Zaloguj się, aby obserwować tę zawartość
Obserwujący
0

W epoce lodowej ludzie migrowali z północnych Chin do Ameryki i Japonii
dodany przez
KopalniaWiedzy.pl, w Humanistyka
-
Podobna zawartość
-
przez KopalniaWiedzy.pl
Nasza rodaczka, pochodząca z Gdańska kapitan Martyna Graban, i załoga okrętu badawczego Nautilus, na którym Graban jest I oficerem, odkryli wrak japońskiego niszczyciela Teruzuki (pol. Świecący Księżyc). Wrak został znaleziony na głębokości ponad 800 metrów u wybrzeży Guadalcanal, jednej z Wysp Salomona. Na jego ślad wpadł najpierw bezzałogowy nawodny pojazd DriX należący do University of New Hampshire, który prowadził zaawansowane mapowanie dna morskiego. Wtedy do akcji przystąpił E/V Nutilus, którego załoga, za pomocą zdalnie sterowanego pojazdu podwodnego, potwierdziła, że mamy do czynienia z wrakiem i go zidentyfikowała.
Zwodowany w drugiej połowie 1942 roku Teruzuki – Japończycy nazywali niszczyciele od zjawisk pogodowych lub przyrodniczych – pływał zaledwie kilka miesięcy. Był drugim nowoczesnym niszczycielem klasy Akizuki. W sumie na potrzeby Cesarskiej Marynarki Wojennej Wielkiej Japonii zwodowano 13 okrętów tej klasy. Były do duże niszczyciele, których głównym zadaniem była ochrona przeciwlotnicza grup lotniskowców. Były jednostkami uniwersalnymi, zdolnymi również do zwalczania okrętów podwodnych. To jedne z najlepszych niszczycieli II wojny światowej.
Teruzuki wziął udział w słynnej bitwie morskiej u wybrzeży Guadalcanal, uszkadzając i biorąc udział w zatopieniu kilku amerykańskich jednostek. Wkrótce po bitwie został okrętem flagowym 10. Eskadry Niszczycieli. Brał udział w eskortowaniu okrętów zaopatrzeniowych podczas legendarnych zmagań o Guadalcanal. Dnia 12 grudnia 1942 roku niszczyciel został zaatakowany przez amerykańskie kutry torpedowe PT. W pobliżu Cape Esperance został trafiony dwiema torpedami, które uszkodziły ster i doprowadziły do pożaru. Nie udało się go opanować. Większość załogi zdążyła się ewakuować, zanim doszło do wybuchu amunicji i zatonięcia niszczyciela.
Odnalezienie okrętu flagowego admirała Tanaki to dzieło wielonarodowego zespołu, który wspólnie udokumentował wrak, stwierdził archeolog morski Phil Hatmeyer z NOAA. To właśnie obecne badania archeologiczne pokazały prawdziwe losy Teruzuki. Okazało się, że to nie eksplozja amunicji przypieczętowała jego los. Okręt skazany był na zagładę już wcześniej. Torpedy, które weń trafiły oderwały 19-metrowy fragment rufy, który leży 200 metrów od wraku.
Japońska jednostka została odkryta w ramach międzynarodowej misji badawczej, która dotychczas odnalazła w regionie 12 miejsc spoczynku wraków z czasów II wojny światowej. Kampania na Wyspach Salomona rozpoczęła się w sierpniu 1942 roku od lądowania Amerykanów na Guadalcanal. Ciężkie walki o wyspę trwały przez pół roku. Amerykańska piechota morska broniła się wokół lotniska polowego, a Japończycy atakowali z głębi wyspy. W tym czasie w pobliżu toczyły się liczne bitwy morskie. Na niewielkim fragmencie oceanu pomiędzy wyspami Savo, Florida i Guadalcanal spoczęło kilkadziesiąt okrętów. Z tego też powodu obszar ten nazywa się obecnie Iron Bottom Sound, czyli Cieśniną Żelaznego Dna.
Na witrynie NautilusLive można m.in. oglądać całodobową relację na żywo z Nautilusa.
« powrót do artykułu -
przez KopalniaWiedzy.pl
W środowisku naukowym od dawna trwa debata, czy w czasie okresów największego ochłodzenia Arktyka była cała pokryta lodowcem szelfowym o grubości dochodzącym do 1 kilometra. O istnieniu takiego lodowca ma świadczyć podmorski krajobraz Arktyki i dane geochemiczne. Międzynarodowy zespół naukowy z Norwegii, Niemiec i Wielkiej Brytanii poinformował na łamach Science Advances, że zmiany bioproduktywności wody nie uprawniają do stwierdzenia, by w czasie ostatnich 750 tysięcy lat w Arktyce istniał lodowiec rozciągający się mniej więcej od Svalbardu po Islandię.
Naukowcy zbadali próbki pobrane z dna morskiego na północny zachód od Svalbardu i na północ od Islandii. Analizowali znajdujące się tam chemiczne ślady obecności glonów sprzed tysiącleci. Niektóre z tych glonów żyją w otwartych wodach, inne pod sezonowym lodem, który znika co roku. Badania pokazały, że życie istniało tam nawet w najzimniejszych okresach. To oznacza, że w powierzchni musiało docierać światło, wody były otwarte. Takie ślady by nie istniały, gdyby cała Arktyka była pokryta kilometrową warstwą lodu, mówi główny autor badań, Jochen Knies z Arktycznego Uniwersytetu Norwegii.
Jednym z kluczowych dowodów była obecność molekuły IP25 wytwarzanej przez glony żyjące pod sezonowym lodem. Jej ciągła obecność pokazuje, że lód regularnie pojawiał się i znikał. Naukowcy, chcąc zweryfikować swoje odkrycie, przeprowadzili symulacje komputerowe pokazujące warunki panujące w Arktyce w czasie szczytu ostatniej epoki lodowej przed 21 tysiącami lat oraz podczas jeszcze większego ochłodzenia sprzed 140 tysięcy lat, gdy znaczne części Arktyki pokrywał lodowiec szelfowy. Modele potwierdziły to, co znaleźliśmy w osadach. Nawet w najbardziej chłodnych okresach, ciepłe wody Atlantyku wciąż wpływały do Arktyki. Dzięki temu części oceanu nie zamarzły, dodaje Knies.
Autorzy badań uważają, że przez cały badany przez nich okres jedynym momentem, gdy cały Ocean Arktyczny mógł być pokryty jednym wielkim lodowcem, nastąpił być może około 650 tysięcy lat temu. Zaobserwowali bowiem gwałtowny spadek zapisu aktywności biologicznej w osadach z tego okresu. Jednak nawet jeśli tak było, to zjawisko takie było krótkotrwałe.
Źródło: Seasonal sea ice characterized the glacial Arctic-Atlantic gateway over the past 750,000 years, https://www.science.org/doi/10.1126/sciadv.adu7681
« powrót do artykułu -
przez KopalniaWiedzy.pl
Odkryty w południowo-zachodnich Chinach zestaw drewnianych narzędzi sprzed 300 tysięcy lat daje nam wgląd w życie, dietę oraz warunki środowiskowe, w jakich żyli ówcześni ludzie. To niezwykłe znalezisko. I to podwójnie niezwykłe. Dotychczas znaliśmy jedynie dwa zestawy drewnianych narzędzi z paleolitu, jeden odkryty w Europie i jeden z Afryki. Służyły do polowań. Tutaj zaś mamy narzędzia do pracy w ziemi. W skład zestawu wchodzi 35 narzędzi wykonanych głównie z sosny i gatunków drzew o twardym drewnie Znajdują się w nim kije do kopania, haki oraz niewielkie narzędzia ręczne.
Odkrycia dokonano na stanowisku Gantangquing. Drewniane narzędzia znaleziono w towarzystwie narzędzi kamiennych, młotków wykonanych z poroża i kości ze śladami nacięć. Wiek stanowiska określono na 361–250 tysięcy lat, a drewniane narzędzia znaleziono w warstwach sprzed około 300 tysięcy lat. To wyjątkowe odkrycie, gdyż pokazuje moment w historii, gdy wcześni ludzie używali zaawansowanych drewnianych narzędzi do pozyskiwania pożywienia spod ziemi. Przygotowanie takich przedmiotów wymagało takiego poziomu zaawansowania i rzemiosła, które przeczą założeniu, jakoby homininy z tamtych terenów nie korzystały z zaawansowanych narzędzi, mówi profesor Bo Li z University of Wollongong.
W zestawie widzimy narzędzia o różnym przeznaczeniu. Dwa duże kije do kopania przypominają te z Poggetti Vecchi we Włoszech, datowane na 171 tysięcy lat. Cztery unikatowe haki mogły służyć do przecinania korzeni. Badania śladów zużycia wykazały celowe polerowanie i obecność materiału, wskazującego na wykopywanie bulw i korzeni. To wskazuje, że ich użytkownicy spożywali dietę roślinną, w tym orzechy, owoce kiwi i bulwy roślin wodnych. To też pokazuje różnice w diecie pomiędzy współcześnie żyjącymi grupami ludźmi. O ile na współczesnych stanowiskach w Europie (jak Schöningen w Niemczech) widzimy dowody świadczące o polowaniu na duże zwierzęta, w subtropikalnym Gantanquing mamy unikatowe ślady strategii przetrwania polegającej na diecie roślinnej, dodaje Li.
Źródło: 300,000-year-old wooden tools from Gantangqing, southwest China, https://www.science.org/doi/10.1126/science.adr8540
« powrót do artykułu -
przez KopalniaWiedzy.pl
Ukazały się kolejne już w ostatnim czasie badania wskazujące, że trąd nie został do Ameryk przywleczony przez europejskich kolonistów, ale istniał tam na długo przed ich przybyciem. Głównym patogenem tej choroby jest Mycobacterium leprae, jednak niecałe 20 lat temu odkryto jeszcze inny powodujący ją patogen, M. lepromatosis. Przed miesiącem informowaliśmy, że Maria Lopopolo i jej zespół zidentyfikowali w materiale archeologicznym z Kanady i Argentyny M. lepromatosis sprzed co najmniej 1000 lat. Teraz zespół Darío A. Ramireza donosi o dwóch wyjątkowo dobrze zachowanych genomach tego patogenu odkrytych w Ameryce Południowej w ludzkich szczątkach sprzed 4000 lat.
Genomy znaleziono u dwóch mężczyzn, którzy spoczęli na stanowiskach El Cerrito i La Herradura na północy Chile. Naukowcy dokonali porównania tych genomów z dawnymi i współczesnymi wariantami patogenu i odkryli zaskakująco długą historię M. lepromatosis w Nowym Świecie.
Dotychczas ślady trądu identyfikowano przede wszystkim na szkieletach z Eurazji i Oceanii, a najstarsze z nich mogą liczyć około 5000 lat. Trąd – podobnie jak dżuma, zapalenie płuc czy tyfus – mógł pojawić się wśród ludzi około 7000 lat temu, podczas przejścia z gospodarki zbieracko-łowieckiej do rolniczej.
Historia chorób w przedkolonialnych Amerykach jest słabo zbadana. Znacznie więcej wiemy o chorobach, które zanieśli tam kolonizatorzy. Badania kości sprzed kontaktu z Europejczykami pokazują, że miejscowa ludność cierpiała na wiele różnych chorób, jednak pozostawione przez nie ślady są najczęściej na tyle niespecyficzne, że trudno je przypisać konkretnemu schorzeniu.
Stare DNA to wspaniałe narzędzie do poznania historii chorób trapiących Ameryki, mówi Kirsten Bos z Instytutu Antropologii Ewolucyjnej im. Maxa Plancka. Bos wraz z zespołem od ponad dekady bada patologiczne zmiany na kościach sprzed wieków znalezionych w Ameryce. Gdy naukowcy znaleźli w kościach sprzed 4000 lat z Chile sygnaturę DNA wskazującą na trąd, byli początkowo podejrzliwi. Sądzono bowiem, że chorobę tę przywieźli dopiero Europejczycy. Jednak szczegółowe analizy wykazały, że w kościach znajduje się patogen powiązany ze wszystkimi znanymi współczesnymi wariantami M. lepromatosis.
M. lepromatosis została po raz pierwszy odkryta w 2008 roku w USA u pewnego Meksykanina, a w 2016 roku zidentyfikowano ją u wiewiórek na Wyspach Brytyjskich. Wiemy, że zaraził te zwierzęta w XIX wieku i że został przywleczony z Ameryki. Można przypuszczać, że w Ameryce istnieją zwierzęce rezerwuary trądu, jednak dotychczas jedynym gatunkiem, u którego wykryto tam M. lepromatosis jest Homo sapiens.
Źródło: 4,000-year-old Mycobacterium lepromatosis genomes from Chile reveal long establishment of Hansen’s disease in the Americas, https://www.nature.com/articles/s41559-025-02771-y
« powrót do artykułu -
przez KopalniaWiedzy.pl
Historia chorób jest nierozerwalnie połączona z historią ludzkości. Trąd jest jedną z najsłynniejszych chorób prześladujących nasz gatunek. Od dawna uważa się, że do obu Ameryk został on zawleczony przez europejskich kolonistów. Jednak naukowcy z Instytutu Pasteura, francuskiego Narodowego Centrum Badań Naukowych, University of Colorado i innych instytucji oznajmili właśnie, że Mycobacterium lepromatosis jest obecna w Amerykach od co najmniej 1000 lat. Pojawiła się zatem przed europejską kolonizacją.
Trąd uważamy za chorobę historyczną. Niesłusznie. Na całym świecie co roku zapada na nią około 200 000 osób. Głównym jej patogenem jest Mycobacterium leprae. Jednak autorzy najnowszych badań skupili się na innym mikroorganizmie, M. lepromatosis, który w 2008 roku wykryto w USA u pewnego Meksykanina, a w 2016 roku zidentyfikowano go u wiewiórek na Wyspach Brytyjskich.
Teraz badacze przeanalizowali próbki DNA z niemal 800 źródeł, w tym ze zwłok znalezionych na stanowiskach archeologicznych i stwierdzili, że bakteria M. lepromatosis była szeroko rozpowszechniona w obu Amerykach na całe wieki przed kolonizacją. To odkrycie zmienia nasze rozumienie historii trądu w Ameryce. Pokazuje ono, że pewna postać tej choroby była endemiczna wśród krajowców przed przybyciem Europejczyków, mówi doktor Maria Lopopolo z Instytutu Pasteura.
Podczas badań naukowcy porównali m.in. genomy M. lepromatosis znalezione na stanowiskach archeologicznych w Kanadzie i Argentynie. Mimo dużej dzielącej je odległości genomy te, pochodzące sprzed około 1000 lat, były zaskakująco podobne. Co prawda należą one do dwóch gałęzi drzewa ewolucyjnego Mycobacterium, ale gałęzie te są bliższe sobie niż jakiejkolwiek innej gałęzi. Tak duże genetyczne podobieństwo w połączeniu z dzielącą obie próbki wielką odległością oznacza, że patogen bardzo szybko rozprzestrzenił się na obu kontynentach, prawdopodobnie trwało to zaledwie kilkaset lat.
Co interesujące, analizy wskazują, że patogen znaleziony w 2016 roku u wiewiórek na Wyspach Brytyjskich pochodzi z Ameryki i został zawleczony w XIX wieku. To dowodzi, że jeszcze niedawno miał miejsce międzykontynentalny transfer trądu. Dopiero zaczynamy odkrywać różnorodność i drogi rozprzestrzeniania się tej nowo odkrytej linii. Nasze badania dają podstawy do przypuszczeń, że istnieją nieznane rezerwuary zwierzęce, dodaje Nicolás Rascovan. Jasno tutaj widzimy, że badania starego i współczesnego DNA mogą na nowo naświetlić historię patogenów trapiących ludzkość i pomóc nam lepiej zrozumieć epidemiologię współcześnie rozprzestrzeniających się chorób, podsumowuje uczony.
Źródło: Pre-European contact leprosy in the Americas and its current persistence
« powrót do artykułu
-
-
Ostatnio przeglądający 0 użytkowników
Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.