Skocz do zawartości
Forum Kopalni Wiedzy

narkoleptyk

Użytkownicy
  • Liczba zawartości

    6
  • Rejestracja

  • Ostatnia wizyta

    nigdy

Reputacja

0 Neutralna

O narkoleptyk

  • Tytuł
    Fuks

Informacje szczegółowe

  • Płeć
    Nie powiem
  1. Przyznam, że sprytnie kombinujesz Tylko dlaczego Bóg miałby tworzyć sam sobie ograniczenia w postaci logiki? Skoro jest twórcą wszystkiego to i logiki. Odpowiedzieć można, że logika jest wcześniejsza, przed Bogiem, ale to wbrew założeniom o tym, iż to on jest stwórcą. (kto wówczas stworzył logikę) Druga droga to stwierdzenie, że skoro Bóg jest miłością to może też być logiką. A co tam, a jak ktoś spyta co to właściwie znaczy, to się wspomni o ograniczoności poznania i rozumienia człowieczego i po sprawie. Czyli dajemy odpowiedź która nie ma uzasadnienia i mocy wyjaśniającej. "Na początku było słowo, a słowo było u Boga i Bogiem było słowo [...]" - bez urazy ale to bełkot. Logos to zdaje się określenie ładu, jako przeciwieństwo chaosu. Wiele religii zaczyna wykład od stworzenia w chaosie który się porządkuje. Spytać należy czy starożytni nie potrafiący nawet opisać budowy układu słonecznego dosięgnęli wiedzy o Bogu i tak trafnie go opisali, czy też tworzyli ładnie brzmiące historie?
  2. Wciąż obracamy się wokół "wydaje mi się" i "ja to rozumiem tak a tak". To, że istnieje obiektywne dobro, że Bóg jest czystym rozumem, to tylko wygodne założenia. Trwała przecież w przeszłości dyskusja teologiczna, czy Bóg może łamać zasady logiki, czy mógłby stworzyć świat podlegający innej, może nawet sprzecznej logice itp. Z tego co wiem, problemu nie rozwiązano bo jest to niesprawdzalne, zatem nie może stanowić argumentu w dyskusji. Chcąc przy tym pozostać, możemy bawić się w stwierdzanie spójności takiej teologii, ale nic ponad to. Intelektualizm etyczny, no przepraszam, to naiwność. Już ciekawszym jest zmiana pytania z "co powinienem czynić" na "jaki powinienem być". Taka zmiana intuicji odpowiadałaby temu co pisałeś w poprzednich postach. Niestety w tym względzie księgi chrześcijańskie nie są do końca spójne i tak Dekalog mówi o konkretnych czynach, przykazanie miłości z Nowego Testamentu zaś o postawie. Wybierasz to co Tobie bardziej odpowiada i tworzysz własną teologię zapominając o niewygodnych fragmentach. Stajesz się autorem i jedynym wyznawcą swojej religii... ale to prawo agnostyka
  3. Jeśli dobrze rozumiem Twoje stanowisko to wszystko co robimy w imię dobra, pozostaje w zgodzie w wolą bożą, mimo, iż to rozumienie dobra między wyznawcami może się różnić. Bardzo anarchistyczne twierdzenie, wprowadzające ogromną dowolność zachowań. To w dialogach Sokratesa poruszono problem czy dobre jest coś, bo podoba się bogom czy podoba się bogom, bo jest dobre. Ty jak się wydaje znalazłeś trzecią drogę, dobre jest to co podoba się mi...
  4. mikroos - Nie twierdzę, że są to procesy świadome. Skoro mózg podzielony jest na różne obszary to tak jakby odpowiadały one za dane odmiennego rodzaju. Nie wyobrażam sobie, bym świadomie dał radę zaprząc do pracy dowolnie wybrany obszar, czyli niejako emulować dane innego rodzaju. Dlatego nowoczesne wykrywacze kłamstw mają opierać się na śledzeniu reakcji mózgu. Groteskowy - Mi osobiście podoba się taki pogląd na religię jaki tutaj pokazujesz. Niestety rodzi on poważne, jak sądzę komplikacje. Skoro każdy indywidualnie ma dopasować szczegóły ideologii do znanych ogólników, łatwo może dojść do sprzeczności w obrębie jednej grupy wyznaniowej. Przykład: wydaje mi się czynem dobrym skrócenie cierpień osobie terminalnie chorej (jeśli sama tego chce). Ktoś inny, również chcąc dobrze dla pacjenta, będzie w miarę możliwości jego życie i zarazem cierpienie przedłużał, a mnie oskarżał o próbę zabójstwa. Stąd moje wątpliwości czy jednak przedstawiciele jednej religii nie powinni mieć między sobą więcej zgodności, by się nie zdziwić jak wśród zbawionych znajdą się również ludzie których tutaj i teraz uznajemy za niegodnych? Przy takim postawieniu sprawy nie możemy stanowczo powiedzieć co jest dobre a co złe, tym samym kończą się nakazy i zakazy. Pozostaje jedynie zgodność z własnym sumieniem, które nie zawsze jest dobrym doradcą. Mocno zboczyłem z tematu, ale chciałem się wytłumaczyć z tego jakobym modzie antyreligijnej ulegał. Po prostu moje postrzeganie świata bardzo się różni, przez co rozważania religijne prowadzą mnie z reguły do absurdów "Tutaj nie ma niczego specyficznie religijnego." Nie zgodzę się, bo mowa w artykule o uprzywilejowanej roli Boga w umysłach ludzi. Pozdrawiam.
  5. Dzięki za odpowiedź Jednak pozostaje w moim odczuciu duża wątpliwość. Mianowicie, traktując obszary mózgu jako zbiory, otrzymalibyśmy zbiór A - obszar odpowiadający przekonaniom własnym, oraz zbiór B przekonania cudze. Zawartość zbiorów wymienia się wraz z moją zmianą poglądów, tj. przekonując się do nowego twierdzenia, przenoszę go z B do A, zaś poglądy które się przez to zdeaktualizowały przeskakują z A do B. Czyli każdy autorytet może przestać nim być, pod warunkiem, że ma stałe poglądy a moje się zmieniają. Bóg zaś miałby być autorytetem zawsze, niezależnie od zmienności moich poglądów. "Okazało się, że zmiany własnych przekonań wpływały na sądy dotyczące ideologii "wyznawanej" przez Stwórcę". Bardzo to podejrzane i widzi mi się, że obszar boski, nazwijmy to zbiorem C, byłby jedynie podzbiorem zbioru A, w pełni od niego zależnym, tak jakby Bóg nie miał własnego zdania.
  6. Groteskowy, naukowcy jeśli są rzetelni, są w stanie podważać autorytety. Stąd rewolucje w rodzaju rewolucji Newtona, który wychował się na poglądach Kartezjusza a które ostatecznie zwalczał i zwalczył. Jednocześnie rozumiem większe zaufanie w twierdzenia autorytetów naukowych, ponieważ autorytetami stają się ci których prace zostały obiektywnie potwierdzone. Przekonania religijne czy etyczne nie są obiektywne, więc każdy może sobie mówić co chce. Niech się spotka dwóch katolików po mszy a się okaże, że modlą się do dwóch różnych bogów, twórców dwóch różnych etyk.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...