Jump to content
Forum Kopalni Wiedzy

Search the Community

Showing results for tags ' Dania'.



More search options

  • Search By Tags

    Type tags separated by commas.
  • Search By Author

Content Type


Forums

  • Nasza społeczność
    • Sprawy administracyjne i inne
    • Luźne gatki
  • Komentarze do wiadomości
    • Medycyna
    • Technologia
    • Psychologia
    • Zdrowie i uroda
    • Bezpieczeństwo IT
    • Nauki przyrodnicze
    • Astronomia i fizyka
    • Humanistyka
    • Ciekawostki
  • Artykuły
    • Artykuły
  • Inne
    • Wywiady
    • Książki

Find results in...

Find results that contain...


Date Created

  • Start

    End


Last Updated

  • Start

    End


Filter by number of...

Joined

  • Start

    End


Group


Adres URL


Skype


ICQ


Jabber


MSN


AIM


Yahoo


Lokalizacja


Zainteresowania

Found 10 results

  1. Podczas prac nad rozbudową drogi E45 archeolodzy z Vejle Museums znaleźli niezwykły dar wotywny z epoki żelaza. Składa się on m.in. ze 119 kopii i włóczni, 8 mieczy, niezidentyfikowane jeszcze obiekty z brązu, a prawdziwą ozdobą jest unikatowa kolczuga. Znalezisko jest wstępnie datowane na około 500 rok. Odkrycia dokonano w pozostałościach dwóch domów na północny-zachód od Hedensted, pomiędzy Vejle a Horsens. Tak bogaty skład, zawierający niezwykle cenną kolczugę, wskazuje, że mieszkał tutaj potężny lokalny władca. Sposób zgromadzenia broni i innych przedmiotów wskazuje, że był to dar dla bogów. Archeolodzy pracujący przy poszerzeniu drogi mówią, że już od wstępnych prac rozpoznawczych wiedzieli, że będą to wyjątkowe wykopaliska, ale to, co znaleźli przeszło ich najśmielsze oczekiwania. Oprócz licznej broni znaleziono też fragmenty co najmniej dwóch pierścieni z brązu noszonych na szyi. Są one bardzo podobne pierścieni, które widzimy na brakteatach ze skarbu z Vindelev i innych przedstawieniach władców epoki żelaza. Wspólnym motywem w nordyckich – ale będących imitacjami rzymskich produktów – złotych medalionach i brakteatach było przedstawienie osoby z noszonym na szyi pierścieniem, na który składano przysięgę. Był on symbolem władzy i potęgi. Pierścienie z Hedensted są bardzo podobne do tych z przedstawień. Wraz z kolczugą, mieczem czy końską uprzężą należały one do lokalnego władcy i wraz z innym wyposażeniem bojowym zostały uroczyście poświęcone. Eksperci zauważyli nawet, że osoba z brakteatów z Vindelev ma na sobie strój z niezwykłym wzorem, który może przedstawiać kolczugę podobną do tej, którą właśnie odkryto. Dotychczas na terenie południowej Skandynawii znaleziono pojedyncze kolczugi z epoki żelaza. Ta znaleziona obecnie jest pierwszą znajdującą się w kontekście powiązanym z osadą, a nie w kontekście grobowym czy depozytu w bagnie. Niezwykły jest też sam sposób złożenia daru. Broń znajduje się w dwóch różnych domach. W jednym z nich depozyt złożono podczas rozbiórki, kiedy to usunięto pale wspierające dach, a broń włożono do dołu po jednym z pali. W drugim z budynków ofiarę złożono podczas jego wznoszenia. Broń została ułożona wokół pala podtrzymującego dach, a następnie całość zasypano ziemią. Wszystko wskazuje na to, że dar miał związek z siedzibą władcy. Dalsze analizy powinny wykazać, czy broń i wyposażenie należały do miejscowych wojowników, czy też były łupem wojennym. Składanie łupów w darze to fenomen dobrze znany ze Skandynawii epoki żelaza. Obecnie wiemy, że w miejscu prowadzonych wykopalisk osadnictwo rozwijało się od początku naszej ery do około 450 roku. Na początku V wieku miejsce to zyskało na znaczeniu. Mieszkało tutaj kilka znaczących osobistości, które miały na tyle duże wpływy społeczne i ekonomiczne, że mogły organizować drużyny biorące udział w wyprawach wojennych. « powrót do artykułu
  2. Archeolodzy z Muzeum w Odense znaleźli w Åsum ponad 50 pochówków wikingów. Podczas trwających od pół roku prac wydobyto świetnie zachowane szkielety oraz dobra grobowe, z których część pochodzi daleko spoza granic dzisiejszej Danii. Szkielety znakomicie zwiększą naszą wiedzę na temat codziennego życia ludzi z X wieku, z czasów pierwszego króla Danii, Gorma Starego, ojca Haralda Sinozębego. Znalezione przedmioty pozwolą zaś dokładniej zbadać szlaki handlowe, które wykorzystywali wikingowie. Odkrywcy podkreślają, że praktycznie nie zdarza się, by w jednym miejscu znaleziono tak dużo tak dobrze zachowanych szkieletów. To otwiera przed nami wyjątkową okazję do przeprowadzenia wielu analiz naukowych, dzięki którym będziemy mogli poznać szczegóły diety pochowanych, poznać ich stan zdrowia i dowiedzieć się, skąd pochodzili. Być może uda się też zbadać ewentualne pokrewieństwo pomiędzy pochowanymi. Byłoby to szczególnie ważne, gdyż nigdy wcześniej nie przeprowadzono takich badań na podobnym cmentarzysku, mówi kurator Michael Borre Lundø. Doktor Sarah Croix z Uniwersytetu w Aarhus jest szczególnie zainteresowana właśnie możliwością przeprowadzenia badań genetycznych. Groby w Åsum są tak dobrze zachowane, że po raz pierwszy może udać się przeprowadzić analizy antycznego DNA (aDNA) większości szkieletów, mówi. Uczona chciałaby sprawdzić, czy na cmentarzu nie chowano członków tej samej rodziny. Szczególnie wyróżnia się jeden z pochówków. Kobiety, którą pochowano w wozie. Prawdopodobnie w tym, w którym podróżowała. Możemy wyobrazić sobie, że pochowano ją w najlepszym ubraniu, a do grobu złożono najcenniejsze z należących do niej przedmiotów. Był tam piękny naszyjnik ze szklanych paciorków, żelazny klucz, nóż z rękojeścią zdobioną srebrem i niewielki kawałek szkła, który mógł być amuletem. Przy wozie znajdowała się pięknie dekorowana drewniana skrzynia. Jej zawartość wciąż jest dla nas tajemnicą, mówi Lundø. W innym z grobów znaleziono wysokiej jakości broszkę z brązu, czerwony szklany paciorek zawieszony na szyi zmarłej osoby, żelazny nóż oraz kryształ górski. Kryształy nie występują w Danii, ten prawdopodobnie pochodził z terenu dzisiejszej Norwegii. Wspomniany cmentarz wikingów ma około 2000 metrów kwadratowych powierzchni i znajduje się na południowych krańcach wsi Åsum. Był używany w IX i X wieku. Dotychczas znaleziono tam 50 pochówków szkieletowych i 5 pochówków ciałopalnych. Odkrycie potwierdza, że Åsum było jednym z kluczowych punktów najwcześniejszego formowania się ośrodka miejskiego, z którego z czasem powstało Odense. « powrót do artykułu
  3. Przemoc jest jednym z podstawowych elementów ludzkiego działania i od dawna jest przedmiotem zainteresowania nauki. Uczeni z Norwegii, USA i Niemiec postanowili sprawdzić hipotezę mówiącą, że im silniejsza władza centralna i większa stratyfikacja społeczna, tym mniejszy poziom przemocy w społeczeństwie. Wykorzystali badania archeologiczne, socjologiczne, osteologiczne i filologiczne, by przyjrzeć się dwóm skandynawskim społecznościom z epoki wikingów, w czasie której Skandynawowie stali się słynni z „eksportu przemocy”. Już mitologia wikingów jest przesiąknięta przemocą. Świat został stworzony przez trzech braci, Wiliego, We i Odyna, którzy rozszarpali lodowego giganta Ymira i z jego ciała stworzyli Ziemię. Również przemocą – wielką bitwą, ragnarökiem – mają skończyć się losy znanego nam świata. Przez kilkaset lat wikingowie niepokoili łupieżczymi wyprawami całą Europę, od Anglii po Bizancjum, przez co do dzisiaj są symbolem grabieży, napaści i walki. Autorzy najnowszych badań chcieli dowiedzieć się, jak wyglądało samo społeczeństwo wikingów, patrząc na nie przez pryzmat wewnętrznej przemocy. Porównali społeczności zamieszkujące dzisiejszą Norwegię i Danię by sprawdzić, jak poziom organizacji społecznej i władzy wpływał na przemoc wewnątrz badanych grup. Na początku uczeni przyjęli hipotezę, że poziom przemocy powiązany jest z organizacją piramidy społecznej. Im jest ona bardziej stroma – a zatem im silniejsza władza centralna i większe rozwarstwienie społeczne – tym mniej przemocy. Założyli bowiem, że centralizacją władzy i rozwarstwieniem wiąże się większe ucywilizowanie stosunków społecznych. Relacje pomiędzy członkami społeczności są moderowane przez władze oraz wypracowane przez zwyczaj i prawo sposoby rozwiązywania konfliktów, a nie bazują wyłącznie na dominacji. Badacze wykorzystali cztery wskaźniki świadczące o poziomie przemocy, zagrożenia i organizacji społecznej. Badali częstotliwość urazów od broni na szkieletach, rozpowszechnienie broni w pochówkach, częstotliwość występowania, wielkość i rodzaj struktur ziemnych oraz częstotliwość występowania i typ hierarchii społecznych opisanych w tekstach. Wyniki badań wskazują, że w społeczności wikingów z Norwegii przemoc była bardziej rozpowszechniona, niż w społeczności duńskich wikingów. Świadczy o tym zarówno znacznie, jakie przypisywano noszeniu przy sobie broni – co widać w rytuałach pogrzebowych – jak i w częstotliwości oraz rodzajach urazów widocznych na szkieletach z Norwegii. Piramida społeczna na terenie dzisiejszej Danii była bardziej złożona i stroma niż w Norwegii. Obie społeczności prowadziły prace ziemne na dużą skalę, co świadczy o pewnym stopniu skoncentrowania władzy, jednak w Norwegii widoczne są ślady osłabienia władzy w epoce wikingów, a tymczasem w Danii dochodzi do jej umocnienia. W Danii widać to szczególnie w trzeciej ćwierci X wieku, podczas rządów Haralda Gormssona zw. Sinozębym. Również teksty runiczne wskazują na wyższy stopień zorganizowania społeczeństwa i władzy w Danii niż Norwegii. Ważnym elementem badań była analiza poziomu przemocy wobec kobiet. Tutaj wyniki nie były jednoznaczne. Napisy runiczne wskazują, że pozycja kobiet w Danii epoki wikingów była lepsza niż w Norwegii. Jednak z drugiej strony badania szkieletów kobiet i mężczyzn wykazały, że w Norwegii obie płci odnosiły podobne obrażenia, a stan ich zdrowia nie wskazywał na różnice. To sugeruje, że status społeczny kobiet i mężczyzn na terenie współczesnej Norwegii epoki wikingów był podobny, a podobny poziom przemocy – która jest przecież w większym stopniu wiązana z mężczyznami – wobec obu płci sugeruje, że kobiety stanowiły dla napastników równie duże zagrożenie, co mężczyźni, były więc przez nich traktowane równie brutalnie. Na tej podstawie można się domyślać podobnego statusu kobiet i mężczyzn. Badacze podkreślają, że w epoce wikingów różnice pomiędzy obiema społecznościami – które wcześniej nie były tak widoczne – stają się bardziej oczywiste. Na północy (w Norwegii) duże kurhany pojawiają się coraz częściej, ale są nie są one tak wspaniałe i wielkie, jak wcześniej. Tymczasem na południu (w Danii) kurhany i fortyfikacje są coraz większe. Szczyt tego typu aktywności przypada na rządy Haralda Gormssona, pierwszego władcy, który miał rządzić całą Danią i podbił Norwegię. W Norwegii widoczny jest też wyższy poziom przemocy w społeczeństwie oraz większy strach przed przemocą, co widać i w urazach i w powszechności broni. Uczeni odrzucają też ewentualne stwierdzenia, że poziom przemocy może mieć coś wspólnego ze składem genetycznym. Obie społeczności różnią się bowiem nieco pod tym względem. Naukowcy zauważają jednak, że w epoce przedwikińskiej różnice genetyczne były większe, poziom organizacji społecznej mniejszy, a poziom przemocy podobny. W epoce wikingów zaś dochodzi do zmniejszenia różnic genetycznych w wyniku mieszania się genów, ujawniają się większe różnice w organizacji społeczeństwa oraz władzy i to właśnie one pociągają za sobą rosnące różnice w poziomie przemocy. « powrót do artykułu
  4. Często zapominamy, że Dania jest jednym z największych krajów na świecie. W Europie większa jest tylko Rosja. Należy do niej bowiem Grenlandia, a Duńczycy skolonizowali ją pod wpływem legend o zaginionych osadach wikingów. W 985 roku Eryk Rudy poprowadził grupę islandzkich rolników na Grenlandię. Założyli osadę na zachodnim wybrzeżu wyspy i przez ponad 400 lat utrzymywali kontakty z Europą. Urwały się one w XV wieku, ale legendy o osadnikach oraz ich bogactwie przetrwały i stały się siłą napędową XVIII-wiecznej eksploracji Grenlandii. Erik Thorvaldsson, zwany Erykiem Rudym, ze swojej osady został wygnany za morderstwo i skazany na 3-letnią banicję. W jej trakcie trafił na tajemniczy ląd, o którym usłyszał od innych. Nie był pierwszym Europejczykiem, który ujrzał Grenlandię. Był jednak pierwszym, który założył tam stałą, kwitnąca kolonię. Udało mu się to dzięki zręcznej propagandzie. Jak czytamy w XII-wiecznej Księdze o Islandczykach (Íslendingabók), kraj ten nazwał Groenland, bo jeśli będzie miał on dobrą nazwę, zachęci to ludzi do osiedlania się tam. Gdy jego banicja się skończyła, namówił część rodaków do założenia osady na Grenlandii. Z dowodów archeologicznych wiemy, że osada przetrwała ponad 400 lat. Później utracono z nią kontakt. W czasie wielkich odkryć geograficznych liczne europejskie narody zdobywały i rościły sobie prawa do różnych części świata. Również Grenlandia była celem eksploracji. Głównymi konkurentami Duńczyków byli Holendrzy i Anglicy. Jednak to Duńczycy przechowywali w pamięci zbiorowej legendy o zaginionych osadnikach. Powstało wiele map, ksiąg i manuskryptów, które nie tylko przypominały konkurencyjnym narodom o duńskich ambicjach, ale też promowały pogląd, jakoby potomkowie osadników wciąż mieszkali na Grenlandii i uprawiali tam ziemię. Gdy w XV wieku utracono kontakt z osadą na Grenlandii, pojawiły się liczne spekulacje i legendy, dotyczące losu osadników. Ludzie wciąż wierzyli, że osada istnieje. Wielokrotnie próbowano ją odnaleźć i skontaktować się z tamtejszymi mieszkańcami. Król Christian IV, który panował w latach 1588–1648, zorganizował trzy wyprawy poszukiwawcze. I nie były one motywowane wyłącznie ciekawością. O rzekomym bogactwie grenlandzkich osadników krążyły legendy. Prawdziwa kolonizacja Grenlandii rozpoczęła się w 1721 roku wraz z założeniem kolonii przez misjonarza Hansa Egede, który chciał nawrócić Inuitów na chrześcijaństwo, a swoją misję miał zamiar finansować dzięki wsparciu legendarnej bogatej osady potomków wikingów oraz eksploracji miejscowych zasobów. Egede nie odnalazł osady, a w XIX wieku opinia publiczna zaczęła akceptować fakt, że na Grenlandii nie ma już potomków wikingów. Wtedy też naukowcy i odkrywcy postanowili rozejrzeć się za innymi częściami Arktyki, do których wikingowie mogli się przenieść. W latach 1870–1920 pojawiło się wiele opowieści przygodowych o izolowanych koloniach potomków wikingów, którzy mieli być niezwykle silni, wytrzymali i imponować wzrostem. W 1912 roku Vilhjalmur Stefansson spotkał na kanadyjskiej Wyspie Wiktorii wysokich Inuitów o rudobrązowych włosach. Wykonał pomiary ich czaszek i stwierdził, że są potomkami zaginionych wikingów, którzy krzyżowali się z miejscową ludnością. Było to sensacyjne odkrycie. Obecne metody DNA wykluczyły jakiekolwiek powinowactwo Inuitów z wikingami. A Eryk Rudy? Spłodził syna, Leifa Erikssona, który założył pierwszą europejską osadę w Ameryce Północnej. « powrót do artykułu
  5. W wielkiej tajemnicy, przez 8 miesięcy 2021 roku, archeolodzy prowadzili wykopaliska, w wyniku których światło dzienne ujrzał najwspanialszy złoty skarb Danii, skarb z Vindelev. Tworzą go m.in. duże złote brakteaty wielkości spodka. Na jednym z nich odczytano właśnie runiczny napis, dzięki któremu możemy przesunąć datę powstania nordyckiej mitologii o 150 lat wstecz. Widnieje tam bowiem najstarsze na świecie odniesienie do Odyna. Lisebeth Imer i Krister Vashuss, którzy badają skarb, odczytali na jednym z brakteatów napis runiczny, brzmiący „To wyznawca Odyna”. Tym samym mamy tu do czynienia z najstarszym, bo pochodzącym z początku V wieku, wspomnieniem tego boga. Niezwykłego odkrycia dokonało na krótko przed świętami Bożego Narodzenia 2020 roku dwóch detektorystów. Powiadomili oni władze i do sierpnia 2021 archeolodzy z Vejle Museums w tajemnicy odkopywali złoty skarb. W sumie złote zabytki ważą 800 gramów. To zaś wskazuje, że na początku V wieku w okolicy dzisiejszej wsi Vindelev istniał silny ośrodek władzy. Tylko bowiem lokalny możny mógł zgromadzić tyle złota i wynająć rzemieślników, którzy przetworzyli je na piękne przedmioty. Badania wykazały, że skarb został zakopany w długim domu. Nie wiadomo, dlaczego trafił do ziemi. Czy chodziło o zabezpieczenie na wypadek wojny, czy też była to ofiara dla bogów. Trzeba jednak wiedzieć, że w X wieku w odległym o 8 kilometrów Jelling znajdowało się centrum władzy wikingów w dzisiejszej Danii. Rodzi się pytanie, czy właściciel skarbu z Vindelev był wśród pierwszych rodzimych władców tych terenów. Wiemy, że ci pierwsi królowie pojawiają się w źródłach pisanych w V wieku. Zakres ich władzy jest przedmiotem sporów, jednak trzeba zauważyć, że początki Dannevirke, systemu umocnień na południu dzisiejszej Danii, sięgają V wieku, zatem musiała wówczas istnieć władza zdolna do zorganizowania takich robót. Historycy zwracają też uwagę, że królowa Thyra, żona pierwszego historycznego króla Danii Gorma Starego, musiała pochodzić z miejsca znajdującego się w promieniu nie większym niż 40 kilometrów od Vindelev. Być może zatem jej rodzina przez wieki budowała tutaj są pozycję i Gorm poślubił kobietę z lokalnej wpływowej dynastii. Jednak na pytanie o to, czy istnieje związek pomiędzy ośrodkiem w Vindelev z V wieku, a ośrodkiem władzy wikingów i Gormem Starym rządzącym w X wieku w Jelling, być może odpowiedzą dopiero kolejne badania. « powrót do artykułu
  6. Przed 1000 lat dwóch blisko spokrewnionych wikingów zginęło gwałtowną śmiercią: jeden na duńskiej wyspie Fionia, drugi w Anglii w dzisiejszym Oxfordzie. Teraz ich szczątki możemy oglądać na wystawie zorganizowanej przez Narodowe Muzeum Danii w Kopenhadze. Mężczyzna, który zginął na Fioni był ponad 50-letnim rolnikiem. Liczne zagojone rany świadczą, że brał udział w wielu łupieżczych wyprawach. Zginął od pchnięcia w lewą część miednicy. Ten cios kosztował go życie. Wiemy to, gdyż ta rana się nie zagoiła, mówi Jesper Hansen, główny kurator w Muzeum Miejskim Odense. Szkielet tego mężczyzny znaleziono w 2005 roku. Badania wykazały, że miał 180 cm wzrostu, cierpiał na zapalenie stawów i prawdopodobnie gruźlicę. Szkielet spokrewnionego z nim 20-latka znaleziono w 2008 roku w masowym grobie pod kampusem St. John's College w Oksfordzie. Został on pochowany z co najmniej 35 mężczyznami w wieku 16–25 lat. Mężczyźni byli prawdopodobnie ofiarami masakry w dniu św. Brykcjusza, która miała miejsce 13 listopada 1002 roku. Gdy król Anglików Ethelred II Bezradny dowiedział się o planowanym zamachu na jego życie, nakazał zabić wszystkich Duńczyków w Anglii. Mężczyzna spokrewniony z rolnikiem pochowanym na Fioni zginął od kilkunastu ran kłutych. Zmarł od wielu ran zadanych różnymi rodzajami broni, mówi Lasse Soerensen z Muzeum Narodowego. Eske Willerslev, słynny genetyk z Uniwersytetu w Kopenhadze, mówi, że badania genetyczne wykazały, iż obaj zmarli byli albo przyrodnimi braćmi, albo wujem i siostrzeńcem lub bratankiem. Mogli żyć w tym samym czasie lub mogło dzielić ich pokolenie. Trudno powiedzieć, czy żyli jednocześnie czy dzielił ich czas, być może generacja. W ich pochówkach nie znaleźliśmy materiału, który pozwoliłby na precyzyjne datowanie, mówią autorzy badań. Największym osiągnięciem jest fakt zauważenia pokrewieństwa między ludźmi pochowanymi w tak odległych od siebie miejscach. Dzięki najnowszym technikom badania DNA oraz izotopów strontu, zyskujemy możliwość badania ruchów ludności na przestrzeni setek lat. Badania, w ramach których zauważono pokrewieństwo pomiędzy 50-letnim wikingiem pochowanym w Danii, a 20-latkiem zabitym na polecenie angielskiego króla, zostały przeprowadzone w 2020 roku. Zsekwencjonowano wówczas DNA 442 osób żyjących w Europie Północnej od epoki brązu po średniowiecze, a ich genomy porównano z ponad 4000 ludzi, których DNA było znane z wcześniejszych badań. Znaleziono wówczas kilkanaście przypadków spokrewnionych ze sobą osób, w tym dwóch wspomnianych wikingów. « powrót do artykułu
  7. „Kajko i Kokosz: Szkoła latania” będzie prawdopodobnie pierwszym polskim komiksem wydanym w Danii. Tamtejszym czytelnikom zaprezentuje go Wydawnictwo Zoom, które w swoim 10-letnim dorobku ma ponad 500 tytułów. Skupia się ono głównie na rynku frankofońskim, chociaż nie stroni też od komiksów z innych krajów. W bieżącym roku wśród 60 premier będzie też „Kajko i Kokosz”. Tłumaczeniem jednego z najbardziej znanych polskich komiksów zajmuje się Rune Brandt Larsen. W przeszłości tłumaczył on m.in. cykl Sapkowskiego o wiedźminie. Nie będzie to jego jedyna przygoda z serią „Kajko og Kokosz”, gdyż na początku przyszłego roku Zoom wyda też „Na wczasach”. „Kajko i Kokosz” to dzieło Janusza Christy. Po raz pierwszy przygody obu wojów zostały opublikowane w 1972 roku w Wieczorze Wybrzeża. Niedługo potem Christa przeszedł do Świata Młodych. Prace nad serią kontynuował do 1990 roku, kiedy to przestał rysować ze względu na pogarszający się stan zdrowia. Od 2007 roku Wydawnictwo Egmont, za zgodą Christy, podjęło próbę reaktywacji serii. Wydano komiksy narysowane przez Christę oraz nowe przygody Kajka i Kokosza, innych autorów. „Kajko og Kokosz: Flyveskolen” zadebiutuje 1 października bieżącego roku. « powrót do artykułu
  8. Prefektura francuskiego departamentu Sekwany Nadmorskiej (Seine-Maritime), poinformowała, że w nocy z 7 na 8 kwietnia aparat pułapkowy najprawdopodobniej zarejestrował wilka. Specjaliści z Francuskiego Biura ds. Bioróżnorodności stwierdzili, że najprawdopodobniej to wilk europejski (Canis lupus lupus). Jeśli identyfikacja jest prawidłowa, mamy do czynienia z pierwszym od ponad 100 lat wilkiem zauważonym na północy Francji. Wilki to znani wędrowcy. Potrafią pokonywać naprawdę duże odległości. W USA pewna samica przeszła w ciągu dwóch lat 14 000 kilometrów pomiędzy Kalifornią a Oregonem. Tak więc obecność wilka w Normandii, chociaż jest miłą niespodzianką, nie jest czymś całkowicie niespodziewanym. Punktowa kolonizacja jest charakterystyczna dla wilków. Nowe terytorium może znajdować się o dziesiątki lub setki kilometrów od dotychczasowego, a pomiędzy nimi będą miejsca pozbawione wilków, które zostaną skolonizowane później, czytamy w oświadczeniu wydanym przez władze lokalne. Jesienią młode wilczki, które urodziły się wiosną, zajmują swoje miejsce w grupie, z której muszą odejść inne wilki. Te poszukują nowego terytorium, na którym się osiedlają. Z kolei wiosną niemal dorosłe wilki, które nie mogą rozmnażać się w ramach swojego stada, opuszczają je i wyruszają na poszukiwania partnerów, dodają specjaliści. W Europie zostały wytępione niemal wszystkie duże drapieżniki. Wilki pozostały tylko na skrawkach terenu we Włoszech, Hiszpanii i Europie Wschodniej. W końcu ludzie zaczęli je chronić. Mimo to myśliwi w całej Europie, w tym i w Polsce, nadal zabijają te drapieżniki. Jednocześnie narzekając, że brak dużych drapieżników doprowadził do nadmiernego rozrostu populacji ich ofiar. W 2018 roku przyrodnicy sfilmowali, jak duński myśliwy zabija pierwszą od 200 lat samicę wilka, która pojawiła się w Danii. Wilki wytępiono w Danii w 1813 roku. W roku 2012 pojawiły się tam 4 samce, a gdy po kilku latach dołączyła do nich samica, powstało pierwsze w Danii stado. Niestety, niedługo potem samica została zabita. Wilki pojawiły się we Francji w 1992 roku, gdy przeszły przez granicę z Włochami. Przez wiele lat trzymały się regionu alpejskiego, później zaczęły zapuszczać się poza góry. Teraz pierwszy z nich wybrał się aż do Normandii. Rodzi się tylko pytanie, czy i wilka z Sekwany Nadmorskiej nie spotka śmierć z ręki jakiegoś myśliwego. Na filmie poniżej możemy zobaczyć myśliwego, który zabija pierwszą w Danii samicę wilka   « powrót do artykułu
  9. Duński rząd kupił 4 ostatnie słonie, Ramboline, Larę, Djungę i Jenny, które występowały w tamtejszych cyrkach. Na ten cel wydano 11 mln koron, czyli ok. 1,6 mln dol. W Danii jedynymi zwierzętami, które mogą występować w cyrkach, są słonie, lwy morskie i zebry. Jak zaznacza Ministerstwo Rolnictwa i Rybołówstwa, wkrótce parlament ma się jednak zająć nowym prawem, które zakazywałoby występów jakichkolwiek dzikich zwierząt. Miałoby ono wejść w życie w przyszłym roku. Trzy słonie wykupiono z cyrku Arena, a czwarty pochodzi z cyrku Trapez. Zanim zostaną dla nich znalezione stałe domy, opiekuje się nimi organizacja Animal Protection Denmark. Do 30 września Ministerstwo czeka na aplikacje; zgłaszać się mogą wyłącznie ogrody zoologiczne i podobne instytucje. Warto przypomnieć, że jakiś czas temu berliński cyrk Roncalli zaczął wykorzystywać w swoich występach hologramy zwierząt. Spektakularne efekty są osiągane dzięki zamontowaniu specjalnych projektorów z nowoczesnymi obiektywami. « powrót do artykułu
  10. Chcąc nastawić ludzi na współpracę, warto z nimi pójść do restauracji, gdzie je się ze wspólnego naczynia. Prof. Ayelet Fishbach (Szkoła Biznesu Bootha, Uniwersytet w Chicago) i Kaitlin Woolley (dziś Uniwersytet Cornella), autorzy publikacji z pisma Psychological Science, zastanawiali się, czy sposób podawania i spożywania posiłku może sprzyjać współpracy. Dzielenie się naczyniami jest typowe m.in. dla kuchni chińskiej czy indyjskiej. Amerykanie dywagowali, że skoro obyczaj wymaga, by ludzie koordynowali swoje działania podczas jedzenia, może to później wpływać na zachowanie w czasie negocjacji. Podczas eksperymentu ochotników, którzy byli obcymi dla siebie ludźmi, łączono w pary. Zachęcano ich, by częstowali się chipsami i salsą. Połowie par dawano jedną miskę chipsów i jedną miskę sosu, a w pozostałych przypadkach każda osoba miała swój zestaw przekąskowy. Później następował etap negocjacyjny. Jedna osoba była losowana do odgrywania roli kierownictwa, a druga miała reprezentować związki zawodowe. Celem było ustalenie w ramach 22 rund negocjacyjnych akceptowalnej płacy; każda runda odpowiadała jednemu dniowi negocjacji, a 3. dnia miał się zaczynać kosztowny strajk. Koszty strajku narastały szybko dla obu stron, dając bodziec do prędkiego dochodzenia do akceptowalnego dla wszystkich rozwiązania. Zespoły dzielące miski potrzebowały średnio 9 dni strajku, by dojść do porozumienia. W zespołach z własnymi naczyniami średnia wynosiła 13 dni. Różnica z pozoru niewielka, ale dzięki skróceniu strajku o 4 dni strony sporu obniżały straty aż o 1,5 mln dol. Psycholodzy uważają, że tym, co wpłynęło na wynik, nie były wzajemne odczucia, ale skoordynowane jedzenie. Kiedy eksperyment powtórzono z przyjaciółmi i obcymi sobie ludźmi, znajomi oczywiście szybciej dochodzili do porozumienia, ale wspólne jedzenie miało znaczący wpływ na obie grupy. Stopień, do jakiego ludzie czuli, że współpracują w czasie jedzenia (dzieląc się nim, a nie rywalizując o ostatni kęs), przekładał na się na odczucia dot. współpracy w czasie fazy negocjacyjnej. « powrót do artykułu
×
×
  • Create New...