Zaloguj się, aby obserwować tę zawartość
Obserwujący
0

Niezwykły „składany” szkielet z gallo-rzymskiego cmentarza. Czaszka stanowi prawdziwą zagadkę
dodany przez
KopalniaWiedzy.pl, w Humanistyka
-
Podobna zawartość
-
przez KopalniaWiedzy.pl
Sutton Hoo to miejsce jednego z najważniejszych odkryć archeologicznych w historii Wielkiej Brytanii. Znaleziono tam nienaruszony anglosaski pochowek na łodzi. Większość specjalistów uważa, że spoczął tam król Anglii Wschodniej Raedwald, najpotężniejszy na początku VII wieku władca na południu Anglii. Wśród odkrytych wyrobów metalurgicznych znajduje się słynny hełm ceremonialny. Dotychczas sądzono, że powstał on na terenie dzisiejszej Szwecji, jednak najnowsze odkrycie podważa ten pogląd.
Odkrycia, o którym mowa, dokonano na niewielkiej duńskiej wyspie Tåsinge. Poszukiwacz skarbów, korzystając z wykrywacza metali, znalazł tam wzornik, na którym widać motyw bardzo podobny do motywu z hełmu z Sutton Hoo. Na wzorniku takim kładziono cienki kawałek metalu, a następnie za pomocą młotka tłoczono w wzór. Analiza motywu z wzornika z Tåsinge wykazała, że widoczny na nim konny wojownik w znacznie większym stopniu przypomina motyw z hełmu niż wzory na hełmach znalezionych w Szwecji.
Podobieństwa pomiędzy wzornikiem z Danii, a hełmem z Sutton Hoo widoczne są w takich szczegółach jak mankiet na nadgarstku wojownika, włosy mężczyzny, fragment uprzęży o migdałowatym kształcie widoczny na końskiej głowie, cugle czy miecz wyłaniający się spod tarczy. Na podobnych szwedzkich motywach występuje też dzik lub drapieżny ptak, których nie ma ani na hełmie z Sutton Hoo, ani na wzorniku z Danii. To byłaby sensacja, gdyby okazało się, że hełm z Sutton Hoo, który został wykonany dla kogoś bardzo ważnego, prawdopodobnie króla, powstał na Tåsinge. Wskazywałoby to na możliwe związki dzisiejszej Danii z hełmem i z osobą, która go nosiła, mówi Peter Pentz, kurator w Narodowym Muzeum Danii.
To jednak nie wszystko. Na hełmie z Sutton Hoo znajdują się dwa motywy przedstawiające konnego wojownika. Ten drugi nie jest kompletny. Hełm został bowiem znaleziony w częściach i niektóre fragmenty przepadły. Niekompletny motyw wykazuje jeszcze większe podobieństwo do wzornika. Linie stopy jeźdźca się identyczne na hełmie i wzorniku, podobnie jak krawędź tarczy martwego wojownika. Gdy podobieństwo motywów jest tak duże, może to oznaczać, nie tylko wytworzenie przedmiotów w tym samym miejscu, ale nawet przez tę samą osobę, dodaje Pentz. Na pytanie o to, jak bardzo motywy są podobne, odpowiedź mogą dać planowane skany 3D wzornika i fragmentów hełmu.
Jeśli okaże się, że hełm powstał na Tåsinge, może to wskazywać, że dzisiejsza Dania odgrywała w VII wieku większą rolę, niż przypisuje jej większość historyków. W Danii nie znaleziono dotychczas tak wspaniałych pochówków z tego okresu, jak w Anglii i Szwecji, co skłoniło naukowców do stwierdzenia, że region ten nie odgrywał równie ważnej roli. Jednak już wcześniej niektórzy eksperci stwierdzili, że dzisiejsza Dania była ważnym łącznikiem między Anglią a Szwecją. Znalezisko z Tåsinge wzmacnia te hipotezy, ale nie jest ich ostatecznym potwierdzeniem. Niewielki wzornik mógł przecież podróżować ze swoim właścicielem.
Wciąż jest zbyt wcześnie, by wyciągać ostateczne wnioski, jednak odkrycie to wskazuje, że Dania odgrywała już wówczas ważniejszą rolę, niż się przypuszcza. Często uznajemy, że dzisiejsza Dania została zjednoczona w X wieku przez Haralda Sinozębego, jednak już nawet w VII wieku ziemie te mogły być w dużej mierze zjednoczone, a ich władcy dość potężni, dodaje Pentz.
« powrót do artykułu -
przez KopalniaWiedzy.pl
Archeolodzy z Uniwersytetu w Trnawie odkryli pierwszy na Słowacji rzymski akwedukt. Na niespodziewane znalezisko trafiono podczas prac przy restauracji pałacu w Rusovcach. To XIX-wieczny pałac neogotycki, uznany za zabytek narodowy, położony w dzielnicy Bratysławy. W czasach rzymskich w Rusovcach istniał obóz wojskowy Gerulata, stanowiący część naddunajskiego limesu. Powstał on prawdopodobnie w czasach Flawiuszy (II poł. I wieku).
Najbardziej zaskakującym odkryciem jest znalezienie starożytnego systemu dostarczającego wodę, którego stan zachowania nie ma odpowiednika na Słowacji. To tak naprawdę pierwszy rzymski akwedukt odkryty na Słowacji. To sztuczny kanał, wybudowany w celu dostarczania wody z jednego miejsca do drugiego. Podobne struktury znamy z terenu Cesarstwa Rzymskiego. Dotychczas zbadaliśmy 38 metrów akweduktu, wyjaśnia archeolog i dziekan Wydziału Filozoficznego Uniwersytetu Trnawskiego w Trnawie, Erik Hrnčiarik.
Akwedukt znajduje się 80 centymetrów pod obecną powierzchnią gruntu. Jego ściany wykonano z kamienia, dno wyłożono rzymskimi dachówkami tegulae. Ma 91 centymetrów wysokości i 32 centymetry szerokości. Archeologów zaskoczył zarówno świetny stan zachowania zabytku, jak i ilość materiału użyta do jego zbudowania. Obliczyliśmy, że Rzymianie użyli nawet 51 ton kamienia i ponad 80 dachówek. Na niektórych z nich zachował się podpis producenta, na części widać też odciśnięte łapy psa, który po nich przeszedł, gdy schły na słońcu, mówi zastępca kierownika ds. badawczych Tomáš Kolon.
Podpis producenta umożliwił datowanie znaleziska. Na dachówkach widać napis „C VAL CONST KAR”. To oznaczenie warsztatu Gaiusa Valeriusa Constansa z Carnuntum. Był to rzymski obóz wojskowy i osada, które w II wieku zostały stolicą prowincji Panonia. Carnuntum położone jest kilkanaście kilometrów od Bratysławy, a obóz Gerulata stanowił jego osłonę od wschodu. Warsztat Constansa działał w II połowie II wieku. Sądzimy, że odkryty przez nas akwedukt był używany do końca II wieku. Później go zasypano, dzięki czemu tak dobrze się zachował, mówią badacze. Podobny system dostarczający wodę znaleziono też w niedalekiej Vindobonie (obecnie Wiedeń). Jednak ten ze Słowacji jest dłuższy. Nie wiadomo jednak, co zasilał. Struktura, do której prowadził, znajduje się prawdopodobnie pod południowym skrzydłem neogotyckiego pałacu. Można jedynie przypuszczać, że były to łaźnie dla żołnierzy, jednak to wyłącznie spekulacja, bo rzymska pozostałości zostały całkowicie zniszczone w czasie budowy pałacu.
W czasie badań archeolodzy trafili też na ślady osadnictwa z wczesnej epoki żelaza i średniowiecza. Jednak najliczniej były reprezentowane pozostałości rzymskie. To głównie ceramika terra sigillata importowana z terenu dzisiejszych Niemiec i Francji. Znaleziono też tafle szklane, fragment łuku refleksyjnego, srebrną bransoletę i sakiewkę.
Rzadkim znaleziskiem jest też piec do wypalania cegieł, którego później używano do produkcji wapna. Sądzimy, że produkowano tu wapno z marmurów znalezionych w zrujnowanym obozie rzymskim, informuje Tomáš Kolon. Równie interesująca jest współczesna podziemna okrągła struktura o średnicy kilku metrów. To tak zwania lodownia. W zimie zapełniano ją lodem, który w lecie służył do konserwowania żywności, a przede wszystkim do chłodzenia napojów. Prawdopodobnie służyła ona właścicielom pałacu, rodzinie Zichy.
« powrót do artykułu -
przez KopalniaWiedzy.pl
Jedną z metod służących poznaniu naszej historii jest badanie zanieczyszczeń powodowanych przez człowieka. W przeszłości informowaliśmy, że historia starożytnego Rzymu została zapisana w zanieczyszczeniach na Grenlandii, a później informowaliśmy, że Rzymianie zanieczyszczali atmosferę bardziej, niż sądziliśmy. Teraz zaś geolodzy z Uniwersytetu w Heidelbergu znaleźli najstarsze dowody na zanieczyszczenie przez człowieka środowiska ołowiem.
Rdzenie z osadów z dna morskiego oraz okolic wybrzeży Morza Egejskiego dostarczyły dowodów, że ludzie zanieczyścili okolicę ołowiem już 5200 lat temu. Odkrycie to, w połączeniu z analizą pyłków roślin zawartych w osadach, daje lepszy wgląd w zmiany społeczno-ekonomiczne regionu Morza Egejskiego. Widać w nich też wydarzenia polityczne, jak na przykład podbój Grecji przez Rzym.
W badanym regionie powstały jedne z najstarszych europejskich centrów kulturowych. Wpływ społeczności rolniczo-pasterskich na środowisko widać w wylesianiu oraz zmianie składu pyłków roślin, znajdujących się w osadach. Widzimy, że około 5200 lat temu na południu Europy dochodzi do intensyfikacji takich zmian. Wciąż jednak społeczności te miały jedynie lokalny wpływ na środowisko.
Na Półwyspie Bałkańskim metale wytapiano około 7000 lat temu, natomiast technologię kupelacji rud ołowiu w celu pozyskania srebra stosowano w regionie Morza Egejskiego i Bliskiego Wschodu być może już około 6000 lat temu. Technologie te pozostawiły po sobie trwały ślad w środowisku. Dotychczas najstarsze dowody na antropogeniczne zanieczyszczenie ołowiem pochodziły sprzed około 4000 lat. Uczeni z Heidelbergu znaleźli w rdzeniu pobranym z torfowiska w pobliżu Filippii (Tenaghi Philippon) ślady antropogenicznego zanieczyszczenia ołowiem sprzed 5200 lat. Wciąż jednak były to zmiany regionalne.
Pierwsze ponadregionalne zanieczyszczenie ołowiem miało miejsce na przełomie III i II wieku naszej ery. Ślady rzymskich zanieczyszczeń znaleziono w lodach Grenlandii. Pochodzą one mniej więcej z czasu podboju Grecji przez Rzym. Kolejny skok zanieczyszczeń miał miejsce około 200 lat później, gdy Imperium Romanum przeżywało okres największego rozkwitu. Wysoki poziom antropogenicznych zanieczyszczeń ołowiem utrzymywał się przez około 1000 lat. Poza wspomnianym skokiem w I wieku, do zwiększenia zanieczyszczeń doszło też około 1700 i 1200 lat temu.
Widoczne są też wyraźne spadki, które przypadają na okres władzy dynastii Antoninów (165–180) oraz cesarza bizantyńskiego Justyniana (541–549). W obu tych okresach doszło do dużych epidemii.
« powrót do artykułu -
przez KopalniaWiedzy.pl
Archeolodzy z francuskiego Narodowego instytutu ratunkowych badań archeologicznych (Inrap) odkryli w Dijon nietypowe celtyckie pochówki. Znajdowały się one na terenie byłego ogrodu klasztoru Zakonu Braci Mniejszych Konwentualnych. Pochówków jeszcze indywidualnie nie datowano, ale wiadomo, że należą do przedstawicieli kultury lateńskiej, datowanej mniej więcej na lata 450 p.n.e. do początku naszej ery. Groby znajdują się mniej niż 100 metrów od miejsca, w którym w latach 90. znaleziono ślady osadnictwa galo-rzymskiego.
Niezwykłą cechą pochówków jest fakt, że zmarłych pochowano w pozycji siedzącej. Podczas tych samych wykopalisk znaleziono też nekropolię dzieci, z których każde – jak się wydaje – zmarło przed osiągnięciem 1. roku życia. Groby dzieci pochodzą z I wieku naszej ery.
W najstarszej warstwie archeologicznej galijskiego cmentarza jest 13 indywidualnych pochówków. Zmarłych pochowano w okrągłych jamach o średnicy około 1 metra każda, które tworzą rząd długości 25 metrów zorientowany na linii północ-południe. Ciała ułożono w pozycji siedzącej, opierając ich o wschodnią ścianę wykopu, z twarzami zwróconymi na zachód. Ramiona ułożono wzdłuż ciała, dłonie złożono w pobliżu miednicy lub kości udowych. Ich nogi są bardzo mocno zgięte, często asymetrycznie. W grobach nie było żadnych przedmiotów z wyjątkiem pojedynczej bransolety z czarnego kamienia. Styl artystyczny pozwolił na datowanie jej na lata 300–200 p.n.e. Ten zakres dat wyraźnie łączy pochówki z osadnictwem galijskim.
Obecnie znamy zaledwie kilkanaście miejsc siedzących pochówków, z czego 9 z Francji i 3 ze Szwajcarii. Wszystkie one były powiązane z siedzibami arystokratycznymi lub miejscami kultu. Żadne nie ma związku z tradycyjną nekropolią. Mamy więc tutaj do czynienia z powtarzającym się wzorcem. Takie struktury grzebalne są umiejscowione poza strefą zamieszkaną, groby zawierają ciała dorosłych mężczyzn, a ich pozycja przypomina metalowe i kamienne figurki znane z końca epoki lateńskiej. Najprawdopodobniej więc są to miejsca pochówku wybranych osób. Nie wiadomo, kim byli zmarli. Członkami najważniejszych rodów, wojownikami, istotnymi przodkami, osobami mającymi duże wpływy polityczne czy religijne?
W latach 90. podczas wspomnianych wyżej wykopalisk, znaleziono 2 pochówki siedzące. Ich bliskość sugeruje, że może być to część tego samego kompleksu. Wtedy też odkryto liczne szczątki zwierząt, w tym całe szkielety psów, owiec i świń, co sugeruje odbywanie tutaj praktyk religijnych.
Poza pochówkami dorosłych w pozycji siedzącej zidentyfikowano też cmentarz zawierający zwłoki 22 dzieci, zmarłych przed 1. rokiem życia. Brak starszych osób wskazuje, że był to cmentarz dla najmłodszych. Dzieci pochowano w typowych dla epoki pozycjach. Leżały na placach lub na boku. Kamienie, którymi wyłożono pochówki, oraz gwoździe wskazują, że dzieci pochowano w drewnianych trumnach. Niektórym z pochówków towarzyszom dobra grobowe, jak monety czy ceramika.
« powrót do artykułu -
przez KopalniaWiedzy.pl
Na stanowisku Buen Suceso w Ekwadorze znaleziono unikatowy pochówek kultury Manteño. Była to jedna z ostatnich kultur regionu przed kolonizacją. Pojawiła się około 600 roku, natomiast sam pochówek datowany jest na lata 771–953. Archeolodzy, którzy go badali stwierdzili, że ciężarna kobieta prawdopodobnie została złożona w ofierze, a jeszcze zanim umarła odcięto jej dłonie i nogę.
Pochówek nr 10 jest wyjątkowy zarówno dlatego, że zawiera młodą kobietę i jej nienarodzone dziecko, ze względu na złożone do grobu ozdoby z różnych kultur i okresów wykonane z muszli zawiśników, oraz ze względu na potraktowanie zmarłej, w tym odcięcie jej dłoni i lewej nogi.
Kobietę pochowano na plecach, z głową skierowaną na zachód. W okolicach miednicy znaleziono szczątki płodu, w grobie nie było natomiast jej dłoni i lewej nogi, znaleziono jedynie pojedyncze kości palców dłoni. Badania radiowęglowe jednego z zębów trzonowych wskazały, że pochówek miał miejsce w latach 771–953.
Na oczach zmarłej położono muszle małży z rodzaju Anadara, wokół ciała ułożono zaś muszle w kształcie księżyca. W pobliżu lewego ramienia i biodra znajdowały się dwa wisiorki z muszli. Oprócz nich archeolodzy odkryli wiele innych ozdób z muszli. Do grobu wsadzono też czaszkę jakiejś innej osoby. Około metr na północ od pochówku znaleziono wykonany z piaskowca przedmiot o gwiaździstym kształcie. Zaś długo po pochówku na klatce piersiowej umieszczono spalone resztki czegoś złożonego w ofierze. Datowanie wykazało, że ofiara ta pochodziła z lat 991–1025. Analizy szkieletu zmarłej wykazały, że miała ona 17–20 lat, a jej dziecko 7–9 miesięcy. Dodatkowa czaszka należała na osoby w wieku 25–35 lat.
Archeolodzy przypuszczają, że młoda kobieta otrzymała cios w głowę (lub uległa wypadkowi) i zmarła. Przed pochówkiem, ale bardzo blisko czasu zgonu odcięto jej dłonie i lewą nogę. Została pochowana wraz z dobrami grobowymi pochodzącymi z kultury Manteño i kultur wcześniejszych. Po latach jej grób otwarto – albo przypadkiem, albo celowo gdyż był oznaczony – i na piersiach złożono resztki spalonej ofiary.
Liczba i rodzaj dóbr grobowych czynią pochówek 10 wyjątkowym wśród dotychczas odkrytych pochówków kultury Manteño. Wyjątkowa jest również pozycja ciała oraz ślady uderzenia w czaszkę i usunięcia kończyn.
Uderzenie oraz odcięcie kończyn wskazuje, że kobieta została złożona w ofierze lub brutalnie potraktowana w czasie śmierci. Dowody na ofiary z ludzi składane przez mieszkańców ekwadorskich wybrzeży są rzadkie. Europejscy kronikarze z XVI wieku wspominali, że ofiary takie składano, gdy zmarł lokalny przywódca lub gdy proszono bogów o przychylność. Za złożeniem w ofierze może przemawiać też dodatkowa czaszka. Mimo, że nie ma na niej śladów urazów, można przypuszczać, że i tę osobę spotkał gwałtowny koniec.
Kobieta z pochówku 10 miała ramiona umieszczone pod miednicą, a sama miednica znajdowała się w anatomicznej pozycji. To wskazuje, że dłonie odcięto jej przed pochówkiem, niewykluczone, że miała związane ręce. Ich odcięcie może wskazywać na karę.
« powrót do artykułu
-
-
Ostatnio przeglądający 0 użytkowników
Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.