Skocz do zawartości
Forum Kopalni Wiedzy

Znajdź zawartość

Wyświetlanie wyników dla tagów ' świnia' .



Więcej opcji wyszukiwania

  • Wyszukaj za pomocą tagów

    Wpisz tagi, oddzielając je przecinkami.
  • Wyszukaj przy użyciu nazwy użytkownika

Typ zawartości


Forum

  • Nasza społeczność
    • Sprawy administracyjne i inne
    • Luźne gatki
  • Komentarze do wiadomości
    • Medycyna
    • Technologia
    • Psychologia
    • Zdrowie i uroda
    • Bezpieczeństwo IT
    • Nauki przyrodnicze
    • Astronomia i fizyka
    • Humanistyka
    • Ciekawostki
  • Artykuły
    • Artykuły
  • Inne
    • Wywiady
    • Książki

Szukaj wyników w...

Znajdź wyniki, które zawierają...


Data utworzenia

  • Od tej daty

    Do tej daty


Ostatnia aktualizacja

  • Od tej daty

    Do tej daty


Filtruj po ilości...

Dołączył

  • Od tej daty

    Do tej daty


Grupa podstawowa


Adres URL


Skype


ICQ


Jabber


MSN


AIM


Yahoo


Lokalizacja


Zainteresowania

Znaleziono 6 wyników

  1. University of Maryland Medical Center informuje o przeprowadzeniu pierwszego w historii udanego przeszczepu serca świni człowiekowi. Biorcą przeszczepu był 57-letni mężczyzna z terminalną chorobą serca, dla którego tego typu zabieg był jedyną opcją terapeutyczną. Po raz pierwszy w historii serce genetycznie zmodyfikowanej świni zostało przeszczepione człowiekowi i nie doszło do natychmiastowego odrzucenia. Mam wybór, albo umrzeć, albo poddać się temu przeszczepowi. Chcę żyć. Wiem, że to strzał na oślep, ale to moja jedyna szansa, mówił David Bennett na dzień przed zabiegiem. Mężczyzna był wielokrotnie hospitalizowany. FDA (Food and Drug Agency) wydała nadzwyczajną zgodę na przeprowadzenie zabiegu w ostatnim dniu ubiegłego roku. O zgodę taką można starać się w odniesieniu do eksperymentalnych produktów medycznych – w tym wypadku genetycznie zmodyfikowanego świńskiego serca – gdy ich wykorzystanie jest jedyną dostępną opcją u pacjenta z zagrażającą życiu chorobą. To przełomowy zabieg, który przybliża nas do momentu rozwiązania problemu z brakiem organów do przeszczepu. Po prostu nie ma tylu dawców z nadającymi się do przeszczepu sercami, by zaspokoić długą listę oczekujących, mówi główny operator profesor Bartley P. Griffith. Postępujemy bardzo ostrożnie, ale też jesteśmy pełni nadziei, że ten pierwszy w historii zabieg da w przyszłości szansę pacjentom. Profesor Griffith ściśle współpracował z profesorem Muhammadem M. Mohiuddinem, jednym z najlepszych na świecie specjalistów od przeszczepów organów zwierzęcych (ksenotransplantacji), który dołączył do University of Maryland przed pięcioma laty i wraz z prof. Griffinem stworzyli Cardiac Xenotransplantation Program. To kulminacja wieloletnich bardzo złożonych badań i doskonalenia techniki na zwierzętach, które przeżyły z organem obcego gatunku ponad 9 miesięcy. FDA wykorzystała nasze dane i dane na temat eksperymentalnej świni podczas procesu autoryzowania przeszczepu, mówi Mohiuddin. Ksenotransplantacje mogą uratować tysiące ludzi, ale wiążą się z ryzykiem wystąpienia niebezpiecznej reakcji układu odpornościowego biorcy. Może dojść do gwałtownego natychmiastowego odrzucenia i śmierci pacjenta. Pierwsze ksenotransplantacje były przeprowadzane już w latach 80. XX wieku, ale w dużej mierze porzucono je po słynnym przypadku Stephanie Fae Beauclair. Dziewczynka urodziła się ze śmiertelną wadą serca, przeszczepiono jej serce pawiana, jednak dziecko zmarło miesiąc później w wyniku reakcji układu odpornościowego. Od wielu jednak lat w kardiochirurgii z powodzeniem wykorzystuje się świńskie zastawki serca. Pan Bennett trafił do szpitala na sześć tygodni przed zabiegiem. Został wówczas podłączony do ECMO. Nie kwalifikował się do tradycyjnego przeszczepu, a z powodu arytmii nie mógł mieć wszczepionego sztucznego serca. Oprócz eksperymentalnej procedury pacjentowi podawany jest też, obok tradycyjnych środków, eksperymentalny lek zapobiegający odrzuceniu przeszczepu. « powrót do artykułu
  2. Stoimy na ramionach gigantów, powiedział podczas zakończonej niedawno konferencji prasowej doktor Robert Montgomery, autor pierwszego udanego przeszczepu organu od świni do człowieka, który nie został natychmiast odrzucony. Sukces zespołu z NYU Langone Health to niezwykle ważny krok na drodze do zapewnienia dostępności organów do przeszczepu. W czasie konferencji Montgomery zdradził nieco szczegółów, rzucając więcej światła na całą procedurę i jej przebieg. Operacja została przeprowadzona 25 września. Wtedy to pacjentce ze stwierdzoną śmiercią mózgową, która była podłączona do aparatury podtrzymującej funkcje życiowe, przeszczepiono nerkę genetycznie zmodyfikowanej świni. Jak mówi doktor Montgomery, nerka po przeszczepie zachowywała się tak, jak nerka przeszczepiona od żywego dawcy. Podjęła pracę w ciągu kilku minut, natychmiast wytwarzając mocz. Prawidłowo usuwała też kreatyninę z krwi pacjentki. Jej poziom spadł ze zbyt wysokiego 1,9 mg/dl do prawidłowego 0,8 mg/dl. Organ przymocowano do żył w górnej części nogi pacjentki i pozostawiono na zewnątrz, by lekarze mieli do niego łatwy dostęp. Co 12 godzin przeprowadzano biopsję, a wyniki kolejnych badań nie wykazały żadnych oznak odrzucenia nerki. Eksperyment zakończono po 54 godzinach. Przez cały czas nerka funkcjonowała i wyglądała prawidłowo. Rodzina zmarłej chciała, by była ona dawczynią organów. Okazało się jednak, że organy nie nadają się do przeszczepu. Dlatego też zaproponowano inną opcję – podarowanie całego ciała na potrzeby eksperymentalnej ksenotransplantacji. Panel etyczny, zatwierdzający całą procedurę, zalecił, by nie trwała ona dłużej niż 2–3 doby, gdyż tyle czasu trwa zwykle podtrzymywanie ciała, z którego pobierane są narządy. Przeszczepiona nerka pochodziła od genetycznie zmodyfikowanej świni, z organizmu której metodą knock-outu usunięto gen odpowiedzialny za obecność α–gal. To oligosacharyd obecny w tkance większości zwierząt nienaczelnych. Brakuje go natomiast u naczelnych, w tym i człowieka, które straciły gen GGTA1 w toku ewolucji. Jako że przeciwciała IgG, skierowane między innymi przeciwko α–gal, są najbardziej rozpowszechnionymi przeciwciałami w ludzkiej krwi, nasz układ odpornościowy łatwo rozpoznaje tkanki z α–gal i szybko na nie reaguje. Stąd np. u niektórych ludzi reakcja alergiczna na niektóre rodzaje mięsa. To właśnie obecność α–gal odpowiadała za dotychczasowe natychmiastowe odrzucanie świńskich organów przez organizm człowieka. Dodatkowo wraz z nerką przeszczepiono świńską grasicę, która odpowiedzialna jest za „edukowanie” układu odpornościowego. Miała ona „dopilnować” by nerka nie została zaatakowana przez organizm biorcy. Ponadto użyto też standardowych leków immunosupresyjnych. Wyniki eksperymentu dowodzą, że knock-out pojedynczego genu wystarcza, by – przynajmniej w krótkim terminie – zapewnić funkcjonowanie w organizmie człowieka organu przeszczepionego od świni. Profesor Montgomery nie potrafił odpowiedzieć na pytanie, czy dłużej utrzymywany w organizmie organ obcego gatunku nie zostałby zaatakowany. To będzie przedmiotem badań w przyszłości, ale obecność grasicy miała właśnie na celu zwiększenie szans na długoterminowe przyjęcie się przeszczepu. Podczas konferencji pojawiło się pytanie, dlaczego do przeszczepu nie użyto organów bliżej z nami spokrewnionych naczelnych. Profesor Montgomery przypomniał, że przed kilkudziesięciu laty prowadzono tego typu eksperymenty, jednak bez większych sukcesów. Dodał, że świnie łatwiej jest modyfikować genetycznie, szybciej rosną i dojrzewają, jest mniejsze ryzyko infekcji mikroorganizmami je atakującymi, a wielkość ich organów jest podobna do organów człowieka. Ponadto opinia publiczna znacznie lepiej zareaguje na ewentualne hodowanie na organy świń niż małp. Pojawiły się też obawy o ryzyko zarażenia biorcy świńskim retrowirusem. Profesor Montgomery uspokajał, że jest ono ekstremalnie niskie. Dotychczas, mimo iż ludziom przeszczepia się świńskie zastawki serca, nie stwierdzono takiego przypadku. Z pewnością więc korzyści z przeszczepu świńskiego organu znacząco przewyższają ewentualne – niezwykle małe – ryzyko przejścia świńskiego retrowirusa na człowieka. Zdaniem uczonego, w ciągu 1-2 lat zostanie przeprowadzona operacja przeszczepienia świńskiej nerki żywemu biorcy. Z czasem – uczony mówił tu o perspektywie 10 lat – powinna pojawić się możliwość przeszczepienia dowolnych narządów od świni do człowieka. Nerki świń i ludzi są najbardziej do siebie podobne. w drugiej kolejności przeszczepiane mogą być serca. Większy problem będą zaś stanowiły wątroby i płuca, gdyż te organy ludzi i świń już sporo różni. Profesor Montgomery zdradził też, że przeszczepy od zwierząt są jego marzeniem od dziesięcioleci. Od czasu, gdy w 1974 roku jego 50-letni wówczas ojciec nie został zakwalifikowany do przeszczepu serca, gdyż uznano, że jest zbyt stary. Uczony powiedział, że cała jego rodzina cierpi na wadę genetyczną, wywołującą poważne choroby serca. Jeden z jego braci zmarł z tego powodu, drugi przed 26 laty przeszedł przeszczep, a samemu uczonemu serce przeszczepiono przed 3 laty. « powrót do artykułu
  3. Amerykańskim lekarzom jako pierwszym na świecie udało się przeszczepić człowiekowi nerkę od genetycznie zmodyfikowanej świni bez natychmiastowego odrzucenia organu przez organizm biorcy. Co więcej, nerka działała prawidłowo. To olbrzymi krok naprzód, który w przyszłości może rozwiązać problem brakujących organów do transplantacji. Organ przeszczepiono pacjentce, u której stwierdzono śmierć mózgu i pojawiły się objawy dysfunkcji nerek. Kobieta była zarejestrowana jako dawczyni organów, gdy jednak okazało się, że nie nadają się one do przeszczepu, jej rodzina zgodziła się na przeprowadzenie eksperymentu przed odłączeniem krewnej od systemów podtrzymywania funkcji życiowych. Po przeszczepie, w czasie którego nerkę pozostawiono na zewnątrz ciała, by specjaliści mieli do niej dostęp, organ monitorowano przez 54 godziny. Następnie pacjentka została odłączona od aparatury. To olbrzymi przełom. Wielki krok naprzód, mówi specjalista transplantologii profesor Derry Seger z Wydziału Medycyny Uniwersytetu Johnsa Hopkinsa. Na razie wyniki eksperymentu nie zostały opublikowane w recenzowanym czasopiśmie, więc nie znamy wszystkich jego szczegółów. Wiemy, że nerka pochodziła od świni genetycznie zmodyfikowanej w ten sposób, by zminimalizować ryzyko odrzucenia przeszczepu. Jej tkanki nie zwierały molekuły, o której wiadomo, że wywołuje niemal natychmiastowe odrzucenie przeszczepu. Doktor Robert Montkomery, dyrektor N.Y.U. Langone Transplant Institute, który był głównym operatorem podczas przeprowadzonego we wrześniu zabiegu, powiedział, że nerkę przyłączono do naczyń krwionośnych górnej części nogi i niemal natychmiast podjęła ona prawidłową funkcję, wytwarzając mocz i kreatyninę. Uczony mówi, że skoro organi prawidłowo działał na zewnątrz ciała, to istnieje duże prawdopodobieństwo, że tak by było również po jego wszczepieniu do wnętrza organizmu. Poszło lepiej niż mógłbym się spodziewać. Wszystko wyglądało tak, jak standardowy przeszczep od żywego pacjenta. Bardzo wiele nerek od zmarłych pacjentów nie zaczyna funkcjonować od razu. Mijają dni lub tygodnie, zanim wystartują. Ta nerka podjęła pracę natychmiast, cieszy się uczony. Świnia imieniem GalSafe została wyhodowana przez Revivicor, jednostkę United Therapeutics Corp. W ubiegłym roku FDA zgodziła się na użycie jej jako źródła pożywienia dla ludzi z alergiami na mięso oraz jako potencjalne źródło organów. Biorąc pod uwagę fakt, że w samych tylko Stanach Zjednoczonych na przeszczepy różnych organów czeka obecnie ponad 100 000 osób oznacza to, że już w najbliższym czasie olbrzymia liczba zwierząt może być hodowana i zabijana na organy dla ludzi. To zaś wymaga rozwiązania kwestii etycznych dotyczących dobrostanu i wykorzystywania zwierząt. Tym bardziej, że – jak mówi profesor Montgomery, który sam jest osobą z przeszczepionym sercem, eksperymentalne przeszczepy świńskich nerek żywym biorcom mogłyby rozpocząć się już w ciągu roku lub dwóch. Wielu specjalistów ostrzega jednak przed zbytnim entuzjazmem. Przyznają, że to niezwykle ważny moment, jednak z pełną oceną wstrzymują się do publikacji pełnych wyników eksperymentu. Zauważają też, że nawet u dobrze dopasowanych osób może w długim terminie dochodzić do odrzucenia przeszczepu i nie trzeba do tego przekraczania bariery międzygatunkowej. « powrót do artykułu
  4. Dowody archeologiczne wskazują, że terytorium współczesnych Chin było wśród miejsc, gdzie człowiek najwcześniej udomowił świnie. Stało się to przed około 9000 lat. Nasze badania potwierdzają, że świńskie kości wykopane na stanowisku Jiahu w powiecie Wuyang w prowincji Henan liczą sobie 9000 lat i pochodzą od udomowionych świń, powiedział Yuan Jing, badacz z Instytutu Archeologii Chińskiej Akademii Nauk Społecznych. Szczątki udomowionych świń ze stanowiska Jiahu są w podobnym wieku do szczątków znalezionych w Turcji, co stawia je wśród najstarszych udomowionych świń na świecie, dodał. Zatem świnie, w przeciwieństwie do wprowadzonych z zewnątrz udomowionych krów, owiec, kóz, koni i kur, zostały udomowione na miejscu. Świnie z Jiahu mają kilka wyraźnych cech charakterystycznych udomowionych zwierząt, co pokazuje, że były udomowione już od pewnego czasu. Brakuje nam jednak dowodów archeologicznych starszych niż 9000 lat. Nie wiemy jeszcze, gdzie i kiedy zostały udomowione. Jako, że dzikie świnie są silne i niebezpieczne, można przypuszczać, że ludzie udomawiali schwytane przez siebie prosięta. Niewykluczone, że początkowo pełniły one rolę zwierząt domowych, spekuluje Yuan. Jako, że świnie rosną szybko i szybko się rozmnażają, a jednocześnie mają niezwykle zróżnicowaną dietę i mogą żywić się pozostałościami po tym, co jedli ludzie, mają wiele zalet w porównaniu z innymi zwierzętami. Obłaskawienie, wychowanie i rozmnażanie świń było jednym z ważnych dokonań starożytnych Chin. Dostarczyło to pewnego źródła mięsa, które wzmacniało ludzkie ciało i pozwoliło na rozrost populacji, wyjaśnia Yuan. To zaś przyczyniło się do rozwoju cywilizacji i postępu społecznego. « powrót do artykułu
  5. W ludzkich jelitach znaleziono największe ze znanych bakteriofagów, które okresowo dziesiątkują bakterie w naszym przewodzie pokarmowym. Jak donoszą naukowcy z Uniwersytetu Kalifornijskiego w Berkeley, te megafagi są 10-krotnie większe od przeciętnych bakteriofagów i 2-krotnie większe od największych znanych dotychczas fagów. Co interesujące, znaleziono je wyłącznie w jelitach osób, które stosują dietę odmienną od diety ludzi z Zachodu, jedzą dużo błonnika i mało tłuszczu. Megafagi znaleziono też w jelitach pawianów i świń, co pokazuje, że fagi, które mogą też zawierać geny mające wpływ na ludzkie zdrowie, mogą przemieszczać się pomiędzy ludźmi a zwierzętami. Niewykluczone zatem, że mogą też przenosić choroby. Wiemy, że fagi mogą przenosić geny powodujące choroby oraz geny antybiotykooporności. Przemieszczanie się megafagów i przemieszczenie się bakterii będących ich gospodarzami stwarza możliwość przenoszenia chorób pomiędzy ludźmi a zwierzętami. A megafagi zwiększają to ryzyko, mówi profesor Jill Banfield. Warto tutaj też wspomnieć, że większość biologów nie uważa wirusów za organizmy żywe. Odkrycie megafagów, które są  większe niż bakterie zaciera różnice pomiędzy tym, co ożywione a co nieożywione. Profesor Banfiled jest pionierem na polu sekwencjonowania metagenomicznego. To metoda pozwalająca na jednoczesne sekwencjonowanie wszystkich genów wszystkich organizmów występujących w danej próbce. Po sekwencjonowaniu odtwarza się genom każdego z organizmów, często okrywając przy tym nieznane mikroorganizmy. Pani Banfield i jej zespół prowadzili już sekwencjonowanie próbek wód kopalnianych, gejzerów, ludzkiego przewodu pokarmowego, głęboko położonych warstw skalnych, odkrywając przy tym olbrzymią liczbę nowych mikroorganizmów. Banfield odkryła megafagi analizując próbki z jelit mieszkańców Bangladeszu. Zawierający materiał genetyczny kapsyd megafagów ma średnicę aż 200-300 nanometrów. Dzięki technice CRISPR ujawniono też, że fragmenty kodu genetycznego megafagów znajdują się tylko u bakterii z rodzaju Prevotella, co sugeruje, że megafagi głównie na nich żerują. Prevotella rzadziej występuje u ludzi spożywających dietę zachodnią, bogatą w mięso, cukier i tłuszcze. Prevotella powoduje infekcje górnych dróg oddechowych oraz choroby przyzębia. Odkrycie megafagów, które na niej żerują, może przyczynić się do opracowania nowych metod leczenia. Pierwszego odkrycia megafagów dokonano u ludzi żyjących w Bangladeszu w regionie administracyjnym Laksham Upazila. Dlatego nazwano je fagami Lak. Następnych odkryć dokonano u przedstawicieli zbieracko-łowieckiego plemienia Hadza w Tanzanii, dwóch oddzielnych grup społecznych pawianów z Kenii oraz u świń z duńskich farm. Pomiędzy fagami Lak odkrytymi u świń i tymi u ludzi występuje bliższe pokrewieństwo, niż między fagami Lak znalezionymi u pawianów i ludzi. Jest więc dość prawdopodobne, że fagi te przemieszczają się pomiędzy różnymi gatunkami. Sądzimy, że fagi Lak dopiero niedawno dostały się do organizmów pawianów, gdyż są pawiany niemal nie wyrobiły sobie na nie oporności i są one wśród nich bardzo rozpowszechnione, mówi profesor Banfield. Fagi mogą przenosić geny kodujące wiele toksyn bakteryjnych, powodując, że u osób zarażonych występują poważniejsze objawy różnych chorób. Grupa Banfield chce zbadać, w jaki sposób fagi i ich bakteryjne ofiary zmieniają się w czasie i jak wpływa na nie dieta. U czterech osób, u których odkryto megafagi stwierdzono, że zarówno ilość fagów jak i bakterii Prevotella zmienia się w czasie. Wygląda na to, że dochodzi do okresowych wzrostów liczby fagów, co prowadzi co spadku populacji Prevotella, to z kolei powoduje spadek populacji fagów, co umożliwia odrodzenie się populacji bakterii. I cykl się powtarza. Duże genomy megafagów to obiecujące pole do badań. Te genomy są pełne protein, których funkcji nie znamy. Być może biorą one udział w procesach, o których nie mamy pojęcia. Możemy odkryć tam wiele nowych rzeczy. « powrót do artykułu
  6. Władze Indonezji obawiają się wzrostu zachorowań na odrę. W ostatnim czasie coraz więcej rodziców odmawia bowiem szczepienia swoich dzieci, a przyczyną jest ogłoszenie przez duchownych, że szczepionka jest „haram” – zakazana – gdyż zawiera elementy świni. Z tego też powodu miliony rodziców w tym największym islamskim kraju na świecie nie pozwoliły, by ich dzieci otrzymały szczepionkę. Jeszcze do niedawna w Indonezji używano miejscowo produkowanej szczepionki. Odsetek wyszczepień był bardzo niski, a w kraju odnotowywywano jeden z najwyższych na świecie odsetków zachorowań na odrę. W ubiegłym roku, w ramach realizacji planu WHO, która chce do 2020 roku uwolnić świat od odry i różyczki, rozpoczęto szczepienie za pomocą szczepionki MR (przeciwko odrze i różyczce) produkowanej przez indyjski Serum Institute. Indonezyjskie Ministerstwo Zdrowia rozpoczęło ambitny plan, chcąc zaszczepić 67 milionów dzieci w wieku od 9 miesięcy do 15 lat. Pierwszy etap planu, szczepienia na Jawie prowadzone w 2017 roku, odniósł sukces. Odsetek wyszczepień wyniósł tam 95%, a liczba przypadków odry i różyczki zmniejszyła się o ponad 90%. Gdy szykowano się do wdrożenia programu szczepień w całym kraju, pojawiły się problemy. Prowincjonalny oddział Indonezyjskiej Rady Ulemów z Wysp Riau, zwróciła uwagę, że szczepionka nie została zatwierdzona jako „halal” – dozwolone – przez centralę w Dżakarcie. Informacja szybko się rozpowszechniła i coraz więcej osób zaczęło odmawiać szczepień. W sierpniu Ministerstwo Zdrowia, chcąc ratować kampanię, zwróciło się do centrali Indonezyjskiej Rady Ulemów o wydanie fatwy stwierdzającej, że szczepionka jest halal. Jednak duchowni stwierdzili, że jest haram. Podobnie bowiem jak wiele innych szczepionek, jest ona produkowana przy użyciu komponentów pozyskanych ze świń. Enzym trypsyna pozwala na odseparowanie komórek, na których hodowane są wirusy używane w szczepionce, a pozyskiwana ze świńskiej skóry żelatyna używana jest w roli stabilizatora chroniącego wirusy podczas procesu liofilizacji. Jednocześnie jednak duchowni stwierdzili, że ze względu na dobro publiczne, rodzice mogą szczepić swoje dzieci. Eksperci, do których mamy zaufanie, wyjaśnili niebezpieczeństwa związane z brakiem szczepień, czytamy w oświadczeniu Rady Ulemów. Jednak rodzice i lokalni duchowni potraktowali opinię po swojemu. Dlatego też w żadnej z indonezyjskich prowincji nie powtórzono już sukcesu z Jawy. Na innych wyspach odsetek wyszczepień sięgnął tylko 68%. Gdzie indziej było jeszcze gorzej. Na przykład w prowincji Aceh, gdzie obowiązuje szariat, udało się zaszczepić jedynie 8% dzieci. Mimo,  że WHO optymistycznie patrzy na światową perspektywę wyeliminowania odry i różyczki, to sytuacja w Indonezji pozostaje trudna. Przedstawiciele organizacji oświadczyli, że opinia Rady Ulemów wywołała pewne zamieszanie, jednak w rzeczywistości duchowni poparli szczepienia. Odra to poważna choroba. Może powodować ślepotę, głuchotę, uszkodzenie mózgu, drgawki i śmierć. Aby cała populacja zyskała oporność konieczne jest osiągnięcie wyszczepień na poziomie 95%. Dla różyczki granica ta to 80%. Problem w tym, że obecnie nie ma gotowej alternatywy dla szczepionki MR. Żadna tego typu szczepionka nigdzie nie została uznana za halal. Szczepionka, którą wcześniej używano w Indonezji również nie była halal, jednak to nie było przyczyną odmowy szczepień. Arifianto Apin, muzułmanin i pediatra z Dżakarty, mówi, że pomóc może lepsze edukowanie. Zwraca uwagę, że w wielu muzułmańskich krajach żelatyna jest uznawana za halal, gdyż przeszła proces hydrolizy, która zgodnie z koncepcją istihalah, tak ją zmienia i oczyszcza, iż staje się ona dopuszczalna do użycia. Lekarz przypomina też, że w 2013 roku Islamska Rada Religijna w Singapurze uznała szczepionkę przeciwko rotawirusowi za halal, pomimo użycia w niej trypsyny. Duchowni stwierdzili bowiem, że enzym został oczyszczony poprzez jego rozcieńczenie i dodanie innych dopuszczalnych składników. Innym rozwiązaniem sytuacji byłoby stworzenie szczepionki bez świńskich komponentów. Indonezyjska państwowa firma Bio Farma chce rozpocząć prace nad szczepionką wykorzystującą żelatynę wołową. Jednak jej rozwój i testy kliniczne potrwają 6–10 lat. W tym czasie wiele osób zachoruje, a niektóre umrą, mimo iż można tego uniknąć, mówi Art Reingold, epidemiolog z Uniwersytetu Kalifornijskiego w Berkeley. WHO odcina się od sporów religijnych i nie wydaje zaleceń dotyczących rozwoju szczepionek halal. WHO współpracuje z władzami i producentami, by upewnić się, że szczepionki spełniają najwyższe standardy skuteczności i bezpieczeństwa. To jedyne kryteria, na podstawie których oceniamy szczepionki, mówi rzecznik prasowy organizacji. « powrót do artykułu
×
×
  • Dodaj nową pozycję...