Znajdź zawartość
Wyświetlanie wyników dla tagów ' Gościwit Malinowski' .
Znaleziono 3 wyniki
-
Profesor Maria Kalinowska z UW i profesor Gościwit Malinowski z UWr. zostali uhonorowani Medalem Lorda Byrona. Przyznało go – działające pod auspicjami Ministerstwa Spraw Zagranicznych – greckie Stowarzyszenie na rzecz Hellenizmu i Filhellenizmu za badania nad polskimi filhellenami, którzy wzięli udział w greckim powstaniu narodowym w latach 1821–1832. Obok Polaków wyróżniono dwoje innych wybitnych naukowców, niedawno zmarłego doktora Williama St Clair z Wielkiej Brytanii oraz doktor Evę Latorre Broto z Hiszpanii. W uroczystości wzięli udział greccy ministrowie spraw zagranicznych i kultury. Profesor Malinowski jest m.in. autorem świetnej monografii Hellenopolonica. Miniatury z dziejów polsko-greckich. Przed kilku laty udzielił nam też wywiadu, w którym mówił o łacinie, prawach zwierząt, starożytności i komputerach. Profesor Kalinowska pracuje na Wydziale „Artes Liberales” UW, jest współautorką licznych prac dotyczących filhellenizmu. Maria Kalinowska i Gościwit Malinowski należą do grona specjalistów, których Grecy poprosili o pomoc w ustaleniu nazwisk i losów wszystkich cudzoziemców biorących udział w walkach Greków o niepodległość. Nasi uczeni odkryli, że w różnych okresach przez pola greckich bitew przewinęło się nie więcej niż 100 Polaków. Wykonali olbrzymią pracę, próbując zidentyfikować te osoby z postaciami znanymi z polskiej historii. Olbrzymią trudność sprawia fakt, że niemal nie zachowały się żadne polskie relacje z walk w Grecji. Profesorowie Kalinowska i Malinowski musieli więc przeanalizować dokumenty i literaturę spisaną przez Greków, Włochów, Niemców czy Francuzów, starając się w spisanych przed 200 laty ze słuchu nazwiskach zidentyfikować nazwiska polskie, a następnie odtworzyć losy tych ludzi i sprawdzić, czy mamy do czynienia z postacią znaną skądinąd. Jak stwierdził profesor Malinowski Największym sukcesem było przywrócenie prawdziwej tożsamości dowódcy batalionu filhellenów, poległych bohaterską śmiercią w bitwie pod Peta 4 lipca (16 lipca) 1822 r. Okazał się nim wachmistrz 1. Pułku Szwoleżerów-Lansjerów Gwardii Cesarskiej Franciszek Mierzejewski, który towarzyszył Napoleonowi w wygnaniu na wyspie Elbie. Mierzejewski był doskonale znany historykom epoki napoleońskiej, jednak jego życiorys urywał się wraz ze zwolnieniem z wojska francuskiego po klęsce Napoleona. W toku badań udało się ustalić, że znany z dokumentów czasów powstania w Helladzie Cav. Mierzivvcki; Mierzewsky; Merziewski, Merziefsky; Mirziewsky, Mirzefski, Mirzewski, Mirszewski, Mizewsky, Miziefski, Miziewski, Marziefsky, Morzafskis to właśnie ów napoleoński żołnierz. W ten sposób udało się ustalić tożsamość i poprawne na ile to możliwe brzmienie nazwiska około 50 polskich filhellenów, weteranów armii napoleońskiej, oficerów armii pruskiej i rosyjskiej, studentów uniwersytetów, przedstawicieli diaspory greckiej w Królestwie Kongresowym. Uroczystość odbyła się w nowo otwartym Muzeum Filhellenów, którego inauguracja jest ważnym elementem obchodów 200. rocznicy wybuchu Powstania Greckiego. Powstania, które zakończyło się odzyskaniem przez Grecję niepodległości po kilkusetletniej niewoli tureckiej. Nic zatem dziwnego, że Medalem Lorda Byrona uhonorowano też 15 potomków ważnych filhellenów z 6 krajów, którzy wzięli udział w greckiej Wojnie o Niepodległość. « powrót do artykułu
-
- Maria Kalinowska
- Gościwit Malinowski
-
(i 2 więcej)
Oznaczone tagami:
-
Chrzest Mieszka I w obrządku rzymskim na trwałe związał Polskę ze światem łacińskim. Jest to fakt powszechnie znany, natomiast relacje Polski ze światem greckim są dużo słabiej zbadane. A przecież język grecki obecny był w Polsce od czasów pierwszych Piastów, osiągając apogeum swojego znaczenia pod koniec XVI w. i na początku XVII w., w czasach Zygmunta III Wazy. Chociaż nigdy nie mogli się równać liczebnie z diasporą żydowską, włoską czy ormiańską, Grecy podróżowali po dawnej Polsce i osiedlali się w niej już od czasów Bolesława Chrobrego, dopełniając z czasem obrazu wielokulturowej Rzeczypospolitej Obojga Narodów. Celem tej książki jest przypomnienie i odkrycie greckich kart w dziejach Polski we wszelkich możliwych historycznych aspektach poprzez niemal 200 "miniatur", czyli case studies zogniskowanych na jednej osobie, jednym zjawisku, jednym artefakcie, tak aby z tych oderwanych faktów i zjawisk mógł powstać spójny zbiorowy obraz grecko-polskich relacji w przeszłości. Fragment Przedmowy Monografia Gościwita Malinowskiego podtrzymuje najlepsze wzorce pisarstwa historycznego. Mam tu na myśli zdecydowanie deskryptywny charakter Jego wywodów. Nawet tam, gdzie wydawałoby się, że poniosą go emocje, zachowuje spokój i rzeczowo kontrargumentuje. Książka ma charakter interdyscyplinarny. Wszystkie dziedziny (historia z geografią, archeologia z językoznawstwem i filologią, etnografia z heraldyką itd.) współistnieją ze sobą, a autor w umiejętny i warsztatowo finezyjny sposób zestraja je, tworząc w konsekwencji spójny i czytelny dyskurs. Praca Malinowskiego jest dziełem nowatorskim i prekursorskim nie tylko na gruncie polskim. Nie znam autora polskiego czy zagranicznego, który podjąłby się tematu paranteli między Grecją i swoim krajem, obejmującego okres od czasów najdawniejszych do naszych dni. Prof. nadzw. dr hab. Ilias Wrazas Zamówienia można składać pod adresem: sekretariat.ik@uwr.edu.pl
-
O łacinie, prawach zwierząt, starożytności i komputerach
KopalniaWiedzy.pl dodał temat w dziale Wywiady
Rozmawiamy z doktorem habilitowanym Gościwitem Malinowskim, profesorem Instytutu Studiów Klasycznych, Śródziemnomorskich i Orientalnych Uniwersytetu Wrocławskiego, starożytnikiem, filologiem klasycznym, hellenistą. Profesor Malinowski jest założycielem Instytutu Konfucjusza na Uniwersytecie Wrocławskim Filologia klasyczna kojarzy się z łaciną, greką... czym poza tym się zajmuje? Poznanie języka to właściwie dopiero bilet wstępu do badań naukowych czy pracy twórczej. Znając język możemy przystąpić do badań nad językiem, literaturą, kulturą i historią. I tak się składa, że łacina i greka umożliwiają badania i nad antykiem, i nad średniowieczem, i nad początkami epoki nowożytnej. Tak że co kto lubi. Metryka Homera, tragedia grecka, ustroje polityczne, wojskowość macedońska, prawo rzymskie, teologia i Ojcowie Kościoła, filozofia scholastyczna, poezja renesansowa, botanika siedemnastowieczna wyliczać można by długo, to wszystko stoi otworem przed filologiem klasycznym. Czy, a jeśli tak to w jaki sposób, filologia klasyczna korzysta ze zdobyczy techniki? Filologia klasyczna należy do tych nauk humanistycznych, które chyba najszybciej zaczęły korzystać z możliwości, jakich dostarczyła komputeryzacja badań naukowych. Już wcześniej szczupłość źródeł antycznych w porównaniu np. z obfitością archiwów późnośredniowiecznych czy nowożytnych, sprawiła że filolodzy klasyczni nie chcieli uronić żadnej informacji o antyku dostępnej nam dzisiaj. Stąd od początku powstawały indeksy, konkordancje, korpusy zabytków, leksykony, tezaurusy, realne encyklopedie itd. Kiedy okazało się, że można do katalogowania i rejestrowania zabytków antycznych użyć maszyn liczących, filolodzy klasyczni zaczęli to robić jako pierwsi z humanistów. Pomysł stworzenia bazy danych zawierającej wszystkie greckie teksty starożytne i bizantyjskie zrodził się równolegle z pomysłem peceta, komputera osobistego. Dlatego też obecnie filolog jest właściwie nie tyle przykuty do biblioteki, ile do internetu. Bibliografia L’Annee Philoloqiue daje mu pewność, że żadna publikacja naukowa w jego temacie od 1928 r. w górę nie zostanie przeoczona. Thesaurus Linguae Graecae umożliwia wyszukanie dowolnej sekwencji literowej w tekstach greckich, w pełnym korpusie tekstów greckich. Podobnej bazy dla inskrypcji greckich dostarcza Packard Humanities, papirolodzy mają swoje bazy Trismegistos i inne. Badacze literatury łacińskiej, literatury łacińskiej średniowiecza itd. swoje. Właściwie mając dostęp do dobrej biblioteki uniwersyteckiej on-line, jestem w stanie zrobić w ciągu jednego dnia rekonesans badawczy na dowolny temat z dziedziny antyku. Wiele osób sądzi, że wydawanie pieniędzy na nauki humanistyczne jest marnotrawstwem oraz że budżet powinien finansować tylko nauki techniczne. Filologia klasyczna wydaje się jedną z najbardziej "niepraktycznych" nauk humanistycznych. Co odpowiedziałby Pan zwolennikom tak skrajnie "praktycznego" podejścia do szkolnictwa wyższego? Powiedziałbym, że w takim myśleniu tkwi podstawowy błąd. Otóż z założenia z budżetu finansuje się wyłącznie rzeczy „niepraktyczne”, gdyż rzeczy „praktyczne” powinny być poddawane działaniu rynku i w ten sposób uzyskiwać finansowanie. Nauki techniczne powinny utrzymywać się wyłącznie z zamówień przemysłu, gdyż ich celem jest rozwiązywanie technologicznych problemów produkcji. Natomiast z budżetu finansuje się rzeczy niepraktyczne, które nie mają bezpośredniego przełożenia na rynek, ale jednak się przydają społecznościom. Takie niepraktyczne rzeczy to policja, wojsko (w Europie w większości przypadków niepraktyczne od 1945 r.), budowle publiczne, sztuka, drogi (jeździ się miło, ale kto wyłożyłby własne pieniądze na ich budowę) i wreszcie nauka (nie tylko humanistyka, ale także np. nauki ścisłe, jak fizyka czy astronomia). Nie ma natomiast lepszej dla społeczności formy finansowania nauki niż utrzymywanie publicznego szkolnictwa wyższego. W akademiach naukowych uczeni są bowiem zamknięci w wieży z kości słoniowej, na uniwersytetach przekazują swoje osiągnięcia kolejnym rocznikom studentów. Studentów, którzy nie powinni na uniwersytecie uzyskiwać żadnej praktycznej umiejętności, gdyż nie taka jest rola uniwersytetów. Praktykę przyniesie życie zawodowe, uniwersytet ma natomiast przekazać wiedzę i nauczyć radzenia sobie z tą wiedzą. I dlatego studia humanistyczne, jeśli oparte są na zdrowych podstawach, czyli w naszym europejskim wydaniu na językach klasycznych, umożliwiają nie gorzej od innych zdobycie wiedzy w jakimś zakresie i co ważniejsze dla formacji intelektualnej danego człowieka zdobycie praktycznej umiejętności radzenia sobie z wiedzą, analizowania, syntetyzowania, katalogowania, planowania etc., etc. I dlatego osoba z wyższym wykształceniem, która na studiach była w stanie nauczyć się dwóch trudnych języków starożytnych, i w oparciu o te języki potrafiła rozwiązywać problemy naukowe posługując się logicznym rozumowaniem, taka osoba poradzi sobie z wiedzą w każdej innej dziedzinie: administracji publicznej, biznesie, logistyce etc. Co więcej dzięki spędzeniu kilku lat na zdobywaniu wiedzy w jakimś wycinku, taka osoba ma pojęcie o obcym kraju, o własnej historii, o doktrynach filozoficznych itd., czyli jest w stanie wziąć udział w zbiorowej refleksji społecznej nad podstawowym pytaniem: „po co i jak żyć”. Z tego też powodu uważam, że kształcenie humanistów, ale dobrych humanistów, a nie atrap humanistopodobnych, jest jak najbardziej praktyczną działalnością, przynoszącą społeczności posiadającej własnych lojalnych humanistów wielokrotnie większe zyski, niż społeczności takowych humanistów pozbawionej, która nawet posiadając jednostki z praktyczną wiedzą zawodową ponosić będzie straty z braku osób potrafiących wytyczyć dla niej sensowne cele. « powrót do artykułu-
- wywiad
- Gościwit Malinowski
-
(i 7 więcej)
Oznaczone tagami: