Zaloguj się, aby obserwować tę zawartość
Obserwujący
0
Prapraprzodek dinozaurów
dodany przez
KopalniaWiedzy.pl, w Nauki przyrodnicze
-
Podobna zawartość
-
przez KopalniaWiedzy.pl
Naukowcy z Uniwersytetu w Glasgow i Animal Health and Veterinary Laboratories Agency (AHVLA), agencji wykonawczej brytyjskiego Departamentu Środowiska, Żywności i Spraw Wiejskich, odkryli w Tanzanii nowy typ wirusa wścieklizny.
Wirus badano po zaatakowaniu w maju 2009 r. dziecka przez cywetę. Zajście miało miejsce w Serengeti, które od roku 2000 wskutek szczepienia psów wokół Parku Narodowego uchodziło za wolne od choroby. Próbki trafiły do Centralnego Laboratorium Weterynaryjnego w Dar es Salaam. Okazało się, że były one RABV-pozytywne. Dalsze testy genetyczne wykazały, że to nieznany typ wirusa, który jednak przypomina wirus wyizolowany od nietoperzy w rejonie kaukaskim.
Naukowcy sądzą, że nowy wirus pochodzi od nietoperzy i zakażenie międzygatunkowe cywet oraz innych gatunków ssaków jest stosunkowo rzadkie. Przyszłe studia mają określić zakres infekcji i ryzyko dla ludzkiego oraz zwierzęcego zdrowia.
Na razie nie wiadomo, czy ze względu na odnotowane rozbieżności dotychczasowe szczepionki sprawdzą się w odniesieniu do wirusa z Tanzanii. Niemal pewne jest jednak to, że opisywany incydent nie wiąże się z porażką projektu wycelowanego w psy, bo źródłem zakażenia wydaje się inna grupa zwierząt.
Ostatnie badania demonstrują, jakie możliwości zapewniają narzędzia genetyczne w zakresie ujawniania złożoności wirusów pojawiających się na styku dzika przyroda-człowiek - uważa prof. Sarah Cleaveland.
-
przez KopalniaWiedzy.pl
Na łamach pisma Nature grupa 27 naukowców zaprotestowała przeciwko budowie drogi przecinającej Park Narodowy Serengeti. Zaburzyłaby ona migrację gnu, wpływając tym samym na cały ekosystem. Szacunkowo pogłowie antylop zmalałoby z 1,3 mln do mniej niż 300 tys.
Specjaliści podkreślili, że masowe przemieszczanie się gnu to "największy zachowany system migracyjny na Ziemi" i zaproponowali alternatywną trasę wiodącą na południe od tanzańskiego parku. Naciski, by wybudować 50-kilometrowy odcinek drogi przez północną część Serengeti, gdzie żyje wiele gatunków zwierząt, w tym żyrafy, słonie, lwy czy likaony, wzmogły się w obliczu wyznaczonych na 31 października wyborów prezydenckich i parlamentarnych. Wg naukowców, innym powodem, dla którego szosa miałaby powstać, jest wzrost zainteresowania surowcami mineralnymi centralnej Afryki. Droga istnieje jednak w planach już od dawna, a jej pomysłodawcy chcieli, by prowadziła od Tanzanii, przez okolice Jeziora Wiktorii, Ugandę, Rwandę, Burundi, po Kongo.
W swoim apelu naukowcy przekonują, że wybudowanie odcinka przecinającego Park Narodowy Serengeti to de facto kopanie podcinanie skrzydeł lokalnej ekonomii. Migracja gnu przyciąga bowiem rzesze turystów, zapewniając ludziom pracę. Poza tym Tanzania uchodzi za lidera w dziedzinie ochrony przyrody, a takie posunięcie zniweczyłoby wieloletnie wysiłki biologów i ekologów.
-
przez KopalniaWiedzy.pl
Jedną z najskuteczniejszych metod zapobiegania chorobom zakaźnym jest monitorowanie kierunków podróży obywateli np. na lotniskach. W Afryce jednak, gdzie nadzór nad przemieszczaniem się ludności nie jest zbyt dobrze rozwinięty, konieczne jest poszukiwanie innych metod. Próbę rozwiązania tego problemu podjęli badacze z Uniwersytetu Florydzkiego, którzy do obserwacji zachowania mieszkańców wykorzystali dane operatorów telefonii komórkowej.
Przeprowadzenie studium było możliwe dzięki porozumieniu zawartemu pomiędzy jednym z operatorów komórkowych oraz zespołem dr. Andy'ego Tatema, geografa biorącego także udział w badaniach z zakresu epidemiologii. Na podstawie umowy firma zgodziła się na udostępnienie danych o 21 milionach połączeń wykonywanych na terenie Zanzibaru - autonomicznego regionu należącego do Tanzanii, cierpiącego w ostatnich latach z powodu epidemii malarii.
W trosce o prywatność abonentów ujawniona dokumentacja nie zawierała danych osobowych ani numerów telefonów, a jedynie dane o położeniu geograficznym dzwoniących osób oraz dacie i godzinie wykonania połączeń. Wystarczyło to jednak, by ustalić kierunki ludności Zanzibaru oraz możliwe źródła epidemii.
Jak się okazało, większość osób opuszczających Zanzibar odbywała krótkie podróże do Dar es Salaam - stolicy Tanzanii, miejsca o stosunkowo niskim odsetku osób chorych na malarię. Niewielka liczba mieszkańców autonomicznego regionu wyjeżdżała jednak na dłużej i przebywała w miejscach, w których ryzyko zakażenia jest znacznie większe. Zdaniem badaczy, właśnie te osoby powinny stać się obiektem szczególnego zainteresowania ze strony służby zdrowia.
Otoczenie opieką osób podróżujących do niebezpiecznych rejonów może znacząco ograniczyć ryzyko ukąszenia ich po powrocie przez komary przenoszące zarodźca malarii. Ponieważ choroba ta nie przenosi się bezpośrednio z człowieka na człowieka, eliminacja ukąszeń mogłaby pozwolić na szybkie uwolnienie mieszkańców Zanzibaru od zagrożenia lub przynajmniej na znaczne zmniejszenie liczby zachorowań.
-
przez KopalniaWiedzy.pl
Wyjce, uważane dotąd za wyłącznie roślinożerne, zostały przyłapane na gorącym uczynku: kamera utrwaliła ich wypad do kurnika, gdzie pożywiały się jajami (International Journal of Primatology).
Zachowanie wyewoluowało wśród wyjców czarnych (Alouatta caraya), żyjących w lesie w stanie Rio Grande do Sul w Brazylii. Choć uznaje się je za jedne z najlepiej poznanych małp Nowego Świata, nikt wcześniej nie widział, by jadły coś pochodzenia zwierzęcego. Były one zatem nawet nie tyle wegetarianami, co weganami.
Jak wyjaśnia jeden z członków zespołu dr Julio Bicca-Marques z Grupy Badań Prymatologicznych Pontifícia Universidade Católica do Rio Grande do Sul, typowe menu wyjców składa się owoców i liści, a także kwiatów, pączków, łodyg, kory czy szypułek. W literaturze przedmiotu nie ma żadnych wzmianek o pokarmach zwierzęcych. Wyjątkiem bywają stawonogi, np. chrząszcze, ale te są konsumowane przez przypadek razem ze zrywanymi liśćmi.
W 2005 r. Helissandra Prates, studentka doktora Marquesa, zaobserwowała dwa młode wyjce wylizujące coś w gnieździe gołębia w Estancia Casa Branca. Okazało się, że w środku leżało rozbite jajo. Niezbite dowody tkwiły w znalezionych później małpich odchodach. Dwa lata później Carina Muhle, inna studentka tego samego prymatologa, która jest zresztą współautorką jego najnowszego artykułu, także widziała wyjce jedzące ptasie jaja. Tym razem miało to miejsce w lesie Beco Xavier. Przez 8 miesięcy odnotowała 19 przypadków kradzieży jaj przez grupę składającą się z 5 osobników. Za każdym razem małpy zakradały się do kurnika. Choć wszystkie uczestniczyły we włamaniu i przeszukiwaniu, większość jaj zjadał jeden podrostek.
Naukowcy podejrzewają, że wyjce dostosowują swoją dietę do warunków środowiskowych, zwłaszcza gdy w słabo zróżnicowanym botanicznie sadzie czy lesie mieszka dużo małp. Jaja stanowią wtedy zastępcze źródło białek.
Dr Bicca-Marques i jego żona Claudia Calegaro-Marques, którzy pisali w 1989 r. pracę magisterską o wyjcach, byli chyba świadkami pojawienia się tego zachowania. Obserwowali wtedy kilkanaście Alouatta caraya. Co prawda nigdy nie jadły one jaj, ale czasem wyjmowały je z gniazd, oglądały ze wszystkich stron, a potem wkładały z powrotem.
-
przez KopalniaWiedzy.pl
W Tanzanii rozpoczęły się procesy 12 osób, które są oskarżone o zabicie w ciągu ostatnich 18 miesięcy ponad 40 albinosów i sprzedawanie rozczłonkowanych ciał znachorom. Ci sporządzali z ich wykorzystaniem specjalne mikstury, zapewniające zgodnie z tamtejszymi wierzeniami, przychylność losu i szybkie wzbogacenie.
Aresztowano kilkadziesiąt osób, ale na razie nikogo nie skazano. Klientami szamanów byli prości ludzie, np. rybak i górnicy, ale także biznesmen, który najwyraźniej liczył na "rozkręcenie" interesu. Organizacje zajmujące się ochroną praw człowieka nie mogą uwierzyć, że wymiar sprawiedliwości zareagował po tak długim czasie. Procesy odbywają się w miastach Shinyanga i Kahama.
Zabijano zarówno dzieci, jak i dorosłych. Napadano na nich w domach i podcinano gardła lub bito. Uważa się, że każda część ich ciała mogła kosztować nawet kilka tysięcy dolarów. Liczba ataków spadła w ostatnim czasie, ale albinosi z Tanzanii nadal żyją w strachu. Kraj ten jest ojczyzną ok. 17 tys. osób z bielactwem. Kiedy w tym rejonie Czarnego Lądu umiera ktoś z albinizmem, jego grób jest często zamurowywany, by zapobiec świętokradztwu i rabunkowi.
W maju identyczny proces rozpoczął się w Burundi. Przed sądem stanęło 11 mężczyzn. Niektórzy podejrzewają, że tamtejsi albinosi byli sprzedawani do Tanzanii.
-
-
Ostatnio przeglądający 0 użytkowników
Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.