Posłuszni jak kiedyś
dodany przez
KopalniaWiedzy.pl, w Psychologia
-
Podobna zawartość
-
przez KopalniaWiedzy.pl
Uczestnicy słynnego eksperymentu Milgrama tak bardzo ulegali autorytetowi prowadzącego, że byli w stanie na jego polecenie zadawać silny ból innemu człowiekowi. Takie bezwzględne bezrefleksyjne posłuszeństwo może prowadzić do zbrodni. Naukowcy z Uniwersytetu SWPS powtórzyli eksperyment Milgrama, ale prowadzącym był robot. Okazało się, że ludzie są skłonni podporządkować się poleceniom robota i na jego rozkaz krzywdzić innych.
W latach 60. XX wieku amerykański psycholog Stanley Milgram, zastanawiając się nad przyczynami, dla których ludzie w czasie II wojny światowej wykonywali zbrodnicze rozkazy, przeprowadził eksperyment, którego celem było wykazanie, na ile H. sapiens ma skłonność do ulegania autorytetom. Osobom, które brały udział w eksperymencie powiedziano, że jego celem jest zbadanie wpływu kar na skuteczność uczenia się. W eksperymencie brał udział uczestnik-nauczyciel oraz uczeń. Eksperymentator zaś kazał nauczycielowi karać ucznia aplikując mu coraz silniejszy wstrząs elektryczny. Uczeń, którym była podstawiona osoba, w rzeczywistości nie był rażonym prądem (ale uczestnik-nauczyciel o tym nie wiedział), jednak w odpowiedzi na rzekomo podawane napięcie elektryczne, krzyczał z bólu. Eksperyment wykazał, że aż 62% uczestników – ulegając autorytetowi eksperymentatora – nacisnęło w końcu na generatorze przycisk 450 V, czyli najwyższy.
Naukowcy z Uniwersytetu SWPS postanowili sprawdzić, czy ludzie będą równie posłuszni robotowi, jak innemu człowiekowi. Przeniesienie różnych funkcji nadzoru i podejmowania decyzji na robota budzi jednak szczególnie silne emocje, ponieważ wiąże się z różnymi zagrożeniami etycznymi i moralnymi. Pojawia się pytanie, czy wspomniane wyżej posłuszeństwo wykazywane przez badanych zgodnie z paradygmatem Milgrama nadal występowałoby, gdyby to robot (zamiast człowieka, tj. profesora uczelni) kazał uczestnikom zadać elektrowstrząsy innej osobie? Celem naszego badania było udzielenie odpowiedzi na to pytanie, mówi doktor Konrad Maj.
Doktor Maj we współpracy z profesorem Dariuszem Dolińskim i doktorem Tomaszem Grzybem, powtórzył eksperyment Milgrama, ale w roli eksperymentatora osadzono robota. W grupie kontrolnej eksperymentatorem był człowiek. W badaniach wzięli udział uczestnicy, którzy nie wiedzieli, na czym polegał eksperyment Milgrama. Okazało się, że ludzie ulegają też autorytetowi robota i na jego polecenie są skłonni krzywdzić innych ludzi. Co więcej, zarejestrowano bardzo wysoki poziom posłuszeństwa. Aż 90% uczestników w obu grupach – badanej i kontrolnej – nacisnęło wszystkie przyciski na generatorze, dochodząc do wartości 150 V. Od kilku dekad z powodów etycznych te 150 V przyjmuje się za górną wartość przy eksperymencie Milgrama.
O ile nam wiadomo, to pierwsze badanie, które pokazuje, że ludzie są skłonni szkodzić innemu człowiekowi, gdy robot nakazuje im to zrobić. Co więcej, nasz eksperyment pokazał również, że jeśli robot eskaluje żądania, instruując człowieka, aby zadawał coraz większy ból innemu człowiekowi, ludzie też są skłonni to zrobić, dodaje doktor Maj.
Już wcześniejsze badania wykazały, że ludzie tak mocno uznają autorytet robota, że podążają za jego poleceniami, nawet gdy nie mają one sensu. Tak było np. podczas eksperymentu, w czasie którego osoby ewakuowane z – symulowanego – pożaru, podążały za poleceniami robota, mimo że wskazał im on drogę ewakuacji przez ciemne pomieszczenie bez widocznego wyjścia.
« powrót do artykułu -
przez KopalniaWiedzy.pl
Uffe Schjødt z Uniwerytetu w Aarhus postanowił zbadać procesy zachodzące w mózgu podczas spotkania z charyzmatyczną osobą. Ustalił, że zmniejsza się wtedy aktywność obszarów odpowiedzialnych za sceptycyzm i czujność (Social Cognitive and Affective Neuroscience).
W studium wzięli udział zielonoświątkowcy (wyznawcy pentakostalizmu), którzy wierzą, że ludzie zyskują dary w postaci prorokowania, uzdrawiania chorych czy glosolalii, czyli mówienia językami.
Posługując się funkcjonalnym rezonansem magnetycznym, Duńczycy przeskanowali mózgi 20 zielonoświątkowców i 20 ludzi niewierzących w czasie, gdy odtwarzano im nagrane modlitwy. Badanym powiedziano, że 6 z nich odczytywał niechrześcijanin, 6 zwykły chrześcijanin, a resztę - też 6 - uzdrowiciel. W rzeczywistości wszystkie recytował przeciętny chrześcijanin.
Tylko u osób wierzących, jeśli uznawały, że mówiący potrafi leczyć, dochodziło do obustronnej deaktywacji przyśrodkowej i grzbietowo-bocznej kory przedczołowej oraz okolic przedniego zakrętu obręczy, które odpowiadają za sceptycyzm i czujność. Niezależna analiza ujawniła, że wyłączenie to pozwalało przewidzieć, jak wierzący ochotnik oceni charyzmę mówcy oraz doświadczenie obecności Boga w czasie modlitwy.
Aktywność wskazanych rejonów kory zmniejszała się w dużo mniejszym stopniu, jeśli wolontariusze byli przekonani, że słyszą głos chrześcijanina bez specjalnych darów.
Schjødt podkreśla, że nie wiadomo, czy podobny mechanizm wywierania wpływu dotyczy liderów ruchów innych niż religijne. Niewykluczone jednak, że tak właśnie oddziałują na ludzi autorytety w postaci lekarzy lub polityków.
-
przez KopalniaWiedzy.pl
Początek przekwitania spowalnia u kobiet uczenie. Na szczęście wszystko wraca do normy w okresie postmenopauzalnym. Naukowcy zbadali 2362 panie w wieku od 42 do 52 lat, które w ciągu 3 miesięcy poprzedzających rozpoczęcie eksperymentu miały co najmniej jedną miesiączkę.
Ochotniczki przetestowano pod kątem pamięci słownej, roboczej i prędkości przetwarzania informacji. Funkcjonowanie kobiet porównywano na 4 etapach: 1) przedmenopauzalnym (brak zmian w miesiączkowaniu), 2) wczesnym okołomenopauzalnym (nieregularności w miesiączkowaniu przy jednoczesnym braku 3-miesięcznych przerw), 3) późnym okołomenopauzalnym (brak miesiączki przez 3 do 11 miesięcy) i 4) pomenopauzalnym (brak okresu od roku).
Badacze z Uniwersytetu Kalifornijskiego w Los Angeles zauważyli, że szybkość przetwarzania danych wzrastała w miarę powtórzeń na trzech etapach życia - 1., 2. i 4. Wyniki uzyskiwane przez kobiety znajdujące się w późnej fazie perimenopauzalnej nie poprawiały się już w takim samym stopniu i odnotowane polepszenie stanowiło jedynie 28% wzrostów sprzed okresu przekwitania.
Gdy pod lupę wzięto pamięć werbalną, w porównaniu do etapu 1., spowolnienie postępów było widoczne podczas całej menopauzy, czyli zarówno w stadium 2., jak i 3. Poprawa u kobiet zmagających się z początkiem menopauzy to zaledwie 29% wzrostów pomenopauzalnych.
Wyniki Kalifornijczyków tylko potwierdzają to, co mówiły same zainteresowane: aż 60% przekwitających kobiet wspominało o problemach z pamięcią.
-
przez KopalniaWiedzy.pl
Szefowie i inne osoby sprawujące władzę często naprawdę nie mają pojęcia, co czują i o czym myślą ich pracownicy.
Władzę definiuje się niejednokrotnie jako zdolność wyczucia, czego ktoś pragnie albo jako umiejętność wpływania na innych. Sprawujący władzę mają głęboki wpływ na pozostałych, a my mamy naturalnie nadzieję, że będą wrażliwi na punkt widzenia innych — mówi Adam Galinski, psycholog społeczny z Northwestern University.
Zespół Galinskiego postanowił sprawdzić, czy władza zmienia stopień, do którego ludzie umieją zrozumieć argumenty rządzonych. Badacze prosili wolontariuszy o przypomnienie sobie przypadków, kiedy to oni mieli władzę nad kimś i kiedy było dokładnie na odwrót.
Wcześniejsze studia wykazały, że odpamiętywanie daje takie same efekty, jak rzeczywiste umieszczanie ludzi w sytuacji sprawowania władzy i bezsilności — uważa Galinski. Bez względu na to, czy badani przypominali sobie siebie u władzy, czy rzeczywiście ją sprawowali, podkreślali swój autorytet i podejmowali ryzyko.
Naukowcy prosili studentów o narysowanie na czole litery E. Ponad dziesięć lat eksperymentów pokazało, że osoby, które nie myślały o innych lub nie dbały o nich, rysowały ją tak, że była czytelna dla nich, ale pozostali widzieli ją jako odwróconą. Ludzie dbający o swoich towarzyszy, uwzględniający ich punkt widzenia rysowali ją dokładnie odwrotnie: jako odwróconą dla siebie i prawidłowo usytuowaną w przestrzeni dla innych.
Studium Galinskiego unaoczniło, że wolontariusze przypominający sobie rządzenie podwładnymi trzy razy częściej odwracali literę E, faworyzując siebie. To potwierdza wyniki innych badań, że ludzie posiadający władzę są bardziej skłonni do skupiania się na sobie niż na towarzyszach.
W innych eksperymentach zespół Galinskiego zbadał wolontariuszy standardowym testem na empatię. Studentom pokazywano zdjęcia twarzy wyrażających szczęście, smutek, strach lub złość i proszono o określenie, jaka emocja się na nich pojawiła. Osoby przypominające sobie sytuacje sprawowania władzy myliły się dużo częściej, co sugerowało, że są mniej skłonne lub zdolne do zrozumienia czyichś uczuć (Psychological Science).
Psychologom udało się też wykazać, że ludzie u władzy mniej się hamują, częściej zachowują się impulsywnie, a rządzeni biorą pod uwagę ryzyko i czują się mniej pewnie.
Generalnie odkrycia te odmalowują włodarzy jako ludzi impulsywnych i niczego nieświadomych, a podwładnych jako uważnych i zatroskanych — podsumowała psycholog z Princeton University, Susan Fiske.
[...] Władza pomaga poprowadzić masy, ale niekiedy podejmowane działania są chybione, bo nie uwzględniają perspektywy innych. To trochę przypomina dysponowanie pedałem gazu bez sprawnie działającej kierownicy — konkluduje Galinski.
-
-
Ostatnio przeglądający 0 użytkowników
Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.