Zaloguj się, aby obserwować tę zawartość
Obserwujący
0

Jak mała inwazyjna muchówka zmienia skład gleby na antarktycznej wyspie
dodany przez
KopalniaWiedzy.pl, w Nauki przyrodnicze
-
Podobna zawartość
-
przez KopalniaWiedzy.pl
Nauka odkrywa coraz więcej fascynujących tajemnic świata przyrody. Jedną z największych są interakcje pomiędzy roślinami a zwierzętami. Niedawno dowiedzieliśmy się, że rośliny słyszą zapylaczy i odpowiednio modyfikują swoje zachowanie, a następnie badacze poinformowali, że i owady reagują na dźwięki wydawane przez rośliny. Teraz Ko Mochizuki z Ogrodu Botanicznego Universytetu Tokijskiego odkrył pierwszy przypadek rośliny, która wydziela zapach naśladujący... ranną mrówkę, by przyciągnąć zapylacze.
Muchówki, choć nie kojarzą się z zapylaczami tak bardzo, jak pszczoły czy rośliny, odgrywają ważną rolę w niektórych ekosystemach. Najważniejszymi zapylającymi muchówkami są bzygowate, jednak każdy z nas słyszał też o muchówkach przyciąganych przez kwiaty o zapachu padliny. Owady te zapylają też kwiaty niedostępne dla pszczół, a w ekstremalnych środowiskach, jak Arktyka czy wysokie góry, mogą być sezonowo jedynymi zapylaczami.
Ko Mochizuki opublikował na łamach Current Biology artykuł, w którym informuje o gatunku Vincetoxicum nakaianum, który jest zapylany przez kleptopasożytnicze muchówki. Rośliny z rodzaju Vincetoxicum (Ciemiężyk) są zapylane przez ćmy, różne rodziny muchówek oraz przez karaluchy. Jednak nauka bardzo słabo rozumie, w jaki sposób przyciągają one zapylaczy. Mochizuki zauważył w Ogrodzie Botanicznym Koishikawa, że wokół Vincetoxicum nakaianum gromadzą się muchówki z rodziny niezmiarkowatych (Chloropidae).
W Polsce żyje blisko 200 gatunków należących do tej rodziny. Wiele z nich zajmuje się kleptopasożytnictwem, czyli korzystaniem z pożywienia zdobytego przez inne owady. Ko wysunął więc hipotezę, że Vincetoxicum nakaianum przyciąga muchówki zapachem niedawno zabitych lub zranionych owadów. Po przeprowadzeniu obserwacji, eksperymentów i analiz stwierdził, że V. nakaianum jest pierwszą znaną rośliną, która wydziela zapach rannych mrówek. Mowa tutaj o najbardziej pospolitym gatunku mrówki na Wyspach Japońskich, Formica japonica oraz jej bliskiej krewnej Formica hayashi. Padają one ofiarami pająków, a zabitymi lub rannymi mrówkami mogą pożywiać się niezmiarkowate.
Jako, że jest to nieznany dotychczas przykład mimikry mrówek, który pokazuje tkwiący w roślinach potencjał do naśladowania zwierząt, Ko Mochizuki nie wyklucza, że Vincetoxicum nakaianum może też naśladować zapach zdrowych mrówek. W ten sposób roślina przyciągałaby kleptopasożytnicze muchówki, które kradną mrówkom ich zdobycz. W tym przypadku więc mrówki występowałyby w tym równaniu w roli drapieżników, a nie ofiar.
Mrówki występują powszechnie w ekosystemach lądowych. Są najprawdopodobniej najbardziej rozpowszechnionymi z owadów. Naśladowanie ich przynosi wiele korzyści. Tak wiele, że istnieje ponad 70 gatunków stawonogów, u których w toku ewolucji pojawiły się adaptacje morfologiczne upodabniające je do mrówek, co pozwala im unikać drapieżników. Z kolei niektóre owady myrmekofilne naśladują zapach mrówek, by móc bezpiecznie przebywać w ich gnieździe. Znane są też przykłady roślin, które na łodygach i płatkach eksponują wzór podobny do mrówek. Odkrycie Mo Kochizukiego to pierwszy znany przypadek naśladownictwa mrówek przez kwiaty.
« powrót do artykułu -
przez KopalniaWiedzy.pl
Dramatyczna wyprawa Ernesta Shackletona to jeden z najsłynniejszych epizodów badań polarnych. Jego statek Endurance został zmiażdżony przez lody Antarktyki i zatonął w listopadzie 1915 roku. Był uważany za najbardziej wytrzymały statek polarniczy swoich czasów. Profesor mechaniki ciała stałego i inżynierii morskiej Jukka Tuhkuri z Aalto University, jeden z najwybitniejszych badaczy mechaniki lodu, odkrył, że Shackleton wiedział, iż Endurance posiada poważne wady konstrukcyjne, przez które jest mniej wytrzymały na nacisk lodu.
Badania techniczne oraz analizy dzienników i korespondencji Shackletona wiele mówią o wyprawie i samym badaczu. Każda prosta analiza strukturalna pokazuje, że statek nie był przystosowany do wytrzymania nacisku lodu, który go zatopił. Niebezpieczeństwo ze strony pływającego lodu i wywierane przezeń siły ściskające – oraz zasady budowy jednostek zdolnych wytrzymać to ściskanie – były dobrze znane zanim wyprawa wyruszyła na południe. Zagadką pozostaje, dlaczego Shackleton wybrał jednostkę, która nie była przygotowana do spotkania z lodem, mówi profesor Tuhkuri.
Uczony, który sam jest polarnikiem, brał udział w misji Endurance22, która zlokalizowała świetnie zachowany wrak statku Shackletona. Tuhkuriego zaskoczył fakt, że nigdy nie wykonano podstawowych analiz strukturalnych tej jednoski. Zachęcony odkryciem wraku postanowił mu się bliżej przyjrzeć.
W porównaniu z innymi statkami pływającymi w Antarktyce Endurance miał liczne słabości strukturalne. Belki pokładowe i wręgi były słabsze, przedział maszynowy dłuższy, co prowadziło do osłabienia znacznych części kadłuba, brak było poprzecznych belek wzmacniających kadłub. To podważa nie tylko opinię, że był to najbardziej wytrzymały z ówczesnych statków, ale również uproszczoną wizję, że to ster był piętą achillesową jednostki, stwierdza naukowiec. Uczony nie znalazł ani jednej cechy Endurance, która czyniłaby go bardziej odpornym niż inne ówczesne jednostki.
Endurance zyskał status legendarnej jednostki. Legendą był Shackleton i wyprawa, podczas której zatonął Endurance. Imperial Trans-Atlantic Expedition miała jako pierwsza przejść przez Antarktykę. Jednak po zatonięciu statku wyprawa zmieniła się w walkę o przetrwanie. Załoga przez kolejnych pięć miesięcy przebywała na pływającym lodzie, później przepłynęła łodziami ratunkowymi na Elephant Island. Stamtąd Shackleton i 5 innych członków załogi przepłynęli 1300 km na Georgię Południową i jako pierwsi ludzie przekroczyli wyspę na pieszo, by szukać pomocy. Cztery miesiące później Shackleton przybył na ratunek pozostałym swoim ludziom. Z całej załogi Shackletona nikt nie zginął.
Po przeanalizowaniu dzienników, korespondencji i komunikacji z załogą uczony zauważył, że Shackleton o tym wiedział. Przed wypłynięciem skarżył się w liście do żony na słabości statku, pisał, że w każdej chwili wymieniłby Endurance na swoją poprzednią jednostkę. Sam zresztą, gdy odwiedził kiedyś norweską stocznię, zalecił zamontowanie na jednym ze statków poprzecznych belek. Statek ten utknął w lodzie na wiele miesięcy i przetrwał.
Dlaczego Shackleton zdecydował się na użycie jednostki, o której wiedział, że może zostać zmiażdżona przez lód? Tego nie wiemy. Możemy jedynie spekulować o niedoborach finansowych lub braku czasu, podsumowuje Tuhkuri. Wyniki jego badań zostały opublikowane na łamach pisma Polar Record.
« powrót do artykułu -
przez KopalniaWiedzy.pl
Dramatyczna wyprawa Ernesta Shackletona to jeden z najsłynniejszych epizodów badań polarnych. Jego statek Endurance został zmiażdżony przez lody Antarktyki i zatonął w listopadzie 1915 roku. Był uważany za najbardziej wytrzymały statek polarniczy swoich czasów. Profesor mechaniki ciała stałego i inżynierii morskiej Jukka Tuhkuri z Aalto University, jeden z najwybitniejszych badaczy mechaniki lodu, odkrył, że Shackleton wiedział, iż Endurance posiada poważne wady konstrukcyjne, przez które jest mniej wytrzymały na nacisk lodu.
Badania techniczne oraz analizy dzienników i korespondencji Shackletona wiele mówią o wyprawie i samym badaczu. Każda prosta analiza strukturalna pokazuje, że statek nie był przystosowany do wytrzymania nacisku lodu, który go zatopił. Niebezpieczeństwo ze strony pływającego lodu i wywierane przezeń siły ściskające – oraz zasady budowy jednostek zdolnych wytrzymać to ściskanie – były dobrze znane zanim wyprawa wyruszyła na południe. Zagadką pozostaje, dlaczego Shackleton wybrał jednostkę, która nie była przygotowana do spotkania z lodem, mówi profesor Tuhkuri.
Uczony, który sam jest polarnikiem, brał udział w misji Endurance22, która zlokalizowała świetnie zachowany wrak statku Shackletona. Tuhkuriego zaskoczył fakt, że nigdy nie wykonano podstawowych analiz strukturalnych tej jednoski. Zachęcony odkryciem wraku postanowił mu się bliżej przyjrzeć.
W porównaniu z innymi statkami pływającymi w Antarktyce Endurance miał liczne słabości strukturalne. Belki pokładowe i wręgi były słabsze, przedział maszynowy dłuższy, co prowadziło do osłabienia znacznych części kadłuba, brak było poprzecznych belek wzmacniających kadłub. To podważa nie tylko opinię, że był to najbardziej wytrzymały z ówczesnych statków, ale również uproszczoną wizję, że to ster był piętą achillesową jednostki, stwierdza naukowiec. Uczony nie znalazł ani jednej cechy Endurance, która czyniłaby go bardziej odpornym niż inne ówczesne jednostki.
Endurance zyskał status legendarnej jednostki. Legendą był Shackleton i wyprawa, podczas której zatonął Endurance. Imperial Trans-Atlantic Expedition miała jako pierwsza przejść przez Antarktykę. Jednak po zatonięciu statku wyprawa zmieniła się w walkę o przetrwanie. Załoga przez kolejnych pięć miesięcy przebywała na pływającym lodzie, później przepłynęła łodziami ratunkowymi na Elephant Island. Stamtąd Shackleton i 5 innych członków załogi przepłynęli 1300 km na Georgię Południową i jako pierwsi ludzie przekroczyli wyspę na pieszo, by szukać pomocy. Cztery miesiące później Shackleton przybył na ratunek pozostałym swoim ludziom. Z całej załogi Shackletona nikt nie zginął.
Po przeanalizowaniu dzienników, korespondencji i komunikacji z załogą uczony zauważył, że Shackleton o tym wiedział. Przed wypłynięciem skarżył się w liście do żony na słabości statku, pisał, że w każdej chwili wymieniłby Endurance na swoją poprzednią jednostkę. Sam zresztą, gdy odwiedził kiedyś norweską stocznię, zalecił zamontowanie na jednym ze statków poprzecznych belek. Statek ten utknął w lodzie na wiele miesięcy i przetrwał.
Dlaczego Shackleton zdecydował się na użycie jednostki, o której wiedział, że może zostać zmiażdżona przez lód? Tego nie wiemy. Możemy jedynie spekulować o niedoborach finansowych lub braku czasu, podsumowuje Tuhkuri. Wyniki jego badań zostały opublikowane na łamach pisma Polar Record.
« powrót do artykułu -
przez KopalniaWiedzy.pl
Dramatyczna wyprawa Ernsta Shackletona to jeden z najsłynniejszych epizodów badań polarnych. Jego statek Endurance został zmiażdżony przez lody Antarktyki i zatonął w listopadzie 1915 roku. Był uważany za najbardziej wytrzymały statek polarniczy swoich czasów. Profesor mechaniki ciała stałego i inżynierii morskiej Jukka Tuhkuri z Aalto University, jeden z najwybitniejszych badaczy mechaniki lodu, odkrył, że Shackleton wiedział, iż Endurance posiada poważne wady konstrukcyjne, przez które jest mniej wytrzymały na nacisk lodu.
Badania techniczne oraz analizy dzienników i korespondencji Shackletona wiele mówią o wyprawie i samym badaczu. Każda prosta analiza strukturalna pokazuje, że statek nie był przystosowany do wytrzymania nacisku lodu, który go zatopił. Niebezpieczeństwo ze strony pływającego lodu i wywierane przezeń siły ściskające – oraz zasady budowy jednostek zdolnych wytrzymać to ściskanie – były dobrze znane zanim wyprawa wyruszyła na południe. Zagadką pozostaje, dlaczego Shackleton wybrał jednostkę, która nie była przygotowana do spotkania z lodem, mówi profesor Tuhkuri.
Uczony, który sam jest polarnikiem, brał udział w misji Endurance22, która zlokalizowała świetnie zachowany wrak statku Shackletona. Tuhkuriego zaskoczył fakt, że nigdy nie wykonano podstawowych analiz strukturalnych tej jednoski. Zachęcony odkryciem wraku postanowił mu się bliżej przyjrzeć.
W porównaniu z innymi statkami pływającymi w Antarktyce Endurance miał liczne słabości strukturalne. Belki pokładowe i wręgi były słabsze, przedział maszynowy dłuższy, co prowadziło do osłabienia znacznych części kadłuba, brak było poprzecznych belek wzmacniających kadłub. To podważa nie tylko opinię, że był to najbardziej wytrzymały z ówczesnych statków, ale również uproszczoną wizję, że to ster był piętą achillesową jednostki, stwierdza naukowiec. Uczony nie znalazł ani jednej cechy Endurance, która czyniłaby go bardziej odpornym niż inne ówczesne jednostki.
Endurance zyskał status legendarnej jednostki. Legendą był Shackleton i wyprawa, podczas której zatonął Endurance. Imperial Trans-Atlantic Expedition miała jako pierwsza przejść przez Antarktykę. Jednak po zatonięciu statku wyprawa zmieniła się w walkę o przetrwanie. Załoga przez kolejnych pięć miesięcy przebywała na pływającym lodzie, później przepłynęła łodziami ratunkowymi na Elephant Island. Stamtąd Shackleton i 5 innych członków załogi przepłynęli 1300 km na Georgię Południową i jako pierwsi ludzie przekroczyli wyspę na pieszo, by szukać pomocy. Cztery miesiące później Shackleton przybył na ratunek pozostałym swoim ludziom. Z całej załogi Shackletona nikt nie zginął.
Po przeanalizowaniu dzienników, korespondencji i komunikacji z załogą uczony zauważył, że Shackleton o tym wiedział. Przed wypłynięciem skarżył się w liście do żony na słabości statku, pisał, że w każdej chwili wymieniłby Endurance na swoją poprzednią jednostkę. Sam zresztą, gdy odwiedził kiedyś norweską stocznię, zalecił zamontowanie na jednym ze statków poprzecznych belek. Statek ten utknął w lodzie na wiele miesięcy i przetrwał.
Dlaczego Shackleton zdecydował się na użycie jednostki, o której wiedział, że może zostać zmiażdżona przez lód? Tego nie wiemy. Możemy jedynie spekulować o niedoborach finansowych lub braku czasu, podsumowuje Tuhkuri. Wyniki jego badań zostały opublikowane na łamach pisma Polar Record.
« powrót do artykułu -
przez KopalniaWiedzy.pl
Nauka odkrywa coraz więcej fascynujących tajemnic świata przyrody. Jedną z największych są interakcje pomiędzy roślinami a zwierzętami. Niedawno dowiedzieliśmy się, że rośliny słyszą zapylaczy i odpowiednio modyfikują swoje zachowanie, a następnie badacze poinformowali, że i owady reagują na dźwięki wydawane przez rośliny. Teraz Ko Mochizuki z Ogrodu Botanicznego Universytetu Tokijskiego odkrył pierwszy przypadek rośliny, która wydziela zapach naśladujący... ranną mrówkę, by przyciągnąć zapylacze.
Muchówki, choć nie kojarzą się z zapylaczami tak bardzo, jak pszczoły czy rośliny, odgrywają ważną rolę w niektórych ekosystemach. Najważniejszymi zapylającymi muchówkami są bzygowate, jednak każdy z nas słyszał też o muchówkach przyciąganych przez kwiaty o zapachu padliny. Owady te zapylają też kwiaty niedostępne dla pszczół, a w ekstremalnych środowiskach, jak Arktyka czy wysokie góry, mogą być sezonowo jedynymi zapylaczami.
Ko Mochizuki opublikował na łamach Current Biology artykuł, w którym informuje o gatunku Vincetoxicum nakaianum, który jest zapylany przez kleptopasożytnicze muchówki. Rośliny z rodzaju Vincetoxicum (Ciemiężyk) są zapylane przez ćmy, różne rodziny muchówek oraz przez karaluchy. Jednak nauka bardzo słabo rozumie, w jaki sposób przyciągają one zapylaczy. Mochizuki zauważył w Ogrodzie Botanicznym Koishikawa, że wokół Vincetoxicum nakaianum gromadzą się muchówki z rodziny niezmiarkowatych (Chloropidae).
W Polsce żyje blisko 200 gatunków należących do tej rodziny. Wiele z nich zajmuje się kleptopasożytnictwem, czyli korzystaniem z pożywienia zdobytego przez inne owady. Ko wysunął więc hipotezę, że Vincetoxicum nakaianum przyciąga muchówki zapachem niedawno zabitych lub zranionych owadów. Po przeprowadzeniu obserwacji, eksperymentów i analiz stwierdził, że V. nakaianum jest pierwszą znaną rośliną, która wydziela zapach rannych mrówek. Mowa tutaj o najbardziej pospolitym gatunku mrówki na Wyspach Japońskich, Formica japonica oraz jej bliskiej krewnej Formica hayashi. Padają one ofiarami pająków, a zabitymi lub rannymi mrówkami mogą pożywiać się niezmiarkowate.
Jako, że jest to nieznany dotychczas przykład mimikry mrówek, który pokazuje tkwiący w roślinach potencjał do naśladowania zwierząt, Ko Mochizuki nie wyklucza, że Vincetoxicum nakaianum może też naśladować zapach zdrowych mrówek. W ten sposób roślina przyciągałaby kleptopasożytnicze muchówki, które kradną mrówkom ich zdobycz. W tym przypadku więc mrówki występowałyby w tym równaniu w roli drapieżników, a nie ofiar.
Mrówki występują powszechnie w ekosystemach lądowych. Są najprawdopodobniej najbardziej rozpowszechnionymi z owadów. Naśladowanie ich przynosi wiele korzyści. Tak wiele, że istnieje ponad 70 gatunków stawonogów, u których w toku ewolucji pojawiły się adaptacje morfologiczne upodabniające je do mrówek, co pozwala im unikać drapieżników. Z kolei niektóre owady myrmekofilne naśladują zapach mrówek, by móc bezpiecznie przebywać w ich gnieździe. Znane są też przykłady roślin, które na łodygach i płatkach eksponują wzór podobny do mrówek. Odkrycie Mo Kochizukiego to pierwszy znany przypadek naśladownictwa mrówek przez kwiaty.
« powrót do artykułu
-
-
Ostatnio przeglądający 0 użytkowników
Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.