Znajdź zawartość
Wyświetlanie wyników dla tagów 'Nepal' .
Znaleziono 7 wyników
-
Władze Nepalu zarządziły ponowne mierzenie najwyższej góry świata Mount Everestu. Ma to zakończyć spór między Nepalem a Chinami (ośmiotysięcznik leży na granicy Nepalu i Tybetu). Chińczycy uważają, że należy mierzyć tylko część skalną, natomiast Nepalczycy są przekonani, że pomiar musi uwzględniać również pokrywę śnieżną, która stanowi dodatkowe 4 m. W zeszłym roku oba kraje ustaliły, że w atlasach będą widnieć dwie wartości: 8848 m n.p.m. z czapą śnieżno-lodową oraz 8844 m n.p.m. bez czapy. Zaczęliśmy pomiary, by rozwiać wszelkie wątpliwości i zakończyć spory. Obecnie dysponujemy technologią i środkami, by samodzielnie przeprowadzić pomiary. To pierwszy raz, kiedy rząd Nepalu robi to na własną rękę – podkreśla rzecznik rządu Gopal Giri, dodając, że na początku dzięki GPS-owi zostaną wyznaczone 3 stacje referencyjne, a realizacja projektu potrwa aż 2 lata. Geolodzy uważają, że błędne są zarówno oszacowania nepalskie, jak i chińskie, ponieważ Mount Everest staje się coraz wyższy, w miarę jak płyta indyjska podsuwa się pod płytę azjatycką, a konkretnie pod Chiny i Nepal (zachodzi subdukcja). W maju 1999 r. Amerykanie wykorzystali GPS i stwierdzili, że Czomolungma mierzy 8850 m, ale Nepal nie uznaje oficjalnie tej wartości.
- 5 odpowiedzi
-
- Mount Everest
- mierzenie
-
(i 9 więcej)
Oznaczone tagami:
-
Zdobywanie odludnych miejsc i najwyższych szczytów Ziemi do niedawna kojarzyło się z samotnością i odcięciem od cywilizacji. Koniec tej romantyki. Od końca października można sobie posurfować w internecie ze szczytu najwyższej góry świata. Tak naprawdę himalaiści od dawna nie byli całkowicie pozbawieni łączności ze światem podczas wypraw, po chińskiej stronie Mount Everestu bowiem od trzech lat istnieje sieć China Mobile, zdobywcy korzystali zwykle zresztą z telefonów satelitarnych - co prawda dość zawodnych w tych warunkach. Z końcem października skończyła się pewna romantyka, na szczycie góry bowiem dostępna jest już sieć komórkowa trzeciej generacji (3G), pozwalająca nie tylko na rozmowy, ale i transmisje wideo. Sprawcą jest firma Ncell, należąca do szwedzkiego koncernu TeliaSonera, która w rejonie góry umieściła osiem stacji bazowych, zasilanych bateriami słonecznymi. Najniższa z nich znajduje się na wysokości 2870 metrów, w pobliżu lotniska Lukla, najwyżej położona, obok wioski Gorakshep (5200 metrów) z łatwością obejmuje swoim zasięgiem szczyt góry. Inżynierowie TeliaSonera najwyraźniej lubią wyzwania, gdyż poza najwyżej położoną stacją, przy której budowie trzeba było zmagać się z bardzo złymi warunkami, mogą pochwalić się również najniżej położoną: 1400 metrów poniżej poziomu morza. Mimo tego spektakularnego osiągnięcia, „zasięg" ma zaledwie jedna trzecia mieszkańców biednego Nepalu. Spółka zamierza wydać w przyszłym roku aż 100 milionów dolarów, żeby zwiększyć pokrycie do 90%. Mimo żartów, że niedługo na szczycie najwyższej góry świata wspinaczy witać będzie kawiarnia i sklepik z pamiątkami, himalaiści na pewno docenią możliwość łączności ze światem, choćby w przypadku, kiedy przyjdzie im wzywać pomocy w trudnych warunkach. Mount Everest, mimo „cywilizowania się", z pewnością bowiem pochłonie jeszcze życie niejednego śmiałka.
- 1 odpowiedź
-
Rząd Nepalu rozpoczyna dochodzenie w sprawie nielegalnego wybijania nosorożców indyjskich (Rhinoceros unicornis). Został do tego zmuszony przez okoliczności, ponieważ w ciągu zaledwie 11 miesięcy kłusownicy pozbawili życia aż 28 okazów, co daje ok. 2,5 zwierzęcia na miesiąc. Premier Madhav Kumar i minister leśnictwa Deepak Bohara wezwali w zeszłą niedzielę (13 czerwca) strażników leśnych oraz szefów policji i poprosili ich o przygotowanie strategii ratowania szarych olbrzymów, osiągających wagę nawet 3000 kg. W 1973 roku w himalajskim państwie zadebiutowała Ustawa o parkach narodowych i ochronie przyrody, która zakazuje nie tylko zabijania nosorożców, ale i tygrysów, słoni, irbisów czy pand małych. W tym samym roku powstał pierwszy nepalski park narodowy - Park Narodowy Chitwan - który w 1984 r. wpisano na Listę Światowego Dziedzictwa Kulturalnego i Przyrodniczego UNESCO. Obecnie w Nepalu istnieją 3 rezerwaty, 3 obszary chronione i 9 parków narodowych, lecz tamtejsze środowisko naturalne nadal przeżywa ciężkie chwile. Nie wolno zapominać, że poza lokalnym prawodawstwem w grę wchodzi też chroniąca nosorożce Konwencja Waszyngtońska. Zahamowanie kłusownictwa jest dla nas największym wyzwaniem. Zawsze odnotowuje się nasilenie tego zjawiska na obszarach chronionych, gdy pojawiają się problemy polityczne – wyjaśnia Megh Bahadur Pandey z Wydziału Ochrony Lasów i Dzikiego Życia. Nosorożce indyjskie, zwane też pancernymi, występują w północnych Indiach i południowym Nepalu. Nim w XX wieku wprowadzono ścisłe uregulowania prawne, pozostało ich ok. 200. Teraz na wolności żyje mniej więcej 2500 R. unicornis. Podczas ostatniego nepalskiego cenzusu nosorożców w 2008 r. doliczono się 435 osobników.
-
- rząd
- kłusownictwo
-
(i 6 więcej)
Oznaczone tagami:
-
Parahawking, czyli loty z tresowanymi ptakami drapieżnymi – sępami, sokołami i orłami – to nowy rodzaj sportu i kontaktu z przyrodą. Specjalizuje się w nich nepalska organizacja Himalayan Raptor Rescue. Sezon na 30-minutowe loty trwa od przełomu października i listopada do kwietnia-maja. Za przygodę w towarzystwie instruktora trzeba zapłacić 100 euro. Jeśli ktoś chce dostać na pamiątkę film, musi się przygotować na dodatkowy koszt w wysokości 15 euro. Oprócz lotów w tandemie, dostępne są też skoki solowe, te jednak wyłącznie dla licencjonowanych paralotniarzy. Trwają dwukrotnie dłużej i kosztują 180 euro. Ptaki drapieżne z Pokhary zostały wytresowane przez zespół specjalistów, którzy przed 8 laty wpadli na pomysł połączenia paralotniarstwa i sokolnictwa. Zwrócili oni uwagę na fakt, że zarówno ptaki drapieżne, jak i skoczkowie wykorzystują podczas lotu kominy termiczne – pionowe wznoszące prądy powietrza. Obserwując i naśladując ptaki, można sprawić, że skok stanie się bardziej ekonomiczny energetycznie. Nagrodą za bycie dobrym przewodnikiem są dla drapieżników oferowane na skórzanej rękawicy kawałki mięsa. Zwierzęta podlatują do ludzi, siadają im delikatnie na ramieniu, zjadają smaczne kąski i oddalają się w poszukiwaniu następnego prądu powietrza. Wrażenia niezapomniane...
- 6 odpowiedzi
-
- Himalayan Raptor Rescue
- Pokhara
-
(i 7 więcej)
Oznaczone tagami:
-
Pochodzący z Nepalu 18-letni Milan Karki opracował z czterema kolegami z klasy nowy typ baterii słonecznej z ludzkich włosów. Wg niego, to doskonałe rozwiązanie problemu energetycznego krajów rozwijających się. Włosy miałyby być łatwo dostępnym przewodnikiem. Na początku chciałem zelektryfikować mój dom, potem moją wioskę. Teraz myślę o całym świecie – opowiada chłopak, który chodzi do szkoły w Katmandu. W jego wynalazku kosztowny krzem został zastąpiony włosami, które można zbierać we własnym zakresie bądź we współpracy z lokalnymi fryzjerami. Nepal jest jednym z najsłabiej rozwiniętych i najbiedniejszych krajów świata. Spora część obszarów wiejskich w ogóle nie ma dostępu do prądu, a w tych zelektryfikowanych też jest niewiele lepiej, ponieważ nie można z niego korzystać nawet do 16 godzin na dobę. Wszystko zaczęło się od szkolnego eksperymentu, lecz teraz chłopcy próbują skomercjalizować swoją baterię. Wysłali już kilka egzemplarzy do różnych dystryktów. Panel wytwarza napięcie rzędu 9 woltów, a koszt produkcji jednego to ok. 107 zł. Milan sądzi jednak, że gdyby urządzenia produkowano masowo, można by je sprzedawać o ponad 50% taniej. Oznacza to, że dałoby się je nabyć za ¼ ceny obecnie dostępnych paneli. Pomysł Nepalczyków bazuje na tym, że barwnik włosów, melanina, jest wrażliwy na światło i działa jak przewodnik. Za pomocą baterii słonecznej Milana można naładować choćby telefon komórkowy. Początkowo mieszkańcy jego rodzinnej wioski przyglądali się przedsięwzięciu ze zdziwieniem, a nawet strachem. Wiara w przesądy nie jest tu bowiem wcale taka rzadka. Wierzą w gusła i nie wierzą w naukę, ale teraz zmienili zdanie. Chłopaka zainspirowała książka Stephena Hawkinga, w której opisywał on metody pozyskiwania elektryczności statycznej z włosów. Co ważne, pół kilo włosów wystarcza na kilka miesięcy, a opakowanie baterii zaledwie na parę nocy. Ludzie z łatwością sami wymienią wykorzystane w panelach włosy, przez co nie będą one właściwie wymagać żadnego serwisowania.
- 3 odpowiedzi
-
W nepalskim regionie Nawalparasi uruchomiono w zeszłym roku zdrową jadłodajnię dla sępów. Dzięki padlinie wolnej od szkodliwych związków chemicznych liczebność ptaków niemal się podwoiła. Populacja sępów w Azji Południowej zaczęła się gwałtownie zmniejszać od lat 90. Do pewnego momentu naukowcy nie mieli pojęcia, co jest przyczyną. Po jakimś czasie zorientowali się, że ptaki żywią się padłym bydłem, które leczono przeciwzapalnym diklofenakiem. Niewielkie dawki tej substancji uszkadzały nerki sępów, które następnie umierały. Wg Bird Conservation Nepal, to dikofenak doprowadził do spadku liczebności dwóch gatunków tych ptaków, sępa bengalskiego (Gyps bengalensis) i sępa długodziobego (Gyps tenuirostris), w Nepalu i okolicach. Chore i stare krowy z Nawalparasi nie są leczone diklofenakiem, dlatego gdy zwierzęta padną, nadają się na pokarm dla sępów. Zdrowe ptaki chętniej się rozmnażają. W 2005 roku doliczono się tylko 17 par lęgowych, w 2007 aż 32. Na innych obszarach, gdzie zagrożone gatunki nie mają dostępu do zdrowego dla nich mięsa, nie obserwuje się poprawy. Dev Ghimire z Bird Conservation Nepal podkreśla, że jego organizacja pracuje nad świadomością ekologiczną rolników. Jadłodajnie dla sępów mają powstać w pozostałych 3 regionach, gdzie można spotkać przedstawicieli wymienionych wyżej gatunków. W Nepalu obowiązuje zakaz stosowania diklofenaku, ale bardzo często jest on, niestety, ignorowany.
-
- diklofenak
- Bird Conservation Nepal
-
(i 6 więcej)
Oznaczone tagami:
-
Nepalski Sąd Najwyższy nakazał rządowi Nepalu, by lepiej opiekował się największym w kraju rezerwatem nosorożców. Decyzję taką wydano, gdy lokalne media poinformowały, że od lipca bieżącego roku w rezerwacie zabito co najmniej 10 nosorożców indyjskich. Kłusownicy polują na nosorożce ze względu na ich rogi, wykorzystywane w chińskiej medycynie. Chińczycy wierzą, że mają one właściwości uzdrawiające. Rzekomo działają też jak afrodyzjaki. Specjaliści ostrzegają, że w Chitwan National Park żyją już tylko 372 nosorożce. W 2000 roku było ich 544. Zdaniem obrońców przyrody, bezpieczeństwo w Parku zmniejszyło się, gdyż rząd, w związku z atakami maoistów walczących o ustanowienie w Nepalu komunistycznej republiki, zredukował liczbę posterunków na chronionych obszarach. Ostatnio maoiści zaczęli mówić o zawarciu pokoju. Jego podpisanie mogłoby chronić zwierzęta. Obrońcy nosorożców indyjskich odnieśli w ciągu ostatnich stu lat olbrzymi sukces. Pod koniec XIX wieku żyło jedynie 100 tych zwierząt. Po tym, gdy rządy Nepalu i Indii rozpoczęły programy ich ochrony liczba potężnych ssaków wzrosła w ciągu wieku do 2500. Nosorożec indyjski, zwany też pancernym, jest mniejszy od swojego afrykańskiego kuzyna. W odróżnieniu od niego ma jeden, nie dwa, rogi.
-
- chińska medycyna
- kłusownicy
-
(i 4 więcej)
Oznaczone tagami: