Zaloguj się, aby obserwować tę zawartość
Obserwujący
0
Zanieczyszczenie środowiska osłabia działanie szczepionek
dodany przez
KopalniaWiedzy.pl, w Medycyna
-
Podobna zawartość
-
przez KopalniaWiedzy.pl
Polichlorowane bifenyle (PCB) zabijają zwierzęta ze szczytu łańcucha pokarmowego. Autorzy najnowszych badań opublikowanych właśnie w Science twierdzą, że obecny poziom koncentracji PCB w środowisku może spowodować, że w ciągu najbliższych 30–50 lat z najbardziej zanieczyszczonych terenów zniknie połowa populacji tych zwierząt.
Orki stoją na samym szczycie łańcucha pokarmowego i dlatego znajdują się w tej grupie ssaków, w której tkankach występuje najwięcej PCB. W czasie badań w tkance tłuszczowej orek znajdowano nawet 1300 miligramów PBC na kilogram. Tymczasem wiele wcześniejszych badań wykazało, że już koncentracja na poziomie 50 mg/kg może prowadzić do niepłodności i poważnie uszkadzać układ odpornościowy.
Naukowcy z Uniwersytetu w Aarhus we współpracy z kolegami z wielu krajów wykazali, że w 10 z 19 badanych populacji orek dochodzi do szybkiego spadku liczby zwierząt i gatunek ten może w ciągu kilku dekad zniknąć z niektórych terenów.
Orki są szczególnie zagrożone w bardzo zanieczyszczonych wodach wokół Brazylii, w Cieśninie Gibraltarskiej i w pobliżu Wielkiej Brytanii. Brytyjska populacja liczy już mniej niż 10 osobników. Zagrożone są też orki żyjące w pobliżu Grenlandii, gdyż spożywają one bardzo dużo morskich ssaków.
Orki to jedne z najbardziej rozpowszechnionych ssaków na Ziemi. Występują we wszystkich oceanach, a ich zasięg rozciąga się od bieguna do bieguna. Jednak obecnie tylko populacje żyjące w czystych wodach są stabilne i składają się z wielu osobników. Orki zabija też nadmierny połów ryb przez człowieka oraz generowany przez nasz gatunek hałas. Jednak to PCB jest największym problemem, gdyż niszczy układ rozrodczy i odpornościowy tych zwierząt.
Dieta orek składa się m.in. z fok, tuńczyków czy rekinów. Zwierzęta te również znajdują się wysoko w łańcuchu pokarmowym, przez co w ich tkance jest sporo PCB. Najbardziej narażone są te populacje orek, które żywią się właśnie zwierzętami z wyższych części łańcucha pokarmowego. U orek jedzących głównie śledzie i makrele koncentracja PCB w tkance jest znacznie niższa.
Ludzie używają PCB od lat 30. ubiegłego wieku. Wyprodukowano ponad milion ton tych środków. W latach 70. i 80. niektóre kraje zakazały stosowania PCB. W 2004 roku podpisano Konwencję Sztokholmską, w której ponad 90 krajów zadeklarowało się do zaprzestania używania PCB.
Polichlorowane bifenyle bardzo wolno się rozkładają. Co gorsza matki orek karmiąc swoje młode przekazują im w mleku PCB. Wiemy, że PCB prowadzi do deformacji organów płciowych u zwierząt, obserwowaliśmy to u niedźwiedzi polarnych. Dlatego też postanowiliśmy sprawdzić wpływ tych środków na orki, mówi mówi profesor Rune Dietz z Wydziału Bionuk i Centrum Badań Arktycznych. Uczony wraz z kolegami z USA, Kanady, Wielkiej Brytanii, Islandii i Danii przejrzeli dostępną literaturę fachową i porównali ją z własnymi danymi. W ten sposób uzyskali dane na temat poziomu PCB w organizmach ponad 350 orek. Informacje te wykorzystali z modelu analitycznym, pokazującym wpływ PCB na potomstwo, układ odpornościowy i śmiertelność orek w przeciągu kolejnych 100 lat. Uzyskane wyniki nas zaskoczyły. Ponad połowa badanych populacji jest zagrożonych z powodu PCB, mówi Jean-Pierre Desforges.
Model wykazał, że w ciągu ostatnich 50 lat populacja orek na najbardziej zanieczyszczonych terenach wokół Brazylii, Wielkiej Brytanii, na północnym Pacyfiku i w pobliżu Gibraltaru, spadła o połowę. Rzeczywiście na tych terenach rzadko obserwuje się nowo narodzone orki. To przerażające, że zjawisko, które obserwujemy od ponad 50 lat doprowadzi do załamania się populacji orek w ciągu 30-40 lat, dodaje Desforges.
Samica orki może żyć 60–70 lat. Mimo, że pierwsze wysiłki na rzecz ograniczenia PCB podjęto 40 lat temu, to w ciałach zwierząt wciąż znajdują się olbrzymie ilości PCB. To zaś oznacza, że ludzie muszą podjąć kolejne wysiłki na rzecz ograniczenia PCB.
Na szczęście w wodach wokół Wysp Owczych, Norwegii, Islandii, Alaski i Antarktyki populacja orek zwiększa się, a modele przewidują, że nadal będzie ona rosła.
« powrót do artykułu -
przez KopalniaWiedzy.pl
Od dawna wiemy, że bakterie zyskują oporność na antybiotyki, a owady na środki owadobójcze. Tym razem amerykańscy naukowcy donoszą o znalezieniu kręgowca, który stał się oporny się na szkodliwą dlań substancję.
Kręgowcem tym jest żyjący w rzece Hudson tomkod atlantycki. Uczeni z Woods Hole Oceanographic Institution (WHOI), NOAA oraz Uniwersytetu Nowojorskiego informują, że gatunek ten nie tylko przetrwał w bardzo zanieczyszczonej rzece, ale świetnie się w niej rozwija.
Rzeka Hudson została zatruta w dużej mierze przez dwie fabryki General Electric, które przez 30 lat wypuściły do niej niemal 600 ton polichlorowanych bifenyli (PCB). Obecnie, 50 lat po zakończeniu zatruwania rzeki PCB, okazuje się, że tomkod świetnie sobie poradził w takim środowisku i rozwinął się w niej lepiej, niż kiedykolwiek wcześniej.
Bliższe badania wykazały, że było to możliwe dzięki genowi AHR2, który kontroluje wrażliwość na PCB. U tomkoda żyjącego w Hudson wspomniany gen uległ zmianie. W proteinach AHR2 brakuje dwóch z 1140 aminokwasów, które zwykle są w nich obecne. Ich brak osłabia wiązania pomiędzy receptorami a PCB dzięki czemu, jak uważają uczeni, polichlorowane bifenyle nie szkodzą tomkodowi.
Jednak to, co jest korzystne dla tego gatunku, szkodzi innym rybom. Tomkod może żyć w silnie zanieczyszczonym środowisku i rozmnaża się w zimie, jednak jego organizm magazynuje PCB. Wiosną tomkod staje się głównym źródłem pożywienia wielu ryb, które za jego pośrednictwem wchłaniają duże ilości szkodliwych substancji. Co gorsza później PCB trafia do organizmów ludzi, którzy jedzą ryby żywiące się tomkodem. Modyfikacja AHR2 szkodzi też bezpośrednio samemu tomkodowi, gdyż ryba staje się bardziej wrażliwa na inne szkodliwe substancje, jak na przykład na wielopierścieniowe węglowodory aromatyczne.
Tomkod z rzeki Hudson przeszedł bardzo szybkie zmiany ewolucyjne w ciągu 50-100 lat od momentu wypuszczenia do rzeki trucizn. Żadna tak szybka zmiana w ewolucji nie jest korzystna - stwierdził Issac Wirgin z Uniwersytetu Nowojorskiego.
Ostatnio Agencja Ochrony Środowiska (EPA) wydała zarządzenie nakazujące oczyszczenie rzeki Hudson z PCB. Może to stanowić zagrożenie dla tomkodów ze zmodyfikowanym AHR2.
-
przez KopalniaWiedzy.pl
Pazurnice (Onychophora) to stary typ lądowych bezkręgowców, które wykazują cechy zarówno stawonogów, jak i pierścienic. Pierwsi przedstawiciele tych zwierząt pojawili się na Ziemi już w kambrze. Dr Victoria Haritos z Commonwealth Scientific and Industrial Research Organisation (CSIRO) poszukuje nowych klejów, dlatego zwróciła uwagę na krzepnące nici wytwarzane przez pazurnicę Euperipatoides rowelli. Łatwo odtworzyć ich skład, a zakres potencjalnych zastosowań jest ogromny, włączając w to choćby kleje medyczne.
Bazując na podobieństwie wyglądu, można by się doszukiwać analogii między wydzieliną E. rowelli a nicią jedwabników. Okazuje się jednak, że obie substancje mają zgoła odmienną budowę. U jedwabników wydzielina gruczołów przędnych ma uporządkowany charakter, a kształt cząsteczki białka jest określany przez ułożenie aminokwasów. U pazurnic, przynajmniej na początku polowania, próżno szukać jakiejkolwiek strukturyzacji.
Gęsty i niezwykle szybko tężejący płyn jest wystrzeliwany z otworów umieszczonych po bokach jamy gębowej. Z biegiem czasu staje się on coraz twardszy i twardszy, kompletnie unieruchamiając ofiarę – tłumaczy Haritos. Głównym składnikiem kleistej substancji jest woda (90%), a białko stanowi jedynie małą jej część, bo od 3 do 5%. Tak długo, jak białka są pokryte wodnym filmem, pozostają nieczynne chemicznie. Otoczka z wody pozwala całości zachować otwartą i przypadkową strukturę. To zapobiega wchodzeniu cząsteczek białka w interakcje. Kiedy jednak wydzielina zetknie się z ciałem zdobyczy, woda szybko odparowuje, umożliwiając zmieszanie białek i utworzenie wiązań chemicznych. Na nieszczęście przyszłego posiłku E. rowelli, proces odparowania jest katalizowany przez woskową wodoodporną powłokę oskórka.
-
przez KopalniaWiedzy.pl
Naukowcy z amerykańskiego MRC National Institute for Medical Research wyhodowali szczep zmodyfikowanych genetycznie myszy, których stan zdrowia przypomina pod wieloma względami zachowanie organizmu człowieka zakażonego HIV. Osiągnięcie to można uznać za przełomowe, gdyż znacząco ułatwi ono prowadzenie badań nad tym patogenem.
Badania nad AIDS były dotychczas bardzo utrudnione. Jedynym dostępnym zwierzęcym modelem tej choroby były małpy zakażone SIV - wirusem spokrewnionym z HIV. Ponieważ jednak hodowla tych zwierząt jest kosztowna i wymagająca, tylko nieliczne laboratoria mogły sobie pozwolić na prowadzenie eksperymentów in vivo. Teraz, dzięki stworzeniu szczepu pospolitych gryzoni wykazujących liczne objawy AIDS, sytuacja może ulec znaczącej poprawie.
Swoje unikalne właściwości nowy szczep myszy zawdzięcza zdolności do wytwarzania toksyny błoniczej typu A. Aby skutecznie symulować rozwój AIDS, możliwość syntezy toksycznej proteiny mają tylko tzw. limfocyty CD4+ - komórki układu odpornościowego stanowiące główny cel ataku HIV i SIV.
Dodatkową zaletą opracowanego modelu jest możliwość precyzyjnej regulacji momentu aktywacji genu kodującego toksynę. W ciągu dwóch dni po aktywacji tej sekwencji ginie większość limfocytów CD4+, które zostały uprzednio aktywowane przez inne elementy układu odpornościowego. Dochodzi w ten sposób do tymczasowego, uogólnionego pobudzenia układu immunologicznego, będącego jednym z ważnych objawów tego etapu infekcji.
Niestety, nowy szczep ma także swoje wady. Prawdopodobnie największą z nich jest ograniczenie wymierania limfocytów CD4+ do komórek aktywowanych. W przypadku infekcji HIV lub SIV dochodzi tymczasem do postępującego wyniszczenia wszystkich populacji limfocytów CD4+, a więc także tzw. komórek pamięci (limfocytów, które weszły wcześniej w kontakt z ciałem obcym, lecz w danej chwili nie są aktywne) oraz komórek dziewiczych (czyli takich, które nie zetknęły się jeszcze z wykrywanym przez siebie ciałem obcym).
Pomimo pewnych niedociągnięć, model opracowany przez badaczy z instytutu MRC można uznać za przełomowy. Jak ocenia jeden z autorów studium, George Kassiotis, choć myszy te nie odtwarzają w pełni wszystkich aspektów ludzkiego upośledzenia odporności związanego z HIV, wykazują one dwa kluczowe zaburzenia odporności: ubytek komórek CD4+ oraz uogólnioną aktywację immunologiczną.
-
przez KopalniaWiedzy.pl
Zwolennicy teorii o zdolności rtęci oraz zawierających ją szczepionek do wywoływania autyzmu mają kolejny twardy orzech do zgryzienia. Jak wynika z badań należącego do Uniwersytetu Kalifornijskiego Instytutu MIND, nie istnieje statystyczna zależność pomiędzy poziomem tego metalu oraz występowaniem u dzieci autyzmu bądź jego brakiem.
Obawy niektórych rodziców, podsycane przez dość powszechną niechęć wobec koncernów farmaceutycznych, są wciąż aktualne. Nie zmieniły ich nawet doniesienia o ewidentnym fałszerstwie ws. rzekomej zdolności szczepionek do wywoływania autyzmu. Być może jednak wyniki najnowszych badań przekonają chociaż część dorosłych.
Studium, którego wyniki opublikowało czasopismo Environmental Health Perspectives, objęło swoim zasięgiem 452 dzieci: 249 ze zdiagnozowanym autyzmem, 143 zdrowe oraz 60, których rozwojowi towarzyszyły wady rozwojowe inne niż autyzm. Wiek badanych pacjentów wynosił od 24 do 60 miesięcy.
Od każdego z młodych uczestników badania pobrano próbkę krwi, zaś ich rodzicom zadano serię pytań dotyczących m.in. ekspozycji na typowe źródła rtęci, takie jak ryby morskie, niektóre produkty lecznicze (m.in. wspomniane wcześniej szczepionki, lecz także niektóre leki donosowe oraz preparaty laryngologiczne) czy posiadanie amalgamatowych wypełnień w zębach.
Jak wykazano na podstawie studium, konsumpcja znacznej ilości ryb morskich była czynnikiem najsilniej wpływającym na poziom rtęci we krwi. Powyższone stężenie metalu było powiązane także z posiadaniem wypełnień amalgamatowych, lecz dotyczyło ono głównie dzieci, które regularnie żuły gumę lub posiadały nawyk silnego ścierania zębów na różne sposoby. Najważniejszym wnioskiem jest jednak stwierdzenie absolutnego braku zależności pomiędzy stężeniem rtęci we krwi oraz występowaniem autyzmu.
Autorzy badania zastrzegają, że miało ono wyłącznie charakter statystyczny, gdyż w momencie kwalifikacji stan zdrowia poszczególnych uczestników studium był już znany. Jest to jednak kolejna, po obaleniu rzekomych dowodów ws. zdolności szczepionek zawierających rtęciowe konserwanty do wywoływania autyzmu, poszlaka wskazująca na brak związku pomiędzy ekspozycją na rtęć oraz częstotliwością występowania zaburzenia. Niestety, nie zmienia to faktu, że przyczyny autyzmu pozostają bardzo niejasne.
-
-
Ostatnio przeglądający 0 użytkowników
Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.