Widzę, że niektórzy dopiero dochodzą do paradoksów demokracji. Załóżmy, że mamy partię X, która na prawdę chce dobrze dla kraju, ma plan. Żeby go zrealizować to musi wygrać wybory. Żeby wygrać wybory musi zrobić coś niedobrego dla kraju (populizm). Potem w 4 lata może podziałać, ale w tym czasie nie da się zmienić sposobu myślenia społeczeństwa (większość), więc przed następnymi wyborami znowu populizm. Taka smutna prawda. Żadna partia w Polsce po 89 nie wygrała wyborów na inteligentnych hasłach. Ci co próbowali nie przekroczyli progu. Ciężka sprawa... Żeby nie było, Polska nie jest tu jakimś wyjątkiem.