Skocz do zawartości
Forum Kopalni Wiedzy
KopalniaWiedzy.pl

Uprzywilejowana grupa 0

Rekomendowane odpowiedzi

Osoby z grupą krwi 0 są w mniejszym stopniu zagrożone nowotworami trzustki (Journal of the National Cancer Institute).

W porównaniu do szczęśliwców z grupą 0, ludzie z grupą krwi A chorują na nowotwory trzustki o 32% częściej, właściciele grupy AB o 51% częściej, a w przypadku grupy B ryzyko wzrasta aż o 72%.

Zespół doktora Briana Wolpina od lat 70.-80. śledził stan zdrowia 107.503 kobiet i mężczyzn. Uzyskane wyniki przydadzą się z pewnością podczas opracowywania nowych metod przesiewowych.

Znamy bardzo niewiele genetycznych czynników ryzyka dla nowotworu trzustki. A tu okazuje się, że grupa krwi, definiowana przez gen z 9. chromosomu, wydaje się oddziaływać na szanse wystąpienia tego raka. Wolpin uważa, że dziedzicznym czynnikiem ryzyka może być albo sam gen grupy krwi, albo inny gen, który jest zlokalizowany tuż obok.

Na raka trzustki częściej zapadają mężczyźni niż kobiety. W 60-70% złośliwy guz lokuje się w głowie gruczołu. Szczyt zachorowań przypada na 60.-80. rok życia. Początkowo choroba przebiega, niestety, bezobjawowo. Tylko w przypadku zaatakowania głowy trzustki można szybciej wytropić winnego, gdyż guz blokuje odpływ żółci, czego skutkiem jest bezbólowa żółtaczka.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się

  • Podobna zawartość

    • przez KopalniaWiedzy.pl
      W ostatnich latach pojawia się coraz więcej dowodów wskazujących, że dieta może spowalniać wzrost guzów nowotworowych. Przeprowadzone na MIT badania, w czasie których przetestowano na myszach dwie różne diety, pokazały, w jaki sposób diety te wpływają na komórki nowotworowe. Naukowcy dowiedzieli się też dlaczego ograniczenie kalorii może spowolnić wzrost guzów nowotworowych.
      Uczeni sprawdzali wpływ diety niskokalorycznej oraz diety ketogenicznej na myszy z rakiem trzustki. Co prawda obie diety prowadziły do zmniejszenia ilości cukrów dostępnych dla guza, ale tylko dieta niskokaloryczna spowodowała, że zmniejszyła się też dostępność kwasów tłuszczowych, co powiązano ze spowolnieniem rozwoju guza.
      Naukowcy podkreślają, że uzyskane przez nich wyniki nie stanowią podstawy, by zacząć stosować którąś z tych diet. Wskazują jednak na potrzebę dalszych badań nad ewentualnym połączeniem diety z istniejącymi lub nowymi terapiami.
      Mamy wiele dowodów wskazujących na to, że dieta wpływa na tempo rozwoju nowotworu. Jednak nie jest ona lekiem. Potrzebne są dalsze badania, a osoby cierpiące na nowotwory powinny o diecie porozmawiać ze swoim lekarzem, mówi współautor badań, Matthew Vander Heiden, dyrektor Koch Institute for Integrative Cancer Research.
      Heiden, który jest onkologiem w Dana-Farber Cancer Institute, mówi, że pacjenci często pytają go o różne diety, jednak brak jest wystarczających dowodów, by którąś z nich definitywnie zalecić. W pytaniach pacjentów często przewija się dieta z ograniczeniem kalorii i dieta ketogeniczna. Dotychczasowe wyniki badań wskazywały, że zmniejszenie ilości przyjmowanych kalorii może czasem spowalniać rozrost guzów nowotworowych. Wpływ diety ketogenicznej na nowotwór był rzadziej badany, a wyniki nie były jednoznaczne. Naukowcy stwierdzili, że w ciągu ostatniej dekady nasze zrozumienie metabolizmu nowotworów poprawiło się tak bardzo, że warto spróbować przyjrzeć się biochemicznym podstawom wpływu diety na guzy.
      Nie od dzisiaj wiadomo, że guzy nowotworowe potrzebują dużych ilości glukozy. Dlatego też część naukowców przypuszczała, że dieta ketogeniczna lub dieta niskokaloryczna pozwolą spowolnić rozwój guza, zmniejszając ilość dostępnej glukozy. Jednak badania na myszach z nowotworem trzustki wskazały, że dieta o obniżonej ilości kalorii ma znacznie większy wpływ niż dieta ketogeniczna. Co sugeruje, że poziom glukozy nie odgrywa znaczącej roli w spowolnieniu rozwoju guza.
      Naukowcy przeanalizowali rozwój guza i koncentrację składników odżywczych u myszy z nowotworem trzustki, które były karmione trzema różnymi dietami: standardową, niskokaloryczną i ketogeniczną. Okazało się, że w przypadku diety niskokalorycznej i ketogenicznej poziom glukozy był obniżony. Ale w diecie niskokalorycznej obniżony był również poziom lipidów, podczas gdy w diecie ketogenicznej był on podwyższony.
      Niedobory lipidów negatywnie wpływają na rozrost guzów nowotworowych, gdyż te potrzebują ich do budowy ścian komórkowych. Zwykle, gdy w tkance brakuje lipidów, komórki potrafią je samodzielnie wytworzyć. Jednak potrzebują do tego odpowiedniej równowagi nasyconych i nienasyconych kwasów tłuszczowych. To zaś wymaga obecności enzymu o nazwie desaturaza stearoilo-CoA (SCD). Jest on odpowiedzialny za zamianę nasyconych kwasów tłuszczowych w kwasy nienasycone.
      Naukowcy odkryli, że zarówno dieta niskokaloryczna jak i ketogeniczna zmniejszają aktywność SCD, ale myszy na diecie ketogenicznej dostarczają do organizmu lipidy wraz z dietą, więc nie ma potrzeby wykorzystywania SCD. Natomiast przy diecie niskokalorycznej dostawy tłuszczów są ograniczone, a jako że ograniczona jest też aktywność SCD, guz nie ma wystarczającej ilości lipidów i jego wzrost zwalnia w porównaniu z guzem u myszy na diecie ketogenicznej.
      Dieta niskokaloryczna nie tylko pozbawia guza lipidów, ale zaburza też mechanizm, za pomocą którego guz może się zaadaptować do takiej sytuacji. Oba te połączone czynniki prowadzą do spowolnienia rozwoju guza, mówi Evan Lien, główny autor artykułu opublikowanego na łamach Nature.
      Uczeni nie ograniczyli się wyłącznie do badań na myszach. Przyjrzeli się danym z dużych badań kohortowych, dzięki którym mogli przeanalizować związek pomiędzy dietą a czasem przeżycia osób a nowotworem trzustki. Zauważyli, że rodzaj konsumowanego tłuszczu prawdopodobnie wpływa na przebieg choroby u osób, które ograniczyły spożycie węglowodanów. Dostępne dane jednak nie pozwalały na wyciągnięcie konkretnych wniosków.
      Specjaliści przestrzegają jednak chorych przed samodzielnym stosowaniem diety. Sądzą raczej, że ich badania mogą przyczynić się do opracowania nowych leków, wykorzystujących zależność guza od dostępu nienasyconych kwasów tłuszczowych. Leki takie mogłyby np. być inhibitorami SCD, dzięki czemu guz zostałby odcięty od potrzebnych mu kwasów tłuszczowych. Celem naszych badań nie było znalezienie odpowiedniej diety, a zrozumienie biologicznych podstaw tego procesu. Dzięki temu możemy zrozumieć, jak diety działają i wykorzystać tę wiedzę przy opracowywaniu nowych terapii, dodaje Lien.
      Teraz uczeni planują rozpocząć badania, w czasie których sprawdzą, jak diety z różnymi rodzajami tłuszczów – roślinnych, zwierzęcych, nasyconych, wielonienasyconych i jednonienasyconych – wpływają na metabolizm tłuszczów przez komórki nowotworowe i stosunek tłuszczów nasyconych do nienasyconych.

      « powrót do artykułu
    • przez KopalniaWiedzy.pl
      Nowe badania wykazały, że najbardziej śmiertelne z nowotworów trzustki mają poważną słabość. Jest nią uzależnienie od pewnego genu i produkowanej przeń niego proteiny. To daje nadzieję na opracowanie metod skutecznej walki z takimi nowotworami.
      Naukowcy z Cold Spring Harbor Laboratory (CSHL) badali zachowanie komórek nowotworowych w najbardziej agresywnych podtypach nowotworu trzustki. To szczególnie śmiercionośny nowotwór, mówi główny autor badań, doktor Timothy Somerville. Uczony dodaje, że przeciętny pacjent z nowotworem trzustki żyje przez dwa lata od diagnozy. Jednak osoby cierpiące na szczególnie agresywne podtypy umierają w czasie krótszym niż rok.
      Zidentyfikowaliśmy gen TP63 do którego szczególnej ekspresji dochodzi w tych właśnie agresywnych nowotworach, mówi Smorville. Produkowana przez niego proteina 63 (P63) normalnie nie występuje w komórkach trzustki. Jest ona potrzebna do budowy komórek nabłonkowych skóry. Gdy więc naukowcy zauważyli P63 w trzustce, natychmiast zorientowali się, że jest w tym coś podejrzanego. Okazało się, że proteina ta promuje wzrost i rozprzestrzenianie się komórek nowotworowych trzustki. Dzięki niej nowotwór rozwija się niezwykle łatwo.
      Jednym z pozytywnych aspektów tego odkrycia jest spostrzeżenie, że komórki nowotworowe tak bardzo uzależniają się od P63, że nie mogą bez niej się rozwijać. Rozpoczęliśmy więc poszukiwanie sposobu na wygaszenie niewłaściwej aktywności P63 jako sposobu na leczenie pacjentów, wyjaśnia Somerville.
      Innym celem zespołu profesora Chrisa Vakoca, w którym pracuje Somerville, jest zbadanie, dlaczego w trzustkach niektórych pacjentów dochodzi do aktywacji genu TP63. Jeśli uda się nam powstrzymać ekspresję tego genu to będzie to z korzyścią dla najbardziej narażonych pacjentów.

      « powrót do artykułu
    • przez KopalniaWiedzy.pl
      Grupa krwi 0 wiąże się z wyższym ryzykiem zgonu w przypadku ciężkiego urazu.
      Analizując dane medyczne 901 pacjentów hospitalizowanych w latach 2013-16 z powodu ciężkiego urazu (urazu zagrażającego życiu lub powodującego długotrwałą niepełnosprawność), naukowcy z Tokijskiego Szpitala Medycznego i Stomatologicznego odkryli, że w przypadku osób z grupą krwi 0 wskaźnik zgonów wynosił 28%, w porównaniu do 11% u chorych z inną grupą krwi.
      Ostatnie badania sugerują, że grupa krwi 0 może być czynnikiem ryzyka krwotoku [...]. Choć utrata krwi jest wiodącą przyczyną zgonu pacjentów z ciężkimi urazami, przeprowadzono bardzo mało badań nad zależnością między grupą krwi a ryzykiem zgonu w takim przypadku. Chcieliśmy przetestować hipotezę, że grupa krwi wpływa na szanse przeżycia urazu - opowiada dr Wataru Takayama.
      Japończycy podkreślają, że osoby z grupą 0 mają mniej czynnika von Willebranda (składnika krwi biorącego udział w krzepnięciu), co może się wiązać z wyższym ryzykiem krwotoku i zgonu w przypadku ciężkiego urazu.
      Nasze wyniki rodzą też pytania odnośnie do tego, jak ratunkowe przetoczenie krwi grupy 0 wpływa na hemostazę pacjenta z ciężkim urazem [...] i czy dzieje się coś innego niż po transfuzji innych rodzajów krwi.
      Autorzy publikacji z pisma Critical Care przestrzegają, że wszyscy uwzględnieni chorzy byli Japończykami, dlatego potrzeba dalszych badań, które pokażą, czy analogiczne zjawiska zachodzą w innych grupach etnicznych. Oprócz tego porównań dokonywano przy podziale na grupy 0 i nie-0, przez co nie wiadomo, jak wyglądają wskaźniki przeżycia w przypadku grup A, AB lub B.

      « powrót do artykułu
    • przez KopalniaWiedzy.pl
      Szanse na zajście w ciążę przez kobietę we wczesnym wieku średnim mogą zależeć od jej grupy krwi.
      Naukowcy z Uniwersytetu Yale i Albert Einstein College of Medicine badali 560 kobiet przechodzących leczenie bezpłodności. Przy tej okazji wykryli u pacjentek z grupą krwi 0 chemiczne symptomy małej liczby jajeczek. Amerykanie przyglądali się stężeniu hormonu folikulotropowego (FSH) u pań w średnim wieku 35 lat.
      Kobieta przychodzi na świat z określoną rezerwą jajnikową. Z wiekiem zmniejsza się zatem liczba pęcherzyków pierwotnych. Wysoki poziom FSH uznaje się za wskaźnik szybszego wyczerpywania rezerwy, co może utrudnić zajście w ciążę w wieku trzydziestu czy czterdziestu kilku lat. Po zbadaniu próbek krwi wyszło na jaw, że kobiety z grupą krwi 0 mają wyższe stężenia hormonu folikulotropowego. U grupy A były one niższe.
      Wiek kobiety pozostaje najważniejszym czynnikiem wpływającym na sukces reprodukcyjny. Podstawowy poziom FSH daje nam pojęcie o jakości i liczbie komórek jajowych – wyjaśnia dr Edward Nejat. Na razie nie wiadomo, czy i ewentualnie jak oddziałuje on na populację generalną, bo jak pamiętamy, wszystkie kobiety uwzględnione w studium zespołu leczyły się na bezpłodność.
    • przez KopalniaWiedzy.pl
      Naukowcy opracowali pierwszy prototypowy test papierkowy do oznaczania grupy krwi, który działa na podobnej zasadzie jak dobrze wszystkim znany papierek lakmusowy. Jest bardzo tani: twórcy wspominają o kilku pensach, co przekładałoby się na kilka groszy. Wynik poznaje się po paru chwilach. Wystarczy umieścić na pasku kroplę krwi.
      Członkowie zespołu Gila Garniera podkreślają, że metoda sprawdzi się w krajach Trzeciego Świata, a także w medycynie weterynaryjnej, kiedy w warunkach polowych trzeba określić grupę krwi zwierzęcia. Obecne metody określania grupy krwi wymagają zastosowania złożonej aparatury, niedostępnej w wielu biedniejszych rejonach świata. Prosty przenośny test rozwiązałby wszelkie związane z tym problemy.
      Prototypowe paski są zaimpregnowane przeciwciałami przeciwko antygenom czerwonych krwinek. W warunkach in vitro reakcja antygenu z przeciwciałem prowadzi do aglutynacji, czyli zlepiania się krwinek. Podczas testów na ochotnikach ekipa wykazała, że po umieszczeniu na bibułce kropli krwi, zmieniał się kolor paska, co wskazywało na konkretną grupę krwi. Udowodniono, że wyniki były tak samo miarodajne jak te uzyskiwane tradycyjnymi metodami.
      Zaglutynowana krew przemieszcza się przez warstwy papieru inaczej niż krew stabilna z prawidłowo rozproszonymi erytrocytami. To na tym zjawisku skupili się Australijczycy (Mohidus Samad Khan, George Thouas, Wei Shen, Gordon Whyte i Gil Garnier). Na początku panowie przeprowadzili dwie serie eksperymentów. W ramach pierwszej odnoszono poziom aglutynacji do właściwości cieczy (krwi) transportowanej przez papier. Próbki krwi mieszano w różnych proporcjach ze specyficznymi i niespecyficznymi przeciwciałami. Następnie kroplę każdej mieszaniny nakładano na pasek bibuły. Badano kinetykę rozchodzenia się cieczy i oddzielanie czerwonych krwinek. W krwi zaglutynowanej dochodziło do rozwarstwienia. W kontakcie z bibułą erytrocyty tworzyły charakterystyczną plamę, podczas gdy osocze wsiąkało. Krew stabilna rozchodziła się równomiernie.
      W drugiej serii eksperymentów analizowano rozchodzenie i rozdzielanie chromatograficzne kropli krwi umieszczonych na paskach nasączonych specyficznymi i niespecyficznymi przeciwciałami. Odnotowano uderzające różnice. Krew zaglutynowana przez kontakt ze specyficznymi przeciwciałami rozwarstwiała się. Erytrocyty rozpraszały się w bardzo niewielkim stopniu, podczas gdy osocze robiło to szybciej niż oryginalna próbka krwi.
      Naukowcy fotografowali prototypowe paski za pomocą aparatu cyfrowego, następnie fotografie były analizowane przez komputer. Dzięki istnieniu wspomnianych już wyraźnych różnic w rozchodzeniu się krwi, w przyszłości możliwe będzie stworzenie ogólnie dostępnego testu paskowego z odpowiednimi oznaczeniami, które szybko dadzą odpowiedź na pytanie o grupę krwi.
  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...