Skocz do zawartości
Forum Kopalni Wiedzy
KopalniaWiedzy.pl

W Rumunii znaleziono najstarsze ślady homininów w Eurazji. Przybyli tu wcześniej, niż sądziliśmy

Rekomendowane odpowiedzi

Wcześni hominini przybyli na teren Eurazji znacznie wcześniej, niż sądziliśmy. Na łamach Nature Communications ukazał się artykuł opisujący badania, którymi kierowali doktor Sebrina Curran z Ohio University, dr Alexandru Petulescu z Academia Română w Bukareszcie i doktor Claire E. Terhune z University of Arkansas. Stwierdzają oni, że na stanowisku Grăunceanu w Rumunii znaleziono najstarsze ślady obecności homininów w Eurazji.

Te ślady to nacięcia na kościach, będące jednymi z najstarszych dowodów na użycie narzędzi i przetwarzanie mięsa. Pochodzą one sprzed koło 1,95 miliona lat. Dotychczas za najstarsze ślady obecności homininów w Eurazji uznawano te sprzed około 1,8 miliona lat, znalezione w Dmanisi w Gruzji. Odkrycie z Grăunceanu wskazuje, że przodkowie człowieka przybyli do Eurazji co najmniej 2 miliony lat temu.

Do odkrycia doszło podczas analizy znalezisk z Rumunii, dokonanych podczas wykopalisk w latach 60.–80. ubiegłego wieku. Kości, które znajdują się w Instytucie Speleologii Academia Română oraz Muzeum Oltenii w Krajowej, nie przyciągały dotychczas zbyt dużej uwagi naukowców.

Początkowo nie spodziewaliśmy się zbyt wiele. Jednak podczas rutynowego przeglądania kolekcji znaleźliśmy ślady nacięć. Rozpoczęliśmy więc badania, do których zaprosiliśmy doktora Briana Pobinera ze Smithsonian Institution i doktora Michaela Pante'a z Colorado State University. Wtedy odkryliśmy unikatowe ślady na różnych kościach, wskazujące na działania związane z oddzielaniem mięsa, wyjaśnia doktor Curran.


« powrót do artykułu

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się

  • Podobna zawartość

    • przez KopalniaWiedzy.pl
      Po latach poszukiwań rumuńskim ekologom udało się sfotografować i sfilmować rybę asprete, żywą skamieniałość. Gatunek Romanichthys valsanicola (Głowaczogłów ardżeszański) pochodzi sprzed 65 milionów lat, jest więc współczesny ostatnim dinozaurom, jakie chodziły po Ziemi. To najrzadsza ryba w Europie, a być może na świecie. Liczebność gatunku ocenia się na 10-15 osobników.
      Ten endemit żyje obecnie tylko w dolinie rzeki Valsan w górach Fagaras. Gdy został odkryty w 1956 roku zamieszkiwał też rzeki Ardżesz i Doamnei, jednak eksploatacja tych rzek przez człowieka spowodowała, że głowaczogłów w nich wyginął.
      Jeszcze niedawno wydawało się, że Romanichthys valsanicola dołączył do wielu innych gatunków wytępionych przez człowieka. Ostatnie osobniki widziano bowiem kilka lat temu. Na szczęście okazało się, że w jednej z górskich dolin żyje niewielka populacja tej żywej skamieniałości.
      Gatunek jest krytycznie zagrożony, a główną tego przyczyną jest działalność człowieka. Główne zagrożenia to zanieczyszczenie środowiska, eksploatacja rzek, budowa hydroelektrowni, fragmentacja habitatu, wydobywanie kamieni z dna rzeki oraz wycinka nadbrzeżnych drzew.
      Głowaczogłowa udało się sfotografować przed trzema tygodniami, a dokonali tego ichtiolodzy Andrei Togor i Marcus Drimbea. Udowodnili, że gatunek istnieje, chociaż jego zasięg dramatycznie skurczył się do kilku kilometrów w dolinie Valsan. Ichtiologom w poszukiwaniach pomagał ekolog Alexandru Gavan, jeden z najsłynniejszych rumuńskich himalaistów, zdobywca 7 ośmiotysięczników, na które wszedł bez pomocy Szerpów czy dodatkowego tlenu. W lipcu ubiegłego roku z jego inicjatywy powstał zespół, którego celem jest ochrona głowaczogłowa przed zagładą.
      Jest prosty sposób na ochronę asprete: Rumunia musi zacząć przestrzegać i egzekwować swoje własne prawo. Ironią losu jest fakt, że olbrzymia część zniszczeń rzeki Valsan to dzieło państwowych instytucji i organizacji. Największym zagrożeniem dla Romanychthys valsanicola jest niski poziom wody w rzece, a jest on spowodowany tym, że firma Hidroelectrica, która zarządza elektrownią wodną, skupia się wyłącznie na maksymalizacji zysku i dzieje się to kosztem bioróżnorodności oraz z naruszeniem prawa. Robią tak nie tylko na rzece Valsan, ale również na wielu innych rzekach, mówi Gavan.
      Ta żywa skamieniałość to nasz symbol narodowy [jej nazwa pochodzi o nazwy kraju – red.] i ma takie samo prawo do życia na tej pięknej planecie, jak my. Ziemia jest obfita w różne formy życia, ale by mogły one istniej musimy dać im na to miejsce. Każdy z nas musi rozumnie używać jej zasobów, brać tylko to, co jest potrzebne, dodał.


      « powrót do artykułu
    • przez KopalniaWiedzy.pl
      Ludzie grają w piłkę od tysiącleci. Najstarsze znane piłki pochodzą z Egiptu sprzed 4500 lat. W Ameryce Środkowej w piłkę grano już 3700 lat temu. Znacznie później piłką zainteresowano się w Eurazji. Grecy zaczęli oddawać się tej rozrywce około 2500 lat temu, a w Chinach rozpoczęto grać przed 2200 laty. Przynajmniej tak się dotychczas wydawało.
      Naukowcy z Uniwersytetu w Zurichu razem z kolegami z Niemiec i Chin opisali dokładnie trzy skórzane piłki znalezione na cmentarzu Yanhgai. To jedno z najważniejszych stanowisk archeologicznych w chińskiej prowincji Sinciang. Cmentarz był wykorzystywany w latach 1260–48 przed Chrystusem, a głównymi jego użytkownikami byli przedstawiciele kultury Subeixi (Gunshi).
      Szczegółowe badania wykazały, że piłki o średnicy od 7,4 do 9,2 centymetra mają 2900–3200 lat. To czyni je o około pięć wieków starszymi, niż najstarsze piłki w Eurazji znane zarówno z bezpośrednich znalezisk jak i przedstawień, mówi główny autor badań, Patrick Wertmann z Instytutu Studiów Azjatyckich i Orientalnych Uniwersytetu w Zurichu. Niestety, dostępne informacje archeologiczne nie pozwalają odpowiedzieć na pytanie, jakie były zasady gry.
      Najstarsze znane z Grecji przedstawienia pokazują graczy biegających za piłką, natomiast na chińskich zabytkach widzimy graczy trzymających w ręku kije. Podobne zakrzywione kije zostały znalezione w Yanghai, ale pochodzą one z późniejszego okresu, ponadto w kontekście wykopalisk nie widać oczywistego bezpośredniego związku pomiędzy kijami a piłkami. Z tego tez powodu nie możemy połączyć skórzanych piłek z Yanghai z wczesną wersją hokeja czy polo, mimo, że dwie z tych piłek zostały znalezione w grobach jeźdźców, mówi Wertmann.
      Najprawdopodobniej jednak w piłkę grali jeźdźcy, a gra była zarówno rozrywką, sposobem na pogłębienie więzi społecznych, jak też  metodą treningu i utrzymania dobrej kondycji fizycznej.
      W grobie jednego z tych jeźdźców znaleziono też łuk kompozytowy i parę spodni. To jedne z najstarszych znanych spodni na świecie. Oba te przedmioty są świadkiem nowej ery w jeździe konnej, walce z wykorzystaniem konia oraz zwiększonej mobilności mieszkańców Azji Środkowej.
      Szczegółowy opis badań znajdziemy w artykule New evidence for ball games in Eurasia from ca. 3000-year-old Yanghai tombs in the Turfan depression of Northwest China.

      « powrót do artykułu
    • przez KopalniaWiedzy.pl
      Warte fortunę rzadkie książki, które skradziono w styczniu 2017 r. z magazynu tranzytowego w Feltham, zostały znalezione pod podłogą domu w Rumunii. Odzyskanie dzieł, w tym pierwszych wydań prac Galileusza czy Newtona, to kulminacyjny moment 3-letniej operacji Met, Poliția Română i włoskiego Korpusu Karabinierów (policje krajowe wspierały Europol i Eurojust).
      Książki, które dostarczono z Włoch i Niemiec, skradziono z magazynu tranzytowego; stamtąd miały trafić na aukcję w Las Vegas. Daniel David i Victor Opariuc włamali się przez otwory wycięte w świetlikach dachowych. Mężczyźni spuścili się do środka na linie. Przysiadając na regałach, nie uruchomili systemu alarmowego. W samochodzie czekał na nich Narcis Popescu. Wyczyszczony pojazd został później porzucony.
      Dzięki próbkom DNA udało się zidentyfikować Davida i Popescu. Koniec końców śledczy dotarli do Neamț w Rumunii. Szesnastego września br. miejscowa policja znalazła pakunki z książkami w murowanej skrytce.
      Rumuński gang włamywał się do magazynów na terenie Wielkiej Brytanii. Zawsze stosowano tę samą metodę. Przestępcy unikali kary, bo przylatywali na Wyspy tylko po to, by wykonać skok (wyjeżdżali od razu po wykonaniu zadania). Skradzione dobra były transportowane przez innych ludzi.
      W przypadku opisywanego skoku krótko po kradzieży Popescu wynajął dom w Balham (tam książki były przechowywane). Na rozprawie sądowej prokurator dowodziła, że wywieźli je Marian Mamaliga i Ilie Ungureanu. Pierwszy dotarł do Wielkiej Brytanii vanem przez Eurotunel. Drugi przyleciał samolotem. Ładunek przemycono Eurotunelem. Książki miały być sprzedane na czarnym rynku.
      W czerwcu zeszłego roku przeprowadzono serię zmasowanych aresztowań w trzech krajach. Zatrzymano 13 osób (zarzuty dot. włamań popełnionych między grudniem 2016 r. a kwietniem 2019 r. i nabywania nielegalnych dóbr postawiono im w Wielkiej Brytanii). Met poinformowała, że orzeczono już winę 12 z nich. Proces 13. podejrzanego zaplanowano na marzec przyszłego roku.

      « powrót do artykułu
    • przez KopalniaWiedzy.pl
      Archeolodzy odkryli w Rumunii grób jednego z najbardziej znanych królów Węgier, Andrzeja II. Władca, który rządził w latach 1205–1235 znany jest z wydania Złotej Bulli i udziału w V wyprawie krzyżowej, gdzie uczestniczył w obronie Akki.
      Grób władcy i jego drugiej żony Jolanty de Courtenay znaleziono w dawnym cysterskim opactwie w Egres w dzisiejszej Rumunii. Odkrycia dokonano w ubiegłym roku i już wtedy mówiono o 95-procentowej pewności, że mamy do czynienia z władcą Węgier. Teraz mamy 99% pewności, mówi Balazs Major, który koordynuje wykopaliska. Pomiędzy ołtarzem, a grobem z ubiegłego roku znajduje się niezbadana jeszcze przestrzeń. Gdy ją zbadamy będziemy mieli 100 procent pewności, stwierdza uczony.
      Andrzej II wstąpił na tron w 1205 roku. Całe jego rządy były naznaczone sporami z możnymi i wielkimi feudałami. Zubożała korona była zależna od feudałów, którzy wprowadzili kraj w stan ciągłej anarchii. W 1213 roku podczas rebelii zamordowali oni pierwszą żonę króla, Gertrudę z Meran. Cztery lata później Andrzej, na czele 15-tysięcznej armii, udał się na nieudaną krucjatę.
      Po powrocie możni zmusili władcę od podpisania Złotej Buli (1222). Dokument nadawał możnowładcom i duchowym liczne prawa i przywileje, ograniczał władzę króla. W Złotej Buli Andrzej potwierdzał dotychczasowe i nadawał nowe prawa. Zgodnie z nią król miał obowiązek regularnego zwoływania parlamentu, nie mógł uwięzić szlachcica bez wyroku, nie mógł nakładać podatków na nieruchomości możnowładców i duchownych. Te i wiele innych przywilejów uważanych jest za odpowiednik angielskiej Magna Carta.
      Andrzej sprowadził też do swego królestwa Zakon Najświętszej Marii Panny Domu Niemieckiego. Krzyżacy otrzymali część dzisiejszej Transylwanii i bronili Węgier przed najazdami Połowców. W końcu weszli w konflikt z możnymi i Kościołem. Zostali wypędzeni w 1225 roku.
      Andrzej II zmarł w 1235 roku i został pochowany w cysterskim opactwie w Egres (Igris). Odkrycie jego grobu jest sensacją, gdyż – nie licząc władców Węgier pochowanych w Wiedniu – zachowało się niewiele grobów węgierskich królów.
      Wiemy, że pierwszy katolicki król Węgier, Stefan I (997–1038), został pochowany wraz ze swoim ojcem księciem Gezą w Székesfehérvár. Drugiego króla, Piotra Orseolo (1038–1041 i 1044–1046), pochowano w katedrze w Pescu. Niedawno prawdopodobnie znaleziono jego grób, ale jest on pusty. Kolejny z władców, Samuel Aba (1041–1044), zgodnie z przekazami spoczął w Abasarze, jednak jego grobu dotychczas nie znaleziono. Znany za to jest grób Andrzeja I (1046–1060), który można zwiedzać w opactwie benedyktynów w Tihany. Bela I pochowany został w Szekszárd, ale grobu dotychczas nie odnaleziono. Z kolei grób Gezy I prawdopodobnie został odkryty w Vac, jednak z powodu braku funduszy prace badawcze przerwano i nie wiadomo, czy rzeczywiście spoczywa tam władca. Król Salomon (1063–1074) musiał uciekać z kraju. Zmarł w Puli (dzisiejsza Chorwacja). Jego szczątki znajdują się pod ołtarzem tamtejszej katedry.
      Podobnie wygląda kwestia pochówków wielu innych władców Węgier. Mamy historyczne przekazy mówiące, gdzie zostali pochowani, ale albo ich grobów nie odnaleziono, albo nie ma pewności, czy w grobach, które zostały odkryte, rzeczywiście spoczywają królowie.

      « powrót do artykułu
    • przez KopalniaWiedzy.pl
      Dzięki badaniom genetycznym, analizie genomu patogenów oraz analizie izotopów udało się wykazać związek pomiędzy paleolitycznymi mieszkańcami okolic jeziora Bajkał a ludźmi, którzy zasiedlili obie Ameryki.
      Człowiek współczesny pojawił się w pobliżu jeziora Bajkał w późnym paleolicie. Świadczą o tym liczne zabytki materialne. Z kolei badania genetyczne ujawniają wiele fal mieszania się różnych populacji, co wskazuje, że w neolicie i epoce brązu dochodziło do licznych migracji i złożonych interakcji kulturowych. Nie znamy jednak natury i czasu tych interakcji.
      Autorzy najnowszych badań dokonali pełnej analizy genomu 19 osób, które żyły w okolicach Bajkału pomiędzy górnym paleolitem a epoką brązu. Wykazali w nich, że istnieje bezpośrednie pokrewieństwo genetyczne pomiędzy pierwszymi mieszkańcami Ameryk, a paleolitycznymi mieszkańcami okolic Bajkału. Co więcej, badania wykazały, że ci pierwsi osadnicy są przodkami wszystkich rdzennych mieszkańców Ameryk żyjących poza Arktyką.
      Autorzy badań dowiedli też, że skład genetyczny ludności, która we wczesnym neolicie i w epoce brązu zamieszkiwała okolice Bajkału to skutek mieszania się genomów, do którego dochodziło pomiędzy 8. a 6. tysiącleciem przed Chrystusem. Jakby tego było mało, wykryto ślady interakcji tamtejszej ludności z mieszkańcami zachodniej części stepu eurazjatyckiego, a w genomach dwóch osób z wczesnej epoki brązu, które nie miały wśród przodków ludzi z zachodniej Eurazji wykryto ślady Yersinia pestis (dżuma). Badania te są najpełniejszą rekonstrukcją związków pomiędzy paleolitycznymi mieszkańcami Syberii, a pierwszymi ludźmi w Amerykach oraz dokumentują przemieszczanie się ludzi i patogenów w Eurazji w epoce brązu.
      Już wcześniejsze badania wykazywały związki pomiędzy populacjami Syberii i obu Ameryk. Teraz naukowcy z Instytutu Historii Człowieka im. Maxa Plancka, Moskiewskiego Uniwersytetu Państwowego i koreańskiego Uniwersytetu Narodowego w Seulu wykazali najstarsze znane nam związki genetyczne. Jedna z badanych osób żyła bowiem przed 14 000 lat. Okazało się, że w genomie tej osoby, która żyła w północno zachodniej Syberii, znaleziono ślady populacji z północnej Eurazji i północno-wschodniej Azji. Tych samych, które są obecne też w genomie rdzennych mieszkańców Ameryk. To zaś wskazuje, że linie przodków ludzi, którzy zasiedlili Ameryki są bardziej złożone niż sądzono. Jednak dopiero przyszłe badania genetyczne mogą pokazać, kiedy i gdzie doszło do połączenia się puli genetycznej populacji, która zasiedliła Ameryki.
      Jeśli zaś chodzi o Y. pestis odkryte u dwóch osobników, to i tutaj naukowców czekały niespodzianki. Obie osoby pod względem genetycznym pochodziły z Azji północno-wschodniej. Analiza izotopów u jednej z nich wykazała, że nie urodziła się w miejscu, w którym znaleziono jej szczątki. A analiza Yersinia pestis wykazała, że patogen jest najbliżej spokrewniony z nowożytnym szczepem znalezionym u osoby żyjącej u wschodnich wybrzeży Bałtyku. To wskazuje na dużą mobilność patogenów w epoce brązu. Maria Spyrou, jedna ze współautorek badań, mówi, że sugeruje to również dużą mobilność ludzi w tym czasie. Z kolei Johannes Krause stwierdza, że mamy nadzieję, iż w przyszłości, dzięki większej ilości danych, będziemy mogli określić więcej szczegółów na temat rozprzestrzeniania się dżumy.

      « powrót do artykułu
  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...