraz poprawę związanych z tym zdolności poznawczych u ludzi, lecz kosztem tego mogła być zwiększona podatność na nowotwory, tłumaczy dr McDonald. Autor hipotezy zaznacza wyraźnie, że ma ona wyłącznie charakter spekulacji. Nie bez powodu opublikował ją na łamach czasopisma Medical Hypothesis. Mimo to, przyznać trzeba, że powiązanie ze sobą inteligencji człowieka oraz jego podatności na nowotwory to odważna, lecz całkiem sensowna myśl. -
Od czasu, gdy odkryto, że w ciągu ostatnich 300 milionów lat chromosom Y stracił setki genów, popularna jest teoria, iż w przyszłości chromosom ten całkowicie utraci swoje geny, co doprowadzi do zniknięcia mężczyzn. Naukowcy z Whitehead Institute zadali ostateczny cios tej teorii. Od 10 lat jednym z głównych tematów dotyczących chromosomu Y było jego spodziewane zaniknięcie. Niezależnie od tego, na ile teoria ma naukowe podstawy, stała się ona bardzo popularna. Nie można wygłosić odczytu na temat chromosomu Y, by ktoś nie zapytał o jego wyginięcie - mówi dyrektor Whitehead Institute David Page. Wraz ze swoim zespołem postanowił on w końcu zweryfikować twierdzenia o spodziewanej zagładzie płci męskiej. Zanim chromosomy X i Y stały się chromosomami płciowymi, były zwykłymi identycznymi autosomami podobnymi do reszty z 22 par, które posiada człowiek. Autosomy, broniąc się przed mutacjami i dążąc do utrzymania różnorodności genetycznej, wymieniają między sobą geny. Około 300 milionów lat temu jeden z segmentów X przestał wymieniać geny z Y, co doprowadziło do szybkiej degeneracji Y. Później cztery kolejne segmenty X zaprzestały dostarczania genów do Y. Wskutek tego obecnie Y posiada zaledwie 19 z ponad 600 genów, które wcześniej dzielił ze swoim partnerem. Laboratorium Page’a zsekwencjonowało chromosom Y rezusa i porównało go z chromosomem Y człowieka i szympansa. Wykazali w ten sposób, że od czasu, gdy linie ewolucyjne rezusów i ludzi oddzieliły się od siebie przed 25 milionami lat chromosom obu gatunków jest niezwykle stabilny. Chromosom rezusa nie utracił w tym czasie żadnego genu przodka, a z ludzkiego chromosomu zniknął 1 gen. Na początku Y tracił geny w niewiarygodnie szybkim tempie. Jednak sytuacja się ustabilizowała i od tamtej pory chromosom ma się dobrze - mówi Page. Nasze badania rozbijają teorię o znikającym chromosomie Y. Jestem gotów na konfrontację z każdym, kto temu zaprzecza - dodał uczony.
- 3 odpowiedzi
-
- chromosom Y
- chromosom X
-
(i 4 więcej)
Oznaczone tagami:
-
Orangutany robią zapasy tłuszczu jak ludzie
KopalniaWiedzy.pl dodał temat w dziale Nauki przyrodnicze
W czasach obfitości orangutany z Borneo przejadają się owocami. Tworzą zapasy tłuszczu, by skorzystać z nich przy niedoborach preferowanego pożywienia. Poza naszym gatunkiem, tworzenie zapasów tkanki tłuszczowej nie występuje u naczelnych, dlatego spokrewnione z nami orangutany wydają się dobrym modelem do badania ludzkich zaburzeń odżywiania i otyłości. Mimo dzisiejszej pandemii otyłości tak naprawdę nie rozumiemy podstaw otyłości lub tego, jak działają diety wysoko- czy niskobiałkowa - podkreśla prof. Erin Vogel z Rutgers University. W swojej pracy pt. "Borneańskie orangutany na krawędzi proteinowego bankructwa" Amerykanka zaprezentowała, w jaki sposób orangutany, które bazują na niskobiałkowych owocach, wytrzymują wahania zawartości protein w swoim pożywieniu. Sądzę, że badanie menu niektórych naszych najbliższych krewnych [...] może pomóc w zrozumieniu zagadnień związanych z naszą współczesną dietą. Badania specjalizującej się w antropologii ewolucyjnej Vogel wykazały, że orangutany przybierały na wadze wyłącznie w okresach spożywania kalorycznych i białkowych pokarmów (fakt ten jest często ignorowany przez osoby walczące ze zbędnymi kilogramami, które zakładają, że najlepszym sposobem na schudnięcie jest dieta niskowęglowodanowa z dużą zawartością białka). Tylko podczas spożywania niewielkiej liczby kalorii organizm sięgał po zapasy tłuszczu, a wreszcie białka mięśni. Akademicy analizował próbki moczu pobierane w ciągu 5 lat przez dr Cheryl Knott z Uniwersytetu w Bostonie i jej współpracowników. Określano zawartość metabolitów oraz stabilnych izotopów azotu. Okazało się, że podczas utrzymujących się deficytów białka (gdy brakowało niskobiałkowych owoców) orangutany jadały zawierające więcej białek liście oraz wewnętrzną część kory. Energię zapewniały im tkanka tłuszczowa, a później mięśnie. Odkryliśmy, że dzienna dawka białek przyjmowana przez orangutany, gdy nie ma owoców, jest niewystarczająca dla ludzi i stanowi 1/10 ilości spożywanej przez goryle górskie. To jednak wystarczy, by uniknąć poważnego niedoboru protein. Biolodzy opowiadają, że orangutany żyjące w tym wymagającym środowisku wykorzystują okresy obfitości, kiedy na drzewach dojrzewa 80% owoców. Wtedy jedzą, jedzą i tyją. Później muszą przetrwać okresy znacznego ograniczenia owocowania, które mogą potrwać nawet 8 lat. Przy diecie składającej się z liści i kory w moczu wzrasta stężenie ketonów - to znak, że organizm zużywa tłuszcze. Podniesiony poziom izotopów azotu należy zaś interpretować jako wskazówkę rozkładania mięśni. Amerykańskie studium unaocznia, że zdolność orangutanów do tworzenia zapasów tłuszczu zwiększa ich szanse na przeżycie, ale stanowi zgubę dla ludzi, którzy w wielu przypadkach ich nie potrzebują. W przyszłości Vogel zamierza prześledzić wahania poziomu greliny, leptyny oraz cytokin.-
- orangutany
- zapasy tłuszczu
-
(i 7 więcej)
Oznaczone tagami:
-
Obecnie ludzie odbierają świat przez pięć zmysłów, ale jeden z naszych przodków wyposażony był również w szósty zmysł - elektrorecepcję. W najnowszym numerze Nature Communications ukazały się wyniki studium obejmującego 25 lat prac nad ewolucją kręgowców. Wynika z nich, że zdecydowana większość kręgowców, około 30 000 gatunków zwierząt lądowych (w tym człowiek) oraz niemal taka sama liczba gatunków ryb promieniopłetwych, pochodzi od wspólnego przodka, który posiadał zdolność do elektrorecepcji czyli wyczuwania słabego pola elektrycznego. Tym przodkiem była prawdopodobnie drapieżna ryba o dobrym wzroku, rozwiniętych szczękach i zębach oraz z linią boczną służącą do wykrywania pola elektrycznego. Stworzenie takie żyło około 500 milionów lat temu. Willy Bernis, profesor ekologii i biologii ewolucyjnej z Cornell University wyjaśnia, że przed setkami milionów lat doszło do ważnego podziału w drzewie ewolucyjnym kręgowców. Powstały wówczas dwie linie. Jedna, która dała początek rybom promieniopłetwym (actinopterygii) i druga, która zapoczątkowała ryby mięśniopłetwe (sarcopterygii). Te drugie z czasem wyszły na ląd, dając początek lądowym kręgowcom. W procesie przystosowywania się do życia na lądzie, kręgowce utraciły zmysł elektrorecepcji. Jednak niektóre z promieniopłetwych wciąż go zachowały. Na przykład wiosłonosowate, które w skórze głowy mają około 70 000 elektroreceptorów, mogą poszczycić się jednym z najlepszych zmysłów tego typu. Dotychczas jednak nie było jasne, czy występowanie elektrorecepcji wśród różnych zwierząt świadczy o istnieniu wspólnego przodka, czy też zmysły te wyewoluowały niezależnie. Naukowcy zbadali więc dwa gatunki: ambystomę meksykańską, płaza, który jest przedstawicielem linii ewolucyjnej prowadzącej do pojawienia się kręgowców lądowych oraz wiosłonosowate, z linii promieniopłetwych. Odkryli, że elektroreceptory u obu gatunków powstają według tego samego wzorca z tej samej tkanki embrionalnej, co wskazuje na istnienie wspólnego przodka. Uczeni próbują teraz dowiedzieć się, jak mógł wyglądać ten wspólny przodek.
- 1 odpowiedź
-
Badania ostatnich kilkuset lat historii raf koralowych wokół Hawajów wykazały, że interakcja człowieka z przyrodą wychodzi poza schemat działanie-skutek i nie zawsze to, co ludzie robią ma negatywny wpływ na środowisko naturalne. Uczeni skupili się na ostatnich 700 latach historii raf koralowych w dwóch różnych regionach Hawajów. Podczas rekonstrukcji dziejów wzięliśmy pod uwagę m.in. dowody archeologiczne, historyczne obserwacje stanu środowiska i współczesne dane ekologiczne i dotyczące rybołówstwa. Wykazaliśmy, że nie zawsze wystarczy postrzegać degradację środowiska w ramach uproszczonego obrazu przyczyny i skutku. W badanym przez nas okresie historycznym stwierdziliśmy, że działanie człowieka jest częściowo odpowiedzialne za odradzanie się środowiska, co oznacza, że nie wszystkie interakcje człowiek-przyroda prowadzą do negatywnych zmian oraz że zdegradowane ekosystemy wciąż mają możliwość odrodzenia się ze zniszczeń dokonanych przez ludzi - powiedział doktor John N. Kittinger, główny autor badań. Badania pokazały, że wkrótce po osiedleniu się Polinezyjczyków na Hawajach, rafy koralowe stały się głównym źródłem pożywienia, co doprowadziło do ich degradacji. Jednak do roku 1400 straciły one na znaczeniu na rzecz udomowionych zwierząt. Ponadto miejscowa ludność zaczęła świadomie chronić rafy, dzięki czemu ich ekosystemy się odrodziły. Proces ten trwał do roku 1778 gdy przywleczone przez Europejczyków choroby zdziesiątkowały ludność. Przed połową XIX wieku ponownie doszło do zniszczenia środowiska wywołanego zbytnią eksploatacją raf, zanieczyszczeniami pochodzącymi z lądu oraz innymi czynnikami związanymi ze zmianami w demografii, systemie ekonomicznym i pojawieniem się nowych technologii. Negatywny wpływ człowieka trwa do dzisiaj, z krótką przerwą w latach II wojny światowej, gdy w związku z ograniczeniami w przybrzeżnej żegludze doszło do odradzania się raf. Doktor Kittinger ostrzega, że trwająca od 150 lat nadmierna eksploatacja raf może w każdej chwili doprowadzić nas do punktu, w tym odrodzenie się zniszczonego środowiska będzie bardzo wątpliwe. Jednak zastrzeżenia te dotyczą raf znajdujących się w pobliżu 8 głównych wysp. Inaczej wygląda sytuacja raf wokół małych wysp na północnym zachodzie archipelagu. Były one odizolowane od reszty, mieszkało na nich też mało osób. Ponadto rdzenni mieszkańcy uważali te miejsca za święte i je chronili. Historycznie sytuacja tamtejszych raf była znacznie lepsza. Ucierpiały one dopiero po przybyciu Europejczyków. Jednak po II wojnie światowej, w związku z wyludnianiem się mniejszych wysp i związanym z tym zmniejszaniem się eksploatacji raf, doszło do odrodzenia ich ekosystemu. To, zdaniem doktor Ellen Pikitch z Institute for Ocean Science dowód, iż nie powinniśmy rezygnować z wysiłków na rzecz odrodzenia nawet najbardziej zdegradowanych raf koralowych.
-
- człowiek
- rafy koralowe
-
(i 1 więcej)
Oznaczone tagami:
-
W porównaniu do zwierząt podobnej wielkości ludzie wyglądają zupełnie inaczej. Nie dość, że poruszają się na dwóch nogach, to są pozbawieni włosów. Różnica ta od dawna fascynowała naukowców, lecz dopiero dzięki nowoczesnym modelom komputerowym potwierdziło się, że przyczyn utraty owłosienia należy upatrywać w bieganiu. Podczas polowania liczy się każda sekunda i chłodzenie. W końcu na czas zawodów sportowcy również często się golą. Jak próbowano wyjaśniać ludzką nagość i postawę? W latach 80. i na początku lat 90. prof. Peter Wheeler z Liverpool John Moores University (LJMU) opublikował serię prac, w których dowodził, że wymienione cechy są przystosowaniami pomagającymi w chłodzeniu ciała na sawannie. Ponieważ Wheeler bazował na programowalnym kalkulatorze, a nie na komputerze, nie mógł wziąć pod uwagę wpływu biegu na gospodarkę termiczną człowieka. Ludzie są sprawnymi biegaczami wytrzymałościowymi, ale podczas biegu wytwarza się wewnętrzne ciepło, co ma duże znaczenie w gorących środowiskach. Po pracach Wheelera pojawiła się teoria podkreślająca znaczenie biegów wytrzymałościowych za zwierzyną dla ewolucji człowieka. Jako że jest to teoria kontrowersyjna, a koncepcja Wheelera nie została do końca rozwinięta, nowe pokolenie naukowców postanowiło rozpatrzyć je łącznie i sprawdzić, jak sprawy się naprawdę mają. Dr David Wilkinson z LJMU i prof. Graeme Ruxton z Uniwersytetu w Glasgow doszli do intrygujących, jak sami podkreślają, wniosków. We wcześniejszych modelach nasi wirtualni przodkowie stali spokojnie, wystawiając twarz na łagodne powiewy bryzy, ale najnowszy model pozwolił im biegać po okolicy. To oznacza, że mogliśmy zbadać teorię, że ukształtowanie ludzkiego ciała jest adaptacją, która pozwoliła naszym przodkom przebiegać długie trasy przy wysokich temperaturach. Model pozwolił wykazać, że biegi wytrzymałościowe wymagają obfitego pocenia i obszarów nagiej skóry o powierzchni porównywalnej do występującej u współczesnych ludzi. Nasz model sugeruje, że chociaż pierwsi wyprostowani ludzie mogli sprawnie przechodzić z miejsca w miejsce lub biec przez chwilę – np. by uciec drapieżnikom – nie byli w stanie biec długo w pogoni za swoją kolacją. Ludzie są niezwykle potliwymi ssakami, a nasze wyniki pokazują, jak ważny jest wskaźnik pocenia w umożliwieniu długodystansowych biegów w tropikach – podkreśla dr Wilkinson. Wilkinson dodaje, że model sugeruje, że o ile Wheeler miał rację co do powodu utraty futra i rzeczywiście chodziło o chłodzenie, o tyle postawa wyprostowana wyewoluowała z innych powodów.
- 6 odpowiedzi
-
- David Wilkinson
- człowiek
-
(i 5 więcej)
Oznaczone tagami:
-
Nowy adenowirus przechodzi pomiędzy małpami i ludźmi
KopalniaWiedzy.pl dodał temat w dziale Nauki przyrodnicze
Odkryto nowego adenowirusa, który przenosi się pomiędzy małpami a ludźmi. Wspomniany wirus nazwany titi monkey adenovirus (TMAdV) wywołał w 2009 roku epidemię wśród małpek titi miekszających w Kalifornijskim Narodowym Centrum Badań nad Naczelnymi (CNPRC). W czasie, gdy małpy były chore, jeden z opiekujących się nimi pracowników zapadł na infekcję górnych dróg oddechowych połączoną z gorączką. Zachorowało też dwóch członków jego rodziny, którzy nie mieli kontaktu ze zwierzętami. Teraz badacze z Uniwersytetu Kalifornijskiego w San Francisco (UCSF), pracujący pod kierunkiem doktora Charlesa Chiu potwierdzili, że zarówno małpy jak i ludzie padli ofiarą tego samego wirusa. Co ciekawe, jest on niemal niespotykany u titi i u człowieka. Ciągle nie wiadomo, czy to człowiek zaraził się od małp, czy małpy od człowieka. Specjaliści z UCSF prowadzą obecnie badania w Brazylii i Afryce. Chcą sprawdzić czy TMAdV występuje u dziko żyjących małp oraz czy nosicielami tego wirusa są lokalne społeczności ludzkie.- 2 odpowiedzi
-
Naukowcom udało się, po raz pierwszy, dowieść związku pomiędzy wirusem powodującym u ludzi problemy z układem oddechowym a zgonami wśród zagrożonych goryli górskich. Uczeni z Mountain Gorilla Veterinary Project, University of California w Davis, Columbia University i Rwanda Development Board opisali wyniki badań nad dwoma gorylami górskimi zmarłymi w 2009 roku. Jako, że na świecie żyje mniej niż 800 goryli górskich, każdy osobnik jest niezwykle ważny dla przetrwania gatunku. Jednak górskie goryle są otoczone przez ludzi, a nasze odkrycie pokazuje, iż życie w chronionych parkach narodowych nie jest barierą dla przenoszonych przez ludzi chorób - mówi Mike Cranfield z UC Davies. Bliskie pokrewieństwo genetyczne ludzi i goryli powoduje, że od dawna obawiano się, iż zwierzęta mogą zarażać się od nas różnymi chorobami. Sytuację dodatkowo pogarsza fakt, że rezerwaty goryli w Rwandzie, Ugandzie i Demokratycznej Republice Kongo znajdują się w najgęściej zaludnionych miejscach Afryki. Ponadto do rezerwatów goryli każdego roku przybywają tysiące ludzi z całego świata. To z jednej strony pomaga utrzymać rezerwaty, ale z drugiej naraża zwierzęta na większy kontakt z człowiekiem. W ciągu ostatnich lat weterynarze z Mountain Gorilla Veterinary Project, którzy dbają o zdrowie żyjących w rezerwatach zwierząt, zauważyli rosnącą liczbę oraz nasilenie chorób dróg oddechowych u swoich podopiecznych. W badaniach opisano dwa zgony, do których doszło w grupie Hirwy, żyjącej w Rwandzie. W latach 2008-2009 w liczącej 12 osobników (1 dorosły samiec, 6 samic, 3 młode i 2 noworodki) grupie zachorowało 11 zwierząt. Goryle kaszlały, ciekło im z nosów i oczu, zapadały w letarg. W wyniku choroby zmarła jedna dorosła samica i jeden noworodek. Badania tkanek zwierząt wykazały obecność biochemicznej sygnatury RNA ludzkiego metapneumowirusa (HMPV). Bezpośrednią przyczyną śmierci dorosłej samicy była infekcja bakteryjna płuc, ale HMPV prawdopodobnie wywołał podatność na tę infekcję. Obecnie na świecie żyje jedynie 786 górskich goryli. Opisane powyżej badania finansował m.in. Google.
- 8 odpowiedzi
-
- ludzki metapneumowirus
- Hirwa
-
(i 4 więcej)
Oznaczone tagami:
-
Wilki potrafią podążać za ludzkim spojrzeniem. U zwierząt społecznych to ważna umiejętność, ponieważ pozwala przewidzieć czyjś kolejny ruch, np. drapieżnika lub ofiary, a także śledzić ważne wydarzenia w stadzie. Wiele gatunków potrafi śledzić czyjeś spojrzenie w dal, jednak podążanie wzrokiem za kimś skanującym przeszkodę to trudniejsza sprawa. Dotąd sądzono, że potrafią to wyłącznie naczelne i krukowate. Friederike Range i Zsofi Viranyi z Uniwersytetu Wiedeńskiego stwierdziły jednak, że wilki nie ustępują im w tym zakresie. Austriaczki odkryły, że wykarmione przez ludzi wilki badały wzrokiem przeszkodę, by sprawdzić, gdzie spogląda inny wilk lub eksperymentator. Jeśli stwierdziły, że po drugiej stronie nie ma niczego interesującego, szybko przestawały reagować na powtarzające się spojrzenia. Co ciekawe, nie następowało przyzwyczajenie (habituacja) do ciągłego spoglądania ludzkiego demonstratora w dal. Range i Viranyi sądzą, że w ten sposób udało się potwierdzić, że u podłoża wpatrywania się w dal i w zlokalizowaną nieopodal przeszkodę leżą dwa różne mechanizmy poznawcze. Pewna badaczka prowadziła kiedyś doświadczenia, które pokazały, że udomowieni krewni wilka - psy - reagują na ludzkie spojrzenie. Przez tysiące lat hodowano je pod kątem spełniania ludzkich pragnień, dlatego są na nas uwrażliwione i sprawdzają nie tylko ukierunkowanie głowy, ale również to, co dzieje się oczami. Gdy pani biolog mrugnięciami wskazywała, w której dłoni znajdują się smakołyki, psy niemal bezbłędnie odnajdywały właściwą rękę. To jednak bardzo ciekawe, że już pierwsze pokolenie wilków mających kontakt z człowiekiem tak szybko się uczyło.
- 3 odpowiedzi
-
- Friederike Range
- zwierzęta społeczne
-
(i 8 więcej)
Oznaczone tagami:
-
Antropolodzy z George Washington University i New York University kwestionują ostatnie odkrycia dotyczące ewolucji człowieka. W piśmie Nature ukaże się wkrótce artykuł The evolotionary context of the first hominins, którego autorzy starają się powściągnąć entuzjazm swoich kolegów i przyglądają się szczątkom nazwanym Orrorin, Sahelanthropus i Ardipithecus. Skamieniałości te zostały odkryte w ciągu ostatniej dekady. Są datowane na 4-7 milionów lat i mają być najwcześniejszymi przodkami człowieka. Najbardziej znany z nich, etiopski Ardi, znacząco różni się od tego, co spodziewano się znaleźć, jednak został uznany za naszego przodka. Teraz amerykańscy naukowcy zdają się mówić panowie, spokojnie, nie każda stara skamielina to przodek człowieka. Terry Harrison, profesor archeologii i dyrektor Centrum studiów nad pochodzeniem człowieka Uniwersytetu Nowojorskiego stwierdza: nie mówimy, że te skamieniałości to z całą pewnością nie są przodkowie ludzi. Jednak ich status został raczej wstępnie założony, a nie odpowiednio udowodniony i możliwych jest wiele innych interpretacji. Naszym zdaniem z takim samym lub nawet większym prawdopodobieństwem możemy stwierdzić, że to skamieniałości małp spokrewnionych z wielkimi małpami i ludźmi. Harrison i współautor artykułu, profesor anatomii ewolucyjnej i dyrektor Centrum zaawansowanych studiów nad paleobiologią hominidów, Bernard Wood, sceptycznie podchodzą do wymienionych powyżej odkryć i ich interpretacji. Ich zdaniem skamieniałości trzeba jeszcze raz sklasyfikować biorąc pod uwagę wszelkie niuanse. Uważają też, że naiwnością jest sądzić, iż wszystkie skamieniałości to przodkowie obecnie żyjących stworzeń. Przypominają też o istnieniu homoplazji, a tymczasem - jak wskazują - obowiązująca obecnie teoria na temat Ardiego wydaje się sugerować, jakoby homoplazja nie dotyczyła ludzi, ale była powszechna wśród naszych najbliższych kuzynów. Zwracają również uwagę, że o ile obecnie łatwo możemy odróżnić szczątki współczesnego człowieka od szczątków współczesnego szympansa, to już odróżnienie szczątków obu tych gatunków z czasów, gdy żyli Orrorin, Sahelanthropus i Ardi nie jest proste. Uczeni przypominają, że Ramapithecus był w latach 60. i 70. ubiegłego wieku uznawany za przodka człowieka. Dopiero później okazało się, że jest on blisko spokrewniony z orangutanem. Zwracają uwagę, że najbardziej przekonującym dowodem na to, że Ardi i Sahelanthropus to przodkowie człowieka są ich małe kły. Jednak, podkreślają, redukcja kłów nie zachodziła tylko u ludzi, ale również niezależnie u wielu linii małp.
- 3 odpowiedzi
-
- przodek człowieka
- ewolucja
-
(i 3 więcej)
Oznaczone tagami:
-
Pracownicy Centrum Badania i Ochrony Pandy Wielkiej Hetaoping w Rezerwacie Przyrody Wolong przebierają się za pandy, by młode nie przyzwyczaiły się do widoku ludzi i mogły kiedyś bez przeszkód żyć na wolności. Chińczycy mają się czym zajmować, ponieważ pozostało niewiele pand, niszczone są ich habitaty, a zwyczaje związane z rozrodem tych zwierząt są nietypowe. Ruja samicy trwa zaledwie 72 godz. w roku, a zapłodnić ją można w jeszcze węższym okienku czasowym od 12 do 24 godz. Poza tym, gdy urodzą się bliźnięta, matka porzuca jedno z dzieci. Metodę "wyglądam jak panda" zastosowano po raz pierwszy w odniesieniu do 4-miesięcznego młodego, które przyszło na świat w Centrum. To bodajże pierwszy przypadek całkowitego przebrania. Wcześniej uciekano się raczej do częściowego kamuflażu bądź pomocy pluszaków. Zdjęcia z parady prawdziwych i przebranych pand można zobaczyć na witrynie MSN/Sankei News.
- 2 odpowiedzi
-
W walce z wirusami nasz organizm wykorzystuje m.in. przeciwciała czy inteferon. Ostatnio Holendrzy odkryli, że u ludzi występuje system odpornościowy zidentyfikowany wcześniej u roślin. Esther Schnettler z Uniwersytetu w Wageningen i prof. Ben Berkhout z Akademickiego Centrum Medycznego w Amsterdamie zauważyli, że białko używane przez wirusy roślinne do przezwyciężenia obrony gospodarza upośledza również walkę z wirusem HIV u ludzi. Rośliny radzą sobie z wirusami, atakując, deaktywując i uszkadzając ich materiał genetyczny w procesie zwanym wyciszaniem z udziałem RNA. Wirusy walczą z tym mechanizmem, produkując blokujące go proteiny – białka supresorowe. Podczas eksperymentów Schnettler sprawdzała, czy mają one wpływ na nasz układ odpornościowy. Wraz z akademikami z Amsterdamu ustaliła, że zmutowane wirusy HIV, które nie są w stanie wytwarzać pewnego specyficznego białka, co skutecznie uniemożliwia im namnażanie, po dodaniu białka supresorowego wirusa roślinnego zaczynają się dzielić, osiągając miano wirusów typu dzikiego. [badanie wskazuje, że] proces wyciszania z udziałem RNA jest powszechnie występującym mechanizmem obrony przeciwwirusowej. Nasze odkrycia dają możliwość opracowania nowych leków. Na razie nie wiadomo, czy wyciszanie z udziałem RNA nie spełnia w ludzkim organizmie jakichś dodatkowych funkcji, które nie powinny zostać upośledzone przez medykamenty.
-
- Esther Schnettler
- mechanizm odpornościowy
- (i 6 więcej)
-
Niedźwiedzie epoki lodowcowej wyginęły, ponieważ ludzie pozajmowali zamieszkiwane przez nie jaskinie (Molecular Biology and Evolution). Ostatnie studium, w ramach którego badano mitochondrialne DNA z 17 nowych próbek skamieniałości niedźwiedzi jaskiniowych (Ursus spelaeus) i porównywano je z materiałem genetycznym współczesnego niedźwiedzia brunatnego (Ursus arctos), wykazało, że populacja tych zwierząt zaczęła się zmniejszać ok. 50 tys. lat temu. Było to raczej spowodowane ekspansją ludzi niż zmianą klimatu. Jaskinie miały dla tych zwierząt kluczowe znaczenie, ponieważ na czas zimy zapadały tam w hibernację. Dr Mathias Stiller z Instytutu Antropologii Ewolucyjnej Maxa Plancka wyjaśnia, że przez ludzi niedźwiedzie występujące w Europie w plejstocenie straciły zwyczajnie domy... Spadek zróżnicowania genetycznego niedźwiedzia jaskiniowego rozpoczął się ok. 50 tys. lat temu, o wiele wcześniej niż dotąd sugerowano, w czasie, gdy nie zachodziła większa zmiana klimatu. Pokrywało się to zaś z początkiem ekspansji naszego gatunku – opowiada Aurora Grandal-D'Anglade z University of Coruña. Po zakończeniu datowania radiowęglowego międzynarodowy zespół ujawnił, że ok. 35 tys. lat temu U. spelaeus nie był już powszechny w Europie Środkowej. Można to przypisać ekspansji ludzi i zrodzeniu się wskutek tego międzygatunkowej konkurencji o terytorium i schronienie. Specjalistka zwraca uwagę, że mimo wielu skamielin typowych ofiar niedźwiedzi jaskiniowych znaleziono niewiele śladów świadczących o upolowaniu. Międzynarodowy zespół naukowców badał mitochondrialne DNA ze skamielin z osadów syberyjskich, ukraińskich, środkowoeuropejskich oraz pochodzących z Półwyspu Iberyjskiego, a zwłaszcza z Galicji. Następnie przeprowadzono analizę prawdopodobieństwa subiektywnego poszczególnych scenariuszy wydarzeń. Poza tym akademicy dokonali porównań ze współczesnymi niedźwiedziami brunatnymi oraz ich skamielinami. By wykazać, czemu U. spelaeus wyginął, a U. arctos nie, trzeba było się przyjrzeć 59 sekwencjom genetycznym niedźwiedzia jaskiniowego i 40 niedźwiedzia brunatnego, datowanym w przypadku tego pierwszego na okres sprzed 60-24 tys. lat, a w przypadku drugiego od 80 tys. lat temu do teraz. Zubożenie środowiska podczas maksimum ostatniego glacjału było przysłowiowym gwoździem do trumny dla niedźwiedzia jaskiniowego. Niedźwiedź brunatny nie podzielił jego smutnego losu, bo hibernując, nie polegał w tym samym stopniu na jaskiniowym habitacie. Tak naprawdę jego skamieliny nie są zbyt licznie reprezentowane w osadach jaskiniowych – wyjaśnia Grandal-D'Anglade. Ostateczne wyginięcie niedźwiedzia jaskiniowego zbiega się w czasie z ostatnim ochłodzeniem klimatu podczas plejstocenu (miało to miejsce 25-18 tys. lat temu).
- 2 odpowiedzi
-
- wyginąć
- schronienie
- (i 7 więcej)
-
David Levy, autor książki Miłość i seks z robotami uważa, że prawdziwe romantyczne związki człowiek-robot będą możliwe już za około 40 lat. O swojej wizji przyszłości opowiedział na konferencji prasowej zorganizowanej na Uniwersytecie w Maastricht. Pisarz uważa, że skoro maszyny mają, a właściwie będą mieć, swoje emocje, osobowość i świadomość, będą z nami rozmawiać, rozśmieszać nas, czemu nie miałby mówić "kocham cię" i naprawdę tego czuć? Wg niego, roboty jako gadżety erotyczne pojawią się na rynku w ciągu 5 najbliższych lat. Zostaną wyposażone w czujniki i syntezatory mowy, dzięki czemu będą w stanie wydawać dźwięki podczas pieszczenia przez człowieka ich stref erogennych. Levy, szkocki mistrz szachowy i biznesmen, udowadnia, że choć już teraz powstają czujące roboty, miłość jest tak złożoną sytuacją, że potrzeba jeszcze lat pracy, by maszyny mogły jej sprostać. Najtrudniejsza wydaje się kwestia umiejętnego prowadzenia konwersacji. Pragniemy mieć robota, który potrafiłby mówić o czymś, co nas zajmuje. Chcemy partnera o podobnych zainteresowaniach, mówiącego w sposób miły dla ucha, który ma podobne poczucie humoru. Szkot podkreśla, że choć kwestie komunikacji robot-człowiek są kluczowe dla stworzenia maszyny, w której człowiek mógłby się zakochać, pozostają one daleko w tyle w porównaniu do innych dziedzin robotyki. Specjaliści wskazują na parę kwestii natury etycznej. Brytyjski naukowiec Dylan Evans zaznacza, że miłość nie jest ani bezwarunkowa, ani wieczna. Tymczasem robot nie może sobie ciebie wybrać ani cię odrzucić. Może się to stać bardzo nudne, a nietrudno sobie wyobrazić przypadki okrucieństwa wobec bezbronnego partnera. Dałoby się zaprogramować maszynę obdarzoną wolą, która potrafiłaby odrzucić ludzkiego partnera, ale wg Evansa, bardzo trudno byłoby ją sprzedać. Vincent Wiegel z Politechniki w Delft dodaje, że sztuczna inteligencja, jaką człowiek jest w stanie obecnie stworzyć, odpowiada poziomowi intelektualnemu rocznego dziecka. Na razie daleko jej więc do możliwości dorosłego, a mówienie o związkach człowiek-robot już za niecałe pół wieku to spore nadużycie. Levy uważa, że związki z robotem będą stanowić wybawienie dla milionów samotnych ludzi na całym świecie, którzy z różnych powodów nie mogą związać się z drugim człowiekiem. W przyszłości problem tego trzeciego lub tej trzeciej może się nie ograniczać do pojawienia się w ludzko-ludzkim związku trzeciej istoty ludzkiej, lecz właśnie robota. Dla części osób będzie to stanowić mniejsze zagrożenie własnej pozycji, dla innych nie będzie miało najmniejszego znaczenia, czy konkurent jest człowiekiem, czy maszyną. Wielu ludzi uważa, że pewnym ułatwieniem dla stworzenia związków człowieka z robotami jest tendencja naszego gatunku do antropomorfizowania obiektów z otoczenia. Inni prorokują, że będziemy mieć do czynienia ze zjawiskiem roboseksualności, a więc swego rodzaju rozszerzeniem dzisiejszych hetero-, bi- lub homoseksualności.
-
Zwykliśmy uważać ludzi za najinteligentniejsze ze stworzeń, a nasze zdolności matematyczne są - oprócz językowych - tym, co potwierdza ten pogląd. Jednak badania nad paradoksem Monty Halla wykazały, że w rozwiązywaniu, przynajmniej niektórych, problemów matematycznych ludzie radzą sobie gorzej niż... gołębie. Z paradoksem Monty Halla stykamy się oglądając wiele teleturniejów telewizyjnych, polegających na otwieraniu pudełek/drzwi za którymi może znajdować się nagroda. Prowadzący takie turnieje pokazują trzy pudełka, a w jednym z nich znajdują się np. kluczyki od samochodu. Uczestnik wybiera jedno z pudełek, a wówczas prowadzący otwiera inne - zawsze puste - i pyta uczestnika, czy nie chce zmienić swojego pierwotnego wyboru. Najczęściej wybór nie jest zmieniany, gdyż ludzie intuicyjnie uważają, że szansa trafienia wygranej wynosi - po otwarciu pustego pudełka - 50:50. Nie jest to jednak prawda. W rzeczywistości powinniśmy zmienić swój wcześniejszy wybór, gdyż jeśli go zmienimy, szansa trafienia wynosi 2 do 3, podczas gdy pierwotny wybór był wykonywany przy szansie 1:3. Zatem, gdy prowadzący pokazał nam puste pudełko, zmiana pierwotnej decyzji dwukrotnie zwiększa szansę na wygraną. Większość osób jednak nie rozumie tej zależności. Co więcej, gdy Marilyn vos Savant, dziennikarka magazynu Parade, która trafiła do Księgi Rekordów Guinessa jako posiadaczka najwyższego IQ, podała rozwiązanie paradoksu Monty Halla i stwierdziła, że najlepszą strategią zawsze jest zmiana pierwotnego wyboru, tysiące ludzi napisało do niej listy, w których sprzeciwiali się takiemu stwierdzeniu. Byli wśród nich naukowcy i matematycy. Dopiero symulacje komputerowe, przeprowadzone na olbrzymiej liczbie prób przekonały ich, że rzeczywiście rozwiązanie vos Savant jest prawidłowe. Walter Herbranson i Julia Schroeder opublikowali w Journal of Comparative Psychology artykuł, z którego wynika, że gołębie znacznie lepiej radzą sobie z tym problemem niż ludzie. Naukowcy najpierw przebadali ludzkich uczestników i potwierdzili to, co można zaobserwować w teleturniejach - po odsłonięciu pudełka bez nagrody zdecydowana większość pozostawała przy pierwotnym wyborze. Następnie uczeni przystosowali zabawę tak, by można było za jej pomocą testować gołębie. Nagrodą były - oczywiście - smakołyki. Testy prowadzono z udziałem 6 ptaków. W pierwszym dniu prób zmieniały one pierwotną decyzję tylko w ok. 33% przypadków. Jednak po miesiącu badań wszystkie zwierzęta w niemal 100% zmieniały decyzję, uzyskując w ten sposób najwyższe możliwe korzyści. Ludziom nie szło tak dobrze. W pierwszym dniu zmieniali decyzję równie często jak gołębie na początku. Po miesiącu odsetek zmienianych prób u ludzi... spadł. Uzyskali oni zatem znacznie gorsze wyniki niż ptaki. Herbranson i Schroeder uważają, że stało się tak, gdyż ludzie za bardzo wierzą w swoją inteligencję. Gdy spotykamy się z problemami z zakresu prawdopodobieństwa, staramy się je najpierw przemyśleć, a potem przystępujemy do działania. Jednak zdecydowana większość ludzi nie radzi sobie dobrze z rozwiązywaniem takich zadań. Z kolei gołębie przystępują do działania i na podstawie doświadczeń przyjmują najlepszą z możliwych strategii.
- 10 odpowiedzi
-
- paradoks Monty Halla
- inteligencja
-
(i 2 więcej)
Oznaczone tagami: