Skocz do zawartości
Forum Kopalni Wiedzy
KopalniaWiedzy.pl

Rosjanie chcą kupić ICQ

Rekomendowane odpowiedzi

Rosyjska firma Digital Sky Technologies (DST) chce prawdopodobnie kupić komunikator ICQ. Z nieoficjalnych danych wynika, że Rosjanie oferują 200-250 milionów dolarów. Obecny właściciel komunikatora, AOL, zapłacił za niego 400 milionów dolarów w roku 1998.

Rosjanie są zainteresowani ICQ, gdyż jest to najpopularniejszy komunikator w ich kraju. Może się on pochwalić 8,4 milionami użytkowników.

Jeśli DST rzeczywiście kupi ICQ, będzie to kolejna duża tegoroczna transakcja tej firmy. W maju bieżącego roku przedsiębiorstwo zainwestowało 200 milionów dolarów w Facebooka.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się

  • Podobna zawartość

    • przez KopalniaWiedzy.pl
      Jak donosi New York Times, Facebook zebrał 450 milionów dolarów z banku Goldman Sachs oraz 50 milionów od rosyjskiej firmy Digital Sky Technologies. Wielkość inwestycji oznacza, że portal Zuckerberga został wyceniony na około 50 miliardów dolarów. Dla porównania, rynkowa wycena Google'a wynosi obecnie 190 miliiardów, Microsoftu 239 miliardów, a Apple'a - 296 miliardów.
      O dokładnej wycenie trudno mówić, gdyż Facebook nie jest notowany na giełdzie, nie wiadomo też, jakie są jego wyniki finansowe. Analitycy uważają jednak, że jest on dochodowy i może przynosić rocznie nawet 2 miliardy dolarów.
      Dla Digital Sky Technologies to już druga inwestycja w Facebooka. Poprzednio firma przeznaczyła na rozwój tego serwisu 500 milionów USD.
      Anonimowe osoby, które poinformowały prasę o inwestycji mówią, że Goldman chce umożliwić swoim klientom inwestowanie w Facebooka i dzięki wycenieniu portalu na 50 miliardów USD zebrać od swoich klientów 1,5 miliarda na inwestycje w firmę Zuckerberga. Goldman Sachs chce być dla nich pośrednikiem w inwestycjach. To spowoduje, że formalnie inwestorem będzie sam bank, co pozwoli ominąć przepisy Komisji Giełd (SEC), które przewidują, iż firma posiadająca ponad 499 inwestorów musi ujawniać swoje finanse.
      Od dłuższego już czasu działa rodzaj prywatnej giełdy, zwanej SecondMarket, na której sprzedawane są akcje firm internetowych. Z nieoficjalnych informacji dobiegających z tej giełdy wynika, że w ciągu roku wartość Facebooka wzrosła tam trzykrotnie, do 42,4 miliarda USD, a niektórzy inwestorzy kupili akcje w cenie, która wskazywałaby, iż Facebook wart jest 56 miliardów dolarów. Pojawienie się w gronie inwestorów Goldman Sachsa uwiarygadnia taką wycenę.
      Na wysokie notowania portalu ma również wpływ fakt, że w roku 2010 stał się on najchętniej odwiedzaną witryną w USA. Przegonił pod tym względem Google'a.
    • przez KopalniaWiedzy.pl
      The Wall Street Journal donosi, że AOL zastanawia się nad złożeniem oferty zakupu Yahoo!. Przed dwoma laty internetowego giganta chciał kupić Microsoft. Wówczas Yahoo! odmówiło i nie wyszło to tej firmie na dobre. Wciąż nie udało się jej bowiem poprawić swojej rynkowej pozycji.
      Obecnie przejęciem Yahoo! jest zainteresowany AOL, który jednak sam nie radzi sobie najlepiej. Ponadto rynkowa kapitalizacja tej firmy wynosi zaledwie około 2,7 miliarda dolarów, czyli kilkukrotnie mniej niż kapitalizacja Yahoo!, które jest wyceniane przez rynek na 20,6 miliarda USD. Dlatego też AOL nie będzie w stanie dokonać przejęcia samodzielnie. Przedstawiciele firmy świetnie zdają sobie z tego sprawę i prowadzą rozmowy z kilkoma funduszami private equity. Zainteresowanie Yahoo! wyraziły już Silver Lake Partners oraz Blackstone Group.
      Jeden z możliwych scenariuszy transakcji przewiduje odkupienie przez chińską Alibaba Group 40-procentowych udziałów, które w tej firmie ma Yahoo. Część zasobów Yahoo! mogłaby zostać wydzielona i sprzedana różnym firmom z sektora mediów i technologii. Pozostała część byłaby na tyle mała, że AOL i jego partnerzy byliby w stanie ją finansować. Nie wiadomo, czy tak okrojone Yahoo! pojawiłoby się na giełdzie.
      Wiadomo natomiast, że Jack Ma, szef Alibaba Group, wyraził już zainteresowanie odkupieniem wspomnianych udziałów. Ich wartość szacowana jest na około 10 miliardów dolarów.
      Jeśli dojdzie do jakiegoś rodzaju transakcji - a oprócz połączenia AOL z Yahoo! mówi się również o koalicji funduszy private equity z firmami z rynku mediów - to z pewnością Yahoo! zostanie sprzedane za znacznie niższą cenę, niż oferował Microsoft. Przypomnijmy, że ostateczna wycena koncernu z Redmond wyniosła 47,5 miliarda USD, co oznaczało, że za pojedynczą akcję oferuje on 33 dolary. Wczoraj na zamknięciu giełdy cena akcji Yahoo! wyniosła 15,25 USD, a już teraz są chętni, by zapłacić za nie 17,70 USD.
    • przez KopalniaWiedzy.pl
      Pomimo, że microsoftowy Bing to najmniej popularna z "Wielkiej Trójki" wyszukiwarek, okazuje się, że jest ona znacznie lepszym medium reklamowym, niż jej główni konkurenci - Yahoo! i Google. Jednak i tak całą "Wielką Trójkę" na głowę bije AOL.
      Firma Chitika dostarcza dane dotyczące efektywności wyszukiwarek jako medium reklamowego. Obecnie wyszukiwarki zarabiają nie na samym wyświetlaniu reklam, ale na kliknięciach w nie. Wskaźnikiem efektywności jest tutaj wartość CTR (click-through rate), która pokazuje, jaki procent wyświetleń reklamy kończy się kliknięciem.
      Z danych Chitiki wynika, że wartość ta dla Binga ciągle rośnie. W lipcu CTR wyszukiwarki Microsoftu był o 50% lepszy niż CTR Google'a. Obecnie jest ona aż o 77% lepsza. Jeszcze lepiej radzą sobie Ask (CTR o 79% wyższe niż Google'a) oraz AOL (154% lepiej).
      W okresie badanym przez Chitikę Google wyświetlił 113.332.938 reklam i zanotował 1.115.452 kliknięcia, co daje CTR na poziomie 0,98%. W tym samym czasie na 9.972.035 wyświetleń Yahoo! zanotowało 136.506 kliknięć (CTR 1,37%), Bing pokazał użytkownikom 7.741.724 reklam notując 134.536 kliknięć (CTR 1,74%). Rekordzistą pozostaje AOL z 42.597 kliknięciami na 1.706.858 wyświetleń z CTR 2,50%. Jak zauważył Daniel Ruby, dyrektor Chitiki, najbardziej cennym pod względem finansowym użytkownikiem jest osoba przekierowana właśnie z AOL.
    • przez KopalniaWiedzy.pl
      Psycholodzy twierdzą, że pop-upy powodują, że ludzie marnują czas nawet po ich zniknięciu. Choć przerywają wykonywane zadanie zaledwie na kilka sekund, mają potem kłopot ze zorientowaniem się, na czym skończyli i ponownym wdrożeniem się.
      Dr Helen Hodgetts i profesor Dylan Jones z Uniwersytetu w Cardiff postanowili ocenić koszty przerywania wyskakującymi okienkami, rozumiane jako czas potrzebny do ukończenia prostego 7-etapowego zadania komputerowego. Naukowcy zauważyli, że nawet jeśli pop-up powodował 5-sekundową zaledwie przerwę, ochotnicy potrzebowali więcej czasu niż zwykle, by dokończyć kolejny etap zadania, nad którym pracowali.
      Przerwa niweczy koncentrację na aktualnie wykonywanym zadaniu, musimy więc sobie przypomnieć, na czym stanęliśmy i co planowaliśmy zrobić potem, zanim przystąpimy do realizacji celów z pierwotną szybkością. Nasze wyniki sugerują, że nawet krótkie i pozbawione znaczenia (błahe) wiadomości w postaci wyskakujących na ekranie pop-upów mogą wpływać na wydajność, zwłaszcza biorąc pod uwagę częstotliwość, z jaką stykamy się z nimi w ciągu dnia pracy – wyjaśnia dr Hodgetts.
      Choć przymusowe zakłócenia powodowały jedynie kilkusekundowe opóźnienie wznowienia działania, należy pamiętać, że tak się działo w przypadku zadań uproszczonych na potrzeby eksperymentu. W bardziej realistycznych warunkach, np. biurowych, gdzie trzeba na nowo wydobyć o wiele więcej informacji, utrata koncentracji ma zapewne silniejszy wpływ na wydajność i osiągnięcia.
      Walijczycy odkryli też, że odroczenie przerywania, czyli zachowanie krótkiego odstępu między ostrzeżeniem o zakłóceniach i samym zakłócaniem redukuje czas, jaki tracimy potem na odnalezienie się. Najskuteczniejszy okazał się sygnał dźwiękowy, który pozwalał utrwalić sobie stan realizacji poruczonego zadania przed przeniesieniem uwagi na przerywnik. Dla odmiany ostrzeżenie migające na ekranie działało na badanych tak samo destruktywnie jak pop-up.
      Na podstawie uzyskanych wyników psycholodzy z Cardiff sformułowali wskazówki, jak projektować e-maile z powiadomieniami i pop-upy, by przeszkadzały w jak najmniejszym stopniu. Wg nich, powinny być małe i dyskretne, najlepiej nieruchome i znikające po chwili, jeśli się na nie nie zareaguje. Dzięki temu użytkownik komputera wie, że pojawiły się jakieś informacje, ale nie musi przerywać wykonywania aktualnego zadania. W tym celu warto wyłączyć komunikator bądź zmienić status/sygnaturę i odbierać wyłącznie e-maile o wysokim priorytecie.
    • przez KopalniaWiedzy.pl
      Upadła jedna z legend Internetu, firma CompuServe. Została ona zamknięta przez swojego właściciela - AOL - po 30 latach działalności w Sieci.
      CompuServe została założona w 1969 roku jako filia Golden United Life Insurance i miała zapewniać swojej firmie-matce obsługę informatyczną. W 1975 roku wydzielono ją jako osobne przedsiębiorstwo.
      Przygodę z Siecią rozpoczęła w 1978 roku, gdy zaoferowała klientom biznesowym e-mail i obsługę techniczną. To właśnie dzięki CompuServe wielu obecnych specjalistów najwyższej klasy mogło zapoznać się z działaniem sieci.
      W latach 80. i na początku 90. CompuServe przeżywało swój złoty wiek. Firma oferowała niezwykle popularne usługi pocztowe, czaty oraz fora. Była pierwszym przedsiębiorstwem, które - już w 1980 roku - uruchomiło czat, dając użytkownikom możliwość rozmowy w czasie rzeczywistym. Dzięki poczcie CompuServe możliwa była wymiana plików, a wiele osób uwolniło się w ten sposób od konieczności przenoszenia danych na wyjątkowo nieporęcznych dyskietkach formatu 5,25''.
      W roku 1991 CompuServe informowało, że jednocześnie z jej czatów korzysta pół miliona użytkowników, a w 1993 firma była największym na świecie providerem z 3 milionami zarejestrowanych klientów.
      Do powolnego upadku CompuServe przyczyniło się pojawienie takich firm jak wspomniany już AOL, który zwyciężył dzięki dobrej kampanii marketingowej oraz zaoferowaniu abonamentu w miejsce pobierania opłat za godzinę połączenia.
      AOL przejął CompuServe w 1997 roku i od tamtej pory rozpoczął się nieprzerwany upadek legendy Internetu. Tym bardziej, że coraz więcej firm zaczęło rezygnować z jej usług i zakładać własne witryny WWW.
      Jak mówią pierwsi użytkownicy CompuServe, firma wyprzedziła swoje czasy. Już w latach 80. oferowała takie usługi jak sklep internetowy, informacje o notowaniach giełdowych czy informacje pogodowe.
  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...