Skocz do zawartości
Forum Kopalni Wiedzy

Rekomendowane odpowiedzi

Hyptis crenata, roślina stosowana od wieków przez brazylijskich szamanów i dlatego zwana potocznie miętą brazylijską, radzi sobie z bólem równie dobrze, co Indometacyna, niesteroidowy lek przeciwzapalny. Wystarczy zaparzyć ją jak herbatę.

Pracami zespołu z Newcastle University kierowała Brazylijka z pochodzenia - Graciela Rocha. Sprawdzano, jak roślina z rodziny jasnotowatych działa na myszy. Obecnie naukowcy planują testy kliniczne na ludziach.

Odkąd jako gatunek pojawiliśmy się na Ziemi, zawsze szukaliśmy leków na różne dolegliwości w przyrodzie. Szacuje się, że na całym świecie do celów medycznych wykorzystuje się ponad 50 tys. roślin. Co więcej, w ponad połowie wszystkich przepisywanych leków wykorzystuje się związek chemiczny występujący naturalnie w roślinach. Gdy już okazało się, że Hyptis crenata jest równie skuteczna jak syntetyczny lek, trzeba jeszcze ustalić, na czym polega jej działanie.

By jak najdokładniej odtworzyć sposób postępowania z miętą brazylijską, ekipa z Newcastle przeprowadzała wywiady na miejscu, w Brazylii. Dzięki temu jasne stało się także to, jaką ilość specyfiku powinno się spożyć. Najpowszechniejszą metodą przyrządzania okazało się zaparzanie. A oto szczegółowa receptura: ususzone liście należy gotować przez pół godziny, a przed wypiciem ostudzić. Akademicy stwierdzili, że gdy herbatkę dawkowano tak jak szamani, jej działanie przeciwbólowe dorównywało Indometacynie.

Rocha pamięta smak H. crenata z dzieciństwa. Wbrew pozorom, nie ma on nic wspólnego z miętą i przypomina raczej gorzką szałwię.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Przydałoby mi się coś takiego - nie musiałbym zażywać NLPZ i szkodzić sobie na różne fajne części organizmu :/ Może ktoś wie czy jest to możliwe do zdobycia w naszym kraju ?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

ciekawe ...  mimo to twierdzę,że taki sposób ma swoje minusy. Lek przeciwbólowy dostarczany dożylnie/domięśniowo działa szybciej niż zażywany doustnie. Przy bólu często to ma znaczenie.

Wiele ziół przyrządzonych w odpowiedni sposób może działać przeciwbólowo,przeciwgorączkowo, może również stać się trująca dla organizmu... to tytko kwestia przyrządzenia i podania

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

ciekawe ...  mimo to twierdzę,że taki sposób ma swoje minusy. Lek przeciwbólowy dostarczany dożylnie/domięśniowo działa szybciej niż zażywany doustnie. Przy bólu często to ma znaczenie.

Od kiedy przeciętny obywatel ma dostęp do dożylnych środków przeciwbólowych? Osoby o konkretnych bólach sięgają po konkretne DOUSTNE środki opiatowe na receptę - np. tramal itp. Większość leków przeciwbólowych z kategorii NLPZ nie wymaga recepty, a mimo to nieświadome przedawkowanie może mieć fatalne skutki - ot paracetamol może zniszczyć wątrobę.

 

Wiele ziół przyrządzonych w odpowiedni sposób może działać przeciwbólowo,przeciwgorączkowo, może również stać się trująca dla organizmu... to tytko kwestia przyrządzenia i podania

Wiedziałaś, że woda w odpowiedniej dawce jest śmiertelnie trująca - dlatego najlepiej ograniczyć jej spożycie do poniżej 12l na 6h... Istnieją bóle z kategorii "uciążliwe", które z powodzeniem mogły by być łagodzone ziółkami - obojętnie czy to w formie herbatki czy w formie kapsułek - 5 minut w te czy tamte nikogo nie zbawi.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się

  • Podobna zawartość

    • przez KopalniaWiedzy.pl
      Naukowcom z The Scripps Research Institute (TSRI) udało się ukończyć syntezę związku, który może dać początek nowej klasie środków przeciwbólowych. Konolidynę wyizolowano po raz pierwszy w 2004 roku z kory Tabernaemontana divaricata. Roślinę tę wykorzystuje się w tradycyjnej medycynie chińskiej, tajlandzkiej oraz indyjskiej.
      W artykule, który ukazał się w piśmie Nature Chemistry, naukowcy zdefiniowali chemiczne metody pozyskiwania znaczących ilości rzadkiego produktu naturalnego. Dane z badań na modelu mysim pokazują, że syntetyczna konolidyna jest tak skuteczna pod względem usuwania bólu ostrego i zapalnego jak morfina, wywołując przy tym o wiele mniej (jeśli w ogóle) efektów ubocznych.
      Morfina powoduje różne skutki uboczne. Niektóre są po prostu nieprzyjemne, inne potencjalnie śmiertelne. Należą do nich mdłości, chroniczne zatwardzenie, uzależnienie czy depresja oddechowa (stłumienie oddychania).
      W Indiach, Tajlandii i Chinach ekstrakt z liści T. divaricata stosuje się jako środek przeciwzapalny na rany, a korzenie żuje się na ból zęba. Inne części rośliną są wykorzystywane do leczenia chorób skóry oraz nowotworów.
      Pracami nad syntezą konolidyny, które trwały od 2008 r., kierował prof. Glenn Micalizio. Było to konieczne, ponieważ z rośliny nie dało się pozyskać takich ilości substancji, by badać jej właściwości. W końcu zespół doszedł do 9-etapowej metody pozyskiwania konolidyny; punktem wyjścia była łatwo dostępna pirydyna. Później przyszedł czas na ocenę farmakologiczną. Badania prowadzone na gryzoniach w laboratorium prof. Laury Bohn wykazały, że choć konolidyna wykazuje niskie powinowactwo do receptorów opiatowych, działa niemal tak silnie jak morfina. Nowy syntetyczny związek tłumił ból ostry i pochodzenia zapalnego, pokonywał też łatwo barierę krew-mózg i był obecny w stosunkowo dużych stężeniach we krwi oraz mózgu do 4 godzin po wstrzyknięciu. Zwierzęta zachowywały się normalnie i nie były pobudzone.
      Bohn ujawnia, że choć wiadomo już trochę o możliwościach sztucznej konolidyny, nadal nie wyjaśniono sposobów jej działania. Po przejrzeniu ponad 50 [konkretnie 55] prawdopodobnych celów komórkowych nadal nie rozszyfrowaliśmy podstawowego mechanizmu.
      Brak efektów ubocznych stanowi, wg Amerykanów, obosieczny miecz. Brak skutków ubocznych czyni z konolidyny świetną kandydatkę do rozwijania, z drugiej jednak strony skutki uboczne mogłyby coś powiedzieć o działaniu związku na poziomie molekularnym. Syntetyczna konoidyna nie działa na żadne receptory związane z opiatami, a także na receptory głównych neuroprzekaźników.
    • przez KopalniaWiedzy.pl
      Medycyna ludowa od wieków przekonywała o antynowotworowych właściwościach papai (wł. melonowca właściwego, Carica papaya). Naukowcy jednak dopiero teraz zademonstrowali wpływ substancji pozyskiwanych z tego owocu na wiele wyhodowanych w laboratorium guzów, w tym szyjki macicy, piersi, wątroby, płuc i trzustki. Amerykanie i Japończycy posłużyli się ekstraktem z suszonych liści papai, a lepsze rezultaty uzyskiwano, traktując komórki większymi dawkami herbatki.
      Dr Nam Dang z Uniwersytetu Florydzkiego i jego zespół opublikowali artykuł w lutowym numerze pisma Journal of Ethnopharmacology. Jako pierwsi wykazali, że wyciąg z liści papai wzmaga produkcję cząsteczek sygnałowych – cytokin typu Th1. To ważne odkrycie, zważywszy, że papaja wpływa na guz również bezpośrednio. Dodatkowo wyciąg nie działa toksycznie na zdrowe komórki, czego nie można powiedzieć o wielu terapiach onkologicznych. Odkrycia amerykańsko-japońskiego zespołu wydają się potwierdzać to, o czym od dawna donoszono w raportach dotyczących rdzennych ludów Australii oraz Wietnamu.
      Opierając się na tym, co słyszałem i widziałem w warunkach klinicznych, mogę stwierdzić, że nikt, kto zażywa ten ekstrakt, nie doświadcza widocznej toksyczności; wydaje się, że preparat można zażywać przez długi czas – tak długo, jak jest skuteczny – przekonuje pochodzący z Wietnamu Dang.
      Naukowcy wystawiali 10 typów nowotworowych hodowli tkankowych na oddziaływanie wyciągów z liści papai o 4 różnych stężeniach. Efekty ich działania oceniano po upływie doby. Okazało się, że papaja spowalniała wzrost guzów we wszystkich hodowlach.
      Chcąc zidentyfikować mechanizm bądź mechanizmy, za pośrednictwem których papaja oddziałuje na wzrost kultur, badacze skupili się na linii komórkowej chłoniaka T-komórkowego. Okazało się, że przynajmniej jeden z nich wywoływał apoptozę. Zauważono też, że ekstrakt z liści wzmagał produkcję cytokin typu Th1, które regulują pracę układu odpornościowego. W przyszłości warto więc wykorzystać preparat nie tylko w leczeniu niektórych nowotworów, ale i chorób autoimmunologicznych czy stanów zapalnych.
      Specjaliści niepowiązani z opisywanym studium, np. Bharat B. Aggarwal z Uniwersytetu Teksańskiego w Houston, podkreślają, że koledzy z Florydy nie zidentyfikowali substancji odpowiadających za lecznicze właściwości melonowca. Tymczasem warto zwrócić uwagę choćby na papainę, enzym wstępnie trawiący białka, występujący zarówno w liściach, jak i owocach rośliny.
      Dang i zespół próbują opatentować metodę destylacji ekstraktu. W następnym etapie badań chcą poszukać składników wyciągu, które wpływają na nowotworowe linie komórkowe.
    • przez KopalniaWiedzy.pl
      Codzienne picie do posiłku herbatki rumiankowej zapobiega komplikacjom cukrzycowym, m.in. uszkodzeniu nerwów, nerek czy utracie wzroku. Badacze z Japonii i Wielkiej Brytanii uważają, że na bazie rumianku można by wyprodukować skuteczne lekarstwo dla osób z cukrzycą typu 2. (Journal of Agricultural and Food Chemistry).
      Atsushi Kato i zespół podkreślają, że rumianek jest od stuleci wykorzystywany jako środek łagodzący bóle menstruacyjne, bóle brzucha czy objawy przeziębienia. Jakiś czas temu pojawiły się też teorie, że warto by go zastosować w odniesieniu do cukrzycy.
      Podczas eksperymentów wyciąg z rumianku podawano przez 3 tygodnie szczurom z cukrzycą. W porównaniu do grupy kontrolnej "przestrzegającej" zwykłej diety, zwierzęta z grupy z suplementem miały dużo niższy poziom cukru we krwi. Członkowie międzynarodowej ekipy wspominali też o skuteczniejszym hamowaniu reduktazy aldozy (ALR2) i sorbitolu, których wyższe stężenia zwiększają ryzyko wystąpienia powikłań cukrzycowych.
    • przez KopalniaWiedzy.pl
      W Wielkiej Brytanii wprowadzono na rynek lek przeciwbólowy, bazujący na jadzie morskiego ślimaka. Daje to nadzieję osobom cierpiącym z powodu chronicznego bólu, które nie reagują albo nie tolerują innych rodzajów leczenia, np. morfinoterapii.
      Japońska firma farmaceutyczna Eisai nabyła prawa do sprzedaży medykamentu w Europie od irlandzkiego Elanu. Anglia jest pierwszym krajem Starego Kontynentu, gdzie rozpoczęła się sprzedaż leku. Jest on syntetycznym odpowiednikiem substancji (konotoksyny) produkowanej przez żyjącego w filipińskich wodach ślimaka Conus magus. Mięczak posługuje się jadem, by sparaliżować swoje ofiary. U ludzi neurotoksyna blokuje przewodzenie sygnałów do mózgu, przez co przestaje się odczuwać ból.
      Potencjalnie lek daje duże możliwości, ale może również wywoływać różne skutki uboczne, m.in.: zawroty głowy, nudności oraz zaburzenia widzenia (zamazany obraz). Opracowano go z myślą o niewielkiej grupie pacjentów z nowotworami i innymi poważnymi chorobami, związanymi z odczuwaniem bardzo silnego bólu. Jest on dozowany przez malutką pompę i podawany bezpośrednio do płynu rdzeniowego.
      W lutym Eisai zgodziło się zapłacić Elanowi 100 mln dol. za europejskie prawa do Prialtu, który jest przez analityków uznawany za lek niszowy, ze skromnymi perspektywami sprzedażowymi. W Wielkiej Brytanii za opakowanie zawierające 100 mikrogramów leku trzeba będzie zapłacić 499,7 dol. Średnia dzienna dawka wśród osób biorących udział w próbach klinicznych wynosiła 7,2 mikrograma.
  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...