Zaloguj się, aby obserwować tę zawartość
Obserwujący
0

Jak tatuowali się Scytowie? Naukowcy i tatuażyści zbadali tatuaże kobiety sprzed 2500 lat
dodany przez
KopalniaWiedzy.pl, w Humanistyka
-
Podobna zawartość
-
przez KopalniaWiedzy.pl
Majowie modyfikowali swój wygląd na wiele różnych sposobów. Wiemy o modyfikacjach kształtu czaszek i uzębienia, przebijaniu skóry i stosowaniu kolczyków czy zawieszek, skaryfikacjach i malowaniu ciała. Skóra człowieka mogla służyć jako płótno, na którym nanoszono ważne informacje społeczne czy dane o statusie konkretnej osoby. Modyfikacje takie mogą być tymczasowe (jak malunki czy piercing) lub stałe, jak skaryfikacja czy tatuaż
Wiemy, że Majowie tatuowali się. Robili tak z ważnych przyczyn społecznych oraz ceremonialnych. Jednak wiedza ta pochodzi z zapisków historycznych oraz klasycznej majańskiej ikonografii. Nie dysponujemy żadnym przykładem wytatuowanej skóry. W tamtejszym klimacie tak nietrwały materiał się nie zachowuje. Tym cenniejsze jest odkrycie dokonane przez badaczy z USA i Danii. Uczeni znaleźli w jaskini Actun Uayazba Kab w Belize dwa odłupki czertu, które na podstawie kształty, wzorca zużycia i odkrytych na nich pozostałości uznali za używane przez Majów narzędzia do tatuowania. Kontekst znaleziska wskazuje, że pochodzą one z okresu klasycznego (250–900).
Zdaniem naukowców odłupki służyły do punktowego przebijania skóry, by wprowadzić do niej barwnik. Punktowe przebijanie skóry polega na bezpośrednim wprowadzaniu pigmentu znajdującego się na czubku narzędzia. Była to najpopularniejsza na całym świecie metoda tatuowania przed rozpowszechnieniem się tatuowania za pomocą narzędzi elektrycznych.
Fakt, że oba odłupki znaleziono w jaskini wskazuje, że tatuowanie było aktem ceremonialnym lub narzędzia do tatuowania zostały złożone w jaskini w sposób ceremonialny. Jeśli nasza interpretacja jest właściwa, to akt ten może być powiązany z praktykami religijnymi dotyczącymi osób o szczególnym statusie społecznym oraz mocy nadprzyrodzonych w świecie podziemnym, stwierdzają naukowcy.
« powrót do artykułu -
przez KopalniaWiedzy.pl
Na Uniwersytecie Stanforda powstała rewolucyjna technika obrazowania struktur wewnątrz organizmu. Polega ona na uczynieniu skóry i innych tkanek... przezroczystymi. Można tego dokonać nakładając na skórę jeden z barwników spożywczych. Testy na zwierzętach wykazały, że proces jest odwracalny. Technika taka taka, jeśli sprawdzi się na ludziach, może mieć bardzo szerokie zastosowanie – od lokalizowania ran, poprzez monitorowanie chorób układu trawienia, po diagnostykę nowotworową.
Technologia ta może uczynić żyły lepiej widocznymi podczas pobierania krwi, ułatwić laserowe usuwanie tatuaży i pomagać we wczesnym wykrywaniu i leczeniu nowotworów, mówi Guosong Hong. Na przykład niektóre terapie wykorzystują lasery do usuwania komórek nowotworowych i przednowotworowych, ale ich działanie ograniczone jest do obszaru znajdującego się blisko powierzchni skóry. Ta technika może poprawić penetrację światła laserowego, dodaje.
Przyczyną, dla której nie możemy zajrzeć do wnętrza organizmu, jest rozpraszanie światła. Tłuszcze, płyny, białka, z których zbudowane są organizmy żywe, rozpraszają światło w różny sposób, powodując, że nie jest ono w stanie penetrować ich wnętrza, więc są dla nas nieprzezroczyste. Naukowcy ze Stanforda stwierdzili, że jeśli chcemy, by materiał biologiczny stał się przezroczysty, musimy spowodować, żeby wszystkie budujące go elementy rozpraszały światło w ten sam sposób. Innymi słowy, by miały taki sam współczynnik załamania. A opierając się na wiedzy z optyki stwierdzili, że barwniki najlepiej absorbują światło i mogą być najlepszym ośrodkiem, który spowoduje ujednolicenie współczynników załamania.
Szczególną uwagę zwrócili na tartrazynę czyli żółcień spożywczą 5, oznaczoną symbolem E102. Okazało się, że mieli rację. Po rozpuszczeniu w wodzie i zaabsorbowaniu przez tkanki, tartrazyna zapobiegała rozpraszaniu światła. Najpierw barwnik przetestowano na cienkich plastrach kurzej piersi. W miarę, jak stężenie tartrazyny rosło, zwiększał się współczynnik załamania światła w płynie znajdującym się w mięśniach. W końcu zwiększył się do tego stopnia, że był taki, jak w białkach budujących mięśnie. Plaster stał się przezroczysty.
Później zaczęto eksperymenty na myszach. Najpierw wtarli roztwór tartrazyny w skórę głowy, co pozwoliło im na obserwowanie naczyń krwionośnych. Później nałożyli go na brzuch, dzięki czemu mogli obserwować kurczenie się jelit i ruchy wywoływane oddychaniem oraz biciem serca. Technika pozwalała na obserwacje struktur wielkości mikrometrów, a nawet polepszyła obserwacje mikroskopowe. Po zmyciu tartrazyny ze skóry tkanki szybko wróciły do standardowego wyglądu. Nie zaobserwowano żadnych długoterminowych skutków nałożenia tartrazyny, a jej nadmiar został wydalony z organizmu w ciągu 48 godzin. Naukowcy podejrzewają, że wstrzyknięcie barwnika do tkanki pozwoli na obserwowanie jeszcze głębiej położonych struktur organizmu.
Badania, w ramach których dokonano tego potencjalnie przełomowego odkrycia, rozpoczęły się jako projekt, którego celem jest sprawdzenie, jak promieniowanie mikrofalowe wpływa na tkanki. Naukowcy przeanalizowali prace z dziedziny optyki z lat 70. i 80. ubiegłego wieku i znaleźli w nich dwa podstawowe narzędzia, które uznali za przydatne w swoich badaniach: matematyczne relacje Kramersa-Kroniga oraz model Lorentza. Te matematyczne narzędzia rozwijane są od dziesięcioleci, jednak nie używano ich w medycynie w taki sposób, jak podczas opisywanych badań.
Jeden z członków grupy badawczej zdał sobie sprawę, że te same zmiany, które czynią badane materiały przezroczystymi dla mikrofal, można zastosować dla światła widzialnego, co mogłyby być użyteczne w medycynie. Uczeni zamówili więc sięc silne barwniki i zaczęli dokładnie je analizować, szukając tego o idealnych właściwościach optycznych.
Nowatorskie podejście do problemu pozwoliło na dokonanie potencjalnie przełomowego odkrycia. O relacjach Kramersa-Kroniga uczy się każdy student optyki, w tym przypadku naukowcy wykorzystali tę wiedzę, do zbadania, jak silne barwniki mogą uczynić skórę przezroczystą. Podążyli więc w zupełnie nowym kierunku i wykorzystali znane od dziesięcioleci podstawy do stworzenia nowatorskiej technologii.
« powrót do artykułu -
przez KopalniaWiedzy.pl
Scytowie cieszą się obecnie statusem niemalże legendarnym. Zapracowali nań licznymi konfliktami i interakcjami z sąsiadującymi cywilizacjami. Sami nie stworzyli jednorodnej kultury, nie pozostawili żadnych źródeł pisanych, a to, co o nich wiemy, pochodzi od wielkich cywilizacji, z którymi mieli kontakt: Asyryjczyków, Greków, Rzymian, Persów czy Chińczyków.
Scytowie mieli duży wpływ na cywilizacje, z którymi się zetknęli. To oni rozpowszechnili nowe technologie, jak siodło końskie czy łuk refleksyjny. Walczyli przeciwko swoim sąsiadom i zaciągali się do ich armii. Sąsiedzi pozostawili po sobie liczne źródła pisane, w których czytamy o Scytach. Jednak są to świadectwa z perspektywy zewnętrznej, a nie scytyjskiej.
O historii Scytów niewiele wiemy. Bez źródeł pisanych nie wiemy nawet, jakim językiem lub językami się posługiwali, skąd pochodzili, w jaki sposób rozprzestrzeniały się ich kultury. Wiele rzeczy pozostaje zagadką.
Autorami najnowszych badań na temat Scytów jest międzynarodowy zespół naukowy, który pracował pod kierunkiem uczonych z Instytutu Historii Człowieka im. Maxa Plancka z Jeny w Niemczech. W skład zespołu weszli genetycy, antropolodzy i archeolodzy. Uczeni przebadali i porównali ze sobą genomy 111 osób pochodzących ze scytyjskich i niescytyjskich kultur stepu Azji Centralnej.
Z przeprowadzonych badań dowiadujemy się, że istnieje zbieżność czasowa pomiędzy znacznymi zmianami genetycznymi, a upadkiem grup osiadłych z epoki brązu i pojawieniu się scytyjskich nomadów epoki żelaza. Jeszcze na przełomie II i I tysiąclecia przed Chrystusem badane tereny były zamieszkane przez dość homogeniczne genetycznie osiadłe grupy pasterzy późnej epoki brązu. Jednak na początku I tysiąclecia p.n.e. ze wschodu, zachodu i południa napływa na step nowa pula genetyczna.
Uczonym udało się zidentyfikować co najmniej dwa źródła tych nowych genów. Źródło wschodnie prawdopodobnie pochodziło z populacji z Ałtaju, która w czasie epoki żelaza rozprzestrzeniła się na zachód i południe. Badania genetyczne zgadzają się tutaj z czasem i lokalizacją znalezisk archeologicznych, które już wcześniej sugerowały, że doszło do ekspansji populacji zamieszkującej Ałtaj. To właśnie w tym rejonie znajdowane są najwcześniejsze scytyjskie pochówki, które łączą ze sobą takie kazachskie kultury jak Saka (południe), Tasmola (centrum) i Pazyryk (wschód).
Ku zdumieniu badaczy okazało się, że drugie źródło genów widać u grup zamieszkujących zachodnią część Uralu. To zachodnie źródło pojawiło się w tym samym czasie, co źródło wschodnie. Jednak w przeciwieństwie do niego, zachodnia pula genetyczna, charakterystyczna dla kultur sarmackich, jest w dużej mierze jednorodna od Uralu przez Step Pontyjsko-Kaspijski.
Badaniami objęto też późniejszy okres dziejów. Z czasem dochodzi do kolejnych zmian genetycznych, a procesy te ulegają intensyfikacji w pierwszych wiekach naszej ery. Zbiegają się w czasie z upadkiem i zniknięciem kultur scytyjskich ze stepu Azji Centralnych. Ten napływ nowych genów jest prawdopodobnie związany z rozszerzaniem wpływów przez wschodnie koczownicze imperia stepowe, takie jak Xiongnu i Xianbei. W tym samym czasie scytyjska pula genetyczna zostaje wzbogacona też genami z Iranu, prawdopodobnie powiązanymi z cywilizacją perską.
Szczegółowe wyniki badań opisano w artykule Ancient genomic time transect from the Central Asian Steppe unravels the history of the Scythians.
« powrót do artykułu -
przez KopalniaWiedzy.pl
Tego lata podczas wykopalisk na stanowisku Ust-Tartas w rejonie wiengierowskim w obwodzie nowosybirskim archeolodzy odkryli glinianą figurkę z maską wykonaną z kręgu konia. Figurka spoczywała na ramieniu kobiety pogrzebanej ok. 5 tys. lat temu.
Odkrycia dokonali naukowcy z Instytutu Archeologii i Etnografii Syberyjskiego Oddziału Rosyjskiej Akademii Nauk. Maska przedstawia, wg nich, pysk niedźwiedzia. Figurka ma wielkość ludzkiej dłoni. To bez wątpienia znalezisko sezonu, obiekt, który z przyjemnością wystawiłoby każde muzeum na świecie, od Ermitażu poczynając, a na Luwrze kończąc - przekonuje szef ekspedycji Ust-Tartas 2 prof. Wiaczesław Mołodin. Mimo rozległej wiedzy na temat rytuałów pogrzebowych kultury odinowskiej, nigdy się z czymś takim nie spotkaliśmy. Kobieta musiała być kimś wyjątkowym, skoro taka figurka eskortowała ją w zaświaty.
Kobieta spoczywała na mężczyźnie. Położono ją na brzuchu, tak więc byli oni zwróceni twarzami ku sobie. Owinięto ich "kokonem" z kory brzozowej; został on podpalony.
Przez twarz figurki biegnie pas, który miał symbolizować tatuaż. Statuetkę ułożono na brzuchu, a później odłamano jej główkę i zwrócono twarzą ku górze. W podłużnym zagłębieniu biegnącym przez środek statuetki znaleziono płytkę z brązu oraz jakąś substancję organiczną (uczeni mają nadzieję, że testy chemiczne pokażą, co to jest).
Mołodin dodaje, że trudno powiedzieć, czy figurka była ubrana. Co niezwykłe, nie zaznaczono jej płci.
W pochówku warstwowym odkryto jeszcze 2 osoby.
« powrót do artykułu -
przez KopalniaWiedzy.pl
Naukowcy z Instytutu Archeologii Rosyjskiej Akademii Nauk donieśli o odkryciu interesującego pochówku czterech scytyjskich kobiet. Bogato wyposażony kurhan został tylko częściowo splądrowany, dzięki czemu uczeni mają nadzieję lepiej poznać rolę kobiet w kulturze Scytów.
Na badany właśnie kurhan nr 9 na stanowisku Diewica V (Devitsa V) natrafiono po raz pierwszy w 2000 roku w pobliżu miejscowości Diewica położonej pod Woroneżem. Od 2010 roku jest on badany przez specjalistów.
Kurhan ma wysokość 1,1 metra i średnicę 40 metrów. Jest nieco wydłużony w kierunku północ-południe. Na miejscu znaleziono ślady obrzędów pogrzebowych, w tym czerwoną amforę zawierającą kości zwierzęcia, prawdopodobnie konia.
W północnej części kurhanu znajdują się zwłoki dwóch kobiet. Jedna miała 20-25 lat, a wiek drugiej to 12-13 lat. Ta część grobu została splądrowana. Archeolodzy znaleźli tam ponad 30 grotów strzał, żelazny hak stylizowany na ptaka, pozostałości końskiej uprzęży, żelazne noże, fragmenty odlewanych naczyń i inne zabytki. Znajdował się tam też rozbity lekyt aryballosowy. Naczynie było czarne z wzorem czerwonej palmety. Specjaliści stwierdzili, że przedmioty pochodzą z 2. lub 3. ćwierci IV wieku przed Chrystusem.
Okazało się jednak, że złodzieje nie splądrowali całego kurhanu. W jego północnej i zachodniej części znaleziono kolejne zwłoki. Dwie kobiety zostały pochowane w drewnianych komorach grobowych wypełnionych trawą. Ich głowy wsparto na usypanych z ziemi poduszkach również pokrytych trawą.
Pierwsza z kobiet, w wieku 40–50 lat, została ułożona na plecach w kierunku zachodnim wzdłuż południowej ściany. Na jej głowie dobrze zachowały się ozdoby ze stemplowanych złotych płytek z motywem kwiatowym oraz duże okrągłe kolczyki z wisiorkami w kształcie amfor. Takie ozdoby są znajdowane tylko w najznamienitszych, najbogatszych scytyjskich pochówkach. Obok głowy kobiety złożono żelazny nóż owinięty w tkaninę oraz żelazny grot strzały.
Druga z kobiet pochowanych w niesplądrowanej części miała 30–35 lat. Pogrzebano ją wzdłuż zachodniej ściany z głową zwróconą na południe, w tzw. „pozycji jeźdźca”. Pod jej lewym ramieniem złożono lustro z brązu, a wzdłuż lewej strony ciała położono dwie włócznie. Lewą rękę zdobi bransoleta ze szklanymi paciorkami. U jej stóp archeolodzy znaleźli dwia naczynia: odlewaną kadzielnicę i jednoręczny kantaros pokryty czarną laką. Kantaros powstał w drugiej ćwierci IV wieku przed naszą erą, zatem pochówek może pochodzić z drugiej połowy IV wieku.
Kurhan nr 9 to unikatowe znalezisko. Większość scytyjskich kurhanów z regionu środkowego Donu została całkowicie splądrowana. Ten zaś w dużej mierze zachował się nietknięty.
« powrót do artykułu
-
-
Ostatnio przeglądający 0 użytkowników
Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.