Znajdź zawartość
Wyświetlanie wyników dla tagów 'Jack Nasar' .
Znaleziono 2 wyniki
-
Ludzie oceniają kwalifikacje i skuteczność psychoterapeutów na podstawie wyglądu ich gabinetów (Journal of Counseling Psychology). Oglądając zdjęcia, badani biorący udział w eksperymencie Jacka Nasara z Uniwersytetu Stanowego Ohio wyżej ocenili psychoterapeutów, których biura były uporządkowane, udekorowane z wykorzystaniem miękkich akcentów, np. poduszek lub dywanów, oraz zawierały coś osobistego, np. dyplomy czy zdjęcia w ramkach. Ludzie wydają się zgadzać co do tego, jak powinien wyglądać gabinet dobrego terapeuty (szczególnie dobrze wiedzą zaś, jak nie powinien wyglądać). Bez względu na to, czy mamy do czynienia z kulturowym uczeniem, czy z czymś innym, ludzie sądzą, że mogą ocenić psychologa, bazując wyłącznie na jego środowisku biurowym. W ramach eksperymentu Nasara i prof. Ann Sloan Devlin z Connecticut College 242 studentów oglądało 30 kolorowych zdjęć prawdziwych gabinetów psychoterapeutów z Manhattanu. Autorem wszystkich był fotograf Saul Robbins. Fotografie ukazywały fotel psychologa i jego otoczenie z perspektywy siedzącego klienta. Amerykanie ujawnili, że z porad psychoterapeuty korzystało 60% badanej grupy. Nie znaleziono różnic w wynikach uzyskanych od klientów terapeutów i osób, które nie korzystały nigdy z takich usług, od kobiet i mężczyzn, ludzi w różnym wieku oraz pochodzących z małego i dużego miasta. Oznacza to, że wyniki można generalizować. Przed rozpoczęciem serii czterech eksperymentów 12 sędziów kompetentnych oceniło każde ze zdjęć pod względem kilku cech, m.in. schludności, przestronności i stopnia spersonalizowania. W pierwszym eksperymencie studenci mieli sobie wyobrazić, że udają się do terapeuty z problemem emocjonalnym. Polecono im, by spoglądając na zdjęcie gabinetu, ocenili na 7-stopniowej skali jakość spodziewanej opieki oraz komfort odczuwany w takim otoczeniu. Badani stwierdzili, że czuliby się bardziej komfortowo i oczekiwaliby lepszej opieki w uporządkowanych gabinetach z większą liczbą osobistych akcentów w postaci dyplomów i zdjęć. Wyżej oceniano też specjalistów, u których wystrój biura wiązał się z miękkością (podobały się pomieszczenia, gdzie wykorzystano tapicerowane krzesła, dywany i lampy stołowe). W drugim eksperymencie ujawniono, że wg ochotników, uporządkowane, spersonalizowane i delikatniejsze biura należą do odważniejszych i lepiej wykwalifikowanych psychoterapeutów. Gabinety wyposażone w większą liczbę miękkich elementów uznawano za miejsca urzędowania bardziej przyjaznych psychologów. W trzecim eksperymencie studentów poproszono o spisanie pierwszej myśli dotyczącej samopoczucia klienta w gabinecie ze zdjęcia, terapeuty i samego biura. W końcowym badaniu wolontariuszy poproszono o wybranie gabinetów, do których udaliby się w razie potrzeby oraz takich, do których nie poszliby za żadne skarby. W przypadku gabinetów z pierwszej piątki podczas opisywania badani najczęściej posługiwali się słowami wygodny, miły, czysty, ciepły i zapraszający. Biura z najgorszej piątki opisywano zaś jako zawalone, ciasne, niewygodne i nieprofesjonalne. Ludzie byli bardziej zgodni, wybierając biura najgorsze niż najlepsze. Terapeutów z najlepszej piątki biur uznawano za bardziej zorganizowanych, profesjonalnych, przyjaznych i doświadczonych. Co ciekawe, właścicieli gabinetów z czołowej piątki częściej uznawano za mężczyzn, podczas gdy biura z szarego końca miały, wg badanych, należeć raczej do kobiet.
-
- kwalifikacje
- wystrój
-
(i 4 więcej)
Oznaczone tagami:
-
Badania wykazały, że ludzie rozmawiający wieczorem lub w nocy przez telefon komórkowy udają się w miejsca, gdzie w normalnych okolicznościach nigdy by nie skierowali swoich kroków. Szczególnymi ryzykantkami są w tym względzie kobiety. Wygląda to tak, jakby telefon zwiększał ich poczucie bezpieczeństwa i nietykalności, choć realnie nie ma po temu powodów. Sondaż przeprowadzono wśród studentów Uniwersytetu Stanowego Ohio. Jack Nasar, profesor planowania przestrzennego, uważa, że obserwowane zjawisko to w dużej mierze skutek niezwracania należytej uwagi na otoczenie. Nasar współpracował z dwoma innymi naukowcami: Peterem Hechtem z Temple University w Filadelfii oraz Richardem Wenerem z Brooklyn Polytechnic University w Nowym Jorku. Badania przeprowadzono dwukrotnie. Losowo wybrani studenci wzięli udział w wywiadach internetowych lub telefonicznych. W 2001 roku zbadano 317 osób, a rok później 305. Kobiety wspominały o większym wzroście poczucia bezpieczeństwa podczas rozmowy przez komórkę niż mężczyźni. Aż 42% pań poszłoby po zmroku gdzieś, gdzie normalnie by się nie udało. Podobnie postąpiłoby tylko 28% panów. Nasar sądzi, że paradoksalnie w grę może wchodzić silniejsze pierwotne poczucie zagrożenia u przedstawicielek płci pięknej. Drugim istotnym zjawiskiem jest rozproszenie uwagi podczas prowadzenia rozmowy. I nie chodzi tu wyłącznie o zagrożenie napadem. W odrębnym badaniu zespół Nasara zaobserwował, że aż 48% ludzi plotkujących przez telefon przechodziło przez zatłoczoną ulicę tuż przed maskami nadjeżdżających samochodów. Identycznie zachowało się tylko 25% ludzi bez komórki. Oznacza to, że rozmowa przez telefon stwarza niebezpieczeństwo na drodze nie tylko w przypadku kierowców, ale także pieszych. Nasar podkreśla, że choć wyniki uzyskano 6-7 lat temu, teraz stały się one jeszcze bardziej aktualne. Powód? Zwiększyła się liczba posiadaczy telefonów komórkowych. Podobne rezultaty dawały badania prowadzone na innych uczelniach. Po rozejrzeniu na ulicy widać, że w identyczny sposób zachowują się też inni ludzie, i to bez względu na wiek...
- 2 odpowiedzi