Skocz do zawartości
Forum Kopalni Wiedzy
KopalniaWiedzy.pl

Rekordowa dziura ozonowa

Rekomendowane odpowiedzi

Europejska Agencja Kosmiczna poinformowała, że jej satelita wykrył rekordowo niski poziom ozonu nad Antarktyką. W ciągu ostatnich 10 lat z ziemskiej atmosfery ubyło 0,3 procenta ozonu, co spowodowało wzrost ryzyka zachorowań na raka skóry, kataraktę i negatywnie wpłynęło na morskie ekosystemu.

Obecność dziury ozonowej nad Antarktyką zaobserwowano po raz pierwszy w 1985 roku. Powierzchnia tegorocznej dziury zbliża się do 29 milionów kilometrów kwadratowych – rekordu ustanowionego w 2000 roku. Jest od neij jednak głębsza. W całym 2000 roku atmosfera ziemska na tym obszarze utraciła 39 milionów ton ozonu. Do 2 października bieżącego roku strata wyniosła 40 milionów ton.

Zdaniem naukowców tak duża strata jest związana z wyjątkowo niskimi temperaturami. Tak zimno na Antarktyce nie było od 1979 roku.

Światowa Organizacja Meteorologiczna (WMO) i Program Środowiskowy Narodów Zjednoczonych (UNEP) przewidują, że warstwa ozonowa nad Europą, Ameryką Północną, Azją, Australią i Ocenia, Ameryką Południową i Afryką w 2049 roku powróci do swojego stanu sprzed lat 80. ubiegłego wieku. Antarktyka będzie musiała poczekać do roku 2065.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Dalej niech samoloty latają w troposferze , chlorujmy wode, spalajmy węgiel a dziura w ciągu 5 lat będzie po równik , jedynym plusem będzie to ze do pracy będziemy chodzić nocą a wszystkie dniówki będą wolne ;D :-*

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się

  • Podobna zawartość

    • przez KopalniaWiedzy.pl
      W ciągu najbliższych trzech dekad głębinowa cyrkulacja antarktyczna może spowolnić o ponad 40%, stwierdzają naukowcy z Uniwersytetu Nowej Południowej Walii. Taka zmiana będzie niosła ze sobą poważne konsekwencje dla oceanów i klimatu.
      Zimna woda, która zanurza się pod powierzchnię oceanu w pobliżu Antarktyki napędza najgłębszą cyrkulację oceaniczną. Rozprowadza ona ciepło, węgiel, tlen i składniki odżywcze po całym światowym oceanie. Ma to wpływ na klimat, poziom mórz oraz produktywność ekosystemów morskich.
      Nasz model pokazuje, że jeśli emisja węgla będzie odbywała się na tym samym poziomie, co obecnie, to w ciągu 30 lat cyrkulacja głębinowa zwolni o ponad 40% i wszystko będzie zmierzało do załamania, mówi główny autor badań, profesor Matthew England.
      Każdego roku około 250 bilionów ton zimnej, słonej, bogatej w tlen wody zanurza się głęboko w ocean w pobliżu Antarktydy. Woda ta płynie następnie na północ, dostarczając tlen i składniki odżywcze do Oceanów Indyjskiego, Spokojnego i Atlantyckiego. Jeśli oceany miałyby płuca, to byłoby jedno z nich, wyjaśnia England. Ta głęboka cyrkulacja antarktyczna była relatywnie stabilna przez ostatnie setki tysięcy lat. Jednak modele klimatyczne wskazują, że wraz z emisją dwutlenku węgla, będzie ona słabła.
      Gdy tak się stanie, wody oceaniczne położone na głębokości ponad 4000 metrów czeka stagnacja. Substancje odżywcze zostaną uwięzione w głębinach oceanicznych, a to zmniejszy ich ilość dostępną w płytszych warstwach oceanu, wyjaśnia England. Wykorzystany model pokazuje, że spowolnienie cyrkulacji spowoduje szybkie ogrzewanie się głębokich wód oceanicznych. Bezpośrednie pomiary potwierdzają, że już obecnie mamy do czynienia z ogrzewaniem się głębokich partii oceanu, przypomina współautor badań, doktor Steve Rintoul.
      Autorzy badań zauważyli, że topienie się lodów wokół Antarktyki powoduje, że wody oceaniczne są mniej gęste, co spowalnia ich cyrkulację. A wszystko wskazuje na to, że na obu biegunach będzie ubywało lodu. Nasze badania pokazują, że roztapianie się lodów ma olbrzymi wpływ na cyrkulację zwrotną, która reguluje klimat na Ziemi, dodaje doktor Adele Morrison. Mówimy o potencjalnym długoterminowym zniknięciu niezwykle ważnego mechanizmu. Tak głębokie zmiany w przepływie ciepła, tlenu, węgla i składników odżywczych będą miały głęboki, negatywny, trwający wiele wieków wpływ na oceany, dodaje England.

      « powrót do artykułu
    • przez KopalniaWiedzy.pl
      Dziura ozonowa nad Antarktyką ciągle się zmniejsza, informują naukowcy z NOAA i NASA. Pomiędzy 7 września a 13 października bieżącego roku jej średnia wielkość wynosiła 23,2 miliona kilometrów kwadratowych. Dziura była więc nieco mniejsza niż w ubiegłym roku i utrzymany został generalny trend spadkowy jej powierzchni.
      Z czasem dziura się kurczy. Obserwujemy dzienne i tygodniowe wahania spowodowane zmianami pogodowymi i innymi czynnikami. Jednak przez ostatnie dwie dekady mamy do czynienia z trendem spadkowym. To dzięki Protokołowi Montrealskiemu, w ramach którego ludzkość przestała emitować substancje niszczące warstwę ozonową, mówi Paul Newman, główny naukowiec ds. nauk o Ziemi w Goddard Space Flight Center.
      Znajdująca się w stratosferze warstwa ozonowa chroni Ziemię przed szkodliwym promieniowaniem ultrafioletowym. Od dziesięcioleci nad Biegunem Południowym formuje się dziura ozonowa. Chemiczne aktywne formy chloru i bromu, których obecność w atmosferze wiąże się z działalnością człowieka, inicjują niszczenie warstwy ozonowej, gdy pod koniec antarktycznej zimy nad Biegunem znowu wschodzi Słońce.
      NASA i NOAA wykorzystują satelity Aura, Suomi NPP i NOAA-20 do obserwacji tworzenia się i znikania dziury ozonowej. Przed dwoma tygodniami, 5 października, dziura osiągnęła maksymalną wielkość 26,4 miliona kilometrów kwadratowych. To nieco więcej niż ubiegłoroczne maksimum (24,8 miliona km2).
      NOAA wykonuje też pomiary ozonu za pomocą spektrometru Dobsona. Instrument ten mierzy całą kolumnę ozonu od powierzchni Ziemi po granice przestrzeni kosmicznej. Jej średnia grubość wynosi 300 jednostek, co odpowiada warstwie 3 mm. W miejscu występowania dziury ozonowej wartość ta jest znacznie mniejsza. W bieżącym roku najmniejsza jej wartość wyniosła 102 jednostki. Było to w czasie, gdy pomiędzy 14. a 21. kilometrem ozonu niemal w ogóle nie było. W ubiegłym roku najniższa zmierzona wartość wynosiła 101 jednostek.
      Szkodliwe dla ozonu substancje utrzymują się w atmosferze przez 50–100 lat, dlatego też do wyraźnego zmniejszenia się dziury ozonowej musimy poczekać do lat 2060–2080. Protokół montrealski, w którym zakazano stosowania niektórych substancji zubożających warstwę ozonową, podpisano w 1987 roku, wszedł on w życie z początkiem 1989 roku. Był stopniowo wzmacniany, w kolejnych latach zakazywano kolejnych substancji. Do roku 1999 protokołem objęto 95 substancji, a ich emisja spadła w tym czasie z 1,1 miliona ton w roku 1985 do mniej niż 150 000 ton.
      Najświeższe dane na temat dziury ozonowej możemy śledzić na stronie NASA Ozone Watch.

      « powrót do artykułu
    • przez KopalniaWiedzy.pl
      Autorzy nowych badań przeprowadzonych przez NASA wykazali, że utrata lodu szelfowego w Antarktyce jest dwukrotnie większa niż pokazywały dotychczasowe dane. W ramach badań powstała m.in. pierwsza mapa cielenia się lodowców szelfowych.
      Czynnikiem, który w największym stopniu wpływa na niepewność przewidywania wzrostu poziomu oceanów jest zwiększanie się tempa utraty lodu w Antarktyce. Naukowcy z Jet Propulsion Laboratory opublikowali właśnie dwa badania dotyczące ubywania lodu w Antarktyce w ostatnich dekadach.
      Autorzy jednego z badań, które opisano na łamach Nature, stworzyli mapę cielenia się antarktycznych lodowców szelfowych w ciągu ostatnich 25 lat. Cielenie się lodowców szelfowych to nic innego, jak odłamywanie się fragmentów lodowca, tworzących następnie góry lodowe. Autorzy mapy zauważyli, że tempo cielenia się było szybsze, niż tempo przyrastania lodu w lodowcach.
      Od 1997 roku antarktyczne lodowce szelfowe utraciły 12 bilionów ton lodu. Dotychczas sądzono, że strata ta jest dwukrotnie mniejsza. Utrata lodu osłabiła lodowce szelfowe i spowodowała, że lądolód szybciej spływa do oceanu.
      Autorzy drugich badań, opublikowanych w Earth System Science Data, szczegółowo pokazali jak woda roztapiająca lód Antarktyki od spodu, wdziera się coraz bardziej w głąb pokrywy lodowej. W niektórych miejscach Antarktyki Zachodniej jest ona już dwukrotnie dalej od krawędzi niż jeszcze dekadę temu. Oba powyższe badania dają najbardziej szczegółowy obraz zmian zachodzących na Antarktyce.
      Antarktyka kruszy się na brzegach. A gdy lodowce szelfowe ulegają osłabieniu i rozpadnięciu, potężne lodowce na lądzie stałym spływają coraz szybciej i przyspieszają wzrost poziomu oceanów, mówi Chad Greene, lider zespołu badającego cielenie się lodowców szelfowych. Musimy pamiętać, że lodowce szelfowe są najważniejszym czynnikiem wpływającym na stabilność lądolodu Antarktydy. Są też jednak czynnikiem najbardziej wrażliwym, gdyż są podmywane przez wody oceaniczne.
      Spływające z Antarktydy lodowce tworzą potężne lodowce szelfowe o grubości do 3 kilometrów i szerokości 800 kilometrów. Działają one jak bufory, utrudniające spływanie lądolodu. Gdy cykl utraty masy (cielenia się) i jej przyrostu równoważy się, lodowce szelfowe są stabilne, ich wielkość w dłuższym terminie jest stała i spełniają swoją rolę bufora. Jednak w ostatnich dekadach ocieplające się wody oceaniczne zaczęły destabilizować lodowce szelfowe Antarktyki, coraz bardziej podmywając je i roztapiając. Lodowce stają się więc cieńsze i słabsze.
      Od kilku dekad dokonywane są regularne satelitarne pomiary grubości lodowców szelfowych Antarktyki, jednak dane te trudno interpretować. Wyobraźmy sobie, że oglądamy zdjęcia satelitarne i próbujemy na nich odróżnić od siebie białą górę lodową, biały lodowiec szelfowy, biały lód pływający i białą chmurę. To zawsze było trudne zadanie. Teraz jednak dysponujemy wystarczająco dużą ilością danych z różnych czujników satelitarnych, dzięki którym możemy powiedzieć, jak w ostatnich latach zmieniało się wybrzeże Antarktyki, mówi Greene.
      Uczony wraz ze swoim zespołem połączył zbierane od 1997 roku dane z czujników pracujących w zakresie światła widzialnego, podczerwieni i z radarów. Na tej podstawie powstała mapa pokazująca linię brzegową lodowców szelfowych. Jej twórcy stwierdzili, że cielenie się lodowców szelfowych daleko przewyższa przyrosty ich masy, a utrata lodu jest tak duża, że jest mało prawdopodobne, by do końca wieku lodowce szelfowe mogły odzyskać swój zasięg sprzed roku 2000. Jest wręcz przeciwnie, należy spodziewać się dalszych strat, a w ciągu najbliższych 10-20 lat może dojść do wielkich epizodów cielenia się.
      Z kolei autorzy drugich badań wykorzystali niemal 3 miliardy rekordów z siedmiu różnych rodzajów instrumentów, by stworzyć najbardziej szczegółową bazę danych zmian wysokości lodowców. Użyli przy  przy tym danych z pomiarów radarowych i laserowych, które pozwalają na mierzenie z dokładnością do centymetrów. Pomiary te pokazały, jak długoterminowe trendy klimatyczne oraz doroczne zmiany pogodowe wpływają na lód. Pokazały nawet, jak zmienia się wysokość lodowców gdy regularnie napełniają się i opróżniają podlodowe jeziora położone wiele kilometrów pod powierzchnią lodu. Takie subtelne zmiany, w połączeniu z lepszym rozumieniem długoterminowych trendów, pozwoli nam lepiej zrozumieć procesy, wpływające na utratę masy lodu, a to z kolei umożliwi lepsze przewidywanie przyszłych zmian poziomu oceanów, stwierdził lider grupy badawczej, Johan Nilsson.

      « powrót do artykułu
    • przez KopalniaWiedzy.pl
      Niedawno dowiedzieliśmy się o wyjątkowych upałach, jakie nawiedziły Kanadę i o kolejnych krajowych rekordach temperatury, która w końcu w miejscowości Lytton sięgnęła niemal 50 stopni Celsjusza. Tymczasem Światowa Organizacja Meteorologiczna (WMO) oficjalnie potwierdziła rekord temperatury na Antarktydzie. W lutym ubiegłego roku w argentyńskiej stacji Esperanza na Półwyspie Antarktycznym zanotowano 18,3 stopnia Celsjusza.
      Zweryfikowanie pomiaru najwyższej temperatury jest ważne, gdyż pozwala nam zbudować lepszy obraz pogody i klimatu na tym obszarze, stwierdził sekretarz generalny WMO, Petteri Taalas. Półwysep Antarktyczny to jeden z najszybciej ogrzewających się obszarów na Ziemi. W ciągu ostatnich 50 lat średnie temperatury wzrosły tam o 3 stopnie Celsjusza. Nowy rekord jest zatem zgodny z obserwowanym trendem.
      W ubiegłym roku John King z British Antarctic Survey mówił To jest ten region Antarktyki, w którym spodziewamy się od czasu do czasu niezwykle wysokich temperatur. Jest to spowodowane gorącymi wiatrami wiejącym z gór na zachód od Stacji Esperanza. Powodują one, że w ciągu kilku godzin temperatura może wzrosnąć nawet o 10 stopni Celsjusza. Samo to zjawisko nie jest niczym niepokojącym. Ale wpisuje się ono we wzorzec zmian na Antarktyce i tym należy się martwić. To najszybciej ocieplający się region Antarktyki, więc nie będę zdziwiony, jeśli w ciągu najbliższych lat obecny rekord znowu zostanie pobity, stwierdzał King.
      Weryfikując pomiar rekordowej temperatury, eksperci z WMO przyjrzeli się zarówno warunkom, jakie wówczas panowały, jak i samemu sposobowi przeprowadzenia pomiaru oraz wykorzystanym urządzeniom. Stwierdzili, że utworzony wówczas obszar wysokiego ciśnienia zepchnął wiatr w po zboczach gór. Z wcześniejszych badań wiemy, że takie warunku i sprzyjają szybkiemu wzrostowi temperatury w tym regionie. Odnośnie metod i narzędzi pomiarowych nie zgłoszono żadnych zastrzeżeń.
      Jednocześnie WMO uznało za błędny inny, jeszcze wyższy, odczyt z automatycznej brazylijskiej stacji monitorującej umieszczonej na pobliskiej Wyspie Seymoura. W tym samym czasie, gdy padł rekord na Esperanzy, stacja na wyspie wskazał temperaturę 20,75 stopni Celsjusza. Eksperci WMO uznali, że improwizowana osłona radiacyjna na brazylijskiej stacji doprowadziła do nieprawidłowego działania czujnika temperatury powietrza i nie uznali odczytu.
      Dane ze stacji Esperanza zostaną wpisane do prowadzonej przez WMO bazy danych zawierające ekstrema klimatyczne i pogodowe. Zawarto tam informacje o najwyższych i najniższych na Ziemi temperaturach, opadach, suszach, prędkościach wiatru i innych, w tym zgonach spowodowanych pogodowymi ekstremami.

      « powrót do artykułu
    • przez KopalniaWiedzy.pl
      Biolodzy mówią, że znalezienie organizmów żywych na morskim dnie pod lodem Antarktyki burzy nasze wyobrażenia o tym, w jaki sposób organizmy żywe mogą przetrwać w środowisku, do którego nie ma dostępu światła słonecznego.
      Uczeni wwiercili się pod 900-metrowy Lodowiec Szelfowy Flichnera-Ronne i opuścili kamerę, by zbadać osady morskie. Ze zdumieniem zauważyli żyjące tam zwierzęta. Na nagranym wideo widać 16 gąbek oraz 22 inne niezidentyfikowane zwierzęta, w tym prawdopodobnie wąsonogi. Po raz pierwszy w takim miejscu zauważono osiadłe zwierzęta.
      Jest wiele powodów, dla których nie powinno ich tam być, mówi Huw Griffiths z British Antarctic Survey. Sfilmowane zwierzęta żyją w wodach o temperaturze -2 stopni Celsjusza. Odżywiają się filtrując pokarm z wody. Problem w tym, że odwiertów dokonano 240 kilometrów od otwartych wód, gdzie mogą przetrwać organizmy polegające na fotosyntezie. A to one właśnie stanowią pożywienie dla gąbek i wąsonogów. To jednak nie wszystko, mówi Griffiths. Dzięki znajomości rozkładu prądów morskich w okolicy wiemy, że najbliższe miejsce, gdzie woda wypływa z głębin na powierzchnię, a więc gdzie odbywa się fotosynteza i żyją organizmy będące pokarmem dla gąbek znajduje się w odległości... 600 kilometrów.
      Obecnie nie wiadomo, czy zauważone zwierzęta to gatunki znane czy nieznane. Nie wiadomo też, jak długo żyją. Niektóre z antarktycznych gąbek szklanych liczą sobie tysiące lat. Nie wiadomo też, jak często się odżywiają. Może być to raz na rok, ale równie dobrze raz na sto lat. Niemal wszystkie zauważone gąbki znaleziono na jednym kamieniu. Tylko jedna, samotna, była na innym.
      Odkrycie wskazuje, że najbardziej nieprzyjazne środowiska Antarktyki również zawierają życie. Jego zbadanie może pozwolić nam na odpowiedź na pytanie, jak wyglądało życie przed setkami milionów lat, gdy Ziemia była śnieżną kulą.

      « powrót do artykułu
  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...