Skocz do zawartości
Forum Kopalni Wiedzy

Alek

Użytkownicy
  • Liczba zawartości

    258
  • Rejestracja

  • Ostatnia wizyta

  • Wygrane w rankingu

    1

Ostatnia wygrana Alek w dniu 1 lipca 2012

Użytkownicy przyznają Alek punkty reputacji!

Reputacja

2 Neutralna

O Alek

  • Tytuł
    Sztygar

Informacje szczegółowe

  • Płeć
    Nie powiem
  1. Alek

    Skuteczny biomarker raka płuc w krwi

    Pośpiech Nie widzę opcji edycji tytułu.
  2. Wydaje mi się, że to jedna z ważniejszych informacji medycznych. Rak płuca zbiera największe żniwo wśród nowotworów. Wariant niedrobnokomórkowy odpowiada za ponad 80 % jego przypadków. Szykuje się metoda wczesnego wykrywania, która zmieni statystyki umieralności. Warto podkreślić, że nie wymaga naświetlania. http://www.sciencedaily.com/releases/2015/06/150603093722.htm
  3. A czy ktoś twierdzi, że są? Nie rozumiem tylko czemu bronione jest coś, co można poprawić. Jeśli, coś poprawić można to, to poprawić trzeba. Nie zapominajcie, że użytkownik ma zawsze rację i nie przekonujcie, że to się da zrobić. Nawet 30 sekund, to 30 sekund za dużo. Jeśli powodem niedodawania linków precyzyjnych jest obawa o zmianę lokalizacji w źródle, to można dać 2 linki lub jakość zmyślnie (w .js?) skonstruować link inteligentny, który w przypadku np. błędu 404, ale dopiero wtedy, przełącza na main page serwisu źródłowego.
  4. Oczywiście nie warto. Lepiej przejść do porządku nad zasadą źródłowości. Szkoda, że nie wpadłem na to przy pracy magisterskiej by zamiast wklepywać numer strony wpisać w przypis: "sprawdź se w spisie treści, albo se jakoś poszukaj, na pewno dasz radę". Np. poniższy artykuł jest niekonkretny. Nie wiadomo co tym eliksirem miałoby być. Nowy napój ze smerfojagód? http://kopalniawiedzy.pl/choroby-neurodegeneracyjne-mozgu-alzheimer-parkinson-polaczenia-neuronalne-estrogen-aromataza-Deepak-Srivastava-Northwestern-University-11870.html Wszedłem w link źródłowy. Nie znalazłem tego artykułu. W końcu przez słowa kluczowe odszukałem go, ale nie w waszym źródle, tylko gdzie indziej. Poradziłem sobie, ale to jest toporna robota. Moderator serwisu naukowego po źródła odsyła do słów kluczowych i wyszukiwarki ... O tempora, o mores!
  5. No tak, mogą się zdezaktualizować, a mogą się i nie zdezaktualizować. Czyli sposobem na ryzyko wystąpienia problemu jest uczynienie problemu pewnikiem. Hm, a może można byłoby kopiować obcojęzyczny lead artykułu i gdzieś go umieszczać. Można by link do podstrony z leadem w KW umieszczać obok linku do źródła. Inny wariant to podstrona z leadem jako coś w stylu ramki z wyszukiwarek obrazków w linku źródłowym. Po kliknięciu przechodziłoby się na stronę przypominającą ramkę z kopią fotki np. jak w Bingu. W tym przypadku w górnej części byłby lead, a w dolnej ramka ze stroną źródłową. W razie zmiany lokalizacji artykułu docelowego lead pozwoliłby na wyszukanie tekstu źródłowego wyszukiwarką.
  6. Proponuję by linki źródłowe prowadziły do konkretnego artykułu, a nie do głównych stron serwisów. Owszem sprawdzając aktualnego newsa, gdy klikniemy na główną stronę źródła możemy zazwyczaj łatwo dotrzeć do artykułu źródłowego. Gorzej jednak, gdy ktoś postanowi pokopać w archiwum kopalni. Wtedy taki link do głównej strony źródła nie pomaga w znalezieniu artykułu np. sprzed roku czy 2.
  7. Alek

    Klip jesieni

    Prawda, że słodkie?
  8. Nie żartuj, że cały świat pod pejczem stoi. My mięliśmy tempo niższe niż średnia światowa. Chcesz powiedzieć, że gdy rządził PiS i dynamika nasza była 39 na świecie a nie 87 jak w zeszłym roku, to nie było w innych krajach przemocy i wyzysku? Przemoc i wyzysk zresztą chyba nie prowadzą do wielkich sukcesów gospodarczych patrząc na to losy półwyspu koreańskiego.
  9. W debacie prezydenckiej kandydat Komorowski stwierdził: "Rząd przed kryzysem Polskę obronił. To są fakty niezaprzeczalne." Zirytowało mnie to do tego stopnia, że postanowiłem odszukać dane i napisać post. Sporządziłem ankietę, żeby każdy porównał rzeczywistość i ogólne wrażenie, jakie ma, gdy czyta niektóre gazety. Wrażenie przecież jest kreowane takie, że jesteśmy niemal "tygrysem kryzysu". Jak jest, proszę spojrzeć w linku: https://www.cia.gov/library/publications/the-world-factbook/rankorder/2003rank.html 87 miejsce na świecie za zeszły rok pod względem dynamiki wzrostu PKB. Rząd mówi, że jesteśmy zieloną wyspą w kryzysie, bo zmanipulował grupę odniesienia i prezentuje się tylko na tle krajów UE, które od dawna są w stagnacji, a sam kryzys niektóre z nich (choć nie wszystkie) zniosły tak samo źle jak my lub gorzej. Na tle świata Polska nie była niczym szczególnym i gdyby ktoś powiedział w Indiach (6,5 % wzrostu za zeszły rok) lub Chinach (8,7 % wzrostu) lub nawet w Uzbekistanie (6,7%), że my się chwalimy 1,7% wzrostem, to by go wyśmiano. Oni też to osiągnęli w czasie podobno światowego kryzysu (nawiasem mówiąc dziwny to światowy kryzys, w którym w połowie świata rozwój był jak w czasie boomu). Na tle osiągnięć gospodarczych, którymi tak chwalił się Komorowski, całkiem nieźle prezentuje się nawet nasza ... reprezentacja piłkarska, bo tu mamy "aż" 58 miejsce w rankingu FIFA W 2006 r. wzrost wyniósł 6,2 %, co było 39 wynikiem w świecie, a w 2007 wzrost jeszcze przyspieszył do 6,7 - licząc corocznie. Mizerny wzrost produkcji odnotowany w 2009 roku wynika przede wszystkim z dynamiki poprzednich okresów - niejako siłą rozpędu. Na to nałożył się czynnik w postaci własnej waluty. Nie jest to jednak zasługa rządu, bo on przecież chce wprowadzić Polskę do strefy euro bez względu na koszty. Słowacja, która wprowadziła euro z końcem 2008 roku, w 2009 r. zanotowała minus 4.70% choć startowała ze znakomitej dynamiki, bo w latach 2004-2008 roczny wzrost PKB na Słowacji wynosił średnio 7,4%. Oba kraje są w podobnym miejscu w Europie, w podobnej fazie po odejściu od półwiecznych rządów lewicowej dyktatury i obydwa eksportują głównie do Niemiec. Polsce korzystny kurs złotego zamortyzował uderzenie kryzysu i nasz eksport nadal był opłacalny. Słowacja sama sobie ten atut odebrała. Trzy lata temu, w I kwartale 2007 roku, PKB w Polsce zwiększał się w tempie słowackim, czyli 7,4%. Mimo braku słowackiego błędu z wprowadzeniem euro, bardzo szybko w Polsce utracono aż 5-6 punktów procentowych z dynamiki gospodarczej. Już to samo w sobie oznacza kryzys. Wiele krajów z bliższego i dalszego sąsiedztwa nie odnotowało w 2009 roku aż takiego załamania tempa wzrostu, ale spadając z niższych pułapów obsunęło się poniżej tej zaczarowanej zerowej kreski. Czy jeśli, na przykład Francja, miała tempo wzrostu w roku 2008 około + 2 proc. i rok później weszła w 2-procentową recesję, to kto zniósł kryzys lepiej? Przecież w tym przypadku utracono tylko cztery punkty z dynamiki, czyli mniej niż w Polsce. W tym roku spośród 25 krajów tzw. wyłaniających się rynków, dla których cotygodniowo szacunki przytacza "The Economist", tylko w czterech krajach z tej grupy tempo wzrostu jest mniejsze niż w Polsce, a aż w 20 większe! Według prognoz na przyszły rok też będziemy w ogonie. Tylko, że my wolimy porównywać się do krajów "Unii Stagnacji", a nie do krajów na dorobku, choć takim właśnie jesteśmy. Niemniej w tym roku po 3 latach rządów PO, rozwijamy się wolniej niż rozwinięte USA i Kanada, gdzie w tym roku spodziewać się można wzrostu PKB odpowiednio o 3,1 i 3 proc., jak i nieco uboższe kraje, na przykład Rosja (4,5 proc.) czy Malezja (5,4 proc.). O ile dla całego świata Międzynarodowy Fundusz Walutowy przewiduje wzrost na ten rok aż o 4,2 proc., to dla Polski prognozuje się marne 2,6 proc. Może nawet będzie ze 3%, jak chciałby rząd, ale to nie zmienia faktu, iż "zielona wyspa" czerwienieje i dystansuje się od świata, zamiast nadrabiać zaległości! Tak graficznie wyglądają perspektywy wzrostu naszego PKB wyliczone przez MFW: PKB to jedno, a to, co wyrabia rząd w kwestii zadłużenia, to drugie. Szacować można, że deficyt budżetowy (liczony zgodnie z kryteriami Maastricht) wyniesie w tym roku ok. 7 proc. PKB, a w przyszłym niewiele mniej. Jeśli Grecy zechcą zrealizować uzgodniony z UE plan dostosowawczy, to w przyszłym roku deficyt budżetowy (nie mylić z całością długu) w Polsce może być już większy niż w Grecji… Oto dane z ostatnich lat: Wyraźnie widać, jak słupek żwawo pikuje do góry pod rządami platformy w stosunku do rządów złego PiSu (jesień 2005 - jesień 2007). Każdy z nas jest winien ok. 20 tysięcy złotych, które za niego w sumie pożyczono (to akurat wszystkie rządy razem, ale ten rząd pożycza najśmielej). Zapożyczają nas na potęgę i robią dobrą minę. Warto, to rozpowszechnić na forach jeszcze przed ciszą wyborczą. Może część ludzi się wreszcie obudzi z letargu.
  10. Alek

    Rząd chce ocenzurować internet

    To ja zapytam przewrotnie, a dlaczego dziecięca pornografia jest zła? W latach 90 tych, gdy ZChN chciał zakazu pornografii, intelektualiści argumentowali, że lepiej jeśli potencjalny gwałciciel rozładuje się z pisemkiem niżby miał gwałcić. Teraz Ci sami zmienili argumentację o 180 stopni i żądają zakazu pornografii, ergo chcą, żeby pedofile gwałcili realne dzieci. Odnośnie ustawy za Heise Online: "Filtrowanie Internetu (Art. 179a pkt. 1) oznacza, że pewne strony stawałyby się niedostępne z dnia na dzień, bez wyroku sądu, decyzją urzędnika (Art. 179a pkt. 2). Uznaniowość decyzji urzędnika z pominięciem sądu na każdym etapie podejmowanych działań blokowania treści, oznacza także brak zapewnienia odpowiedniej procedury odwoławczej (Art. 179a pkt. 5,6,7,8). To narusza konstytucyjne zasady prawa do sądu i domniemania niewinności. Filtrowanie Internetu ogranicza wolność wypowiedzi bez wyroku sądowego. To narusza konstytucyjną zasadę wolności słowa. Filtrowanie Internetu oznacza, że jakaś instytucja musiałaby – znów, bez wyroku sądu – ingerować w komunikację pomiędzy komputerami użytkowników Sieci a serwerami domniemanych przestępców (Art 179a pkt 3). To narusza konstytucyjną zasadę tajemnicy korespondencji. I wreszcie, środki techniczne i finansowe, konieczne do wprowadzenia filtrowania Internetu, oraz zakres, w jakim wszyscy Obywatele Rzeczypospolitej Polskiej byliby nim dotknięci jest nieporównanie większy, niż środki finansowe i skutki dla Obywateli, jakie płyną z przeprowadzenia dochodzenia i doprowadzenia do zamknięcia serwisów domniemanych przestępców normalnym trybie postępowania prokuratorskiego i sądowego. To narusza konstytucyjną zasadę proporcjonalności. Brak ustawowej odpowiedzialności urzędników za podejmowane decyzje w kwestiach blokowania dostępu do miejsc w sieci Internet stwarza szerokie pole do nadużyć i braku staranności w podejmowanych przez nich decyzjach." Jestem przeciw cenzurze, bo cenzury nie może skontrolować opinia publiczna. Cenzor czy "filtrowacz" coś zamknie, bo mówi, że to złe, więc to znika, więc nie można skontrolować jakie jest to, czego nie wolno zobaczyć. Poza tym filtrowane miałby by być też strony faszystowskie, a słowo faszysta wśród pewnych kręgów funkcjonuje jako zwykła obelga. Faszystą jest ten, kto nie zgadza się z ich poglądami, zatem nie znaczy w zasadzie nic (lub znaczy wszystko cokolwiek kto chce). Polecam stronę: http://fasheiscool.blox.pl/html
×
×
  • Dodaj nową pozycję...