Skocz do zawartości
Forum Kopalni Wiedzy
KopalniaWiedzy.pl

Zdrowe biuro

Rekomendowane odpowiedzi

Dr James Levine, endokrynolog z Mayo Clinic, to autor odchudzającego biura (niedalekiej) przyszłości: bez foteli czy stojących przy biurkach krzeseł, ale za to z chodzonymi spotkaniami służbowymi i poradami dietetycznymi.

W półrocznym programie NEAT (od ang. non-exercise activity thermogenesis, czyli termogeneza niezwiązana z ćwiczeniami) wzięli udział pracownicy firmy SALO z Minneapolis. Zaczął się on we wrześniu 2007, a skończył w marcu bieżącego roku i objął 45 osób. U 18 monitorowano spadek wagi i inne parametry pozwalające ocenić stan zdrowia.

Schudła, średnio o 4 kg, cała osiemnastka, a 90% zrzucanego balastu stanowił tłuszcz. Odnotowano też 37-proc. spadek stężenia trójglicerydów. Zmiana masy ciała była wyraźniejsza u osób, które na początku eksperymentu założyły, że chcą wyszczupleć. Przeciętnie chudły one o 7 kg.

Jak wyglądało przeprojektowane biuro? Nie tylko pozbawiono je miejsc do siedzenia, ale też ułatwiono przemieszczanie, wprowadzając wygodne szlaki komunikacyjne. Odpowiednio przeszkolonych pracowników zachęcano do konferowania na stojąco lub podczas chodzenia, co nasuwa na myśl perypatetyków, czyli uczniów Arystotelesa.

Telefony stacjonarne zastąpiono komórkowymi, a do biurek dołączono bieżnie. Załoga często brała udział w grach, mogła też zasięgnąć rady dietetyka. Na podorędziu znajdowały się nowoczesne urządzenia mierzące aktywność. Jak łatwo zauważyć, pomysł Levine'a to skrzyżowanie siłowni czy klubu fitness z biurem. Trzeba zaznaczyć, że ochotnicy naprawdę tam pracowali, a ich wydajność wcale nie spadła, a wręcz przeciwnie – wzrosła. Szefostwo SALO wspomina o 10-procentowym skoku przychodu w pierwszych 3 miesiącach eksperymentu. W styczniu 2008 udało się osiągnąć najwyższy miesięczny przychód w całej historii firmy.

Uzyskane wyniki wytrącają broń z ręki przeciwnikom aktywności fizycznej w biurze, którzy uważają, że albo się wypełnia swoje obowiązki, albo koncentruje na ćwiczeniach. Bez problemu można je jednak wykonywać przy okazji, a nie w pełni intencjonalnie. Z czasem pewne czynności "wchodzą w krew" i trudno się bez nich obyć.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się

  • Podobna zawartość

    • przez KopalniaWiedzy.pl
      Podczas ekspozycji na zimno mikrobiom jelit pomaga podtrzymać temperaturę głęboką ciała.
      Rolę mikrobiomu w termoregulacji ujawnił zespół prof. Johna R. Speakmana z Instytutu Genetyki i Biologii Rozwojowej Chińskiej Akademii Nauk.
      Gdy jest zimno, zwierzęta podtrzymują swoją temperaturę dzięki spalającej tłuszcz brunatnej tkance tłuszczowej (ang. brown adipose tissue, BAT), która jest uznawana za motor termogenezy, albo na drodze przekształcania białej tkanki tłuszczowej w brunatną (brunatnienia).
      By ocenić rolę mikroflory jelitowej w aktywacji BAT, naukowcy stosowali różne koktajle antybiotyków. Po wyeliminowaniu bakterii okazało się, że termoregulacja uległa upośledzeniu. Wyniki potwierdzono na myszach pozbawionych kontaktu z mikroorganizmami, czyli aksenicznych (ang. germ free mice, GF).
      Autorzy publikacji z pisma Cell Reports dowiedli, że wyeliminowanie mikrobiomu tłumiło wzrost ekspresji termogeniny (UCP1, ang. uncoupling protein 1, rozsprzęgacza protonów) w BAT i ograniczało brunatnienie białej tkanki tłuszczowej; UCP1 jest białkiem występującym w błonie mitochondriów brunatnej tkanki tłuszczowej.
      Naukowcy dywagują, że pod nieobecność "sprawnego" mikrobiomu zwierzęta nie są w stanie strawić wystarczającej ilości pokarmu, by zaspokoić zwiększone zapotrzebowanie energetyczne w chłodnych warunkach. Wpływ na BAT jest więc w pewien sposób wtórny.
      Chińczycy wykazali też jednak, że podanie myszom maślanów - krótkołańcuchowych kwasów tłuszczowych wytwarzanych przez bakterie - zwiększa wydajność termogenną myszy po antybiotykoterapii. To sugeruje, że mikrobiom pełni ważną rolę sygnalizacyjną w procesie stymulowania termogenezy wywołanej niską temperaturą.
      Choć autorzy artykułu przestrzegają, że na razie badania prowadzono na myszach i należy zachować ostrożność przy odnoszeniu wyników do ludzi, jednocześnie wskazują na kilka interesujących możliwości. Podkreślają np., że u seniorów często występują problemy z odpowiednią reakcją termoregulacyjną na chłód, przez co są oni bardziej narażeni na hipotermię. Rodzi się więc pytanie, czy związane z wiekiem zmiany mikrobiomu przyczyniają się do tego zjawiska i czy ich modulacja może przynieść starszym osobom korzyści.

      « powrót do artykułu
    • przez KopalniaWiedzy.pl
      Niektórzy odreagowują stresy czy zmęczenie w pracy podjadaniem czekolady. Psycholodzy z Uniwersytetu w Exeter wykazali, że odchodząc od biurka i udając się na 15-min przechadzkę, można o połowę zmniejszyć wagę spożywanych batoników czy pralinek.
      W studium wzięło udział 78 ochotników, którzy regularnie raczyli się w pracy czekoladą. Po 2 dniach powstrzymywania się od sięgania po słodycze zostali podzieleni na 4 grupy. Dwie przez 15 minut ćwiczyły na bieżni (odbyły energiczną przechadzkę). Później jednej przydzielono łatwe, a drugiej trudniejsze zadanie. Pozostałe dwie grupy także wykonywały któreś z tych zadań, jednak najpierw miały odpocząć. Na wszystkich biurkach postawiono miseczki z czekoladą.
      Okazało się, że osoby, które przed pracą ćwiczyły, zjadały o połowę mniej czekolady: 15 g, w porównaniu do 28 g. Trudność zadania nie wpływała na ilość zjadanej czekolady, co oznacza, że w rzeczywistości stres nie miał nic wspólnego z zachciankami.
      Prof. Adrian Taylor podkreśla, że sięganie w pracy po wysokokaloryczne przekąski staje się z czasem automatyzmem, a nawet trudnym do zwalczenia uzależnieniem. Jak widać, można je zwalczyć ruchem, który zapewnia dopływ endorfin, o korzystnym wpływie na linię i zdrowie nie wspominając.
    • przez KopalniaWiedzy.pl
      Na początku maja firma Mitsubishi Electric zainstalowała w nowym biurowcu w Osace (Umeda Hankyu Building) 5 wind, które mogą przewieźć naraz do 80 pasażerów lub zabrać ładunek o wadze 5.250 kg.
      To największe windy w Japonii, a zapewne i na świecie. Ich wymiary wynoszą 3,4x2,8x2,6 m, a powierzchnia podłogi to 9,52 m2. Chętni mogą pooglądać z wysokości przesuwające się obok miasto, konstruktorzy nie zapomnieli bowiem o wstawieniu okien.
      Olbrzymie windy bez ustanku przewożą pasażerów między częścią handlową a biurową, poruszają się więc między parterem a 15. piętrem. Tutaj, w zależności od wysokości, na jaką się chcą udać, podróżni wybierają między trzema blokami wind. Tak zwany bank A kursuje między 17. a 25. piętrem, bank B między 26. a 33., a bank C między 34. a 41. W sumie w budynku Mistsubishi zainstalowało aż 25 wind.
      Japończycy przeważnie stawiają na miniaturyzację, starając się jak najlepiej zagospodarować dostępną przestrzeń. Tutaj priorytetem stała się chyba jednak wydajność.
    • przez KopalniaWiedzy.pl
      Nothing to agencja reklamowa z Amsterdamu, która rozpoczęła swoją działalność na początku marca. Całe biuro powstało z kartonu, a więc materiału najbardziej chyba zbliżonego do tworzenia czegoś z niczego. Doniczki, stoły, a nawet schody zmontowano bez użycia kleju czy gwoździ.
      Karton ma być w założeniu materiałem neutralnym, który przekształci konsumentów w adwokatów marki. Dodatkowo mogą pozostawiać na nim namacalny ślad w postaci szkiców, grafik i napisów. Autorem koncepcji jest Alrik Koudenburg, a jego wizję zrealizował Joost van Bleiswijk.
      Agencję Nothing (Nic) założyli Michael Jansen i Bas Korsten. Słowo nic dotyczy mocy idei, tego, jak pojedynczy pomysł może przekształcić nic w coś. Wykorzystywanie taniego jednorazowego materiału, by zbudować wyjątkowe i zapadające w pamięć dzieło, wydaje się dobrym sposobem na zmaterializowanie tej myśli.
      Podczas konstruowania biura Nothing zużyto 500 metrów kwadratowych kartonu. Wygięto z niego aż 1500 przedmiotów.
    • przez KopalniaWiedzy.pl
      Papryczki chili wywołują uczucie gorąca nie tylko wskutek podrażnienia receptorów w neuronach czuciowych. Okazuje się, że kapsaicyna nasila termogenezę, czyli proces wytwarzania ciepła.
      Yasser Mahmoud zauważył, że kapsaicyna zmienia aktywność SERCA - białka występującego w mięśniach. W normalnych warunkach skurcz powoduje uwolnienie kationów wapnia z retikulum endoplazmatycznego (ER). SERCA aktywnie pompuje kationy z powrotem do ER, wykorzystując przy tym energię z rozpadu wiązań ATP. Mięśnie ulegają wtedy rozluźnieniu.
      Po zjedzeniu pikantnej potrawy kapsaicyna wiąże się z SERCA i hamuje jego aktywność pompującą. ATP jest jednak nadal wykorzystywane. Ponieważ nie zachodzi transport jonów, cała energia przekształca się w ciepło.
      Mahmoud potwierdza, że kapsaicyna jest pierwszą naturalną substancją, która nasila termogenezę. Opisywane badania wyjaśniają, w jaki konkretnie sposób alkaloid papryczki zwiększa metabolizm i temperaturę ciała. Co prawda w czasie eksperymentów posłużono się dużymi dawkami kapsaicyny (zjedzenie takich ilości jest praktycznie niemożliwe), ale struktura cząsteczki pozwoli zapewne zaprojektować skuteczne leki przeciwko hipotermii.
  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...