Skocz do zawartości
Forum Kopalni Wiedzy

K4liber

Użytkownicy
  • Liczba zawartości

    40
  • Rejestracja

  • Ostatnia wizyta

  • Wygrane w rankingu

    2

Odpowiedzi dodane przez K4liber


  1. Przypomniało mi się, że kiedyś zamieścił tą rozkminę tutaj i chciałem tylko dodać, że nieśmiało robię krok w kierunku jej urzeczywistnienia. Zrobiłem witrynę, na której możecie sobie zobaczyć gdzie się aktualnie znajduję + historyczne dane: https://ucanthide.link/device/867085044077991 . Jak ktoś ma android'a, to może dołączyć do zabawy ;)


  2. Trochę widzę odlecieliśmy od tematu. Ogólnie założyłem ten temat na podstawie wizji przyszłości, gdzie wszystko jest jawne i nie ma prywatności. Kiedyś trafiłem na takie mądre stwierdzenie w stylu: wyobraź sobie najbardziej prawdopodobny scenariusz przyszłości i zacznij go urzeczywistniać swoim postępowaniem, co niejako przyczyni się do realizacji tego scenariusza. Stąd dwa pytanie do was:

    1. Czy w przyszłości nie będzie prywatności? (w sensie każdy będzie miał dostęp do każdej informacji o jaką poprosi, nie będzie prawa do prywatności, które już zanika, nie zawsze oficjalnie: https://www.geekweek.pl/news/2020-09-05/edward-snowden-mial-racje-sad-uznal-inwigilacje-nsa-za-nielegalna-i-niepotrzebna/

    2. Jeśli tak to kiedy prywatność zniknie z praw i potrzeb ludzkich?

    Pozwolę sobię pierwszy odpowiedzieć:

    1. Nie będzie. Optymalizacja ewolucji społeczeństwa jako jedności wyprze potrzeby prywatności.

    2. Z dzisiejszym postępem technologicznym może to być już w przyszłym wieku, zależne jest to jednak od istnienia prawa światowego gdzie państwa są w takich stosunkach do siebie, jak teraz województwa w Polsce czy stany USA.


  3. 30 minutes ago, Antylogik said:

     

    J. Agudo i C. Fyfe ("Reinforcement Learning for the N-Persons Iterated Prisoners' Dilemma", 2011) stworzyli model teoretyczny dla N-osobowego dylematu więźnia powtarzanego T razy. Taki model nie ma prostego rozwiązania, zależy od przyjętych parametrów. Jednak ich symulacje pozwalają na wyciągnięcie konkretnego wniosku:

     

     

    722148060_2020-08-2611_57_12-ReinforcementLearningfortheN-PersonsIteratedPrisonersDilemma.thumb.png.dc405a36aa11d135365ef9ab4141a1aa.png

    Przebieg wykresu zależy od przyjętego prawdopodobieństwa subiektywnego graczy czy dana strategia (Konkurować / Współpracować) jest optymalna. Przy małym N (3-10) odsetek współpracujących jest największy (35-70%). Potem im większe N, tym mniejsza skłonność do współpracy. Przy niewielkiej pewności co do swojej bieżącej strategii, gracze są bardziej skłonni do aktualizowania strategii i traktują horyzont T bardziej jak nieskończony, stąd wyższy odsetek kooperujących (wykres niebieski). Przy dużej pewności, na odwrót. Zakładając, że ludzie są niepewni przyszłości, powinniśmy patrzeć na niebieską linię: w grupie do 30 osób 15 z nich (max 50%) będzie współpracować z resztą, czyli druga połowa będzie konkurować. Przy większym N odsetek spada poniżej 50%.

    Ta gra jednak dotyczy działań, gdzie panuje ryzyko. W przypadku dóbr publicznych, gdzie umową między stronami jest zapisane prawo, pewność jest znacznie większa. Wobec tego będzie też większa skłonność do konkurowania. W tym kontekście można mówić o tragedii wspólnego.

    Dzięki za ciekawą pracę. Z tym, że informacja to nie jest zasób skończony, ona tylko prowadzi do uzyskania zasobów skończonych. Jeśli walczymy o ograniczone zasoby to nie opłaca się być maksymalnie otwartym, bo dzielenie się każdą informacją pomaga naszym rywalom. Taki wniosek mi się nasuwa: lim (debet zasobów -> 0) potrzebaPrywatnosci = 0 , czyli tak jak ktoś już wspomniał, pełna komunikacja (brak potrzeby prywatności) nastąpi dopiero jak żaden z elementów grupy (członków społeczeństwa) nie będzie miał debetu zasobów.


  4. 16 minutes ago, thikim said:

    Oczywiście ludzie nienawidzący ludzkości - bardzo chętnie pozbyli by się i postępu i prywatności. Prywatność można wręcz nazwać atrybutem postępu.

    Tak jak ja implikuje całkowite obalenie prywatności to ty skrajnie tymi słowami implikujesz niezbędność prywatności. Uważam, że blokowanie przepływu informacji spowodane istnieniem prywatności może spowolnić postęp. Chociaż warto by wyodrębnić dziedziny prywatności, bo są dziedziny mało atrakcyjne informacyjnie jak i bardziej atrakcyjne informacyjnie dla społeczności i być może część z tych dziedzin prywatności na tym etapie ewolucji społeczeństwa jest nam na rękę, a część warto by wyeliminować.


  5. 2 hours ago, Antylogik said:

    Czyli znowu musimy wrócić do założeń. No to przypominamy dwie sprawy:

    A więc rozrasta się zespół i przez to nie znasz ludzi, bo nie możesz się ze wszystkimi komunikować. Nie możesz się komunikować i dopiero teraz można uzyskać dylemat więźnia w uproszczony sposób. Stąd powstaje druga kwestia:

    To oznacza, że po każdej rundzie są też niezależni. A skoro tak, to wcale nie jest takie pewne czy "uświadomią sobie, że współpraca im się najlepiej opłaca sumarycznie". W każdej niezależnej rundzie przecież lepiej zdradzać. Dlaczego więc po dodaniu miałoby być inaczej? Dla gier powtarzanych zdrada także jest równowagą. Jeżeli mamy N rund, to ostatnia będzie traktowana jak gra pojedyncza. A skoro tak, trzeba Konkurować/zdradzać. Skoro w N-tej trzeba zdradzać, to znaczy, że w N-1 też trzeba zdradzać, bo nawet gdybyśmy współpracowali, to w N-tej rundzie nie dostaniemy za to nagrody. Brak jakiejkolwiek nagrody w przyszłości oznacza, że przyszłość nie ma znaczenia, a zatem rundę N-1 należy traktować jak pojedynczą grę - czyli należy zdradzać. Skoro ta k, to w N-2 znowu będzie to samo i będziemy zdradzać. Cofając się do początku, dostaniemy ciąg rund ze zdradami. W każdej należy zdradzać.

    Dopiero niepewność ile gra będzie miała rund, doprowadzi prawdopodobnie do współpracy, ale to wynika z tego, że gracze w pewnym sensie przestają być niezależni i już coś wiedzą osobie. Mogą się nawzajem karać. Jeżeli nie wiem która runda będzie ostatnia, to jeżeli teraz zdradzę, to jeżeli będzie następna, to on mnie może ukarać, tzn. też zdradzić. Ale gdybym współpracował, wtedy mógłby mnie nagrodzić i też współpracować. A jeżeli byśmy obaj współpracowali w tej kolejnej rundzie, to bym dostał więcej niż gdybym zdradził. W ten sposób można wyjaśnić "altruizm" (cudzysłów bo oczywiście to pozorny altruizm).

    Tak jak pisałem wcześniej, ja gram w gre "Maksymalizujmy wspólny zysk", a ty "Maksymalizuję mój zysk". Dopóki ty będziesz grał w swoją grę, my będziemy tracić.

    2 hours ago, Antylogik said:

    Mieszasz dwie zupełnie różne rzeczy: prywatność informacji ze zdolnością do uzyskania i przyswojenia tych informacji.

    Twój świat to utopia, dlatego że zakładasz nieskończoną ilość wolnego czasu na poznawanie się, komunikację i przyswajanie informacji.

    W tym temacie chodzi mi tylko o prywatność informacji, dlatego piszę, że techniczne aspekty jej pozyskiwania i agregowania w tym temacie są nie istotne. Nie zakładam nieskończonej ilości wolnego czasu, być może obieram szerszą perspektywę czasową. Wszystko się kiedyś skończy.


  6. 2 minutes ago, Afordancja said:

    No mówię o innowacji, teraz opłaca się poświęcić N czasu i energii, na odkrycie czegoś i gdy uzyskamy przewagę zyskujemy np. 5N, gdy jednak musimy od razu oddać tę informację nie zyskujemy nic, zyskują oczywiście "wszyscy", więc ci którzy nie poświęcili N (pasożyty) wychodzą do przodu.

    Patrzymy z innej perspektywy. Ty patrzysz na zysk osobnika. Jeśli celem osobnika jest jak najwięcej zyskać dla siebie to nie opłaca mu się oddawać żadnych cennych informacji, masz rację. Ja patrzę z perspektywy minimalizowania funkcji straty dla konkretnego problemu (czyli można powiedzieć szukania najlepszego rozwiązania danego problemu). Jeśli celem jest jak najlepsze rozwiązanie, komunikacja jest bardzo istotne, a prywatność jest przeszkodą. Musielibyśmy mieć wspólne cele jako społeczeństwo np. dążenie do pokoju na świecie, automatyzacja pracy, rozwój technologiczny, zrozumienie wszechświata, żeby moja perspektywa była na pierwszym tle.

    No ale jak chcesz pozyskiwać te informacje? jak chcesz zapytać kowalskiego X o informację Y? zapytasz go a on musi Ci powiedzieć? co jeżeli zapyta Cię 1000 osób o tysiąc róznych informacji? Masz tracić czas?

    To wszystko da się zautomatyzować i wybrać najbardziej optymalne rozwiązanie. Istotne jest to, że nie ma żadnych danych prywatnych, a nie forma ich pozyskiwania.


  7. 2 minutes ago, Afordancja said:

    Mówiłem o pasożytnictwu w tworzeniu nowych informacji (użytecznych) czyli łatwiej w świecie całkowitej jawności.

    Nie rozumiem.

    2 minutes ago, Afordancja said:

    No musisz agregować jak chcesz mieć każdą informację. Jak sobie to inaczej wyobrażasz?

    Agreguje te, których potrzebuję.

    Np. Potrzebuję agregować informację o wymianie środków finansowych z kont polityków.

    Np. Potrzebuje lokalizację wszystkich telefonów na terenie Warszawy, żeby lepiej zoorgranizować transport publiczny.

    Np. Potrzebuję wiedzieć jaki masz tryb życia (co dokładnie robisz w ciągu dnia), bo też chce tak zdrowo wyglądać.

    Jeśli nie ma prywatności to mogę sobię agregować te dane.


  8. 5 minutes ago, Afordancja said:

    Nie ma znaczenia z czego chcesz korzystać a z czego nie, zbierać i tak trzeba skoro chcesz wszystkie.

    Tu nie chodzi o to, żeby jak najwięcej informacji agregować. Chodzi o to, żeby była łatwa możliwość agregacji/zdobycia każdej informacji. Np. jesli chce wiedzieć jaki masz rozmiar ptaszka, bo ma mi to pomóc w np. w przygotowaniu aplikacji do estymacji długości przyrodzenia na podstawie innych cech fizycznych to od ręki ta informacja powinna być dostępna. Przy okazji mi się taki film przypomniał, komedia, trochę w temacie, polecam: https://www.imdb.com/title/tt1058017/

    19 minutes ago, Antylogik said:

    Nie wiem czy lepszą, na pewną mniej ryzykowną. Chodzi o to, o czym już wcześniej pisałem - zaufanie, czy druga strona nie wykorzysta tych informacji przeciwko pierwszej stronie albo czy ich nie wykorzysta tylko dla siebie, a także niepewność czy druga strona będzie też dzielić się informacjami - może być przecież pasożytem. Wszystko to o czym mówisz może działać, gdy grupa jest nieduża - taka rodzina, która dzieli się wszystkim i nie traktuje jako prywatne. Gorzej, gdy zespół się rozrasta i nie znasz poszczególnych osób. Musiałbyś dokonać umowy między stronami, aby zmniejszyć ryzyko. Taka umowa musiałaby zawierać możliwość ukarania drugiej strony itp.

    Kapitał intelektualny można łatwo skopiować, jeżeli miałby każdy być jawny, to wystarczyło, że znalazłaby się jedna chińska firma, która by bez skrupułów wykorzystała te dane w ten sposób, że wyprzedziliby autora, zmonopolizowali rynek, a autor nie miałby grosza z tego. Co więcej społeczeństwo też by niewiele z tego miało, gdyby towar był drogo sprzedawany w pierwszych latach (w dodatku najpierw gdzieś za granicą). Potem oczywiście inne firmy by to kopiowały, cena by spadła, ponadto znowu któraś coś by ulepszyła itd. ale autor byłby na lodzie. Autor wiedząc o tym od początku, mógłby stracić motywację do realizacji pomysłu. Dlatego musi istnieć pewne optimum.

    Problem można rozwiązać metodą z teorii gier - to jest dylemat więźnia:

    https://pl.wikipedia.org/wiki/Dylemat_więźnia

    1862843402_2020-08-2415_25_00-DylematwiniaWikipediawolnaencyklopedia.png.dc1e629c4845d12fd7497f0f891cb750.png

    Pozornie wydaje się, że lepiej współpracować, bo strata społeczna będzie najmniejsza (to znaczy stracą tylko dwie jednostki, a nie całe społeczeństwo). Jednak taki wybór jest nieracjonalny, dopóki obie strony są niezależne od siebie. Jeżeli druga strona wybiera Współpracuj, wtedy, jeżeli ja wybiorę Współpracuj, wtedy ja stracę tylko 1/2 potencjalnego dochodu, a jeżeli wybieram Zdradzaj, wtedy nic nie stracę (w zasadzie powinien być zysk, bo wykorzystuję informacje od drugiej strony dla siebie). Jeżeli druga strona wybiera Zdradzaj, to jeżeli ja wybieram Współpracuj, wtedy tracę 10 potencjalnych dochodów, a jeśli wybieram Zdradzaj, wtedy tracę 5 potencjalnych dochodów. Ta gra jest bardzo znana, bo wynik jest paradoksalny: jeżeli druga strona wybiera współpracę, wtedy ja mniej stracę, jeżeli ją zdradzę, a jeżeli druga strona wybiera zdradę, wtedy ja mniej stracę jeżeli wybiorę zdradę. Czyli niezależnie od tego co druga strona wybierze, ja zawsze będę minimalizował funkcję straty, wybierając Zdradzaj.

    Ponieważ gra jest symetryczna, to to samo dotyczy drugiej strony. Sumarycznie będziemy więc obaj się zdradzać. To jest równowaga Nasha - to jest racjonalny wybór mimo że społecznie jest nieefektywny (brak optimum Pareta).

    Nie znaczy to oczywiście, że tak wygląda świat i że takie są wypłaty. Podałem przykład, kiedy nie opłaca się współpraca.

    Ponadto powyższy przykład dotyczy pojedynczej gry. W przypadku powtarzanych dylematów więźnia sytuacja się komplikuje, gdy liczba rozgrywek jest losowa, wtedy może się pojawić Współpraca jako równowaga. Dobrą strategią okazuje się "wet za wet" albo "wet za wet z wybaczaniem".

    Poza tym wszystkim temat jest złożony, bo powstaje jeszcze pytanie dlaczego niby rozwiązanie typu Współpracuj / Konkuruj ma być zero-jedynkowe? I nawet nie chodzi tu o prawdopodobieństwo wyboru, ale jego udział w całym projekcie. Zespoły mogą jednocześnie współpracować i konkurować ze sobą. Jedynie trzeba określić warunki współpracy i konkurencji. Weźmy np. media. One wzajemnie się reklamują, ale jednocześnie przecież tez konkurują o czytelnika, widza.

    Jeśli byłoby dwójka ludzi na świecie i mieli by pełną informację o kosztach i zyskach to po kilku grach i próbach by uświadomili sobie, że współpraca im się najlepiej opłaca sumarycznie. Jeśli byłoby więcej ludzi i miałbyś informację o każdej zdradzie, mógłbyś lepiej dobierać graczy współpracujących, którzy wspierają twój zoptymalizowany wybór współpracy. To właśnie brak komunikacji, pewnego sensu prywatność powoduje, że w tej grze zdrada jest optymalnym wyborem z subiektywnego punktu odniesienia każdego z graczy.

    19 minutes ago, Afordancja said:

    My też jesteśmy w klatce tak na prawdę tylko większej.
    Ponadto po co ponosić zwiększone koszty, aby "nic" nie zyskać? Tak wiem dla ogółu, ale mimo wszystko inna jest motywacja gdy my zyskujemy  a co innego gdy wszyscy po trochu.

    Ponadto pazożytnictwo

    Mamy 2 społeczeństwa  - podobne do naszego, pasożyty w dłuższej mecie nie są w stanie funkcjonować.

    Drugie utopijne gdzie pasożyty nie inwestują tylko czekają na wyniki pracy innych bo patrząc na wysiłek to lepiej poczekać aż ktoś wymyśli niż samemu "walczyć".

     

    Gdzie łatwiej żyć pasożytowi? W świecie z prywatnością czy bez niej?


  9. 3 minutes ago, Jajcenty said:

    Tak właśnie jest. Kiedy konkurują to przeszukują. Jak nie ma o co się bić (zysk: seks, władza, pieniądz) to nie ma ruchu. 

    A tu masz przybliżenie Twojej utopii: Eksperyment Calhouna. Śmierć z nudów.

     

    Myślę, że są też inne bodźce np. ciekawość, zapobieganie nudy, które pobudzają do działania.

    "Jedynym ograniczeniem była powierzchnia – klatka o podstawie kwadratu o bokach długości 2,7 metra i wysokości 1,4 mogła pomieścić maksymalnie 3840 osobników." Te myszki były w klatce, nie nazwał bym tego utopią.


  10. 13 minutes ago, Afordancja said:

    Analizę, można zacząć od analizy ekstremów, mamy A - zero informacji B- gdzieś pomiędzy C-wszystkie informacje.

    "A" - odpada jest niefektywne, zostaje B i C,

    Im bliżej C tym więcej informacji do przetworzenia i zmagazynowania i większy koszt czasowy  -Koszt1

    można przyjąć, że każda nowa informacja komuś pomaga i daje jakąś korzyść Zysk1

    można przyjąć, że każda nowa informacja o danej jednostce może dać pewną stratę danej jednostce. Koszt2

    czyli aby osiągnąć C dla każdej informacji koszt1 + koszt2 < Zysk1

    I teraz jeżeli ktoś ma małego ptaszka, i teraz wszyscy o tym będą wiedzieć inni będą się z niego śmiać i popełni samobójstwo, to koszt1 + koszt2 > Zysk1.

    I wg. mnie takich informacji można znaleźć wiele, w związku z tym C też odpada. To moja hipoteza.

    Ty bronisz C to udowodnij, że to, że powyższe jest opłacalne.

     

     

     

    Nie muszę korzystać ze wszystkich informacji, wybieram te które rozwiązują dany problem. Istotne jest to, że zawsze mam dostęp do każdej informacji, więc jeśli uważam, że ta informacja jest mi potrzebna do rozwiązania problemu to mam ją pod ręką i jest ona prawdziwa. Ten przykład z małym ptaszkiem to taki subquest w życiu pewnego człowieka. Robi swoje życiowe questy, ale też część energii zużywa na ukrywanie prawdy o swoim ptaszku. To, że ludzie mają takie subquesty wynika bardziej z tego, że istnieje prywatność, jakby nie istniała to każdy by wiedział i nikogo by to nie obchodziło. To jest też zabawne, że ludzie mają takie małe sekrety i dla nich chcą zachować prywatność, dzięki czemu sprytni ludzie mogą te możliwości prywatności wykorzystać w celu np. wykorzystywania innych. Tak jakby jeszcze mam dodatkowy koszt, że muszę robić ten subquest, który mi przynosi tylko straty.

    • Lubię to (+1) 1

  11. 2 hours ago, Antylogik said:

    Tak i to nie jest wróżenie z fusów, a jedynie analiza logiczno-ekonomiczna. Poczytaj moje komentarze w tym wątku, a zrozumiesz jeden z powodów, dla których odpowiedź jest twierdząca:

    Najbardziej ogólną przyczyną jest to, że ludzie konkurują między sobą,  a także działają pod wpływem emocji, np. chcą siebie zniszczyć.

    Czyli uważasz, że konkurencja i ukrywanie patentów jest lepszą wodą na młyn rozwoju niż otwartość i współpraca? Posłuże się alegorią, żeby uprościć zagadnienie. Powiedzmy, że rozwiązujemy problem znalezienia najmniejszej wartości funkcji straty. Różne zespoły zaczynają w różnych miejsach. Jeśli jeden zespół zrobi jakiś przełom to lepiej jest jemu nie publikować odkrycia by korzystać z zadawalającej wartości funkcji straty i być najlepszym na rynku czy opublikować co może wpłynąć na zmniejszenie wartości funkcji straty innych zespołów i strate pozycji lidera? Czy ważniejszy jest lider czy jak najmniejsza funkcja straty? Czy może uważasz, że nie wymieniajać ze sobą informacji zespoły są w stanie przeszukać szerszą przestrzeń możliwych rozwiązań i to jest istotny aspekt progresu?


  12. 2 hours ago, Afordancja said:

    Mowa służy do komunikacji a nie uzyskania jawności. Dla mnie genialne osiągnięcia to internet, komputery itp. i powstały one gdy nie było pełnej jawności.

    No ale dalej polecam, zacznijcie z kolegą od wspólnoty  jeżeli to taki raj to na pewno wielu będzie chciało (tutaj chyba nie za wielu bo widać dla nich to nie jest raj), stado 100 osobowe powinno być optymalne max 150. Wg. mnie spokojnie do zrealizowania nie wiem po co się bronić przed tym rajem.

    Wiem, że to tylko dywagacje i wróżenie z fusów, ale czy uważasz że umożliwienie każdemu dostępu do każdej informacji spowolniło by rozwój technologiczno-gospodarczy społeczeństwa?


  13. 4 hours ago, okragly said:

      jeśli potraktować spoleczeństwo jak jeden organizm z 38 mln komórek, to brak jawności całkowitej  to śmierć organizmu. Niejawny jest bodaj rak, działa podstępnie, udając normalna komórkę a w rzeczywistości pasożytuje na całym organizmie dobrze sie pasąc, tak i my mamy w społeczeństwie "raki" pasożytują na niejawności. Brońmy sie przed patoelitami wprowadzając całkowitą jawność (stopniowo).  Na początek jawność stawek, płac i PITów

    Oglądałeś wykłady Bruce Liptona? Kocham analogię ludzkiego organizmu i jego komórek do społeczeństwa i jego obywateli. Wiem, że nie istnieje potrzeba ciągłego "nagrywania" wszystkiego, żeby nasz organizm społeczny był zdrowy, ale istnieje potrzeba przepływu informacji, bez ukrywania czy tuszowania prawdy.


  14. 1 hour ago, darekp said:

    Brak prywatności w takim razie też. Po pierwsze trzeba by go zdefiniować (nie wiem, czy wszyscy zgadzają się z definicją prywatności z Wikipedii, a nawet jeśli, to i tak ta definicja jest mocno "nieostra" w wielu kwestiach). Po drugie nie wiadomo, jak go wprowadzić. Bo Świat Całkowitej Jawności pana Grabarczyka jest w praktyce niemożliwy do zrealizowania z tej prostej przyczyny, że trzyliterowe agencje wszystkich krajów nie dopuszczą, aby było ujawnione, co one robią. Więc da się co najwyżej "wytłumaczyć" społeczeństwu (aka "ciemnemu ludowi"), że jawność oczywiście tak, wprowadzamy, ale z wyłączeniem rządu, sejmu, policji, instytucji rządowych, wojska itp. A wtedy to już bliżej do pana Orwella niż do pana Grabarczyka.

    Albo państwa będą walczyć ze sobą cały czas, albo w końcu się zintegrują na poziomie podobnym do integracji województw w Polsce, czy stanów w USA. W drugim przypadku powstanie prawo globalne i wtedy jawność międzypaństwowa będzie łatwiejsza do realizacji.


  15. 4 hours ago, okragly said:

    zaczynamy od małej osady gdzie i tak wszyscy wszystko o sobie wiedzą, stopniowo powiększamy obszar, wprowadzając korekty, eksperyment z czasem obejmuje gminę, później kilka gmin, powiat itd.

    prawda (jawność) nas wyzwoli. Na pewno jawności sie boi mafia, patoelity. Zyskałoby społeczeństwo,  szybki rozwój,  np podpatrzyliby jak Kulczyk w 20 lat zgromadził 30 000 000 000 zł, kazdy by go naśladował, i wszyscy bylibyśmy milionerami. a tak zabral wiedze do grobu i zostaniemy biedni. Albo jakim śmiesznym byłby proboszcz nawolujący z ambony do wiernych uczciwości kiedy z nagrań widac co robi z taca, albo szef obniżający wypłatę pracownikom bo mamy kryzys, kiedy widac że kupil jacht za 3 mln

    o Tobie wiedzą wszystko właściciele internetu, nie wiem co masz jeszcze do ukrycia? czego sie boisz? Wyjrzyj przez okno, złapie cie 6 kamer. Na wzbudzaniu w tobie strachu polega władza patoelit, bój sie boga, on wszystko widzi

    Zgadzam się, ale ja bym zaczął od elementów prywatności, a nie elementów terytorialnych tzn. można zacząc od lokalizacji, majątku czy pulsu.


  16. 5 hours ago, Astro said:

    Osobiście sądzę, że jest groźniejsze, bo taki globalny eksperyment na całej ludzkości miałby zapewne nieodwracalne skutki, które trudno przewidzieć (pomimo nawet jak najlepszych intencji). Dobrymi intencjami całe piekło jest wybrukowane.

    Hitler też miał dobre intencje w swoim mniemaniu. Ale nie o intencjach tutaj tylko o rozwoju gospodarczo-społecznym tzn. czy świat jawności całkowitej by się do tego rozwoju przyczynił i jak bardzo jeśli tak.


  17. 8 hours ago, Astro said:

    Czyli jednak fanatyk...

    Mam nadzieję, że nie postulujesz, iż każdy będzie musiał być filmowany i w sieć wpuszczany? Na marginesie nie interesuje mnie z czym nie masz problemu, ale pamiętaj, że Twoja wizja może być problemem dla innych. Twoja wizja kompletnie mi nie pasuje. I teraz pytanie: co z tym zrobisz?

    Zdaję sobie sprawę, że to jest nie do pomyślenia dla większości ludzi, ale uważam, że benefity tego rozwiązania mają większą wartość niż problemy z tym związane. Być może uda się tymi benefitami przekonać dużą cześć osób, ale najlepiej by było gdyby wszystko było jawne. Dostałem sugestię obejrzenia filmu `The Circle` z Emma Watson. Ten film przedstawia tą wizję, trochę w hollywoodzkim stylu, co nieco go psuje, ale warto obejrzeć do końca, bo końcówka jest o tym, co tutaj rozważamy.


  18. 22 minutes ago, Astro said:

    No ale to Ty postulujesz JAWNOŚĆ CAŁKOWITĄ! Czyżbyś chciał jednak coś ukrywać?

     

    "Nie kręci mnie cewnikowanie, być może kogoś kręci i chciałby to obejrzeć." - inczej napiszę to co chciałem tym zdaniem przekazać: "Nie kręci mnie cewnikowanie i  nie chciałbym oglądać siebie czy kogoś przy tym zabiegu, ale to nie oznacza, że chciałbym to ukrywać i mógłbym umożliwić komuś oglądanie tego zabiegu, nie mam z tym problemu.

    9 minutes ago, Jajcenty said:

    No przynajmniej chce ukryć swoje cewnikowanie. Czyli utopista, ale nie fanatyk, że strawestuje słynny żart.

    Nie chce ukryć, raczej bym nie chciał tego oglądać, chociaż w sumie nigdy nie widziałem, a naukowe podejście, ciekawość świata i odpowiednie warunki środowiskowe w danej chwili mogłby wpłynąć na stan mojego mózgu, w taki sposób że bym to faktycznie obejrzał.


  19. 11 minutes ago, Astro said:

    Problemem nie jest jawność, tylko świadomość. Jeśli kręci Cię live session z Tobą w roli głównej przy cewnikowaniu, to ok. Mam prośbę tylko: rób to na własny rachunek.

    Nie wiem do końca czym jest świadomość, ale w moim intuicyjnym rozumowaniu świadomość koreluje z jawnością. Nie kręci mnie cewnikowanie, być może kogoś kręci i chciałby to obejrzeć.

     

    11 minutes ago, darekp said:

    W tej sprawie to chyba niestety bardziej Astro ma rację. "Ciemny lud" nie będzie się wysilał, żeby szukać materiałów źródłowych i je dokładnie analizować (co kto mówiąc coś w danym kontekście miał na myśli). Będzie korzystał z uproszczonego przekazu dostarczanego przez telewizję, portale społecznościowe, prasę itp. tak jak dzisiaj. A tym można manipulować i w jakimś sensie wszyscy manipulują, tzn. każde czasopismo, stacja telewizyjna itp. ma jakąś swoją "linię polityczną", na ogół dobrze wyczuwalną. Nagrany kamerą telewizyjną przebieg pracy dziennikarza wytwarzającego artykuł/program telewizyjny w sposób tendencyjny będzie wyglądał bardzo podobnie do nagrania dla dziennikarza starającego się pracować rzetelnie, nie mówiąc już o tym, że nawet ten rzetelny dziennikarz podlega ograniczeniom związanym z jego ograniczoną wiedzą, wyobrażeniami, poglądami itp. Znów wraca potrzeba bardzo szczegółowej analizy nagranych materiałów.

    A tym "ludem ciemnym" są zresztą (czy też bywają) nie tylko oglądacze wiadomej telewizji publicznej, ale też i czytelnicy Gazety Wyborczej i nawet my na KW też bywamy, bo przecież też nie wszystko jesteśmy sprawdzić u źródeł, też czasem polegamy na opiniach innych ludzi.

    Zgadza się, nikt nie jest w stanie zweryfikować każdej informacji, ale inna sprawa, że ludzie nie zawsze lubią słuchać prawdy. Jeśli jakieś konkretne media są znane z rzetelności, ludzie którzy lubią prawdę, będą z większym zaufaniem podchodzić do informacji tam podawanych. Większa ilość danych (rzetelnych, rzeczywistych) umożliwia tworzenie kontentów bliższych prawdzie.


  20. 1 hour ago, Astro said:

    Niestety, tak to (przynajmniej obecnie) nie działa. Obecnie nawet wiele kłamstw można łatwo (albo przy nieco większym wysiłku) zweryfikować, ale cóż z tego, skoro "ciemny lud" łyka to jak kura ziarno bez jakiejkolwiek (nie mówię już o głębszej) refleksji?

    Zgadza się, ale w świecie jawności całkowitej dużo trudniej by było propagować fałszywe informacje.

    24 minutes ago, cyjanobakteria said:

    Niczego w ten sposób nie rozwiążesz. Komunizm i inne utopie też działają, ale tylko na papierze. Żona Gierka prawdopodobnie nadużywała władzy męża, ale właśnie rząd wraz z opozycją, która akurat w tej kwestii nie oponowała, klepnął sobie 50-100% podwyżki i 18000+ dla pierwszej damy, która od teraz będzie mogła legalnie wydawać całkiem spore sumy na kiecki od Gucciego w Paryżu.

    W Chinach był niedawno przeprowadzony pilotażowy projekt AI, które bacznie monitorowało władzę na poziomie lokalnym i podobno było skuteczne do tego stopnia, że spotkało się to ze sprzeciwem władzy. Ciekawy projekt, poszukaj sobie info na ten temat. Jednak jest granica pomiędzy transparentnością a totalną inwigilacją. Politycy są w grupie zwiększonego ryzyka korupcji, ale też powinni mieć prywatność.

    To, że pensja polityków, czyli ludzi, którzy teoretycznie zarządzają krajem wzrasta to moim zdaniem jest OK, bo może jak bedą dostawać dobre pieniądze to i zmniejszy to troszkę korupcje. Tylko taka podwyżka powinna wchodzić od nowej kadencji tak (z przedwczesnym uprzedzeniem), żeby zachęcać młodych zdolnych do kandydowania, również wynagrodzeniem. Poczytam o tym projekcie w Chinach, dzięki za info.


  21. 14 minutes ago, okragly said:

      żona Gierka latała do Paryża na zakupy, to nie za bardzo prywatność

     

     

    bardzo dobry pomysł, tym sposobem możemy wymusić jawność patoelit ,

     

    oni o tobie wiedza wszystko, my o nich nic. Powinno być odwrotnie

    Według mnie, świat bez prywatności byłby światem bez kłamst tzn. nadal można by kłamać, ale łatwo by było zweryfikować każdą informację.

    • Pozytyw (+1) 1

  22. Poszukiwałem w sieci materiałów/osób, które mają podobne poglądy na temat możliwości przejścia społeczeństwa w dzisiejszej formie na społeczeństwo całkowicie otwarte, pozbawione prywatności i tak trafiłem na artykuł "Świat jawności całkowitej, czyli o roli prywatności w życiu społecznym" dr Pawła Grabarczyka (zachęcam do przeczytania artykułu i dołączenia do dyskusji jeśli temat opisany w tym poście Cię zainteresuje). Wiem, że większość ludzi nie wyobraża sobie tak otwartej formy społeczeństwa i żywi do niej osobiste obawy, ale uważam że jest to, jak wspomniał autor atykułu, forma "optymalizacji" społeczeństwa i prędzej czy później ewolucja społeczna do niej doprowadzi. W artykule jest opisany tylko teoretyczny obraz takiego społeczeństwa. Ja chciałbym wdrażać rozwiązania technologiczne, które ten obraz urzeczywistnią. Myślę, że można z tego zrobić duża instytucję i tworzyć rozwiązania, które są w stanie przyczynić się do większej integracji społecznej i rozwoju gospodarczego. Google jest instytucją, która ma ogrom naszych danych i posiada narzędzia do ich wykorzystywania. Np. Google Maps i ich zastosowanie przy automatycznym wybraniu trasy podróży, wykrywanie trzęsień ziemi (https://www.geekweek.pl/news/2020-08-13/google-wykorzysta-smartfony-z-androidem-do-wykrywania-trzesien-ziemi/), sprawdzanie kolejki w sklepach (na podstawie średnich czasów przebywania w sklepie i aktulanej ilości klientów). Problemem jest tutaj to, że te dane (których mogło by być znacznie więcej i mogłyby być bardziej różnorodne - pochodzące z różnych obszarów) posiada Google i to oni decydują co się z nimi dzieje, jeśli te dane byłyby publiczne, narzędzi optymalizujących życie społeczne mogłoby być więcej np. kierowaniem ruchem ulicznym w czasie rzeczywistym, lepsze rozkłady transportu publicznego czy przypadek z zupełnie innej beczki: analiza stylu życia i codziennych nawyków w ramach poprawy jakości życia i zdrowia poszczególnych jednostek (mając wszystkie dane o nas, lekarz w oparciu o swoją wiedzę i o dane o innych ludziach jest w stanie z dużo lepszą dokładnością stwierdzić jakie zmiany należy wprowadzić, aby uzyskać poprawę zdrowia). Nasuwa się pytanie czy ludzie są na gotowi i czy tego chcą, i czy wogóle warto się nad tym zastanawiać czy po prostu nie zacząć działać i małymi krokami wypierać prywatność ze społeczeństwa. Jest to zagadnienie globalne i pewnie istnieją osoby/organizacje na świecie, które w jakimś stopniu chciałyby lub nawet już pracują nad wdrożeniem takich narzędzi lub po prostu zajmują się analizą i "głoszeniem" idei braku prywatności.
     
    Co myślicie o całkowitym wyeliminowaniu prywatności? Czy znacie ludzi, którzy są tym tematem zainteresowani, być może w jakiś sposób w tym temacie działają (organizacje, forma społeczne, konkretne osoby)?
     
    Pozdrawiam i życzę miłego dnia ;)
    • Lubię to (+1) 1
    • Haha 1

  23. 19 minutes ago, Afordancja said:

    1. Fizyka kwantowa nie istnieje.

    Tzn. wszystkie zjawiska opisane przez fizykę kwantową nie zachodzą w taki sposób jaki zachodzą, więc zachodzą w jakiś inny konkretny? Nie musisz odpowiadać xd

    19 minutes ago, Afordancja said:

    I teraz podpasuj Twoją teorię do tego zjawiska, jak to się wszystko stało. Zobrazuj za pomocą Twojej koncepcji.

    Odwrócę kota ogonem i powiem, że obal moją teorię pokazując, że przy rozdzialaniu stanów "splątanych" - mają już konkretny stan i ten eksperyment bella jest wtedy niemożliwy. Narazie odpuszczam ten wątek, jak wpadnę na lepsze argumenty to wpadnę. Mam nadzieję, że jak wpadnę to moja teoria będzie obalona :)


  24. 1 minute ago, thikim said:

    A skąd to założenie wziąłeś? To już jest Twoje założenie - sprzeczne z innymi. Sam wywołujesz sprzeczność.

    My nie tyle zakładamy, że nie znamy, tylko poprostu nie znamy. Po co mielibyśmy mierzyć, jeśli znamy? Gdzie jest w tym sprzeczność?

    16 minutes ago, Afordancja said:

    Nie, ta gra polega tylko na pytanie jednego jedne raz. Nie kombinuj ;) 

    Takie są zasady. I teraz spróbuj zrobić to klasycznie :)

    Ja na takich zasadach, bym nie przystąpił do gry tzn. znając możliwe prawdopodobieństwa. Chyba, że bym się dał oszukać, że to są karty i faktycznie bym pytał obu pomocników. Ale to jest oszustwo.

    16 minutes ago, Afordancja said:

    Korzystając z klasycznych kart, jest wartość oczekiwana zero, czyli nie jest na przegranej pozycji.

    Zapomnij o pierwszej grze (to tylko pewna ilustracja), jest tylko druga gra, bez kwantów i z kwantami. (Jednego pytasz tylko jeden raz).

    Spróbuj bez kwantów zrobić to tak aby rozdający wygrał. Ja myślałem chyba z 15 minut i nic nie wymyśliłem :D 

    No wielce prawdopodobne, że nie da się tak zrobić, ale to są zupełnie różne gry. A w jaki sposób ten eksperyment obala moją teorię?

×
×
  • Dodaj nową pozycję...