Skocz do zawartości
Forum Kopalni Wiedzy
KopalniaWiedzy.pl

Kakadu białookie przyprawiają pożywienie i zmieniają jego teksturę

Rekomendowane odpowiedzi

Jednym z aspektów ludzkiej kultury jest rozwinięta sztuka kulinarna. Wkładamy wiele wysiłku w przygotowanie i doprawienie żywności. Teraz naukowcy z Uniwersytetu Medycyny Weterynaryjnej w Wiedniu zaobserwowali, że kakadu białookie manipulują pożywieniem, by nadać mu dodatkowy smak i teksturę.

Zaczęło się od trzech ptaków – Pipina, Mukiego i Kiwi – które mieszkają w dużej wolierze. Uczeni zauważyli, że ptaki, przed zjedzeniem sucharów, maczały je w wodzie. Zauważyliśmy to zachowanie i zaczęliśmy się zastanawiać, dlaczego kakadu tak się zachowują. Innowacje dotyczące pożywienia są uważane za przejaw inteligencji, więc chcieliśmy sprawdzić, czy odnosi się to do naszych ptaków, mówi doktorant Jeroen Zewald, który kierował badaniami.

Naukowcy wysunęli kilka hipotez. Uznali, że ptaki mogą albo myć pożywienie, albo nasączać je wodą, albo zmieniać jego smak, albo używać go jako gąbki, by dostarczać wodę pisklętom. Dzięki szczegółowym obserwacjom przekonali się, że kakadu wsadzają suchary do wody na 20 sekund, czasem obracając je przed zjedzeniem. Postępowały tak tylko z suchym pożywieniem. Woda była czysta, nie nadawała smaku, a ptaki nie miały wówczas młodych. Naukowcy doszli więc do wniosku, że ptakom chodzi o zmianę tekstury pożywienia. Podobnie postępują ludzie, którzy na przykład zanurzają biszkopty w porannej herbacie czy cantucci w winie.

To jednak nie koniec niespodzianek. Ku naszemu wielkiemu zdziwieniu zauważyliśmy, że kakadu zanurzają makaron w sojowym jogurcie jagodowym. Prawdopodobnie po to, by go doprawić. Całkiem jak ludzie zanurzający frytki w keczupie, stwierdza Zewald. Naukowcy dostarczyli więc ptakom sojowy jogurt pozbawiony smaku. I okazało się, że ptaki bardzo rzadko maczają w nim makaron. Wszystko wskazuje więc na to, że chodzi o dodatkowy smak.

Naukowcy podkreślają, że ich kakadu mają dostęp do jogurtu sojowego, który mogą spożywać. Jogurt z mleka jest dla ptaków szkodliwy.

Dotychczas przyprawianie żywności zauważono jedynie w latach 60. XX wieku u makaków japońskich, które zanurzały ziemniaki w słonej wodzie. Nie weryfikowano jednak eksperymentalnie tego zachowania.

Nie wszystkie ptaki w grupie zanurzały makaron w jogurcie. To prawdopodobnie oznacza, że jest to nowy wynalazek, a nie część ich naturalnego zachowania, mówi uczony. Co interesujące, zauważono też różnice pomiędzy maczaniem suchego pokarmu w wodzie, a zanurzaniem makaronu w jogurcie. O ile suchy pokarm był ostrożnie wkładany do wody, to makaron był bardzo energicznie przeciągany i obtaczany w jogurcie. Co więcej ptaki zjadały fragment makaronu unurzany w jogurcie i ponownie zanurzały ten fragment, na którym jogurtu nie było.

O tym, że to zachowanie nowe, może świadczyć fakt, że nie zaobserwowano go dotychczas ich środowisku naturalnym, w Indonezji. Te kakadu znane są z innowacyjnego podejścia do używania narzędzi w naturze. Potrafią na przykład zaostrzyć patyk, by dostać się do owoców o twardej skorupce. Używanie narzędzi i przyprawianie pożywienia pokazuje, jak są elastyczne, inteligentne i ciekawskie, dodaje profesor Alice Auersperg. Mam nadzieję, że ludzie zaczną brać pod uwagę ich inteligencję, zamiast trzymać je w domu i traktować jak domowe zwierzęta. To energiczne ptaki, które potrzebują wielu godzin aktywności fizycznej i bogatego otoczenia, dodaje uczona.

Kakadu białookie znacząco zwiększają naszą wiedzę o inteligencji zwierząt. Uczeni z Austrii zwykle stawiają przed nimi problem i obserwują, jak ptaki dochodzą do jego rozwiązania. Tym razem kakadu rozwiązały problem, którego ludzie przed nimi nie stawiali. Najwyraźniej pożywienie nie bardzo im smakowało i postanowiły temu zaradzić. To pokazuje, że ludzie nie są jedynymi zwierzętami, które mają własne preferencje kulinarne, stwierdza Zewald.


« powrót do artykułu

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się

  • Podobna zawartość

    • przez KopalniaWiedzy.pl
      Jedną z cech współczesnego „śmieciowego jedzenia” jest fakt, że trudno mu się oprzeć i przestać jeść. Produkty tego typu zawierają starannie dobraną ilość soli, słodyczy i tłuszczu. Naukowcy ukuli na ich określenie termin „hipersmaczne”. Uczeni z University of Kansas przeprowadzili badania, z których wynika, że te marki żywności, które należały do przemysłu tytoniowego – a w latach 80. intensywnie inwestował on w amerykański przemysł spożywcy – celowo rozpowszechniały na rynku „hipersmaczne” produkty.
      Hipersmacznej żywności trudno się oprzeć. Zawiera ona składniki powiązane ze smakiem, takie jak tłuszcze, cukry, sód lub inne węglowodory, które są dobrane w odpowiednich proporcjach, mówi główna autorka badań, profesor psychologii Terra Fazzino, która specjalizuje się w badaniach nad uzależnieniami. Już wcześniej wykazała ona, że 68% żywności oferowanej na rynku USA jest „hipersmaczna”. To takie połączenie składników, by zwiększyć przyjemność z jedzenia i by trudno było przestać jeść. Odczucia związane ze spożywaniem takich pokarmów są inne niż wówczas, gdy jemy coś zawierającego dużo tłuszczu, ale nie zawierającego cukru, soli czy innych rafinowanych węglowodanów.
      Trudno jest obecnie znaleźć pokarmy, które nie są „hipersmaczne”. Jestesmy otoczeni żywnością, a większość z niej jest „hipersmaczna”. Z kolei pokarmy, które takie nie są – jak świeże owoce czy warzywa – są mniej dostępne i droższe. Tak naprawdę nie mamy zbyt dużego wyboru jeśli chcielibyśmy uniknąć żywności „hipersmacznej”, dodaje Fazzino.
      Żywność „hipersmaczna” zawiera taką kombinację składników, która zapewnia wrażenia, jakich nie uzyskamy, spożywając te składniki osobno. Problem w tym, że takie kombinacje składników nie występują w naturze, więc nasze organizmy nie są na nie przygotowanie. Składniki te bez przerwy pobudzają centra nagrody w mózgu i zakłócają sygnały świadczące o najedzeniu. Dlatego tak trudno im się oprzeć, wyjaśnia uczona. Skutki takiego postępowania są widoczne w postaci epidemii otyłości. Żywność można tak przygotować, by człowiek zjadł więcej, niż planował. To nie do końca jest kwestia świadomego wyboru i uważania na to, co się je. Ta żywność oszukuje nasz organizm i powoduje, że jemy więcej niż chcemy.
      Teraz uczona wraz ze swoim zespołem postanowiła odpowiedzieć na pytanie, w jaki sposób przemysł tytoniowy promował i rozpowszechniał żywność „hipersmaczną”. Naukowcy wykorzystali publicznie dostępne informacje dotyczące struktur własnościowych w przemyśle spożywczym oraz dane Departamentu Rolnictwa dotyczące składu żywności. W ten sposób przyjrzeli się, jak wiele żywności oferowanej przez przemysł tytoniowy zostało przygotowane tak, by było „hipersmaczne”.
      Okazało się, że w latach 1988–2001 żywność produkowana przez firmy należące do przemysłu tytoniowego była klasyfikowana jako hipersmaczna z 29% większym prawdopodobieństwem z powodu odpowiedniego stosunku tłuszczu i sodu oraz z 80% większym prawdopodobieństwem z powodu stosunku węglowodanów i sodu niż żywność produkowana przez firmy nienależące do przemysłu tytoniowego.
      Na podstawie naszych danych nie możemy określić intencji przemysłu tytoniowego. Jednak możemy stwierdzić, że przemysł tytoniowy konsekwentnie rozwijał „hipersmaczną” żywność w czasach, gdy był wiodąca siłą na rynku spożywczym. Było to działanie celowe i inne od działań marek, które nie należały do przemysłu tytoniowego, stwierdza Fazzino.
      Inspiracją do przeprowadzonych przez niż badań były wcześniejsze prace uczonych z Uniwersytetu Kalifornijskiego w San Francisco. Przed 4 laty wykazali oni, że firmy RJ Reynolds i Philip Morris – wiodący producenci papierosów – wykorzystywały podczas przygotowywania i promowania dzieciom słodzonych napojów gazowanych takie same strategie, których wcześniej używały przy wyrobach tytoniowych. Używano nawet tych samych kolorów i dodatków, które zostały opracowane na potrzeby produkcji i marketingu papierosów.
      Koncerny tytoniowe wycofały się z amerykańskiego rynku żywności w pierwszych latach XXI wieku. Jednak ich dziedzictwo przetrwało. Wiele stworzonych przez nie linii produktów oraz technik marketingowych nakierowanych na dzieci jest wciąż używanych. W roku 2018, jak zauważa Fazzino, wciąż ponad 57% żywności jest klasyfikowana jako „hipersmaczna” ze względu na stosunek tłuszczu i sodu, a ponad 17% ze względu na stosunek węglowodanów i sodu. To oznacza, że – niezależnie od wcześniejszej struktury własnościowej firm spożywczych – żywność „hipersmaczna” jest bardzo ważnym składnikiem amerykańskiej diety.

      « powrót do artykułu
    • przez KopalniaWiedzy.pl
      Międzynarodowy zespół naukowy stworzył idealną sałatkę dla astronautów – jest ona optymalna pod względem odżywczym i zawiera składniki, które można wyhodować na pokładzie pojazdu kosmicznego. W stworzeniu sałatki pomógł model komputerowy, któremu dostarczono danych z badań NASA dotyczących codziennego zapotrzebowania astronautów na składniki odżywcze.
      Idealna kosmiczna sałatka zawiera ściśle odmierzoną ilość soi, maku, jęczmienia, jarmużu, orzeszków ziemnych, batatów i słonecznika. Przepis na nią to wspólne dzieło ekspertów ds. farmakologii kosmicznej, rolnictwa i badań nad żywieniem z University of Adelaide i University of Nottingham. Symulowaliśmy połączenie 6–8 roślin, które zapewniają wszystkie składniki odżywcze potrzebne astronautom. Ich wymagania różnią się od tego, czego potrzebują ludzie na Ziemi. Istnieją dziesiątki roślin mogących zaspokoić potrzeby żywieniowe astronautów, jednak chcieliśmy znaleźć takie rośliny, które mają jak najwięcej składników odżywczych, ich mniejsze ilości dostarczają dużej ilości kalorii i które mogą być uprawiane na niewielkiej przestrzeni, wyjaśnia profesor Volker Hessel.
      Naukowcy wzięli pod uwagę ponad 100 różnych roślin. Na początku wybrali z nich rośliny, które dostarczą wszystkich składników odżywczych oraz odpowiedniej ilości kalorii, a do ich zapewnienia nie trzeba będzie zjeść więcej, niż ludzie zwykle jedzą na Ziemi. Ze względu na ograniczenia podczas podróży kosmicznych założono też, że sałatka idealna nie może składać się więcej niż z 10 składników, muszą być to rośliny nadające się do uprawy hydroponicznej w kosmosie, których uprawa zajmie jak najmniej miejsca. Ponadto rośliny musiały mieć minimalne wymagania dotyczące nawożenia, by uniknąć konieczności zabierania w podróż zbyt dużej ilości nawozu. Ważny był też wpływ składników sałatki na nastrój, zatem pod uwagę brano kolor, smak, teksturę, świeżość i zapach produktów. Pożywienie jest niezbędnym elementem zdrowia i szczęścia, więc trzeba wziąć pod uwagę wiele czynników, wyjaśnia Shu Liang z University of Nottingham.
      Teraz naukowcy chcą zaprojektować na potrzeby długotrwałych misji kosmicznych system, w którym uprawiane będą składniki niezbędne do przygotowania kosmicznej sałatki.

      « powrót do artykułu
    • przez KopalniaWiedzy.pl
      Najdroższa przyprawa świata, szafran, jest uprawiana od ponad 3000 lat. Uprawiano ją w Grecji, Persji i innych krajach basenu Morza Śródziemnego. Obecnie 90% światowej produkcji pochodzi z Iranu. Nic też dziwnego, że Iran – czyli dawna Persja – jest uważany za najbardziej prawdopodobne miejsce udomowienia szafranu uprawnego (Crocus sativus), zwanego też krokusem uprawnym. Jednak najnowsze badania wskazują, że roślinę tę po raz pierwszy udomowiono w starożytnej Grecji.
      Zarówno przedstawienia w sztuce starożytnej, jak i dowody genetyczne wskazują, że szafran został udomowiony w starożytnej Grecji około roku 1700 p.n.e. lub wcześniej, mówi Ludwig Mann, doktorant z Uniwersytetu Technicznego w Dreźnie.
      Rodzaj Crocus zawiera około 250 gatunków roślin, które spotkamy w Europie centralnej i południowej, na północy Afryki po zachodnie Chiny. Gatunki te, w przeciwieństwie do szafranu udomowionego, rozmnażają się w stanie dzikim. Wiemy, że ludzie po raz pierwszy użyli barwnika z dzikich krokusów przed około 50 tys. laty, wykorzystując go w rysunkach naskalnych. W sumeryjskich, asyryjskich i babilońskich tekstach znajdziemy zaś opisy użycia dzikiego szafranu w medycynie.
      W przeciwieństwie do szafranu dzikiego ten udomowiony nie rozmnaża się samodzielnie. By go rozprzestrzenić, konieczne jest ręczne rozdzielanie cebulek. Proces ten jak pierwszy opisał grecki filozof Teofras z Eresos, który żył w IV i III wieku przed naszą erą.
      Stwierdzenie, gdzie i kiedy szafran został udomowiony, nie jest łatwe. Gatunek ten posiada trzy kopie każdego chromosomu oraz bardzo rozbudowany genom zawierający bardzo duży odsetek trudnych do sekwencjonowania powtarzalnych fragmentów DNA, wyjaśnia główny autor badań, doktorant Seyyedeh-Sanam Kazemi-Shahandashti egipskiego Uniwersytetu Sohag. Nie dysponujemy też żadnymi krokusami zachowanymi z czasów starożytnych. Dlatego też szukaliśmy przedstawień szafranu w starożytnej sztuce. Mieliśmy nadzieję, że wskażą nam one konkretne miejsce udomowienia, dodaje.
      Zdaniem badaczy, udomowiony szafran jako pierwsza przedstawiła w sztuce kultura minojska. Jednym z nich są gęste pola krokusów widoczne na fresku „Zbieracze szafranu” pochodzącego z Santorini z około 1600 roku p.n.e. Fresk sugeruje, że szafran był już wówczas uprawiany. Z kolei na fresku „Adoranci”, również z Santorini, widzimy kwiaty o długich ciemnoczerwonych słupkach na ciemnofioletowych płatkach. To typowy wygląd udomowionego szafranu. Tak samo wyglądające kwiaty widzimy na ceramice i ubraniach z Grecji epoki brązu. Co więcej, w piśmie linearnym B zidentyfikowano ideogram będący stylizowanym szafranem. Z kolei na ścianach egipskich grobowców z XV i XIV wieku uwidoczniono posłów z Krety składających trybut w postaci tkanin barwionych szafranem.
      Przedstawienia w sztuce są zgodne z badaniami genetycznymi, które wskazują, że występujący wyłącznie w Grecji i na Krecie gatunek Crocus cartwrightianus to najbliższy dziki krewny domowego szafranu.
      Badacze uważają, że szafran z jego wyjątkowymi trzema kopiami chromosomów mógł powstać naturalnie z C. cartwrightianus lub połączenia tego gatunku z jakimś innym. Grecy zaczęli go uprawiać, gdyż zauważyli, że ma lepsze właściwości od gatunków dzikich.
      Uczeni mają zamiar kontynuować swoje badania. Jak bowiem zauważył doktor Tony Heitkam, wszystkie osobniki szafranu uprawnego to klony roślin pochodzących ze starożytnej Grecji. A mimo to różnią się one właściwościami, zależnie od regionu uprawy. Rozpoczynamy poszukiwanie molekularnych przyczyn tych różnic, w tym różnic epigenetycznych.

      « powrót do artykułu
    • przez KopalniaWiedzy.pl
      Badania na myszach przeprowadzone w Beth Israel Deaconess Medical Center (BIDMC) rzucają nowe światło na złożone procesy zachodzące pomiędzy neuronami odpowiedzialnymi za uczucie głodu, a nauczenie i zachowanie. Badania takie mogą pomóc zrozumieć, co dzieje się w niektórych zaburzeniach odżywiania.
      Doktor Bradford B. Lowell, który stoi na czele zespołu naukowego mówi, że dzięki nim mamy szansę odpowiedzieć na pytania o sposób wyboru żywności oraz jak głód wpływa na procesy nauczania powiązane ze zdobywaniem żywności. Dzięki dodatkowym danym możemy w końcu rzucić światło na podstawy otyłości czy anoreksji.
      Uczeni z BIDMC przyjrzeli się neuronom stymulującym głód AGRP. To niewielka grupa neuronów znajdująca się w podwzgórzu, w których dochodzi do ekspresji białka AgRP. Neurony te są aktywowane, gdy pościmy i to właśnie ich działanie wywołuje uczucie głodu. Jest to uczucie nieprzyjemne, które ma nas skłonić do poszukiwania i konsumpcji żywności. Gdy jemy, neurony AgRP powracają do stanu podstawowego. Dzieje się to w trzech różnych etapach. Najszybszy z nich związany jest z odbieraną przez zmysły obecnością pożywienia, wolniejsza i dłużej trwająca reakcja to skutek obecności składników odżywczych w jelitach, a jeszcze wolniejsza i bardziej długotrwała związana jest z odzyskaniem równowagi energetycznej, stwierdzają naukowcy. Jednak dotychczas nie rozumiemy dobrze całego mechanizmu działania tych neuronów.
      Zespół z BIDMC prowadził swoje badania na znanym modelu mysim, w którym można włączać i wyłączać neurony głodu. Jakiś czas temu my i inni odkryliśmy, że post włącza te neurony, wywołując uczucie głodu oraz że gdy się je włączy u najedzonej myszy, która normalnie by nie jadła, zaczyna ona jeść tak, jakby nic nie miała w pysku od wielu dni, stwierdza główna autorka najnowszych badań, Janet Berrios. To obecność jedzenia i wskazówki na jego obecność w organizmie powodują wyłączenie tych neuronów i zniknięcie nieprzyjemnego uczucia głodu. Jeśli jednak w krótkim czasie znowu czegoś nie zjemy, neurony te ponownie się aktywują.
      Podczas najnowszych badań uczeni nauczyli zmodyfikowaną genetycznie mysz, by kojarzyła obecność światła z dostępem do żywności. Następnie obserwowano, w jaki sposób różna długość postu oraz obecność pożywienia wpływają na neurony. Tak jak się spodziewano, post aktywował neurony AGRP, a sygnały o obecności pożywienia je dezaktywowały. Sygnały te były przekazywane za pomocą sieci innych neuronów w mózgu. Gdy jednak naukowcy zablokowali tę sieć, okazało się, że myszy miały problemy z nauczeniem się zdobywania żywności. Zakłócenie pracy tej sieci zaburzało dezaktywację neuronów AGRP i bardzo negatywnie wpływało na przekazywanie sygnałów o pożywieniu. Co interesujące, dotyczyło to wyłącznie sygnałów dotyczących żywności. Sygnały dotyczące wody nie zostały zaburzone.
      Autorzy badań wysunęli na tej podstawie hipotezę, że odbieranie sygnałów o obecności pożywienia i związana z tym redukcja nieprzyjemnego uczucia głodu, są potężnym impulsem zachęcającym do uczenia się. Nasz organizm ciągle się uczy, że w reakcji na nieprzyjemne uczucie głodu należy poszukać pożywienia, a jego spożycie nagradzane jest likwidacją nieprzyjemnego uczucia. To zaś może wyjaśniać, dlaczego pozostawanie na diecie jest tak trudne. Osoby na diecie mają ciągle do czynienia z nieprzyjemnym uczuciem. Innymi słowy, wydaje się, że jemy i pijemy, gdyż nauczyliśmy się, że zmniejsza to aktywność tych neuronów, a co za tym idzie, zmniejsza nieprzyjemne uczucie.
      Naukowcy uważają, że w podobny sposób działa mechanizm zaspokajania pragnienia, jednak jest on zarządzany przez inną grupę neuronów.

      « powrót do artykułu
    • przez KopalniaWiedzy.pl
      Łowcy-zbieracze Homo sapiens poszukują żywności, rozmnażają się, dzielą się opieką nad potomstwem i organizują swoje społeczności podobnie, jak czynią to ssaki i ptaki zamieszkujące tę samą okolicę. Z badań opublikowanych na łamach Science dowiadujemy się, że to czynniki środowiskowe są głównym elementem decydującym o zachowaniu zarówno ludzi jak i innych gatunków zwierząt.
      Międzynarodowy zespół naukowy przeanalizował dane z ponad 300 różnych miejsc na świecie. Obserwowano strategie zbierania pożywienia przez ludzi, inne ssaki oraz ptaki zamieszkujące te same okolice. Okazało się, że w odniesieniu do niemal wszystkich badanych elementów zachowania – 14 z 15 elementów obserwowanych – ludzie zachowują się podobnie jak większość innych gatunków zwierząt żyjących w tej samej okolicy.
      Wcześniejsze badania skupiały się na badaniu wpływu czynników środowiskowych na zachowanie blisko spokrewnionych gatunków. To pierwsze badania, w czasie których porównano tak różne gatunki jak ludzie, ssaki nieczłowiekowate i ptaki. Zebrane przez nas dowody pokazują, jak wszechobecny i spójny pomiędzy gatunkami jest wpływ środowiska na zachowanie. Podobieństwa nie ograniczają się tylko do zachowań bezpośrednio powiązanych ze środowiskiem jak znajdowanie żywności. W tym przypadku mogliśmy spodziewać się podobieństw. Jednak okazało się, że środowisko wpływa też na reprodukcję i zachowania społeczne, które mogłyby wydawać się mniej zależne od lokalnego otoczenia, mówi doktor Toman Barsbai z Uniwersytetu w Bristolu.
      Naukowcy zauważyli na przykład, że w środowiskach, gdzie ludzie większość pożywienia zdobywają polując, istnieje też większy niż gdzie indziej odsetek mięsożernych ssaków i ptaków. Podobne zależności stwierdzono w przypadku łowienia ryb, odległości, jaką należy pokonywać, by zapewnić sobie pożywienie, odnośnie przechowywania żywności oraz migracji. W różnych lokalizacjach badane gatunki zachowywały się podobnie.
      Jeśli chodzi o zachowania reprodukcyjne, to pomiędzy różnymi populacjami zaobserwowano duże różnice odnośnie czasu pierwszego rozmnażania się przez poszczególne osobniki. W niektórych ludzkich populacjach przeciętny mężczyzna ma pierwsze dziecko w wieku 30 lat lub starszym. W innych zaś ojcowie mogą mieć mniej niż 20 lat. Dokładnie takie same zachowania zauważono wśród innych gatunków. Tam, gdzie mężczyźni byli starsi w momencie spłodzenia pierwszego potomka, starsze były też ptaki i ssaki rozmnażające się po raz pierwszy. Tam, gdzie ludzie wcześniej zostawali rodzicami, wcześniej rozmnażały się też inne gatunki. Badacze zauważyli też liczne inne podobieństwa związane z reprodukcją, takie jak odsetek osobników posiadających wielu partnerów seksualnych, jak daleko osobnik przenosi się, by żyć z nowym partnerem i z jakim prawdopodobieństwem para się rozstanie.
      Podobieństwa są widoczne też w interakcjach społecznych. Są miejsca, gdzie opieka nad potomstwem jest równo dzielona pomiędzy rodzicami, miejsca, gdzie opieką zajmuje się większa grupa i miejsca, gdzie większość opieki spada na jednego z rodziców. I znowu zauważono tutaj podobieństwa pomiędzy ludźmi a lokalnie występującymi gatunkami zwierząt.
      Byliśmy zaskoczeni tymi podobieństwami. Można by się spodziewać, że różne gatunki będą w bardzo różny sposób wchodziły w interakcje ze swoim środowiskiem. Nawet jeśli kończy się to takim samym zachowaniem, prawdopodobnie droga dochodzenia do niego jest różna. Na przykład nasza ludzka elastyczność zachowań, pozwalająca nam dostosowywać zachowanie do warunków panujących na całym świecie, jest prawdopodobnie możliwa dlatego, że uczymy się od innych ludzi i potrafimy gromadzić wiedzę przez pokolenia, mówi doktor Dieter Lukas z Instytutu Antropologii Ewolucyjnej im. Maxa Plancka.
      Powyższe badania skupiały się na tych populacjach ludzkich, które pozyskują większość pożywienia z otaczającego ich środowiska za pomocą technik zbierackich i łowieckich. Bardzo interesujące byłoby zbadania, jak bardzo lokalne środowisko wpływa na społeczności, które polegają na rolnictwie i handlu. Często postrzega się rolnictwo jako bufor odgradzający człowieka od otoczenia. Jednak członkowie takich społeczności mogą nie być tak odseparowani od swojego środowiska jak nam się wydaje, a ich zachowanie wciąż może wykazywać adaptacje środowiskowe, do jakich doszło przed pojawieniem się rolnictwa, dodaje doktor Andreas Pondorfer z Uniwersytetu w Bonn i Uniwersytetu Technicznego w Monachium.

      « powrót do artykułu
  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...