Skocz do zawartości
Forum Kopalni Wiedzy
KopalniaWiedzy.pl

Rekordowa liczba porodów

Rekomendowane odpowiedzi

U wybrzeży USA zanotowano rekordowo wysoką liczbę porodów wśród waleni z gatunku Eubalanea. Uczeni mają nadzieję, że może być to oznaka odradzania się tych skrajnie zagrożonych zwierząt.

Specjaliści z National Oceanic and Atmospheric Administration (NOAA) zaobserwowali aż 39 młodych, które urodziły się w pobliżu Florydy i Georgii.

Ocenia się, że na naszej planecie żyje jedynie 400 osobników tego gatunku, a więc urodzenie się 39 kolejnych jest znaczącym wydarzeniem.

Liczba porodów powoli zwiększa się od 2001 roku, kiedy to zauważono 31 młodych. Populacja Eubalanea wciąż jednak jest bardzo mała, a młode, zanim osiągną dojrzałość w wieku 5-7 lat, będą narażone na wiele niebezpieczeństw ze strony człowieka. W przeszłości były one ulubionym celem polowań. Stąd zresztą ich angielska nazwa "righ whale", czyli "dobry/właściwy waleń". Oczywiście "dobry" lub "właściwy" do tego, żeby go zabić.


Teraz dużym niebezpieczeństwem dla Eubalanea są statki. Zwierzęta podczas podróży przecinają obszary, w których pojawia się wiele jednostek handlowych i rybackich. Dlatego też są często nazywane "miejskimi waleniami". Walenie giną wskutek zderzeń ze statkami. Inne niebezpieczeństwo, to możliwość zaplątania się w sieci rybackie. W bieżącym roku na południowym Atlantyku znaleziono pięć takich zwierząt - to rekord. Optymistyczna wiadomość jest taka, że wszystkie udało się uwolnić zanim poniosły śmierć.

Naukowcy nie ustają jednak w wysiłkach na rzecz uchronienia gatunku przed zagładą.

W pobliżu Bostonu ustawiono, o czym informowaliśmy przed rokiem, cały system boi mających chronić walenie przed kolizjami ze statkami. Natomiast w połowie marca bieżącego roku pracownikom kilku agend rządu USA wspólnie udało się podać środek uspokajający wielkiemu waleniowi. Po raz pierwszy w historii udało się to w przypadku tak dużego zwierzęcia. Walenia, nazwanego Bridle, uwolniono z liny, która powoli wrzynała mu się w głowę. Nie wiadomo jednak, czy zwierzę przeżyje, gdyż lina zagłębiła się w jego ciało na kilkadziesiąt centymetrów.

Specjaliści podkreślają, że w ciągu kilkunastu najbliższych lat dowiemy się, czy Eubalanea ma szansę, by przetrwać.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się

  • Podobna zawartość

    • przez KopalniaWiedzy.pl
      Wyewoluowanie dużego mózgu wiąże się ze zwiększeniem rozmiarów czaszki. To z kolei niesie ze sobą ryzyko przy porodzie. Historia dostarcza nam wiele przykładów kobiet, które zmarły w wyniku komplikacji okołoporodowych. Do dzisiaj w krajach o słabo rozwiniętej opiece medycznej w czasie porodu umiera około 1,5% kobiet. Naukowcy z Austrii i Japonii wykazali właśnie, że samice makaków japońskich – gatunku u którego stosunek rozmiarów miednicy do czaszki jest taki sam, jak u ludzi – rodzą znacznie łatwiej niż kobiety i nie dochodzi u nich do zgonów okołoporodowych.
      Naukowcy przeanalizowali długoterminowe dane zebrane w ciągu 27 lat w półdzikiej populacji makaków japońskich żyjących w Affenberg Landskron w Austrii. W analizowanym okresie 112 samic urodziło 281 młodych. Wykazaliśmy, że w tej populacji przez 27 lat żadna samica nie zmarła z powodu urodzenia dziecka, mówi współautorka badań, antropolog ewolucyjna i położna Katharina Pink z Uniwersytetu Medycznego w Wiedniu. To pokazuje, że – mimo równie niekorzystnego stosunku wymiarów miednicy do czaszki – makaki japońskie nie są narażona na podobne ryzyko co kobiety podczas porodu.
      Naukowcy nie wiedzą, dlaczego tak się dzieje. Być może mięśnie obręczy biodrowej i przepony miednicy są bardziej elastyczne w czasie porodu w porównaniu z ludzkimi mięśniami, a różnice w morfologii miednicy powodują, że dynamika porodu u makaków jest inna niż u ludzi, zastanawia się inna z współautorek badań, Barbara Fisher.
      Nauka dysponuje pojedynczymi opisanymi obserwacjami porodów u wolno żyjących naczelnych. Porody takie zwykle odbywają się w nocy lub nad ranem, są trudne do dokumentowania. Z raportów tych wynika, że małpy podczas porodu stoją lub kucają. Być może w ten sposób idealnie wykorzystują naturalną elastyczność miednicy. Nasze obserwacje mogą zainspirować przyszłe badania, które pozwolą nam zrozumieć, jak swoboda ruchu podczas fizjologicznego poziomu może prowadzić do rozwinięcia bardziej zindywidualizowanej i mniej inwazyjnej opieki nad matkami, dodaje Katharina Pink.

      « powrót do artykułu
    • przez KopalniaWiedzy.pl
      W XIX wieku doprowadzono do niemal całkowitej zagłady wielorybów z gatunku Eubalanea, a niewielkie populacje, które przetrwały, przetrzebił w nielegalnych polowaniach Związek Radziecki. W okolicach Nowej Zelandii wytępiono wszystkie zwierzęta, przez co od ponad 100 lat nie widziano ich u wybrzeży wysp - wieloryby utraciły bowiem pamięć genetyczną o nowozelandzkich zatokach. Teraz naukowcy zauważyli, że zwierzęta ponownie odnalazły drogę do miejsc, w których przed wiekami rodziły się i dorastały młode.
      Z zapisków historycznych wiemy, że każdego roku około 30 000 wielorybów korzystało z wybrzeży Nowej Zelandii. Łatwo było je obserwować z lądu, gdyż wykonują one w wodzie widowiskowe akrobacje.
      Teraz naukowcy z Oregon State University (OSU), University of Auckland i innych instytucji poinformowali na łamach pisma Marine Ecology Progress Series, że mają dowody iż przedstawiciele niewielkiej grupy, która przetrwała wokół wysp w pobliżu Antarktydy, migrują do Nowej Zelandii.
      Wykorzystaliśmy profilowanie genetyczne, by potwierdzić, że siedem zwierząt migruje pomiędzy wyspami a Nową Zelandią. To prawdopodobnie pionierzy. Zatoki Nowej Zelandii to wspaniałe miejsce na wychowanie młodych i sądzę, że wkrótce przekonamy się, iż walenie ponownie kolonizują swój dawny habitat - mówi Scott Baker z Marine Mammal Institute z OSU, który w 1995 roku rozpoczął badania wspomnianej grupy.
      Zwierzęta z gatunku Eubalanea są po angielsku nazywane right whale. To right oznacza tutaj odpowiedni do zabicia. Ze względu na wykonywane przez nich ewolucje w wodzie są one bowiem bardzo łatwe do zauważenia i można na nie polować z małych łodzi. Nie uciekają szybko, a po zabiciu nie toną, lecz unoszą się na wodzie. Te cechy doprowadziły je na skraj zagłady. Od wielu lat czynione są wysiłki na rzecz uratowania gatunku i od dekady zauważa się coraz więcej narodzin. W Argentynie i Chile, gdzie odradzają się szybciej, już stały się sporą atrakcją turystyczną.
      Pierwsze wieloryby zauważono w nowozelandzkich zatokach przed kilku laty. Teraz zdobyto dowód, iż kilka z nich regularnie powraca.
    • przez KopalniaWiedzy.pl
      Kiedyś biolodzy sądzili, że podczas polowania na ssaki orki unikają wykrycia, ponieważ zaczynają się komunikować za pomocą niesłyszalnych dla ewentualnych ofiar dźwięków o bardzo wysokiej częstotliwości. Okazuje się jednak, że drapieżniki nie wydają wtedy żadnych dźwięków, a mimo to są jakoś w stanie skoordynować grupowe działania.
      By stwierdzić, jak orki to robią, Volker Deecke z Uniwersytetu św. Andrzeja oraz Rüdiger Riesch z Uniwersytetu Stanowego Północnej Karoliny posłużyli się hydrofonami. Były one na tyle czułe, że zespół słyszał chrupanie, gdy myśliwi wgryzali się w zdobyte łupy.
      Naukowcy skoncentrowali się na ekotypie orek wędrownych z Oceanu Spokojnego u wybrzeży Kanady i Alaski. Orki wędrowne (koczownicze) tworzą mniejsze, liczące od 3 do 7 osobników, stada od orek osiadłych, które żyją bliżej brzegów w grupach składających się z 10-25 osobników. Populacje przybrzeżne żywią się głównie rybami oraz w mniejszym stopniu głowonogami, a populacje wędrowne fokami, morświnami czy mniejszymi delfinowatymi. Niektórzy specjaliści sądzą, że mamy do czynienia z dwoma różnymi podgatunkami. Najbardziej uderzającą różnicę stanowi dieta. W ciągu 40 lat badań nad tymi zwierzętami nigdy nie widziano orki osiadłej jedzącej ssaka ani orki wędrownej jedzącej ryby – podkreśla dr Deecke.
      Orki osiadłe polują na ryby, wykorzystując echolokację. Walenie kląskają, a generowana przez nie fala dźwiękowa odbija się od ofiary. Jednak wszystkie ssaki morskie doskonale słyszą pod wodą. Gdyby waleń pływał w pobliżu, kląskając jak szalony, wszystkie foki i morświny pomyślałyby zapewne – o, zbliża się drapieżnik, trzeba uciekać.
      Co zatem robią orki wędrowne, by jakoś zdobyć pokarm? Przechodzą w "tryb cichy". Wszystko wskazuje na to, że nie muszą się w ogóle porozumiewać, aby skutecznie zapolować. Chcąc pokryć większy obszar, rozpływają się od czasu do czasu, oddalając się na kilkaset metrów, a nawet kilka kilometrów, a następnie ponownie się do siebie zbliżają. Gdy tylko coś schwytają, zaczynają się ponownie odzywać. Dr Deecke nie sądzi, by orki mogły się widzieć z większych odległości. Przez obecność rozdrobnionego lodu w okolicach Alaski woda ma bowiem konsystencję i barwę mleka. Szkocki biolog przypuszcza, że walenie nieustannie ćwiczą przebieg polowania, dlatego znają swoje pozycje. Naukowcy chcą dokładniej poznać działania orek, nagrywając wydawane przez nie dźwięki i śledząc ich ruchy za pomocą GPS-a.
    • przez KopalniaWiedzy.pl
      Specjaliści z berlińskiego Charité Hospital jako pierwsi na świecie utrwalili poród dzięki rezonansowi magnetycznemu. Udało się to tylko dlatego, że pewna Niemka zgodziła się urodzić wewnątrz skanera.
      W ten sposób naukowcy mogli lepiej poznać przebieg porodu. Doktor Ernst Beinder wyjawia, że przebiegł on normalnie. Na obrazach widać było wszystkie ruchy, lekarze byli nawet w stanie monitorować akcję serca dziecka. Widzimy teraz wszystkie szczegóły, które wcześniej mogliśmy badać jedynie za pomocą sond.
      Przedstawiciele szpitala ujawnili, że chęć wzięcia udziału w eksperymencie wyraziło kilka ciężarnych, tak że w przyszłości w aparaturze do MRI odbędzie się jeszcze 5 porodów. W berlińskim skanerze wprowadzono kilka modyfikacji. Ma on inny kształt, by wewnątrz zostało miejsce zarówno dla kobiety, jak i wspomagającej ją położnej.
      Do zdjęć porodu na żywo Niemcy przygotowali się przez 2 lata. W skład zespołu wchodzili m.in. dr Christan Bamberg oraz radiolog dr Ulf Teichgraber. Menedżerem projektu został Felix Guttler.
      By zapewnić rodzącej jak największy komfort, dano jej nauszniki przeciwhałasowe. W dbałości o słuch dziecka maszynę wyłączono, gdy tylko pękły błony płodowe.
      Niemcy mają nadzieję, że zdobyta właśnie wiedza pozwoli w przyszłości zapobiec wielu komplikacjom porodowym.
    • przez KopalniaWiedzy.pl
      Z odgłosów wydawanych przez słonie słyszymy tylko niewielką część. Ze względu na ograniczenia naszego aparatu słuchowego nie znamy aż 2/3 gardłowego pomrukiwania. Badacze z zoo w San Diego zajęli się ostatnio funkcją słoniowych infradźwięków. W ramach eksperymentu wyposażyli osiem mieszkających tu samic w specjalne mikrofony i nadajniki GPS. Dzięki temu mogli połączyć dźwięk z tym, co zwierzę w danym momencie robiło.
      Matt Anderson opowiada, że wszyscy byli bardzo podekscytowani przedsięwzięciem i wierzyli, że w ten sposób uda się zdobyć wiele użytecznych informacji m.in. o wewnętrznej hierarchii stada.
      Amerykanie stwierdzili już, że po trwającej ponad 20 miesięcy ciąży samice dają reszcie znać, że niedługo urodzą. W ciągu 12 dni przed rozwiązaniem następuje bowiem zmiana w obrębie dźwięków o niskich częstotliwościach. Dr Anderson uważa, że w ten sposób matki proszą też pozostałe osobniki o wypatrywanie drapieżników. Chociaż noworodek jest duży – waży ok. 135 kg – nadal pozostaje bezbronny wobec ataków hien.
      Ekipa z San Diego dalej analizuje dane. Na kompletne wyniki przyjdzie nam więc jeszcze poczekać.
  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...