-
Liczba zawartości
519 -
Rejestracja
-
Ostatnia wizyta
-
Wygrane w rankingu
13
Odpowiedzi dodane przez Flaku
- Poprzednia
- 1
- 2
- 3
- 4
- 5
- 6
- 7
- Dalej
- Strona 2 z 21
-
-
Przekonanie, że głównym źródłem przewagi doświadczonego gracza nad nowicjuszem jest znajomość debiutów(otwarć) jest popularnym błędem. Dobry gracz potrafi po zdobyciu miażdżącej przewagi zamienić się kolorami z nowicjuszem i wciąż wygrać partię. W dodatku nie wiem jak owy wariant miałby zmniejszyć konieczność znajomości debiutów. Wciąż będą one ważne, tylko oczywiście inne. To trochę jakby pisać, że ciekawsze od szachów są warcaby, bo mistrz szachowy może w nie grać z szachowym nowicjuszem.
-
9 godzin temu, Antylogik napisał:Rozdzielenie to nie zawsze jest sensowne, np. tutaj Marks za Smithem mówi o właścicielu ziemi, na której pracować mają robotnicy. Można oczywiście rozpatrywać możliwość, że właściciel komuś wynajmuje ziemię, a sam pobiera profity z dzierżawy. Może jednak wynająć kierownika, który będzie sam zatrudniał robotników i zarządzał ich pracą. W zależności od prognozowanych zysków, właściciel będzie oczekiwał jakiegoś czynszu albo zysku. Od przychodów odejmuje wszystkie koszty, w tym pensje pracowników. Jeżeli sam będzie kierownikiem, to oczywiście koszt będzie jego osobistym przychodem, ale wtedy oddaje swoją pracę.
Rozdzielenie jest sensowne, bo jeśli jest to ta sama osoba, to i tak musi wcielić się w obie role i podejmować każdą decyzję którą podejmowałyby dwie osobne osoby. Właściciel ziemi także musi najpierw zdecydować, czy swoją ziemie ma uprawiać jego gospodarstwo, czy ma być wydzierżawiona komuś innemu, czy powinien ją sprzedać.
9 godzin temu, Antylogik napisał:Nie tylko czasowej, ale też stosunku do ryzyka. A to ryzyko może mieć różną naturę, zarówno odchylenie w dół, jak i niepewność długoterminowa oraz samo prawdopodobieństwo porażki. Dlatego zarobek właściciela nieodłącznie wiąże się z zarobkiem tego kierownika.
Ryzyko jest zmienną nie mającą wpływu na rozpatrywane zagadnienie. Gdy piszę o stopie zwro
6 godzin temu, Antylogik napisał:Skoro ktoś ma przewagę, to po co w ogóle dałeś kapitał temu bez przewagi? Właśnie o to chodzi, że inwestorzy nie wiedzą, bo nie mają wiedzy, kto jest lepszy. Dla nich to po prostu ryzyko. I z tego powodu wymagają dodatkowego zysku za to ryzyko. Ale to jest zupełnie inna kwestia niż tu omawiana, bo Marks w ogóle nie porusza tutaj problemu ryzyka. Innymi słowy teoretyzuje, zakładając, że wszyscy kapitaliści są mniej więcej równi, mają takie same zdolności i podejmują podobne ryzyko. Ty w ogóle nie rozumiesz w czym rzecz. Marks po prostu dokonuje tu logicznej analizy, że przy założeniu, że są ludzie są tak samo zdolni i podejmują identyczne ryzyko, wygrywa ten, kto ma większy kapitał, bo pomaga mu procent składany, a także efekt skali (spadek kosztów jednostkowych).
tu możesz to rozumieć jako zdyskontowaną o ryzyko stopę zwrotu. Natomiast preferencja czasowa jest czynnikiem sprawiającym, że w ogóle istnieje coś takiego jak stopa procentowa. Oczywiście piszę o naturalnej stopie procentowej, nie dzisiejszym systemie z bankami centralnymi sterującymi nią. Natomiast ryzyko w żaden sposób nie wiąże zarobku właściciela z zarobkiem kierownika.
9 godzin temu, Antylogik napisał:Nie zrozumiałeś w ogóle zdania. Nie chodziło o relację klient-pracownik, tylko właściciel-pracownik. Oczywiście, że jest między nimi walka tak jak między popytem a podażą,a arbitrem jest cena, tu wynagrodzenie. Wyjaśniłem to dokładnie, więc dziwię się w ogóle, że nie zrozumiałeś tego zdania.
To Ty nie zrozumiałeś mojego zdania, pomimo że wyraźnie napisałem o relacji z właścicielem kiosku, a nie jego pracownikiem. Handel to nie walka w której zwycięzcę wyłania arbiter w postaci ceny, tylko współpraca która przynosi korzyści obu stronom. Oczywiście mówimy o korzyściach w porównaniu do stanu w którym do transakcji nie dochodzi.
6 godzin temu, Antylogik napisał:Pewnie, że nie, od razu zwalnia.
Firma gdy jest na stracie stara się ją zniwelować. Jeśli Twoja praca w niej przynosi jej straty, to wyrówna to obniżając pensję lub zwalniając. W drugą stronę jeśli zatrudnienie Cię pomoże jej znów przynosić zyski, to zatrudni Cie lub podkupi od konkurencji zwiększając Twoją płacę. Wszystko zależy od tego jak użyteczny jesteś, nie od tego czy firma przynosi straty. W dodatku zwolnienie nie sprawia, że ponosisz stratę, tylko przestajesz współpracować. Wciąż nie ponosisz strat, do niczego nie dopłacasz. To, że kupowałem od Ciebie bułki przez 5 lat, a potem przestałem, nie oznacza, że przeze mnie ponosisz stratę. Tak samo w sytuacji gdy przed 5 lat Cie zatrudniałem i przestałem.
6 godzin temu, Antylogik napisał:koro ktoś ma przewagę, to po co w ogóle dałeś kapitał temu bez przewagi?
Bo zaoferował mi atrakcyjną stopę zwrotu. Nie muszę kroić z dużego tortu aby ukroić duży kawałek. W dodatku przewaga może zostać dopiero uzyskana dzięki temu kapitałowi
6 godzin temu, Antylogik napisał:le to jest zupełnie inna kwestia niż tu omawiana, bo Marks w ogóle nie porusza tutaj problemu ryzyka.
Więc nie wiem czemu Ty go poruszasz. Ryzyko nie jest istotne dla omawianego zagadnienia, więc możemy posługiwać się zdyskontowaną o ryzyko stopą zwrotu.
6 godzin temu, Antylogik napisał:zakładając, że wszyscy kapitaliści są mniej więcej równi, mają takie same zdolności i podejmują podobne ryzyko. Ty w ogóle nie rozumiesz w czym rzecz. Marks po prostu dokonuje tu logicznej analizy, że przy założeniu, że są ludzie są tak samo zdolni i podejmują identyczne ryzyko, wygrywa ten, kto ma większy kapitał, bo pomaga mu procent składany, a także efekt skali (spadek kosztów jednostkowych).
Właśnie po to potrzebne jest rozdzielenie roli właściciela kapitału od roli przedsiębiorcy, aby ocenić kto dostaje ile kasy. Podsumowując: gdy jeden przedsiębiorca różni się od drugiego tylko ilością kapitału, to ich wynagrodzenie jako przedsiębiorców będzie równe, ale różne będą odsetki kapitałowe. Ten, który ma mniej kapitału, w żaden sposób nie przegrywa, tzn jego działalność nie zaczyna przez to przynosić strat. To tak, jakby powiedzieć, że na lokatach ten, kto wpłaca 50k PLN przegrywa z tym, kto wpłaca 500k PLN.
-
Marks, jak każdy, czasem powiedział coś, co jest prawdą. Największy problem jest jednak w tym, że podstawa na której buduje swoją teorię jest fałszywa. Opierał się on na laborystycznej teorii wartości, która została w całości obalona i zastąpiona teorią użyteczności krańcowej. Z samego tego powodu większość jego tez można wyrzucić z marszu na śmietnik. W dodatku w celu lepszego zrozumienia tematu polecam rozdzielić rolę kapitalisty i przedsiębiorcy. Kapitalista to ktoś dostarczający kapitał, przedsiębiorca zarządza firmą. Często są to te same osoby, ale są rozdzielone, nas przykład gdy firma jest finansowana z kredytu. Wtedy kredytodawca jest kapitalistą, a właściciel firmy przedsiębiorcą. Rozdzielenie jest użyteczne, bo różna jest też natura zarobionych pieniędzy. Zysk kapitalisty wynika z oprocentowania, to jest z preferencji czasowej (wynagrodzenie za odłożenie konsumpcji na przyszłość i wypożyczenie kapitału), zarobek przedsiębiorcy wynika z umiejętności efektywnej alokacji zasobów. Nawet gdy to ta sama osoba, to ciągle musi podejmować decyzję za dwie role osobno, na przykład czy bardziej opłaca mu się inwestować pieniądze w swoją firmę, czy w coś innego.
CytatPłacę roboczą określa wroga walka między kapitalistą i robotnikiem. Niechybnym zwycięzcą kapitalista. Kapitalista może dłużej żyć bez robotnika niż robotnik bez kapitalisty.
Nie ma żadnej wrogiej walki pomiędzy kapitalistą i robotnikiem. Kapitalista i robotnik podejmują się współpracy, a nie wrogiej walki. Nie toczę wrogiej walki z właścicielką kiosku, gdy idę od niej kupić gazetę. Niechybnymi zwycięzcami tej współpracy są oboje. Gdyby nie byli, nie podejmowaliby się jej.
CytatGdy kapitalista osiąga zysk, robotnik niekoniecznie musi zyskiwać, natomiast straty dzieli on z kapitalistą nieuchronnie.
Bzdura. Strata polega na tym, że pomimo prowadzenia działalności i zaangażowania środków produkcji zamiast otrzymywać pieniądze, traci się je. Jeszcze nie słyszałem aby robotnicy zamiast otrzymywać wypłatę musieli dopłacać do tego, że pracują, a to by oznaczał podział strat z kapitalistą. Robotnik nie dzieli ani strat, ani zysków z kapitalistą. Zamiast tego oferuje swoje usługi na najlepszych warunkach jakie może na rynku znaleźć, a one są zależne od jego produktywności, która zależy od kompetencji. Przynajmniej w normalnej gospodarce, wiadomo że w budżetówce są różne patologie. Firma nie obniża pensji gdy jest na stracie. Firma obniża pensje, gdy pensja nawet po obniżce praca w tej firmie jest wciąż dla pracowników najlepszą opcją. W przeciwnym wypadku dostaje wypowiedzenia i zostaje bez pracowników, przynajmniej tych którzy są coś warci.
CytatDalej: ceny pracy są znacznie bardziej stałe niż ceny środków utrzymania. Często pozostają one wobec siebie w stosunku odwrotnym. W roku drogim płaca maleje wskutek zmniejszenia się popytu, rośnie zaś wskutek wzrostu cen środków utrzymania. A więc jedno równoważy drugie.
Sztywność cen zależy od umowy. Faktycznie, w dzisiejszych czasach ceny pracy są dużo bardziej sztywne niż środków utrzymania. Duża w tym "zasługa" wyznawców Marksa w stylu lewicowych partii politycznych walczących o "poczucie bezpieczeństwa i pewność zatrudnienia" a także związków zawodowych. Jeśli Marks chciałby te instytucje zaorać, to chętnie się do niego przyłączę. Coś mi jednak mówi, że jest odwrotnie.
18 godzin temu, Antylogik napisał:Tak. Inflacja wymusza do szukania innej pracy, co wiąże się z dodatkowymi kosztami (czasu, wysiłku, wydatków podróży). Kapitalista nie musi się nigdzie ruszać, wystarczy, że podniesie też cenę towaru i nie podnosić pensji pracownika. Zrównoważy stratę. Marx słusznie też zauważa, że gdy firma mniej zarabia, to obniża pensje, a gdy powiększa zyski, to nie podnosi ich pracownikom, a w każdym razie robi to z dużym oporem i opóźnieniem.
Nie wiem w jakim świecie żyjesz, ale zarządzanie firmą nie polega na podnoszeniu cen towarów i nie podnoszeniu pensji pracownikom. Inflacja jest szkodliwa, zgadzam się. Najczęściej napędzają ją programy socjalne i żądania organizacji pracowniczych. Najbardziej hardkorowi wolnorynkowcy są zwolennikami wzrostu wartości pieniądza wynikającego ze zwiększania produktywności. Natomiast w żadnym wypadku nie zmusza ona do szukania innej pracy. Zbyt niska płaca w stosunku do wartości pieniądza zachęca do poszukiwania nowej pracy, ale sama inflacja nie jest w stanie tego zrobić gdy przedsiębiorca jest czujny.
15 godzin temu, Antylogik napisał:Jako laik nic nie rozumiesz, więc nie kłóć się, tylko przyjmij do wiadomości, że mam rację. W ogóle nie zauważasz, że tracisz pieniądze. Co z tego, że gdzieś indziej tyle samo zyskujesz. To tylko kompensata straty. Biorąc pod uwagę podatki, jak VAT, jest z tego sama strata.
Nie ma żadnej rekompensaty straty. Wydając więcej pieniędzy tracisz nawet jeśli za całość ktoś kupi coś od Ciebie i nawet jeśli podatki wynoszą 0. Z prostego powodu. Jeśli chcesz aby te pieniądze do Ciebie wróciły, musisz oddać coś w zamian. Gdybyś ich nie wydał, miałbyś je i nie musiał oddawać niczego w zamian. Jako znawca myślałem, że znasz podstawy. Polecam poczytać Misesa zamiast Marksa. Tam jest opowieść o żebraku, który przyszedł do właściciela hotelu i próbował go przekonać, że zarobi on na przekazaniu pewnej sumy żebrakowi, bo żebrak zobowiązuje się do wydania całości tej kwoty w jego hotelu. Chyba nie muszę tłumaczyć, że właściciel hotelu byłby na tej operacji stratny, bo musiałby przygotować pokój dla żebraka itp?
Godzinę temu, Antylogik napisał:Zysk z kapitału
Prawdziwe, ale to słowa Adama Smitha.
Nie prawdziwe. Nie da się nagromadzić i odłożyć na zapas pracy, co najwyżej bogactwo(ekonomia) lub energię(fizyka). Twierdzenie to opiera się na laborystycznej teorii wartości której pisałem na początku. Smithowi można to wybaczyć, za jego czasów ekonomia praktycznie nie istniała i pionierzy często robią błędy, a przynajmniej popełniają nieścisłości.
Godzinę temu, Antylogik napisał:To co napisał jest prawdą - im większy mamy kapitał, tym większy mamy z niego zysk np. w postaci odsetek. Działa jak kula śnieżna procent składany. Zysk tworzy nowy kapitał, który może służyć do wygrywania z konkurencją poprzez monopolizację rynku, np. stać monopolistę na zaniżanie cen przez długi okres czasu, tak że konkurencji o małym kapitale nie opłaca się istnieć na tym rynku. Kiedy już monopolista wybije konkurencję, zaczyna odrabiać straty i zawyża ceny, co więcej - z nawiązką.
Faktem jest, że jeżeli mamy 3 równych kapitalistów, ale przypadkowo 1 z nich ma lekko większy kapitał, to już nieprzypadkowo będzie w stanie po paru latach zakumulować dużo większe zyski i dużo większy kapitał i stać się monopolistą.
Marks ma rację, że konkurencja wzmaga ten proces. Kapitalista wie, że jeśli przestanie zwiększać kapitał, to zaraz konkurencja go dogoni, a nie może na to pozwolić, bo jeśli przegoni go raz, to tak jak on sam wcześniej, zmonopolizuje rynek i go wybije.
Tak z ciekawości: obserwowałeś kiedyś jak faktycznie działa gospodarka? To działa całkiem odwrotnie i błąd wynika z braku rozróżnienia pomiędzy kapitalistą a przedsiębiorcą. Kapitał płynie do przedsiębiorstw, które są efektywniejsze. Jeśli firma z większym kapitałem jest zarządzania gorzej niż Twoja, a jedyną przewagę którą ma, to kapitał, to kapitał od niej odpłynie i przypłynie do Ciebie. Tak działają inwestorzy. Kompletnie nie interesuje ich, czy firma jako całość wygeneruje większe zyski niż Twoja, a jedynie jaki będą mieli procent zwrotu z inwestycji, więc dadzą Ci kapitał nawet jeśli ktoś inny zarobi nominalnie więcej niż Twoja firma.
CytatWielki kapitalista kupuje zawsze taniej niż drobny, ponieważ zakupuje masowo. Może więc bez straty sprzedawać taniej.
Zbyt daleko idące uogólnienie. Czasem tak, czasem nie.
1 godzinę temu, Antylogik napisał:Monopolista może także płacić wyższe stawki robotnikom, dzięki czemu ci najlepsi będą dla niego pracować (tak się dzieje w korporacjach), natomiast ci gorsi będą pracować u prywaciarzy, którzy będą im płacić najwyżej wynagrodzenie minimalne. Ponieważ monopolistę stać, będzie dawał lepsze warunki pracy robotnikom, dzięki czemu jeszcze bardziej ich przyciągnie do siebie. Ponieważ przyciąga najlepszych, to będzie miał też największy przychód z ich pracy (przykładowo - wysoka reputacja, gwarancje, wysoka jakość).
Marks nie zauważa jednak, że giganci mają jedną wadę - wolniej się ruszają. Panuje u nich biurokracja, formalności spowalniają procesy. W świecie, w którym liczy się szybkość obsługi i prawdziwy kontakt z klientem, nie zawsze gigant musi wygrywać. Jemu patrzą na ręce wielokrotnie częściej niż małym przedsiębiorcom, którzy czasami ryzykują i łamią prawo, np. pracy, dogadując się z pracownikami, licząc, że urzędy się nimi nie zajmują; są bardziej elastyczni. Ponadto swoje pomysły czy technologie mogą szybciej wdrażać, bez wymaganych prawnie formalności, ponieważ są w stanie więcej zaryzykować.
Dlatego zdanie Marksa o "każdego rodzaju przewadze" wielkiego kapitalisty jest fałszywe.
Pierwszy w miarę sensowny akapit, który napisałeś. Gigant zostaje gigantem tak długo jak taka forma organizacji w efektywny sposób organizuje produkcję i jest to mechanizm rynku regulujący wielkość organizacji. Dochodzi jeszcze jedna sprawa. Małą firmę założyć o wiele łatwiej niż dużą i gdy jeden mały konkurent zostanie zniszczony cenami dumpingowymi, kolejny jest już na horyzoncie i może się okazać, że aby zachować pozycję monopolisty gigant musi permanentnie ponosić stratę, co z natury rzeczy jest nieopłacalne.
- 3
-
Nie da się wprost zastąpić całkowicie eksperymentu przez AI. AI potrzebuje danych, a te mogą pochodzić jedynie z eksperymentów. Przewaga jest gdzie indziej, w rozpoznawaniu wzorców, czyli gdy mamy już sporą ilość wyników eksperymentów opierających się o jakąś cechę, AI jest w stanie przewidzieć wynik kolejnego, o ile nie dzieje się tam nic jeszcze nieznanego charakterystycznego tylko dla tego eksperymentu. Eksperyment zawsze będzie potrzebny aby iść dalej gdy dotrzemy do granic możliwości poznanych wzorców. Nikt jednak nie mówi, że AI nie może sama planować i przeprowadzać eksperymentów.
- 2
-
Z lepszego zrozumienia rzeczywistości trzeba się cieszyć. Poznanie nowych chorób to też pożyteczna wiedza.
-
8 minut temu, Krzychoo napisał:Ciekawe ilu pracowników zwolnią lub przeniosą to agencji aby zaoszczędzić te 300 milionów. Korporacjonizm pełną gębą.
Ciekawe kiedy luddyzm przestanie płynąć w żyłach społeczeństwa.
-
Jak dla mnie trochę naciągane, że ateizm daje zdrowie fizyczne. Jeśli tak, to pewnie dlatego, że ateiści są świadomi tego, że żadne duchy się nimi nie zaopiekują, więc bardziej dbają o siebie, ale ten sam efekt można uzyskać będąc dbającym o siebie religijnym. Stawiał bym raczej, że to kwestia genów i przeżyć, tzn jak ktoś Ci bliski umarł na raka, to po takim przeżyciu większa szansa, że zwrócisz się w kierunku irracjonalnych wizji świata, a jednocześnie większa szansa, że sam będziesz miał raka, bo często to był ktoś z rodziny.
-
Kości dinozaurów nie są artefaktami.
- 1
-
Czyli będzie trzeba płukać owoce przez kilka minut?
-
Ale to tą skorupę też można strzelać, czy tylko metal w środku? Bo jeśli tylko metal, to jak to ma pomóc w transporcie? Wszystko i tak zajmie tyle miejsca, co skorupa.
-
Coś mi tu nie pasuje. Wysoka temperatura, żelazo diament, prowadzenie długotrwałych eksperymentów. Przecież diament reaguje ze stalą już przy temperaturach skrawania. Dlatego nie obrabia się stali diamentem.
-
Żeby zrobić takie badania musiałbyś jeszcze rozsprzęgnąć od siebie religijność i poziom życia itp. tzn uwzględnić na ile religijność lub jej brak wpływa na te inne zmienne mające wpływ na efekt pandemii. W praktyce niewykonalne, jeśli zespoły by się za to wzięły, każdy otrzymałby inny wynik, przypadkowo skorelowany z poziomem religijności badaczy.
-
Jestem ciekawy w jaki sposób określono skalę cyfrowej mapy na 1:5000000. Czy jeśli ją obejrzę na ekranie telefonu, to też będzie miała taką skalę? Na ekranie w kinie? Przy innej rozdzielczości ekranu?
-
Chyba ktoś mnie tutaj źle zrozumiał. To, że coś zostanie pchnięte w dół/zatrzyma się w nierównościach powierzchni nie oznacza, że przestanie być luźnym odłamkiem zagrażającym przy lądowaniu.
-
Ale zdajesz sobie sprawę, że detonacja ponad warstwą luźnego(lub słabo przytwierdzonego materiału) może po prostu wbić kamienie w podłoże zamiast rozdmuchać na boki?
-
Brązowe karły nie są gwiazdami. to przerośnięte gazowe olbrzymy jak Jowisz o masie zbyt małej aby odpalić reakcję termojądrową.
Nie wiem czy jest sens mówić o wietrze w gwieździe. W przeciwieństwie do brązowych karłów w gwieździe z tego co wiem ruchy są chaotyczne, jak podczas gotowania, ale może jakiś lepszy spec od astronomii to potwierdzi.
Swoją drogą niezły paradoks, że przerośnięte olbrzymy nazywamy karłami.
-
Uznanie, że przestrzeń kosmiczną jest dobrem całej ludzkości jest sprzeczne z owocną współpracą. Aby osiągnąć owocną współpracę potrzebny jest rachunek ekonomiczny, a on stosuje się tylko i wyłącznie do dóbr, które zostały zawłaszczone.
-
Zgodzę się, ale to socjaldemokracja, a nie kapitalizm. Jest sporo doktryn kapitalistycznych, ale od stawiającej na stuprocentowe prawa patentowe wizji Państwa według Rand, po infoanarchistyczny anarchokapitalizm Rothbarda nie znam takiej, która by zabraniała rozdawać jedzenie za darmo, czy pozwalała ratować banki kosztem podatników. Nie podstawiamy słowa kapitalizm wszędzie. W kapitalizmie każda działalność jest równa i gdy firma nie przynosi zysków, to musi upaść. Nie ma państwowych gwarancji, więc każdy musi sam ocenić komu zaufać. To obecna socjaldemokracja ze swoją "troską o zwykłego człoweka" doprowadziła do patologii z bankami uspołeczniając ich straty aby jednostki które popełniły błąd nie ucierpiały.
-
Nie chodzi o zużycie, a o koszt, który trzeba ponieść aby zwiększyć moc obliczeniową. Można zbudować nowy superkomputer. A można też zaprząc do pracy istniejące pecety, które zużyją więcej energii, ale których nie trzeba budować, bo już są.
-
Chodziło mi o to, że energia nie jest jedynym kosztem. Sam sprzęt też kosztuje.
-
Myślę, że jeszcze jedna zaleta obliczeń rozproszonych nad superkomputerami nie została wspomniana. W obliczeniach rozproszonych infrastruktura jest. Komputery osobiste istnieją i są gotowe do obliczeń. Superkomputery zazwyczaj nie mają wolnych mocy obliczeniowych. Aby rozwiązać jakiś problem, trzeba albo zbudować nowy komputer, albo zrezygnować z rozwiązywania innych obliczeń, zaplanowanych dla obecnie istniejących superkomputerów. Przy takim ujęciu nie jest aż tak istotne gdzie obliczenia są bardziej wydajne. Jeśli problemy są rozwiązywane przez zarówno obliczenia rozproszone jak i superkomputery, to w tym samym czasie rozwiążemy ich więcej niż przy pomocy samych superkomputerów.
-
Jesteś pewny, że ta zależność jest proporcjonalna? Nie mam danych, z ciekawości pytam.
-
Może i lepszy, ale skoro ludzie i tak mają włączone komputery, to węgiel się spala. Paczki są małe, więc aż takiej energii do przesyłu nie potrzeba.
-
14 godzin temu, tempik napisał:Jesteście pewni że nie kopiecie komuś coinów?
Ja tam uniwersytetowi Stanforda wierzę. Tym bardziej, że to nie jest świeży projekt. Chłopakom w ciągu lat udało się osiągnąć parę sukcesów.
- Poprzednia
- 1
- 2
- 3
- 4
- 5
- 6
- 7
- Dalej
- Strona 2 z 21
Naukowiec z Politechniki Krakowskiej opracował nowy sposób rozgrywania partii szachowej - szachy diagonalne
w Ciekawostki
Napisano
Co ciekawe, na najwyższym poziomie tzn pomiędzy silnikami szachowymi partie gdzie zakazana jest roszada są o wiele ciekawsze, bo nie tak łatwo zadbać o bezpieczeństwo króla, więc ataki są dużo bardziej skuteczne. Przynajmniej tak było, gdy nauczyli grać w taką wersję szachów od zera AlphaZero.